Rozdział 24 Watari Oshima

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Znudzony rudowłosy siedział w swoim gabinecie obserwując wszystkie ściany. Był tutaj od miesiąca i dalej nie potrafił się przyzwyczaić do tego w co się wpakował. Zgodził się na coś na pozór niemożliwego, ale nie potrafił odmówić propozycji, kiedy ten czarnowłosy mówił to z tak kuszącym dla niego głosem. Stworzyć coś wielkiego? Przecież o tym marzył przez wszystkie pieprzone lata! Okręcił się na krześle przyzywając na usta szeroki uśmiech. Czemu miałoby mu się to nie udać? Przecież jest genialny! Złapał za laptopa otwierając go kolejny raz już tego dnia by popatrzeć na Servamp'y, których odpowiedniki ma niedługo stworzyć. Każdy ze strażników powinien się odznaczać czymś innym od tych krwiopijców. Po co tworzyć coś, co już istnieje?

— Potrzebujesz pomocy śmiertelniku? — Poczuł za sobą czyjaś obecność i odruchowo odwrócił głowę widząc na ścianie cień, który ruszył w górę zmieniając swoją formę w węża. Angus pomrugał parę razy śledząc dziwny byt zatrzymujący się już na środku sufitu by nagle zaczął się od niego odrywać. Co to jest? Po chwili z cienia, który opadł na podłogę wyłonił się wysoki czarnowłosy młodzieniec różniący się od Tobiasa. Był o wiele od niego wyższy i bardziej chuchrowaty, ale oczy osoby stojącej przed nim hipnotyzowały. Wampiry miały czerwony odcień. Za to on miał piękne złote ślepia, które możliwe, że jakby wyłączył światło spokojnie by się dalej mieniły w mroku. W pewnej chwili czarnowłosy ukłonił się przed nim zatrzymując się w zawieszonej pozycji — mogę spełnić twoje jedno życzenie o jakim pragniesz.

— Kim ty jesteś? — Foster zmierzył chłopaka od góry do dołu podejrzanie mrużąc oczy. Szeroki uśmiech na ustach tego kogoś powodował, że miał ochotę wziąć nogi zapas za to oczy przypominały mu źrenice węza. Cholernie niebezpiecznego węża.

— Och.. nie przedstawiłem się? — Wyprostował się szybko uśmiechając przepraszająco jakby takim sposobem miał się zrehabilitować przed nim — jestem tym o którym wszyscy tutaj mówią.

Rudowłosy prawie krzyknął jak postać pojawiła się przed nim skupiając na naukowcu całą swoją uwagę.

— Objawiam się tylko tym, którzy czegoś bardzo pragną. A ja.. Za drobną opłatą mogę to spełnić. Nie mam imienia, ale znam twoje najskrytsze marzenia Angusie — Twarz człowieka zrobiła się czerwona jak nachylił się przed nim łapiąc za krawat przysuwając do siebie, że prawie stykali się nosami, a Foster nie mogli odciągnąć swojego wzroku od jego oczu — pomogę ci, jeśli będziesz tego bardzo chciał. Wystarczy jedno malutkie tyciuśkie życzenie, a ja jako duch kuli je spełnię.

— Ja... jaka jest cena..?

— Zależy od tego czego sobie zażyczysz — Duch zamruczał ubawiony widząc jak mężczyzna jest już bliski przybliżenia koloru twarzy do włosów i przejechał palcem po ustach Fostera — dzięki mnie możesz zdobyć to czego pragnie twoja smaczna dusza Angusie.

Rudowłosy momentalnie odskoczył od niego z krzesłem prawie znajdując się na ścianie. Czy to coś wie, co znaczy pewna strefa intymna?! Czarnowłosy patrzył na mężczyznę zachęcająco.

— Ja... chciałbym nadać strażnikom, coś więcej niż maja zwykle Servamp'y — Usta ducha rozszerzyły się szeroko i zeskoczył ze stołu — ma być ich ósemka i...

— Może każdemu z nich wręczyć odrobine magii? — Magii? Czarnowłosy wyciągnął dłoń przed siebie w której zaczęła powoli kumulować się różnoraka siła — błyskawica, woda, ziemia, lód, powietrze, ogień, telekineza... a ostatnia z nich dostanie ode mnie najpiękniejszy prezent. Magia, która pochodzi prosto z najczarniejszej części kuli. Zjadanie duszy.

Oczy Angusa zabłyszczały podekscytowane. Naprawdę może dokonać czegoś takiego?! Może stworzyć takie istoty? Podniósł się z krzesła podchodząc szybko do stojącego na środku pokoju ducha.

— A jaka by była za to cena?

Czarnowłosy popatrzył na niego chowając magię i wyciągając dłoń w jego stronę.

— Już zapłaciłeś część za ten układ — Co... jak? — wymażesz się ze świata w którym istniejesz. Twoja rodzina będzie pewna, że nie żyjesz. A na końcu przyjdę ja i odbiorę swoja zapłatę. Pasuje?

Mógłby być podejrzliwy dla ducha, ale skoro już zapłacił część i dalej żyje to znaczy, że tutaj nie chodzi o coś w czym zginie. A będzie mógł stworzyć coś niesamowitego. Drżącą dłonią uścisnął dłoń ducha, który uśmiechnął się przebiegle zaczynając znikać.

— Niech fortuna ci sprzyja Angusie Ethanie Fosterze — Poczuł w dłoni przedmiot i otworzył ją chcąc się temu przyjrzeć. Nigdy nie widział czegoś takiego. Przypominało to małą niepozorną kulkę, która mieniła się na wszystkie kolory i w jego głowie ostatni raz odbił się znajomy głos ducha — rozbij kule przy celach. Wtedy magia w nich wsiąknie.

W tej samej chwili otworzyły się drzwi przez które wszedł kolejny czarnowłosy mężczyzna nawet odrobinę podobny do ducha, który dopiero co tutaj był. Ich podobieństwo zaczynało się od czarnych włosów po złote oczy. Tsurugi Kamyia jeden z przyszłych Panow Servamp'ów.

— Wybrałem sobie już dziewczynę, która ma nim zostać — Wcisnął Fosterowi w dłoń zdjęcie by mężczyzna zobaczył brązowowłosą czytającą jakąś książkę na trawie. Ciekawy wybór na Servampa Lenistwa. Kulka wesoło zadrżała w jego kieszeni jakby poznawała swoją przyszłą właścicielkę magii błyskawicy.

_________

Nastolatek siedział przed dwójką wampirów, którzy tak jak on siedzieli po turecku na przeciwko niego. Podrapał się nerwowo po głowie. Pierwszy stres minął pozostawiając po sobie dalej ból przy klatce piersiowej.

— Więc... wy naprawdę jesteście wampirami? Przecież cos takiego nie istnieje!

— Jesteśmy Servampami. Wampirami do usług, które tworzą inne wampiry — Oczy chłopaka otworzyły się szeroko. Co kurwa? On już się zgubił.

— Jednym słowem za picie krwi swojego Pana musimy mu służyć, co jest okropnie upierdliwe.. Zwłaszcza jak twój Pan próbuje zbawić cały świat.

— Wy.. macie już Pana? — Z zainteresowaniem oparł się na kolanach patrząc na oba wampiry. Raimei popatrzyła na Kuro jakby chciała by kontynuował, ale chyba Servamp nie miał zamiaru więcej otwierać ust na marne.

— Mamy, ale wystąpiły pewne komplikacje i zostaliśmy rozdzieleni — Rozdzieleni ze swoim Panem? Czy to czasem nie oznacza, że mogą w pewniej mierze robić co im się żywnie podoba? A jeśli będą chcieli zjeść jego?! — przestań się stresować, bo ten dźwięk jak wali twoje serce irytuje ..

— Jak mam być spokojny jak dowiedziałem się niedawno, że jakieś wampirze rodzeństwo pojawiło się w tym domu!

— My nie jesteśmy rodzeństwem .. — Sleepy Ash westchnął. Ile razy można cos takiego przekalkowywać? To nie ma podobnych osób nie będących ze sobą spokrewnionych do cholery? — jesteśmy parą ignorancie..

— No to jeszcze lepiej! — Dziewczyna zaciskała nerwowo wargi w wąska linijkę wyczuwając coraz szybszy rytm u chłopaka, który co jakiś czas mógł się robić prawie, że świszczący. Ludzie naprawdę mogą mieć tak szybko bijące serce? — pewnie sobie ze mnie zrobicie romantyczna kolacje i...

— Masz coś z sercem? — Przerwał swój monolog kolejny raz patrząc na niebieskowłosego, który nie wyglądał na zainteresowanego, jednak dało się usłyszeć lekkie zaintrygowanie w jego głosie — dziwnie ci ono bije nie mówiąc już o odgłosach, których jeszcze jak żyje nie słyszałem.

— Nawet, jeśli co was to.. znaczy tak. Od urodzenia cierpię na niewydolność i według lekarzy zostało mi dwa może, trzy tygodnie życia.

— I naprawdę to jest powodem by uciec z domu? — Zdziwiona Osaka wreszcie odwróciła swój wzrok od partnera u którego nie spodziewała się takiej dedukcji. Im dłużej jest z meskim Lenistwem tym bardziej ją zaskakuje i spojrzała na nastolatka — czy czasem nie powinno się chcieć ostatnich chwil spędzić z najbliższymi?

Czarnowłosy przeczesał nerwowo włosy wciągając więcej powietrza. Czy powinno? Tak. Czy się chce? Oczywiście!

— Nie zrozumiecie jak to jest, gdy musicie patrzeć na innych, kiedy każdy zakopuje cię za życia! Dla mnie nie ma już ratunku i nie chce by musieli na mnie patrzeć w takim stanie!

— No i najlepiej wziąć nogi za pas i zdechnąć w tej zapyziałej chacie, nie? — Zirytowany poderwał się z lóżka ignorując już to jak go wszystko boli. Jak ona śmie!? — te dzisiejsze nastolatki są naprawdę godne pożałowania..

— Mów za siebie irytująca babo! — Nie zdając sobie sprawy złapał dziewczynę za przód koszulki. — szanuj mnie jak jestem już jedną nogą w grobie!

— A może tobie pasuje taki stan rzeczy, co? Lubisz jak każdy się nad tobą lituje, bo jesteś małą tchórzliwą pizd...

— To może ja poczekam na zewnątrz? — Dwójka spojrzała na Servampa, który powoli chciał wycofać się do wyjścia. Słyszał, kiedyś od Yuki o metodzie wychowywania przez Osakę i teraz mógł śmiało twierdzić, że nie było w tym ani krzty kłamstwa.

— Rusz się kurwa chociażby kawałek, a tobie też się dostanie — Męskie Lenistwo od razu usiadło z powrotem na łóżko szybko się prostując. Wolał nie drażnić jej bardziej. Na Mahiru może i to by działało, ale baby są bardziej pamiętliwe. I na pewno prędzej czy później by za to zapłacił. Nastolatek puścił dziewczynę, która prychnęła zniesmaczona.

— Wcale nie pasuje mi to, że umrę!

— To zrób coś z tym zamiast siedzieć i ryczeć jakie życie jest niesprawiedliwe, bo wyobraź sobie kurwa, że są gorsze rzeczy od śmierci!

Niebieskowłosy przewrócił znudzony oczami zamieniając się w czarnego kotka próbując zwrócić na siebie uwagę kłócącej się dwójki. Łeb mu już pęka od tych wrzasków i tęskni za ciszą u Shiroty. Z tamtym na pewno się tak nie kłóciła.

— Przestańcie się już wydzierać i spójrzcie na mnie jaki jestem uroczy! — Raimei odwróciła głowę z powrotem na zwierzę, które z zadowoleniem leżało na plecach w pościeli. Pokręciła zrezygnowana głową idąc w stronę łóżka by usiąść obok kota chyba próbując liczyć do dziesięciu czemu przyglądał się czarnowłosy. Są gorsze rzeczy od śmierci? Niby jakie skoro oni sobie dalej żyją? Zaraz.. czy oni czasem jakiś czas wcześniej nie mówili, że tworzą wampiry?

— Jakim sposobem tworzycie wampiry? — Oba Servampy spojrzały na niego pytająco widząc zainteresowany błysk w jego oczach. To było... podejrzane.

— Normalnie, kiedy chcemy stworzyć wampira dajemy mu odrobinę swojej krwi. Wtedy tworzymy swoją jakby podklasę, ale to strasznie upierdliwe i nie lubię bólu — Kuro ziewnął by zaraz wskoczyć na kolana Osaki z zadowoleniem mrucząc jak dziewczyna drapała go za uchem.

— Tylko my i nasze rodzeństwo możemy to zrobić.

— Jest was więcej? — Chłopak usiadł przed nimi po turecku opierając dłonie na kolanach. Naprawdę tych stworzeń jest o wiele więcej? I WSZYSTKIE MIESZKAJĄ TUTAJ W TOKIO!?

— Ta... jest nasz.. szesnaścioro — Niebieskowłosa nie spodziewała się takiego zafascynowania nastolatka, ale chociaż na chwilę się uspokoił to najważniejsze wyciągnęła przed siebie rękę pokazując palcem — każda para reprezentuje główny grzech. My jesteśmy parą Lenistwa. Po nas występuje para Pych, Zazdrości, Gniewu, Chciwości, Nieumiarkowania, Nieczystości oraz Melancholii.

— I każde z nich jest w związku? I czy czasem to nie podchodzi pod kazirodztwo skoro jesteście rodzeństwem?

— Emm nie.. — Boże jak to dziecko drąży temat! Już Shirota nie był aż tak ciekawski z początków! Jak nie lubi nastoletnich, ciekawskich, rozdartych bachorów.

— Wampirze rodzeństwa różnią się od ludzkich. Posiadamy po prostu tego samego stworzyciela — Żeńskie Lenistwo wzruszyło ramionami jakby to co właśnie mówiła było jasne — Kuro jest z pierwszej generacji tak jak siódemka innych Servampów zaś ja i moje siostry oraz dwóch braci pochodzimy z drugiej posiadając innego twórcę.

— To wy też nie wzięliście się z powietrza? A myślałem, że taka rasa poważnie się rodzi. — Oba wampiry miały ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło. Co za matoł! — i każdy z was posiada już Pana?

— Tak.

Zamyślony nastolatek podrapał się po podbródku i nagle w jego głowie zrodziła się genialna jak dla niego myśl. Ta dwójka może tworzyć wampiry. Może dalej żyć. Podniósł wzrok z powrotem na siedzące Servampy przy czym Sleepy Ash wrócił już do swojej poprzedniej postaci grając na konsoli. Ta rozmowa już go męczyła i miał zamiar przy czymś się zrelaksować.

— Wiem! Zamieńcie mnie w wampira! — Oczy Raimei otworzyły się szeroko, a męskiemu Lenistwu prawie wypadł przedmiot z rąk. Co kurwa? — i tak niedługo umrę! Ja nie chcę umierać.

— I uważasz, że bycie czymś takim jak my rozwiąże twój problem? — Tym razem wzrok niebieskowłosej zatrzymał się na Kuro, który spojrzał z nad gry na czarnowłosego — nieśmiertelność niczego nie rozwiązuje. Jesteś naprawdę głupi, że nas o coś takiego prosisz.

— Co może być złego w nieśmiertelności?

— Wyobraź sobie, że dużo. Zwłaszcza, kiedy ty żyjesz, a wszyscy wokół do których się przywiązałeś umierają. Naprawdę byś był gotów bezczynnie się przyglądać jak twoi bliscy umierają na twoich oczach?

— Kuro..?

Nastolatek przełknął nerwowo ślinę widząc zainteresowany wzrok Servampa na sobie i lekko zdenerwowany przeniósł wzrok na siedzącą obok niego dziewczynę. Chyba była tak samo zdziwiona wypowiedzią wampira jak on. Nie pomyślał o tym. Owszem by był nieśmiertelny, ale co dalej? Jeśli by musiał oglądać śmierć reszty swojej rodziny? Może nie teraz, ale za wiele lat. Osaka westchnęła widząc jak czarnowłosy walczy z własnymi myślami i niepewnie przyciągnęła do siebie męskie Lenistwo szepcąc mu coś na ucho. Niebieskowłosy kiwnął leniwie głową jak tylko skończyli i wampirzyca zwróciła się z powrotem w stronę chłopaka.

— I tak jesteśmy uziemieni w tym miejscu, więc umówmy się tak — Nastolatek wpatrywał się w kobietę dalej czując jak powoli znowu zaczyna mu bić szybciej serce od zdenerwowania — dopóki tutaj z Kuro jesteśmy masz czas by się zastanowić nad tym czy naprawdę chcesz nim zostać. Jeśli twoje zdanie się nie zmieni. Zamienimy cię w wampira

Czarnowłosy słysząc to podniósł się z ziemi. Dopóki tutaj są?

— Ale jest warunek. Po przemianie.... Idziesz z nami — Kurwa, gdzie? On nawet nie wie skąd oni się tutaj wzięli — wszystko ci wytłumaczymy i naprawdę zastanów się dobrze ee..

— Watari Oshima.

— Watari to dobrze się zastanów nad swoją decyzją, bo ona dużo zmieni — Chłopak pokiwał głową i Raimei podniosła się z miejsca rozglądając po zakurzonych meblach — a skoro już skończyliśmy rozmowę i się lepiej czujesz to wstawajcie. Musimy dostać się do jakiegoś sklepu przed zamknięciem i nakupować jakiejś chemii do wyczyszczenia tego domu. Nawet ja w takim syfie nie wytrzymam dłużej niż jest to konieczne.

Sleepy Ash skrzywił się już czując ból w kręgosłupie na myśl sprzątania w tym wielkim domu. Przecież oni tego nie skończą do rana, a już wie, kto najwięcej się namacha się przy sprzątaniu tego. Oshima dalej jest dzieckiem z chorym sercem, więc jak nic im najwięcej przypadnie sprzątania i jęknął zrezygnowany widząc na sobie pytające spojrzenie Osaki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro