Rozdział 2 Znikające przedmioty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Yuki z uśmiechem wróciła do domu zamykając po cichu drzwi. Nuciła tylko sobie znaną melodie tanecznym krokiem ruszając w stronę wejścia na górę. Już nie mogła się doczekać, aż wtuli się w przyjemną pachnącą pościel różami. Ten płyn to cud natury! Za każdym razem dziękowała sobie w duchu, że namówiła rudowłosą na ten zakup. Dzisiaj wreszcie miała pierwszy dzień wolny i była u Lawlessa w pracy dobrze się bawiąc. Szkoda, że Foster nie pozwoli jej także pracować w teatrze. Na pewno było to bardziej interesujące niż polowanie na wampiry oraz praca na bazarze. Mijała właśnie pokój starszego Fostera i zatrzymała się widząc lekko uchylone drzwi. Cofnęła się podchodząc do nich i łapiąc lekko za klamkę.

— Lizzy? — Zajrzała do środka otwierając szeroko oczy widząc pokój jak po przejściu tornada. Weszła szybko do pomieszczenia patrząc na zniszczenia, kiedy za nią cicho zamknęło się przejście. Ktoś tutaj jest? Podbiegła do zablokowanego tunelu robiąc to samo, co zrobiła dawno temu Osaka. Sprzęt zapiszczał otwierając się przed Servampem, który zleciał parę schodów w dół nasłuchując.

Stanęła na samym dole uparcie patrząc przed siebie, gdy coś rzuciło się jej w oczy. Niepewnie ruszyła w stronę świecącego przedmiotu na ziemi i uklękła podnosząc go do góry. Stara zniszczona już ramka z rozbitą szybką pokazywała zdjęcie, które blondynka dobrze znała. Na zdjęciu były wszystkie Fosterówny z nią. To zdjęcie było robione podczas ostatnich wakacji po tych okropnych wydarzeniach. Zbladła jak zobaczyła, że ona jak i Lizzy zostały prawie, że zdrapane ze zdjęcia. Poczuła jak ktoś jej kładzie dłoń na ramieniu i żeńska Chciwość krzyknęła łapiąc za szablę oraz wcelowując za postać za sobą. Pomrugała parę razy widząc stojącą rudowłosą, która cudem cofnęła się kawałek inaczej szabla by ją drasnęła.

— Co ty wyrabiasz Inaba? — Dziewczyna dalej była w kurtce, więc musiała wejść zaraz za wampirzycą i pewnie ją też zainteresował ten syf. Inaba szybko oddychała odwracając głowę z powrotem w stronę tunelu. Stukanie ucichło, więc ktokolwiek tutaj był musiał uciec. Wypuściła powietrze zmuszając szablę do zniknięcia, kiedy Foster złapała za zdjęcie otwierając szeroko oczy — co ty z tym zrobiłaś?

— To nie ja — Pokręciła nerwowo głową czując się nieswojo. Powinny wrócić na górę, bo cokolwiek czai się w tej ciemności na pewno nie ma dobrych zamiarów. Przynajmniej nie dla nich — chodźmy stąd. Coś tutaj było...

Lizzy uniosła pytająco brew słysząc drżący głos żeńskiej Chciwości. Czyżby jej Servamp pierwszy raz od dłuższego czasu się czegoś bał? Nie dała powiedzieć kobiecie nawet słowa wpychając ją na górę, co jakiś czas rzucając do tyłu ukradkowe spojrzenia jakby to coś miało wrócić — raczej mało możliwa opcja, ale wolałaby się o tym nie przekonywać. Wepchnęła ją na górę zamykając szybko właz. Powinny czymś to zablokować by się to tu więcej nie wdarło.

— Zaraz... — Pani Chciwości podeszła do rozbebeszonego biurka przeglądając papiery. Ktoś tutaj ewidentnie czegoś szukał i zobaczyła, że brakuje notatnika w którym były dane na temat dziewcząt. Zaczęła nerwowo przerzucać resztę dokumentów czemu przyglądała się blondynka — notatnik mojego ojca zniknął. Sprawdź resztę pomieszczenia! Możliwe, że jeszcze coś zniknęło oprócz tego.

Wampirzyca jak na zawołanie wzięła się do pracy omijając porozbijane szyby przyglądając się różnym rzeczom w pomieszczeniu. Właściwie skąd ona może wiedzieć czego brakuje skoro ona rzadko tutaj przebywa? Po przeszukaniu pokoju oszacowały straty zdając sobie sprawę, że zniknął nie tylko notatnik, ale także to śmieszne urządzenie leżące za szklaną gablotą. Nigdy go nie używały, ale kiedyś Tsurugi jej powiedział by go stamtąd nie wyciągała, bo to miernik mocy magicznej. Po momencie, kiedy straciła swój kij i strażnicy wrócili z wojny ich oręże wniknęły w Panów, których wybrali. Co ciekawsze ona także zyskała oręż taki sam jak Licht, a Servampy stały się dziwnie silniejsze. Światło słoneczne nie było już dla nich tak wyniszczające jak na początku. Tak jak wcześniej dziewczyny chłopcy mogli swobodnie chodzić po słońcu nie zmieniając się w zwierzęta — ale słońce nie mogło być aż za mocne. Wyciągniecie go może oznaczać tylko kłopoty zwłaszcza, że nikt nie wiedział o tym pomieszczeniu oprócz strażników, Servampów i ich Panów — no i Tsurugiego.

— Powinniśmy zawiadomić rano resztę. Chyba, ktoś postanowił rzucić nam znowu wyzwanie.

Czemu miała wrażenie, że jej oręż niespokojnie drży?

____________________

Raimei kręciła się nerwowo na łóżku przez co Kuro otworzył niezadowolony jedno oko. Powinien pomęczyć Mahiru by zainwestowali w większe łóżko, bo jak tak dalej pójdzie to któregoś razu to on po prostu z niego spadnie. Uniósł się odrobinę słysząc pomruki dziewczyny i niepewnie wyciągnął rękę potrząsając wampirzycą delikatnie. Osaka poderwała się do pozycji siedzącej szybko oddychając.

— Koszmar? — Spojrzała powoli w bok widząc niebieskowłosego. Zacisnęła kły na dolnej wardze kiwając twierdząco głową. Miała wrażenie, że z niej aż płynie. Nienawidzi tego uczucia. Sleepy Ash westchnął pocierając zmęczone oczy. Była godzina czwarta nad ranem, a on nie zmrużył oka nawet na chwilę. Pierw dłuższy czas grał na konsoli po czym później jak już chciał przysnąć to pierw nie mógł, a potem ona zaczęła się wiercić. Upierdliwe to wszystko.. Ułożył się z powrotem na poduszce wyciągając w jej stronę ręce — chodź.

Niebieskowłosa popatrzyła na chłopaka po czym położyła przytulając do niego. Ostatnio strasznie męczą ją koszmary, których jak wstanie nie pamięta. Jedynie, co czuje to jakiś niezrozumiały strach. Najdziwniejsze od pokonania Willmonów nic złego ją nie nawiedzało nawet ta przeklęta pacynka dała sobie wtedy spokój, więc... co się dzieje? Usłyszała miarowy oddech by zaraz po nim ciche pochrapywanie i zacisnęła mocniej dłonie na koszulce śpiącego już Servampa. Ten to ma szczęście. Usypiać tak szybko. Może powinna iść w jego ślady, a nie rozmyślać nad koszmarami? Powoli przymykała oczy, kiedy na sam koniec zarejestrowała dziwny cień na ścianie w kształcie węża przez co od razu się poderwała z powrotem do siadu, a ręka śpiącego męskiego Lenistwa opadła cicho na poduszkę. Pewnie, gdyby teraz mogło bić jej serce to by je miała pod gardłem. Wygrzebała się z pościeli starając nie obudzić wampira i cicho zeszła z łóżka ruszając w stronę korytarza.

Otworzyła drzwi od ich pokoju wyglądając na korytarz niepewnie. Postawiła pierwszą stopę na wyjściu idąc już w stronę salonu. Może jak napije się wody trochę jej przejdzie? Otworzyła szafkę wyciągając szklankę i nalewając sobie wody z butelki. Może przez to, że nic do końca złego się nie dzieje zaczęła być przewrażliwiona? Pijąc wyczuła coś za sobą i odwróciła szybko głowę rozglądając po pomieszczeniu, które wyglądało jak zwykle. Niepewnie odłożyła szklankę nawet nie odwracając się do umywalki cały czas rejestrując pokój, gdy usłyszała drapanie w szybę. Złapała za miotłę ściągając z niej śmietniczkę i zaczęła się skradać w stronę balkonu zaciskając na przedmiocie coraz mocniej dłoń. Stając już właściwie przy wyjściu wyskoczyła na niego szykując się do uderzenia i zamarła widząc tylko przerażone zwierzę.

— Wiewiórka? — Chyba wpada w jakąś paranoję.

Opuściła miotłę widząc jak stworzenie zeskakuje z balkonu zatrzymując na wielkim drzewie w którym pewnie miało dziuple. Wypuściła zrezygnowana powietrze — cholera wie, czy z ulgi, czy może się po prostu martwi o swoje zdrowie psychiczne. Popatrzyła w bok na neony miasta. Było przez nie tak jasno iż ktoś mógł twierdzić, że jest dzień. Oparła się o barierkę wdychając przyjemny wiaterek chcąc się odrobinę uspokoić. Zdecydowanie odchoruje te nocne mary. Jej wzrok z miasta zjechał niżej, gdy uniosła brew widząc zakapturzoną postać stojącą niedaleko ich mieszkania. Była więcej niż pewna, że patrzył w jej stronę. Przymrużyła oczy chcąc zobaczyć, co za twarz kryje się w materiale.

— Co ty tutaj robisz Rai..? — Podskoczyła słysząc głos Kuro będąc pewna, że jeszcze trochę, a dostanie palpitacji serca. O ile to w ogóle jest w jej stanie możliwe.

— Ja... ee.. — Spojrzała z powrotem na miejsce, gdzie stała postać. Ale teraz nie było tam nikogo. Czyżby miała omamy..? — wietrze się.

— Z miotłą?

Ziewający wampir oparł się obok niej o barierkę przymykając odrobinę oczy. Nie przepadał za latem w dzień, ale za to wieczorami i nocą było tak przyjemnie, że zima mogłaby nigdy nie wracać. Przysnął na chwilę i kiedy wstał widząc, że nie ma obok niego dziewczyny z przyzwyczajenia od razu się poderwał szukając jej po domu. Od roku nie zdarzało jej się to tak nagminnie i nawet jeśli ona nie chciała nic powiedzieć wyczuwał, że coś jest nie tak.

— Czemu nie śpisz?

Servamp spojrzał w jej stronę wyciągając się czując przyjemne strzykanie w ciele. No w sumie nic nie spał, bo tego szybkiego przyspania to nie liczył. Zabawne, odkąd jest z Raimei nie śpi tyle, co wcześniej i już nawet nie chodzi o to, że ona mu nie daje spać — stara się dotrzymać jej kroku na swój sposób. Dziewczyna była tak energiczna, głośna i upierdliwa, że czasami sam zastanawiał się jakim sposobem ona w ogóle jest lenistwem. Nie żeby mu to przeszkadzało właśnie za to czuł do niej coś więcej.

— Jakoś bez ciebie nie mogę spać. — Wampirzyca zarumieniła się lekko odwracając z powrotem głowę w stronę miasta. Kuro mimo upływu czasu dalej jest tak samo wylewny i chyba nieświadomy tego, że często swoją szczerością ją zawstydza.

— Kuro.. ja mam jakieś złe przeczucia — Męskie Lenistwo uniosło pytająco brew. Złe przeczucia? Przecież jest wszystko w porządku. No prawie. Zatrzymali Armagedon, Willmonowie zostali zniszczeni, a ich rodzeństwo zniknęło nie dając znaku życia od roku. Co takiego złego może się wydarzyć, skoro wszystkie zagrożenia zniknęły? Czyżby szykował się kolejny problem? Westchnął rozprostowując się. Żeńskie Lenistwo wyglądało na zmęczone zwłaszcza widać to było po jej worach pod oczami i nic im nie da sterczenie na balkonie do samego rana.

— Co będzie to będzie, a teraz wracamy do łóżka — Widząc, że kobieta nawet nie drgnęła wpatrując w miasto podszedł do niej przerzucając ją sobie przez ramię słysząc głośne "Ej!" i ruszając z powrotem do środka mieszkania, a dziewczyna zdążyła uchwycić zboczony uśmiech wampira — jak nie możesz spać to ja z chęcią ci pomogę się zmęczyć.

Angus stojący za drzewem odprowadził wzrokiem Servampy uśmiechając się szeroko i popatrzył na maszynę, którą miał w rękach. Największy czynnik magii wychodził właśnie z tej trójki, więc to oni zniszczyli jednego z Willmonów — Idealnie.

_______________

Elise podniosła się z łóżka, kiedy światło zaczęło jej świecić po oczach. Ziewnęła przeciągając się by zaraz wyskoczyć z niego zasłaniając zasłony. Jak ona nie lubiła takich brutalnych pobudek. Zadowolona złapała za ubranie i nucąc pod nosem ruszyła w stronę łazienki, gdy usłyszała ciche pukanie w okno. Zatrzymała się w półkroku spoglądając w tamto miejsce widząc jedną ze swoich podklas. To możliwe, by któreś z nich pojawiło się tutaj z samego rana?

— Coś nie tak Toy? — Wampir miał dobre dwa metry i jak Stevens przy nim stawała wyglądało to całkiem śmiesznie zważając na jej tylko marne siedemdziesiąt pięć centymetrów. Granatowłosy kucnął przy swojej stworzycielce rozglądając się jeszcze niepewnie czy nikogo obok nich nie ma.

— Mam złe wiadomości — Brew czarnowłosej uniosła się do góry. Złe wiadomości? — w nocy, ktoś włamał się do teatru pani przyjaciela.

— Nic mu się nie stało? — Toaleta musiała poczekać, więc szybko wróciła do pokoju w pośpiechu się ubierając by jak najszybciej pojawić w budynku tego miłego starszego pana, który przygarnął ją do siebie jak przybyła do tego świata.

— Z nim nic.. ale przerzucili mu całe biuro.. — Biuro? Popatrzyła z powrotem na chłopaka zamierając. Chyba nie szukali pieniędzy w takim miejscu? Błagam oby chodziło o pieniądze to jakoś wytłumaczą — nic właściwie nie zniknęło oprócz listu.

Ktoś ukradł list Osaki, który napisał dla niej Chared? Niemożliwe! Nie czekając już na nic więcej wyskoczyła na korytarz biegnąc w stronę sypialni chłopców. Wpadła do nich przez co oboje podskoczyli słysząc uderzające drzwi. Hugh spadł ze swojego posłania uderzając głową o biurko zaś Tetsu poderwał się do siadu łapiąc za pierwszą lepszą rzecz, którą miał pod ręką by bronić się przed napastnikiem.

— Panowie ubierajcie się szybko. Musimy coś sprawdzić natychmiast!

Obaj spojrzeli na siebie by zaraz zwrócić wzrok z powrotem na Elise. Wampirzyca była blada jak ściana, a zaraz za nią stanęła jej podklasa, która wyglądała na mniej przejęta niż jego stworzycielka, ale także błąkał się na niej cień zmartwienia. Stało się coś złego?

~~*~~

W nie całe może dwadzieścia minut trójka stała już przed dobrze znanym kobiecie budynkiem oglądając go przy poranku. Dużo czasu zajęło im by powrócił do pierwotnego stanu to też tym bardziej zachwycał czarnowłosą za każdym razem, gdy się tutaj pojawiali. Blondyn złapał za klamkę otwierając drzwi by wampiry ruszyły przed nim wchodząc do przyciemnionego holu. Po remoncie teatr wyglądał jeszcze piękniej niż na początku. Uśmiechnęła się do siebie przypominając sobie jak Servampy pomagały w remoncie i Lawless prawie skończył z pędzlem w gardle. Tak, pierwsza siostra i tak była nader cierpliwa na jego zaczepki.

— Szybko przyszliście — Trójka spojrzała w prawo na schody z których zbiegał już starszy mężczyzna w garniturze wyraźnie zdenerwowany. Jak znalazł się na ostatnim schodku Elise odbiła się od ziemi by stanąć odrobinę na jego wysokości oblatując dookoła sprawdzając czy nie jest ani trochę obity.

— Nic się panu nie stało?

— Nie, nie — Uśmiechnął się patrząc na zmartwionego Servampa by po chwili poczochrać ją ojcowsko po głowie. Tak miło było wiedzieć, że ma się kogoś kto się o ciebie troszczy — tylko niby to było włamanie, ale pieniądze są na swoim miejscu. Chodźcie zobaczyć.

Hugh popatrzył na swojego Pana by zaraz wlecieć za człowiekiem do pomieszczenia, gdzie mieściło się biuro. Wyglądało jak po przejściu tornada jakby ktoś w pośpiechu czegoś szukał. Co gorsza znalazł to — list Chared'a adresowany do niebieskowłosej.

— Przeszukałem wiele miejsc by znaleźć te kopertę, jednak nigdzie jej nie znalazłem — Stevens zagryzła nerwowo kciuk próbując przypomnieć sobie czy komuś jeszcze mówiła o miejscu przechowywania listu, ale nikt oprócz nich o tym nie wiedział. Nawet główny adresat. Jej pierwsza siostra była pewna, że papier został zniszczony przez C3. Ale jak mieli to zrobić, kiedy ten przedmiot miał w sobie tak dużo magii? Za namową Kamyi, który najwięcej czasu spędził wśród Willmonów zaproponował ukrycie i nie chciał nawet wiedzieć, co żeńska Pycha z tym zrobi. Spojrzała na niskiego wampira, który jak ona stał zamyślony szukając czegoś w pamięci.

— Powinniśmy chyba odwiedzić Mahiru.

______________

Brązowowłosy siedział właśnie nad swoją kawą podpierając policzek o pięść. Aromat kawy roznosił się po pomieszczeniu mieszając zapachem z rogalikami, które kupił w spożywczaku obok. Niby wstał dwie godziny temu, ale był tak niewyspany iż najchętniej znowu wróciłby do łóżka. W nocy słyszał krzątanie się po mieszkaniu i doskonale mu znane kroki jego wampirzycy — chyba znowu miała koszmary i jak zwykle Kuro musiał ją ściągać z powrotem do pokoju. Zwłaszcza, że poznał go po jego leniwych krokach. Miał nawet wstać zobaczyć czy wszystko w porządku, ale po historiach Lawlessa wyobraźnia nastolatka za bardzo działała i nie chciał być czegoś świadkiem. Dla własnego świętego spokoju.

— Nie śpisz już Mahiru? — Słysząc zdziwiony głos dziewczyny spojrzał na korytarz widząc Raimei zamykającą drzwi od pokoju. Szybkimi krokami pokonała dystans dzielący korytarz od kuchni i usiadła naprzeciwko Shiroty patrząc to na niego to na kubek kawy — przecież masz wakacje.

Pomrugał parę razy i spojrzał na zegarek wiszący w kuchni, który pokazywał szóstą trzydzieści. Rzeczywiście to było dość wcześnie jak na niego, gdy ma wolne. Ale przecież jej nie powie, że nie mógł spać przez jej nocne eskapady po domu. Potarł zmęczone oczy mając wrażenie jakby ważyły co najmniej tonę i złapał za swój napój. Czuł się skrępowany jak Osaka śledziła każdy jego ruch jakby szukała jakiejś anomalii w zachowaniu swojego Pana.

— Nie mogę spać, więc wstałem.

— Twoje podkrążone oczy Mahiru mówią, co innego.

Jak się żyje z Servampami pod jednym dachem? Bardzo prosto! Sleepy Ash stara się nie wypadać z wprawy i robi bałagan, gdzie się da. Za to żeńskie Lenistwo nie przeoczy żadnego szczegółu w jego humorze czy chociażby zmianie nastroju. Ona ma chyba wbudowany jakiś syndrom opiekuńczy — pewnie zboczenie po tylko letnim odpowiadaniu za swoje wampirze rodzeństwo.

— Nie matkuj mi Rai — Pokręcił niezadowolony głową jakby chciał odpędzić od siebie uporczywe muchy by przyłożyć kubek do ust — za parę dni będę miał osiemnaście lat.

— No tak zapomniałam — Zachichotała opierając podbródek na dłoni i wpatrując się zainteresowana w brązowowłosego, który miał problem by podzielić swoją uwagę pomiędzy gorący jeszcze napój, a Servampa — świat dorosłych otwiera dla ciebie swe wrota! Zostaje tylko znaleźć potencjalną dziewicę na ożenek i założyć rodzinę!

Słysząc ostatnie słowa zakrztusił się kawą zaczynając uderzać się pięścią w klatkę piersiową. Jak tylko płyn przepłynął odetchnął z ulgą i popatrzył zdenerwowany na swoją wampirzycę, która dalej głupkowato się uśmiechała w jego stronę. Czasami miał wrażenie, że ona ma dobry ubaw z tych ludzkich dylematów, które kiedyś przecież też musiała mieć w planach — oczywiście jak jeszcze żyła.

— I jak ci idzie z Suzu MahiMahi? — Nastolatek drgnął nieznacznie czując jak jego twarz zaczyna owiewać gorąco. I to jest właśnie minus posiadania wampira baby. Niebieskowłosy ma w dupie czy Shirota znajdzie sobie kogoś. Ważne by była pełna lodówka. Za to dziewczyna interesuje się tym właściwie tak samo jak tym czy męskie Lenistwo nie zżarło wszystkie z lodówki. Dotąd pamięta ten morderczy ryk, kiedy Sleepy Ash został prawie zmieciony z powierzchni ziemi za wyjedzenie wszystkiego, co było możliwe. Nawet po części rozumiał, wtedy kobietę. Zdążyła jakiś czas wcześniej wrócić ze sklepu i pewnie by to nie przeszło takim echem, gdyby nie fakt iż leniwy wampir zjadł też mrożonki. Zjeść zamrożone mięso i nie zauważyć, ze można o to sobie połamać zęby to potrafi tylko Kuro.

— A co ma być? — Podłapała to MahiMahi od męskiego Lenistwa i często tym go raczy uśmiechając się przy tym. Ni to złośliwie ni to poważnie. Najgorsze było to, że Ryusei podłapał od niej tą Marysie z tamtego roku i nie raz potrafi dla żartu tak do niego powiedzieć, a jego wampiry wtedy mają z tego niezły ubaw.

— No przecież widać, że cię lubi — Wstał od stołu biorąc puste naczynie chcąc je umyć unikając wzroku kobiety. Mogłaby sobie darować rozmowy o tym. Zwłaszcza, że on nie miał ochoty o tym rozmawiać, bo mężczyzn to krępuje. Powinna zrozumieć to po zachowaniu Kuro. By się przyznać do tego, co czuje musiał mieć świadomość, że może jej już nie zobaczyć. A on i Suzuhara to kompletnie inna bajka. Ona i Sleepy Ash nie muszą ukrywać niczego przed sobą, a tymczasem on ma dwie tajemnice, które mieszkają z nim pod jednym dachem i właśnie jedna teraz zawraca mu tyłek taki tematem — ty także ją lubisz, więc w czym jest problem?

— Bo mieszkam z dwoma krwiopijcami, których muszę ukrywać — Zamarł ze szmatą w dłoni zdając sobie sprawę, że powiedział to na głos i szybko odwrócił głowę w stronę stołu. Mina Raimei z uśmiechniętej zrzedła by po chwili usłyszał ciche „Rozumiem" i podniosła się z siedzenia chcąc wrócić do pokoju — zaczekaj! To.. to nie tak! Nie to miałem na myśli!

— W porządku Mahiru. Naprawdę rozumiem — Od razu poznał ten wymuszony uśmiech. — pójdę się jeszcze trochę położę skoro jest jeszcze wczesna godzina.

Jak tylko zniknęła za drzwiami Shirota miał ochotę palnąć się szmatą, którą dalej miał w ręce. Ale z niego idiota! Sprawił dziewczynie przykrość. Przecież sam wiele razy mówił, że nie potrafiłby bez tej dwójki żyć.... Prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro