witaj, a następnie do zobaczenia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

witaj 

dalbys wiare ze na poczatku kiedy cie zobaczylam wydales mi sie miloscia mojego zycia od pierwszego wejrzenia? jak ta roza wpadajaca mi przez okno bedziesz doprowadzal mnie do szalenstwa? kiedy tak nagle zapragnelam byc sloncem ktory grzeje twoja skore, jesiennym wiatrem drazniacym cie po letnich dniach, zimowym szalikiem ciagle blisko ciebie tak bliziutko, a nastepnie wiosennymi kwiatkami otulajajacymi cie slodkimi zapachami. Moglabym byc nawet twoja mama kiedys ty malutki by ubierac cie w slodkie rajtuzki, bawic sie zabawkami i uczyc rzeczy ktorych nienawidze, byle po prostu spedzac z toba czas bo cie kocham nad zycie. Wspomnienia z toba zatopilam w bursztynie i zawsze juz na zawsze beda gdzies w tym swiecie, listy pochowalam do butelek i wrzucilam do morz, jezior i oceanow, wszedzie by ktos to znalazl i przeczytal moja milosc do ciebie i pozazdroscil nam naszego slodkiego uzaleznienie od siebie O rany a pamietasz ten wieczor w rozach, w tych pieknych rozach gdy patrzelismy na siebie w swiatle ksiezyca albo te pierwsze magiczne przytulenie gdy zjednoczylismy jak gdyby zyly, dusze i serce, o albo nocne ucieczki i jazdy po miescie, sluchalismy rocka, palilismy fajki i calowalismy sie na tylnych siedzeniach twojego audi kurwa tak tesknie za zwyklym z toba spacerem, za przytuleniem za glupim smiechem, nawet za randkami w tym cholernym markecie, za wspolnym paleniem i filozofia a nawet pieprzonym cpaniem i ta nasza wsciekloscia, tesknie za ogladaniem panoramy nowego jorku gdy czekalismy na spadajace gwiazdy pod oslona mroku, tesknie za beztroskim piciem na skateparku i ucieczkami przed psami, tesknie za szkolnymi korytarzami w ktorych mijalismy sie wciaz z tak duzymi motylkami, tesknie, tak bardzo tesknie i chcialabym moc znowu nadeptnac ci na stope, zazartowac zes ty idealny material na chlopaka albo obrazic sie na ciebie po prostu jak baba, chcialabym uslyszec od ciebie jakies zwykle rzeczy np co robiles albo jak sie czujesz i tym podobne bzdety lub zebys znow szarpnal mnie za wlosy, strącil jeszcze raz te cholerne fiolki, pokazal jak pieknie rysujesz i kawalki montujesz, chcialabym ogladac cie w tej smiesznej rozowej spodnicy baletnicy i patrzec, jak nieudolnie tanczysz, chcialabym znowu spedzic z toba dzien bez zadnych zmartwien, a najlepiej pojsc do domku na drzewie i kochac sie jak za pierwszym razem o i przede wszystkim chcialabym znowu spojrzec na ciebie jak sie smiejesz,  bo kocham cie nad zycie moj malutki aniele moje najwieksze i najdrozsze tchnienie. Uwielbiam spedzac z toba czas nawet ten najbolesniejszy, najglupszy i najnudniejszy, uwielbiam gadac o pierdolach i klocic sie bez przyczyny, uwielbiam kochac sie o poranku i nocy, uwielbiam twoj dotyk, twoj glos i twoje wlosy, o rany czy ty wiesz jakie mam dreszcze na samo wspomnienie twojej osoby? Jak nawet moja poduszka toba pachnie i ubrania ktorych nigdy nie dotykales, jak widok za oknem przywoluje mi ciebie gdy wchodziles plotem, jak gralismy w te smieszne lapki by udawac przed Andy, ale ona i tak zorientowala sie co jest na rzeczy, jak pierwszy raz spalismy obok siebie tak bliziutko u Adama i prawie przez twoj dotyk zawalu dostalam, jak w halloween siedzielismy od wszystkich z dala i wspolnie pod kocem rozmawialismy jakbysmy mieli nie dotrwac rana, jak dowiadywalismy sie o swoich mrocznych sekretach by pomimo to wciaz sie kochac tak mocno w tych wadach, jak po prostu zapragnelam ogladac widoki przez twoje oczy, byc twoja rzecza i czuc na sobie twoj dotyk, a nawet byc powietrzem ktorym oddychasz by bladzic w tobie i nigdy stamtad nie wychodzic, a najlepiej rozlac sie w tobie i plynac tam jak ryba w wodzie. Chce po prostu jeszcze raz polozyc glowe na twoje kolana, nic nie mowic a sluchac dzwiekow otaczajacego nas swiata i moze dopiero wtedy stwierdzic, ze w taki sposob chce spojrzec w oczy smierci, ze chce umrzec tak zastygnieta w twoich objeciach, ze chce, aby nasza ostatnia rozmowa byla inna. Bo teraz to jedzenie stracilo smak, muzyka stala sie nieznosna, nie znam slowa jutro, a poranek ciezki jak tona. Bo zycie stalo sie puste i nijakie, a wtedy bylo takie piekne, o tak, absolutnie piekne i wspaniale. Bo na koncu takiej opowiesci jest zawsze zegnaj, lecz tym razem


do zobaczenia

























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro