Rozdział 59 Kiedyś nadejdzie dzień

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


                

Niebieskowłosa siedziała obok swojej mocy, co jakiś czas przysypiając. Nie wiedziała ile czasu już tak siedzą, ale bała się stracić kontakt wzrokowy z pacynką, która co jakiś czas sobie chichotała. Nie wyglądało na to jakby stosunek wampirzycy do niej miał się zmienić.

— Powinnaś się zastanowić nad moją propozycją, bo jeszcze trochę sobie ze mną tu posiedzisz.

— Znasz moją odpowiedz i nic się nie zmieni — Pacynka podrapała się po głowie. Uparta jest. Może powinna ją podejść z innej strony? Czas leci nieubłagalnie, a tamten dzieciak na pewno im nie pomoże. Nie wie jak Osaka, ale ona nie ma zamiaru zginąć.

— A jeśli powiem ci, że za cztery miesiące skończy wam się czas? — Co? Odwróciła wzrok w jej stronę obserwując uważnie białe stworzenie, które wyciągnęło przez siebie dłoń by przy nich pojawił się zegar na którym zaczęło się odliczanie — jest już coraz bliżej i wiem, że ty też to czujesz.

Raimei prychnęła kładąc się na brzuchu by nie patrzeć na lecące cyfry. Te przeklęte stworzenie ma rację. Nie może pomóc chłopcom, bo nawet nie powiedziała im o tym, co się stało z dwójką pozostałych właścicieli jej brata i siostry. A jak Layla zamknęła ją tutaj za pomocą magii. Może zdarzy się cud i nie będzie musiała się budzić? Dokładnie tak. Budzić! Przymknęła oczy chcąc sobie wreszcie przysnąć, kiedy stworzenie skoczyło jej na plecy.

— Zostaw mnie wreszcie.. i daj mi spać.

— Przecież możesz to wszystko zakończyć z moją pomocą! Wiem więcej niż ci się wydaje!

— Bez Mahiru to wiesz, co możemy..? A zresztą nie mamy o czym rozmawiać — Nawet nie otworzyła oczu nie chcąc patrzeć na złośliwie zwierzę, której nawet w jej głowie maltretuje biedny kręgosłup.

— Właśnie bez niego nic nie możemy.. Ale, jeśli coś by się przypadkiem stało twojemu Panu i nie koniecznie z naszej winy..

W tym momencie stworzenie z niej spadło, bo wampirzyca nerwowo poruszyła ciałem i zwierzę przeturlało się pod cyfrowy zegar. Zdążyło tylko na koniec usłyszeć charakterystyczne „Wypchaj się". To będzie bardziej problematyczne niż się jej wydawało.

_______________

Mahiru szedł obok niebieskowłosego, który nerwowo rozglądał się po ciemnych zakamarkach. Niby minęli już jego wspomnienia i teraz przeszli do ważniejszej części. Tylko jak znaleźć wampirzycę w tym miejscu, skoro tutaj jest bardziej zawiło niż w jego głowie? O dziwo Shirota okazał się bardzo wyrozumiałym nastolatkiem i tak jak Osaka nie potępił jego zachowania. Tyle dał mu do myślenia. Chłopak pociągnął wampira w prawo wchodząc do jakiegoś pomieszczenia, kiedy zniknęła pod nimi podłoga i spadli niżej lądując na kamiennej posadzce.

— Jak wrócimy to umrę.. — Brązowowłosy słysząc znudzony ton swojego Servampa pokręcił zrezygnowany głową, kiedy usłyszeli znajomy głos należący do trzeciego brata dziewczyny.

— Raimei to są skrzypce nie broń biała! — Yoda skakał obok zdenerwowanej niebieskowłosej, która patrzyła na roztrzaskany sprzęt. — je trzeba traktować z czcią! Delikatnie!

— Posłuchaj mnie uważnie bracie — Żeńskie Lenistwo podparło biodra obserwując brata z góry — to, że zgodziłam się ci pomóc złapać te przeklęte wróżki wcale nie znaczy, że mam umieć grać na skrzypcach! Miałam umieć tylko wytworzyć dźwięki na które mamy je ściągnąć, a radio by na pewno zrobiło to lepiej niż moje brzdęki wprowadzające mnie w stan męki.

— Myślisz, że wróżka nabierze się na radio? — To wampirzyca uczyła się grać na skrzypcach? Dwójka chłopców na siebie spojrzała. No proszę nawet nie wiedzieli, że tak się poświęcała pracy. Chociaż to bardziej wygląda jakby Zazdrość poświęcała się pracy, a kobieta jakby była tutaj za karę.

Hoshi ignorując jej jęki wcisnął dziewczynie kolejne skrzypce, których jak widać było tutaj w zapasie. Z plakatów oraz innych dziwnych sprzętów czy zdjęć mogli wywnioskować, że to jest pokój czarnowłosego. Osaka niepewnie popatrzyła na następny sprzęt po czym na brata i uśmiechnęła się krzywo.

— To chyba będzie ciężki dzień...

Nagle walnęły drzwi i Pan jak i Servamp podskoczyli odwracając głowę do tyłu widząc Laylę, która chyba musiała tutaj biec. Opierała się o drzwi ciężko oddychając. To Servampy też potrafią nie mieć kondycji?

— Przepraszam, że wam przeszkadzam — Zobaczyła w dłoniach swojej partnerki instrument i uśmiechnęła się przepraszająco — ale jest problem z Mutsuko Raimei. Znowu podczas misji zabiła stworzenie. Tym razem jej łupem padł centaur. Przełożony jest wściekły..

Słysząc to w rękach żeńskiego Lenistwa pękły następne skrzypce.

— Moje skrzypce!

— Mówiłam kurwa, że to będzie ciężki dzień — Rzuciła rozwalonym sprzętem w prawo i mrucząc największe przekleństwa ruszyła w stronę wyjścia z pokoju. Czując na sobie zmartwione spojrzenie Storm popatrzyła na nią zirytowanym wzrokiem — idę się tym zająć. Zanim przełożony się zajmie nią albo co gorsza.. nami.

Włożyła ręce do kieszeni i wszyscy stojący w pokoju usłyszeli huk na korytarzu, więc wyjrzeli na niego. Ściana miała odbity but dziewczyny, która szła już kawałek dalej chyba szukając takiego przekleństwa jakiego jeszcze nie użyła. Reszta agentów szeptała między sobą oglądając z kobietą. Chyba to było całkiem normalne.. Mahiru i Kuro ruszyli za wampirzycą próbując ją dogonić słysząc jeszcze za sobą szept rodzeństwa.

— Naprawdę myślisz, że coś tym razem zdziała?

~~*~~

Mutsuko siedziała u siebie w pokoju w skupieniu naciskając na żetony. Uwielbiała tak zbijać czas zwłaszcza, kiedy jej humor zaczyna się psuć. W pudełeczku leżała już góra kolorowych pchełek jakby kobieta grała od dobrych paru godzin. Jak kolejny z przedmiotów wpadł do upragnionego koła usłyszała na korytarzu hałas wymieszany z bluzgami, które niczym huragan Katrina zbliżało się w te stronę. Jedna z żarówek w jej żyrandolu strzeliła wybuchając i spadając na stół. Nie zdążyła się nawet odwrócić w stronę wyjścia, gdy łupnęły drzwi od jej jedynego azylu, a przedmioty wysypały się z pudełeczka.

— Puka się.. — Widząc zdenerwowana wampirzycę skrzywiła się z niesmakiem. Powinna się tego spodziewać skoro wybuchła żarówka.

— Mogę wiedzieć, co ty odpierdalasz?! — Chłopcy dobiegli zatrzymując się przy meblu jak niebieskowłosa ruszyła w stronę swojej siostry — ile razy mam powtarzać byś przestała zabijać?!

Żeńska Melancholia rzuciła jej najbardziej pogardliwe spojrzenie na jakie było ją stać i chłopców przeszedł dreszcz. Widać Raimei ma jaja całkowicie ignorując wściekłość starszej z nich. Minęła Daisaki siadając na przeciwko niej mrożąc ją wściekłym wzrokiem. Siedziały tak chwile w milczeniu po czym młodsza siostra westchnęła zmęczona opierając policzek na otwartej dłoni.

— Czemu ty robisz wszystko by szefostwo nas zżarło?

— Nikt nie każe ci robić za mojego adwokata Osaka — Zebrała pchełki ze stołu nawet nie racząc kobiety więcej spojrzeniem — jak wychodzisz zamknij drzwi.

Wampirzyca wciągnęła powietrze jakby hamowała się przed powiedzeniem tego co myśli. Mahiru z Kuro obserwowali jak żeńskie Lenistwo zaczęło się podnosić patrząc na siostrę. Minęła Melancholie podchodząc już do drzwi stając między swoim Panem, a Sleepy Ashem odwracając się jeszcze w jej stronę.

— Zdajesz sobie sprawę, że robiąc tak dalej możesz zginąć?

— Nawet, jeśli to nie jest twoja sprawa — Popatrzyła na wampirzyce skrzywiając się — nie prosiłam się o taką rodzinę, a o ciebie zwłaszcza. Więc łaskawie zamknij drzwi zanim i ciebie poślę do piachu jak tego przeklętego centaura.

Raimei widząc jak Daisaki odwraca się do niej plecami rzuciła w jej stronę jeszcze zmartwione spojrzenie i wyszła z pomieszczenia zamykając drzwi. Oparła się o ścianę wzdychając ciężko i zjeżdżając po niej przy czym jej wzrok zatrzymał się na Layli, która musiała za nią przyjść. Zabawne, byli tak pochłonięci reakcją dziewczyny iż nawet nie zauważyli drugiej wampirzycy.

— Będzie jeszcze trudniej niż myślałam Laylo — Blondynka uśmiechnęła się smutno po czym dołączyła do niej przy ścianie także siadając.

— Jesteś dobra siostrą. Dopóki jesteśmy wszyscy razem to jesteśmy rodziną — Położyła rękę na włosach dziewczyny lekko ją głaszcząc — zobaczysz wreszcie Mutsuko doceni twoje starania.

— Albo wysadzi nas wszystkich w powietrze..

Storm zaśmiała się perliście czochrając wampirzyce po głowie. Osaka uśmiechnęła się do niej lekko chyba nie chcąc zrobić kobiecie przykrości i obraz zniknął zostawiając chłopców na pustym odcinku. Brązowowłosy popatrzył na swojego Servampa, który zagryzł wargę. No cóż widać między nimi już dawno się nie układało. Kto by pomyślał, ze czarnowłosa aż tak nie cierpiała jego drugiego Servampa mimo, że dziewczyna za nią stawała?

_________________

Lawless uniknął noża, który wbił się obok niego w ścianę słysząc różne śmiechy. Przeklęte gnojki! W ostatniej chwili schował się za kanapę słysząc jak świeczniki zatrzymały się na przodzie mebla. Jego Pan to wariat. Jak on mógł kazać mu walczyć z czymś czego nie widać?! I gdzie ten pieprzony Licht?! Pierw chrzanił mu farmazony jak to nie pozwoli by temu czemuś pałętać się po domu po czym zniknął jak zaczęło się dziać więcej dziwnych rzeczy.

— Czego ja cholera spodziewam się po człowieku? — Zaklął pod nosem próbując znaleźć miejsce pobytu tego upierdliwego stworzenia. Ale chyba duch nie miał zamiaru się ujawnić, bo przedmioty latały po całym domu.

Blondyn poderwał się z miejsca przeskakując przez podniszczoną kanapę. Dobrze, że jest wampirem. Unikanie wypchanych stworzeń to było nic w porównaniu z wielkim telewizorem, który niczym torpeda ruszył w jego stronę. Podskoczył wyżej patrząc jak sprzęt rozbija się o ścianę rozpadając na kawałki, a szkło z ekranu rozsypuje na całej podłodze.

— Ha! Musisz się bardziej postarać duchowy zezulcu! — Servamp zadowolony z siebie nie zauważył za sobą pogrzebacza, który niczym rykoszet strzelił go w łeb i wampir upadł na ziemię słysząc kolejną salwę śmiechów.

Powinien się zgodzić z kobietami. Te duchy to jednak potrafią utrudnić innym życie.

~~*~~

Licht szedł przez korytarz słysząc, co jakiś czas huki z salonu. Widać stworzenia skupiły się na jego Servampie. Tak jak myślał — Lawless będzie idealnym celem. Nieśmiertelny, szybki i wytrzymały na ból — idealny cel dla duchów zwłaszcza złośliwych. Podszedł do sypialni dziadków i zagryzł nerwowo wargę. To pierwszy raz, kiedy się tam pojawi od śmierci dziadka. Przekręcił klamkę otwierając drzwi na oścież zaglądając do środka. Nic się nie zmieniło od jego ostatniej wizyty jakby stary Todoroki chciał zatrzymać wszystko w czasie jak żyła jeszcze żona. Zadrżał lekko zdając sobie sprawę jak stary człowiek musiał być samotny, a mimo to nikt nie mógł mu pomóc zmierzyć się z tym problemem.

Postawił pierwszą stopę, która dzieliła go pomiędzy korytarzem, a sypialnią. Powinien czuć pewnego rodzaju Melancholie, ale wyczuł coś kompletnie innego. Strach.. Irracjonalny strach w domu w którym spędził część dzieciństwa — jakież to jest ironiczne.

Podskoczył, gdy usłyszał stukanie na ścianie i obrócił się w tamtą stronę. Te same cienie węża, które rozbiegły się po ścianach piwnicy właśnie pojawiły się w sypialni gnając przed siebie by złączyć przy szafce nocnej od lewej strony w jednego wielkiego węża i zniknąć w niej. Czarnowłosy rozejrzał się szukając pułapki, jednak nic się nie wydarzyło. Potarł obolałe skronie ruszając przez całe pomieszczenie by zatrzymać przy starym meblu pociągając za uchwyt. Pomiędzy dokumentami leżało świecące fioletowe zawiniątko i chłopak od razu je poznał.

— Co to tutaj robi.. — Wyciągnął cząstkę kuli patrząc na nie z każdej strony. W tej samej chwili na dole rozległ się pusty dźwięk — Hyde?!

Nie myśląc już za dużo nastolatek wypadł z pokoju zeskakując po ramie schodów by jak najszybciej znaleźć się na dole.

__________________

Chłopcy przeczesywali się przez kolejne wspomnienia rozumiejąc z tego wszystkiego tylko jedną rzecz — wampirzyca próbowała chronić całą swoją wampirza rodzinę, co jej kiepsko wychodziło, jeśli mówimy o Mutsuko. Kobieta robiła wszystko by żeńskie Lenistwo straciło swój zapał albo co najmniej dostało świra z powodu jej wiecznych wybryków. Osaka dzielnie znosiła to co zgotowywała ósma, ale ileż można?! W pewnej chwili pojawiło się następne ze wspomnień, gdzie kobieta nakreślała coś przy biurku. Zainteresowany Kuro minął swojego Pana podchodząc bliżej by zobaczyć co też takiego dziewczyna tam robi widząc szkic ptaka, który aktualnie siedział sobie na parapecie. W sumie... dawno nie widział by wampirzyca robiła to, gdzie ją najczęściej wcześniej widzieli.

— OSAKA! — Dziewczyna podskoczyła na krześle, a ptak którego szkicowała zawył wyskakując z okna by uciec zanim zdążyła go namalować. Co gorsze tusz rozpłynął się po kartce, której używała. Brązowowłosy od razu poznał ten mord w oczach i niebieskowłosa wciągnęła powietrze zmuszając się do swojego firmowego uśmiechu i odwróciła się na krześle w stronę wejścia do pokoju. Ichita stał przy wejściu opierając się o framugę i patrząc na kobietę z wyraźnym zdenerwowaniem.

— Możesz mi to do cholery jasnej wytłumaczyć?! — Zaczął machać jej przed nosem kartą za którą Raimei podążała wzrokiem. Pieczątka agencji od razu rzuciła jej się w oczy i niezadowolona prychnęła odwracając się z powrotem do biurka biorąc szmatę by wytrzeć bałagan.

— Nie mamy o czym rozmawiać bracie — Jak wtedy jeszcze czerwonowłosy wzdrygnął się słysząc oschły ton dziewczyny, która właśnie walczyła z jakimś większym kleksem — chyba „Blau" cię potrzebuje.

— No błagam cię! — Teatralnie uderzył się ręką w czoło — minęły dwa dni, a ty dalej swoje.

— To ty mnie nachodzisz od tych dwóch dni Takuda — Odwróciła się w jego stronę podpierając biodra — sam chciałeś to skończyć, więc przestań mi zawracać tyłek każdą bzdurą. A teraz bądź tak kulturalny i wyjdź stąd zanim wylecisz tym oknem, co ten uroczy ptaszek. Chociaż w porównaniu do niego to nie wiem czy przypominasz mi minimum ogra.

— Ja wiem, że zachowałem się źle — Chyba powinni stąd sobie iść. Nastolatek spojrzał w bok słysząc lekkie szuranie i wyczuł nieprzyjemną aurę. Tak na pewno powinni stąd iść, bo jego pierwszy wampir wyglądał jakby zaraz sam miał wyrzucić tego Servampa za drzwi. Pociągnął niebieskowłosego za ramię i Sleepy Ash posłał mu pytające spojrzenie. Nic tu po nich. To chyba jest zbyt prywatne i prawdziwej dziewczyny tu nie znajdą.

Wyszli tymi samymi drzwiami, którymi weszli znowu pojawiając się na znajomym pustkowiu rozglądając za inną parą mebla. U Kuro nie było to tak ładnie uporządkowane. I właśnie tym różnią się kobiety od facetów. Szkoda, że nie są podpisane — ale nie można mieć wszystkiego.

— Może te — Mahiru pociągnął swojego Servampa otwierając jakieś czarne drzwi zaglądając do środka i spotykając się z twarzą Hoshiego.

— Mogę wiedzieć czemu akurat mnie poprosiłaś o pomoc?

Raimei spojrzała w jego stronę widząc skupienie na twarzy najstarszego brata.

— Jesteś w tym najlepszy Hoshi — Wampir uśmiechnął się do niej głupkowato jakby podobał mu się ten komplement — do tego jeśli pojawi się ktoś nieproszony to ty masz większe szanse niż Layla.

— Sugerujesz, że szybciej znikam? — Zaśmiał się lekko widząc skrzywioną minę siostry — trzeba było poprosić tego leniwego wampira.

— Mówisz o Kuro? — Chłopcy popatrzyli po sobie dalej nie przekraczając wrót by wejść do środka. W sumie mogą tutaj stać.

— Martwisz się o niego — Zachichotał ciszej i szturchnął siostrę ramieniem — podoba ci się!

— Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś debilem?

— Oj przestań — Stanął przed nią wyciągając broń — pasowalibyście do siebie! Flegmatyk i choleryczka.

Nastolatek szybko zamknął drzwi wampirowi przed nosem, aż podskoczył. Ciekawiła go dalsza wymiana zdań. Zwłaszcza, że to była rozmowa o nim, ale jak widać jego Pan miał, co innego w głowie.

— Szukajmy, gdzie indziej — Tak właściwie to on powinien być zakłopotany, a z tego co widzi to właśnie Mahiru zrobił się czerwony jakby zrobił coś złego. W sumie grzebią we wspomnieniach, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Ale kusiło to cholernie.

Męskie Lenistwo zobaczyło drzwi, które odrobinę odstawały od reszty i z zainteresowaniem do nich podszedł otwierając je odrobinę zaglądając do środka. Zrobił się czerwony widząc te scenę, którą tak dobrze pamiętał z pod jemioły i zagryzł wargę przypominając sobie to uczucie, kiedy go pocałowała. Szybko zamknął mebel jak Shirota do niego podszedł.

— Coś nie tak Kuro...? — Sleepy Ash pokręcił szybko głową mrucząc tylko pod nosem, że „to na pewno nie te drzwi" i ruszyli do kolejnych. Widząc lekkie rumieńce na twarzy wampira nawet przez chwilę korciło go by tam zajrzeć, ale może lepiej zostawić to w tajemnicy. Przez następne godziny przeszukiwali drzwi w których wspomnienia mieszały się od starych do tych z tego wymiaru. Przecież oni mogą jej szukać w nieskończoność!

Zdenerwowany nastolatek złapał wreszcie za jak myślał tysięczne drzwi i skrzywił się widząc jakieś kanały, którymi poruszały się trzy wampiry wyraźnie skupione na rozmowie. Niebieskowłosy poznając to miejsce stanął obok chłopaka przekrzywiając głowę. Właściwie nie powinno ich już interesować o czym rozmawiali.

— Dalej twierdzisz, że w łóżku nic nie robicie? — Wampirzyca skrzywiła się niezadowolona jakby miała uderzyć niską po głowie.

— Jeszcze jeden taki niewybredny żarcik Stevens, a przysięgam zostawię cię na pastwę losu przed Daisaki.

— A tam nie zrobisz tego — Zachichotała i mina Raimei zrzedła.— ale przestań podoba ci się ten leń.

— Możemy zejść z tego jakże interesującego tematu? Możliwe, że nie wyjdziemy z tego żywo. A ty zaczynasz szukać sensacji tam, gdzie jej nie ma. Kuro to tylko przyjaciel.

Obaj zauważyli zawahanie na twarzy dziewczyny, kiedy to mówiła. Shirota zacisnął nerwowo usta patrząc na zainteresowanego rozmową Sleepy Asha. Tak stąd tez powinni iść, bo potem to im będzie głupio jej spojrzeć w oczy. Biedna Rai.. nawet się nad nią rodzeństwo niebieskowłosego pastwi.

— Ale dlaczego nie? — Głowa Hugh'a zaczęła zwisać przed twarzą żeńskiego Lenistwa i dwójka przenikliwych czerwonych oczu patrzyła na nią jakby chciała ją prześwietlić — pasowałabyś do niego. Robi wszystko co mu powiesz. Mój brat potrzebuje kogoś komu będzie mógł zaufać.

— Nie w głowie mi miłostki Hugh. Ma Mahiru.

— Ty kogoś takiego potrzebujesz siostro i obie dobrze o tym wiemy — Dziewczyna wyglądała jakby modliła się do Boga o kolejne pokłady cierpliwości. Czerwona odwróciła wzrok na zieloną wodę, która płynęła szybko w odwrotną stronę niż szli — starasz się nam wszystkim matkować i to dobrze, ale pomyśl czasami o sobie. Nie patrz na każdego faceta miarą tego czerwonowłosego pacana. Masz szansę nie zmarnuj jej dopóki jeszcze jest.

Pan jak i jego Servamp spojrzeli na siebie po czym Kuro odwrócił zakłopotany głowę. Nie spodziewał się, że tak często jest tematem rozmów i nawet zaczynał współczuć Osace. Gdyby, ktoś mu tak gadał nad głową to by chyba otruł osobę na którą tak się uwzięli — martwy obiekt westchnień. Brak problemu. Brązowowłosy miał już coś powiedzieć, gdy usłyszeli za sobą dobrze znany chichot.

— Ładnie to tak pałętać się po czyjejś głowie? — Przeszedł ich dreszcz. To coś też tu jest.. Tyle czego oni się spodziewali skoro siedzą w głowie niebieskowłosej? — jak jej szukacie to nie tutaj!

Pacynka obróciła się napięcie i ruszyła przez pustynie zostawiając w tyle chłopców. Cholera wie, gdzie ona szła. Ale na pewno idąc za nią znajdą wreszcie Raimei. Mahiru westchnął pokazując dłonią wampirowi by poszli za nią ruszyli za stworzeniem, która otwierała już jakieś brązowe drzwi. Niebieskowłosy widząc jak pacynka chce je zamknąć złapał swojego Pana pod pachę i przyśpieszył wskakując za nią do środka zanim drzwi zamknęły się z hukiem. Rozejrzeli się po pokoju poznając od razu to przedziwne laboratorium mieszczące się pod kasynem.

— To... to ludzie? — Niebieskowłosa dotknęła jednej z kapsuł przyglądając się chłopakowi pływającemu w środku. Mógł mieć na oko koło osiemnastu bądź dziewiętnastu lat. Mahiru od razu poznał tych pływających ludzi w środku. Dotąd czasami ma koszmary z ich udziałem. Kuro za to patrzył na Osakę, która chyba nie zadawała sobie sprawy, że jest obserwowana przez kobietę siedzącą na krześle. Jak zwykle dziewczyna ściąga na siebie problemy swoją ciekawością. Upierdliwa do kwadratu.

— No można ich tak nazwać — Słysząc głos za sobą szybko odwróciła głowę, a jej kark wydał z siebie głośne pyknięcie. Czerwonowłosa kobieta siedziała sobie ze znudzoną miną na krześle kręconym bawiąc się słomką w napoju, co jakiś czas rzucając na nią ukradkowe spojrzenia — miło mi wreszcie poznać tą niesławną Raimei Osakę. Jak się podoba twoje nowe wcielenie?

Brew niebieskowłosej uniosła się do góry.

— Jaja sobie ze mnie robisz?

— Niekoniecznie — Podniosła się z siedzenia, które niebezpiecznie zatrzeszczało i wampirzyca mogła się jej całkowicie przyjrzeć. — każdego z nas interesuje jak radzą sobie nasze stworzenia.

— Nasze? Stworzenia? — Cofnęła się kawałek do tyłu szukając drogi ucieczki. Shirota nienawidził jak tak nazywali te ósemkę.

— No nie graj idiotki Osaka — Pokręciła zdegustowana głową — obie wiemy, że stając się Servampami należycie do agencji i teraz masz okazję zostawić tego swojego dzieciaka oraz grzecznie ze mną pójść.

— Chyba jednak nie do końca się zgadzamy z tymi opiniami

— Och, ależ nie musimy. Spójrz do tyłu.

Odchyliła głowę patrząc na postacie w formalinie i skrzywiła się lekko.

— Przed tobą rodzą się doskonalsze postacie. Prawowici właściciele twojego brata i siostry. Pychy i Zazdrości.

— Co?! — Spojrzała z powrotem na kobietę prawie krztusząc się powietrzem — zabiliście tych ludzi?!

____________________

Lawless przewrócił się na plecy pocierając obolałą głowę. Zobaczył na dłoni czerwoną ciecz bluzgając już pod nosem — te przeklęte duszyska niszczą jego cudowną twarz! Uniósł odrobinę głowę spoglądając przed siebie i zamarł widząc wycelowane w siebie miecze, które wcześniej musiały robić za przystrój w tym domu. Tu mieszkali jego dziadkowie czy kurwa jacyś sadyści? Przeturlał się po ziemi widząc jak dwa ostrza przebiły podłogę po czym podnosząc się wywalił na podciągniętym dywanie przez ducha. Gruchnął o podłogę głową czując jak cały świat mu wiruje. Ostrze zatrzymało się nad Servampem jakby szukało miejsca by go przebić.

— HYDE!? — Blondyn słysząc głos swojego Pana zmusił się do ruchu i spojrzał do tyłu widząc Licht'a, który stał w drzwiach blady patrząc na wiszące ostrza nad nim. No cóż. Sam mu kazał zająć się duchem.

Nagle przedmioty spadły z hukiem pomiędzy nogi wampira, który z przerażeniem zapiszczał. No dosłownie jeszcze kawałeczek, a wbiłyby mu się w interes! Popatrzył po pokoju widząc jak reszta przedmiotów także upada na ziemię. Czyżby duch się poddał? Todoroki podbiegł do swojego wampira łapiąc go pod pachy pomagając wstać.

— Martwiłeś się aniołeczku? — Zaśmiał się dalej wycierając krew. Będzie miał przez parę dni bliznę jak nic. Jeszcze nikt go nigdy nie pieprznął pogrzebaczem.

— Chciałbyś głupi szczurze.. — widząc rumieniec na twarzy chłopaka, który odwrócił głowę wampir zachichotał, ale wolał już nie denerwować go bardziej. Już dzisiaj dostał łomot i jest tak obolały, że o niczym innym nie marzy jak łóżko. — idziemy stąd.

— A co z duchem?

— Już zniknął — Nastolatek pokazał na okruszek kuli, który wesoło migotał w jego dłoni — to musiało go łączyć z tym miejscem. Najlepiej wracajmy już do reszty.

Męska Chciwość pokiwała zadowolona głową i wyleciał za swoim Panem z domu ruszając już do wyjścia z ogrodu. Musiało być dobrze po dwudziestej, bo słonko już nie przypiekało tak bardzo. Mógł w spokoju zostać w swojej ludzkiej formie. W oknie sypialni czarnowłosy mężczyzna uśmiechnął się szeroko krzyżując dłonie, a wąż na jego szyi zasyczał. A więc i pojawił się Todoroki. Ciekawe, ciekawe..

__________________________

Raimei patrzyła na zegarek, który leniwie posuwał się do przodu leżąc dalej na brzuchu. Czas leciał bardzo wolno w tym miejscu nawet widząc jak każda sekunda posuwała się do przodu nieubłagalnie. Jak to mówiła jego moc? Ostatnie życzenie? Podniosła się podchodząc do cyfr dotykając je delikatnie dłonią. Jedynka odrobinę się rozmazała jakby styknęła się z wodą po czym wróciła na swoje miejsce. Jest już zmęczona.

— Raimei? — Zamarła z dłonią przy zegarze słysząc za sobą dobrze znany głos. Jeśli to kolejna ze sztuczek tego przeklętego stwora dopilnuje by skończył jako karma dla ryb. Zaczęła powoli odwracać głowę widząc dwójkę chłopców patrzących na nią niepewnym wzrokiem. A oni co tutaj robią?

Zdenerwowana cofnęła się kawałek chowając za odliczanie jakby było to jej ściana przed nimi. Tak to już na pewno była ona.

— Idźcie sobie..

No dobra. Tego się nie spodziewali. Stali tak przez dłuższą chwilę obserwując się w ciszy aż wreszcie zniecierpliwiony Kuro zaczął iść w jej stronę ignorując nawoływania Shiroty. On tutaj nie będzie sterczał wiecznie, aż dziewczynie się odechce. Żeńskie Lenistwo cofało się o krok, kiedy wampir się zbliżał w jej stronę i jak tylko wyczuła, że jest zbyt blisko odwróciła się napięcie chcąc wydostać się z tej pułapki w której się znalazła. Tu mogła mieć święty spokój najdalej od nich i nie kłopocząc ich swoimi problemami. Może i była tu ta upierdliwa pacynka, ale chyba wolała z nią spędzić wieki niż znowu stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością. Niestety jej modlitwy nie zostały wysłuchane, bo została złapana za kaptur i podniesiona do góry przez Sleepy Asha, który mierzył ją niezadowolonym spojrzeniem.

— Spodziewałem się po tym, co tutaj spotkałem bardziej miłego powitania..

Raimei przełknęła ślinę nerwowo drapiąc palce i wzrok wampira złagodniał. Wyglądała całkiem dobrze. Chociaż to jest dobra wiadomość. Brązowowłosy podbiegł do wampirów patrząc zmartwiony na żeńskie Lenistwo.

— To nasza wina Rai.. powinienem zatrzymać Laylę zanim użyła na tobie magii.

— Czy ja wiem? — Popatrzyła na nastolatka uśmiechając się krzywo — chociaż sobie trochę poleżę. Zresztą dla waszego dobra lepiej nie będę stąd wychodzić, bo znowu coś zniszczę.

— Nieprzytomna robisz więcej problemów niż śpiąca.. — Popatrzyła pytająco na męskie Lenistwo.

— Jakby to powiedzieć twoja moc.. zaczęła mieć bardziej realny wygląd — Mahiru podrapał się po głowie śmiejąc sztucznie — zniszczyła mi mieszkanie i poszliśmy do Akiry po radę... i tak się znaleźliśmy tutaj.

Zaraz...

— To białe coś wyłazi sobie, kiedy chce? — Wzdrygnęła się na samą myśl jak to zwierzę musiało namieszać, skoro mieszkanie chłopaka zostało zniszczone. Zagryzła wargę odwracając wzrok od nastolatka. Dopóki nie zgodzi się na warunki stworzenia może uda się jej zatrzymać ją tutaj — a zresztą.. idźcie już lepiej, bo to jeszcze tutaj wróci.

— Ty chyba sobie z nas kpisz..

— Mahiru dałeś mi drugą szansę i schrzaniłam ją. Znowu nie powiedziałam ci wszystkiego co powinnam — Ukryła twarz w dłoniach chcąc się odseparować od chłopców mimo, że Kuro trzymał ją za część garderoby.

— Mówisz o właścicielach Pychy i Zazdrości?

— Czy o rozmowie z Lichtem? — Otworzyła szeroko oczy odsuwając ręce od twarzy i patrząc na nich.

— Skąd wy to....wiecie?

Wampir puścił dziewczynę by stanęła na własnych nogach i dalej milczeli widząc jej pytające spojrzenie. I po chwili do niej dotarło. Jasna cholera.. Przecież są w jej głowie. To znaczy, że widzieli wspomnienia. Chciała się cofnąć, ale tym razem niebieskowłosy złapał ją za rękę i wampirzyca zrobiła się czerwona. A ile z tych wspomnień widzieli?

— Wiemy jak starałaś się pomóc Mutsuko — Widząc zakłopotanie na twarzy Raimei podrapał się po głowie. Właściwie na jej miejscu jakby wiedział, że ktoś chodził po jego wspomnieniach i przed nim stoi spaliłby się ze wstydu. Muszą udawać, że widzieli tylko te bardziej konkretne — i rozumiem czemu nie wszystko nam mówiłaś.. ale.. mnie nic nie interesuje. Po prostu chodź z nami!

— Nie mogę Mahiru — Starała się cofnąć, ale dłoń męskiego Lenistwa zbyt mocno ją trzymała — nie mogę iść z wami, skoro ciągle coś ukrywam.

— Kiedyś nadejdzie dzień, że wszystko powiesz!

— Ale...

— Ty skończona kretynko — Ich Pan syknął na Sleepy Asha, który ścisnął mocniej dłoń dziewczyny. Na pewno takim zachowaniem mu nie pomaga, a zaraz pogorszy sprawę! — musiałem przejrzeć tysiące wspomnień widząc jak wychowujesz tego upierdliwego demona w blond włosach, widząc jak całujesz tego pieprzonego Takude — wariata, który prawie mnie przebił widłami. Jak robiłaś z siebie debilkę chroniąc rodzinę i słuchać chichotów tego białego gnojka, a mi tutaj chcesz odstawić płaczliwą scenę rodem z Harlequina?!

Zapadła cisza pomiędzy całą trójką i nastolatek obserwował jak dwójka jego Servampów mierzy się spojrzeniami. Tyle jemu nasuwało się tylko jedno pytanie — KURO CZYTAŁ KIEDYKOLWIEK HARLEQUINY?! Usta Osaki nagle się rozszerzyły i wampirzyca wybuchnęła głośnym śmiechem.

— Naprawdę? — Widząc błąkający się na ustach wampira uśmieszek szturchnęła go lekko w brzuch pięścią — wygrałeś.

Popatrzyła na brązowowłosego, który chyba dalej do końca nie rozumiał co się właściwie stało. Ale Kuro udało się namówić wampirzycę do powrotu. To jest dla niego najważniejsze.

— Mahiru.. ja.. postaram się..

— Kiedyś mi zaufasz — Brązowowłosy wyciągnął rękę w jej stronę — a ja poczekam. Chodź z nami Raimei.

Uśmiechnęła się szeroko wyciągając dłoń w jego stronę by po chwili poderwać się z pozycji leżącej do siedzącej rozglądając po pomieszczeniu. To zdecydowanie nie był jej pokój. Jak pojawiła się przed nią twarz Akiry wrzasnęła odskakując do tyłu i wpadając na podnoszącego się Sleepy Asha, który wpadł na ich Pana. Jednym słowem stworzyło się żywe domino. Białowłosa podeszła bliżej klaszcząc zadowolona w dłonie.

— No proszę, jednak wam się udało — Raimei dopiero teraz zobaczyła Foster stojącą obok Alice i Inaby, ale z ust wampirzycy wydał się cichy jęk jak zobaczyła Tsurugiego. Bez słowa podniosła się z miejsca pojawiając dosłownie przed nim by oberwał pięścią wbijając się w ziemię.

— Raimei przestań! — Jak niebieskowłosa chciała go uderzyć kolejny raz przed kobietą pojawiła się jej młodsza siostra odgradzając ją od czarnowłosego, który pocierał obolałą szczękę. Nie wiedział czego się bardziej nie spodziewał. Osaki dającej mu na samo dzień dobry w twarz czy blondynki, która stanęła w jego obronie — on... on jest chyba po naszej stronie.

— To chyba stoimy po dwóch innych...

Żeńskie Lenistwo miało coś jeszcze powiedzieć, kiedy do ich uszu doszła rozmowa Akiry z chłopcami i odwróciły w tamtą stronę głowę.

— Już została zapłacona cena! — Cena? Raimei ruszyła z powrotem do nich zostawiając siedzącego na ziemi Kamiyę. Chyba został uratowany.. przynajmniej dopóki dziewczyna zainteresowała się czymś innym.

— To Kuro już nie musi zamieniać cię w wampira...? — ŻE CO KURWA?!

— Chciałaś mnie wykorzystać do zamiany w wampira!? — Nosz to jest czyste chamstwo! Faustus zaśmiała się perliście ignorując zdziwienie wampirzycy i poczochrała ją po głowie jak starsza siostra za to ona popatrzyła na swojego Pana — i tyś zmusił Kuro by się na to zgodził?!

— Sam się zgodziłem. — No tego to już na pewno się nie spodziewała. Czy świat do ciężkiej kurwy oszalał?!

— Już nie wnikajmy — Białowłosa złapała przyciągając do siebie jedną dłonią Raimei, drugą Kuro, a Brązowowłosy stał na środku ściśnięty pomiędzy dwa swoje wampiry — ważne, że dostałam co chciałam. Mój eksperyment zadziałał i jednak żyjecie to najważniejsze.

— Moment... — Shirota zbladł. Co ma znaczyć, że eksperyment zadziałał i żyją? — czy.. czy wy na nikim tego nie testowaliście?

— Oczywiście! I teraz mogę was w to wpisać. Przeżyliście! Ach ta chwila jest tak piękna, że powinnam ją uwiecznić na jakimś zdjęciu!

Mieliście czasami moment, kiedy brakowało wam przekleństw w słowniku? Właśnie teraz już wiecie, co czułam w tamtej chwili.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro