Rozdział 43 Park Rozrywki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng




Mahiru szedł szybko korytarzem, by pochwalić się Sakuyi zdanym egzaminem. Egzamin był w piątek ,a tymczasem dopiero dzisiaj zobaczy zielonowłosego. Nie chciał mu tego mówić przez telefon i obiecali sobie, że chłopak powie jak mu poszło po weekendzie. Nie zdawał sobie sprawy, że idąc tak prędko potrzęsiwał plecakiem w którym siedziały oba Servampy, które co parę kroków na siebie wpadały.

— Mahiru zwolnij! Obijasz nas!

— Mówiłem, że za to zapłacimy..? — Kuro leżący tym razem pod Raimei prychnął zniesmaczony — to kara za egzamin..

* Piątek *

Zdenerwowany nastolatek przełknął ślinę patrząc na ściany budynku, gdzie właśnie miał się odbywać egzamin. Teraz miało stać się to o czym zawsze mówił Lawless: jego być... albo nie być. Ruszył na sztywnych nogach jakby były z drewna przed siebie powoli dochodząc do szklanych drzwi.

— Nie denerwuj się Mahiru — Biała kocia główka wyjrzała z plecaka uśmiechając się do niego lekko — tyle czasu się uczyłeś na pewno dasz rade!

— A jak nie dalej możesz jeździć na orężu — Czarna kocia główka także wyjrzała z plecaka spotykając się ze zdenerwowanym spojrzeniem partnerki — no co..?

— Nic.. Kuro zupełnie nic..

Shirota uśmiechnął się do siebie słysząc wymianę zdań miedzy Servampami i skręcił w prawo przy wejściu by postawić plecak.

— Nie mogę was ze sobą zabrać... ale.. będziecie mnie stąd wspierać, prawda?

— Jasne będziemy trzymać kciuki!

— Ale koty nie maja kciuuu — Widząc bazyliszkowe spojrzenie swojej narzeczonej Sleepy Ash szybko pokiwał nerwowo główką, aż uszy zaczęły mu ciążyć — tak kciuki! Będziemy trzymać kciuki!

Nastolatek uśmiechnął się szeroko w ich stronę, by wreszcie wstać i wbiec do budynku czemu dalej przyglądały się wampiry. Jak tylko Mahiru zniknął za drzwiami oba Lenistwa przybrały swoje ludzkie postacie, a niebieskowłosa wyciągnęła komórkę.

— Jesteś pewna, że tak możemy..?

— Oczywiście! Mahiru jest naszym Panem powinniśmy go wspierać w każdej decyzji, a tam gdzie możemy to także pomoc.

Męskie Lenistwo skrzywiło się widząc ekscytacje na twarzy kobiety. Mieli się nie rzucać w oczy, a do pomocy nastolatkowi zaciągnęła wszystkie Servampy. O dziwo nawet Jeje się znalazł w tej grupie ochotników. Mieli tylko jedna zasadę. Żaden z właścicieli nie mógł się o tym dowiedzieć. Żeńskie Lenistwo podbiegło do barierki widząc jak zdenerwowany brązowowłosy idzie za instruktorem do swojego samochodu, by zaraz w oczy wampirom rzuciły się dwa motyle wlatujące pod maszynę. No cóż skoro Layla i Lily się tym zajmą chłopak na pewno zda na placu.

— Chodź Kuro! Musimy się dostać do głównego przełącznika świateł w mieście. Elise i Hugh wysłali mi już mapkę!

* Teraz *

— Nie przesadzaj. Nikt z agentów się nie dowiedział — Biała kotka leżąc na czarnym kocie uśmiechała się lekko — ważne, że jeż nie budzi się, co noc z wrzaskiem, że nie zda.

Niebieskowłosy mruknął pod nosem coś niezrozumiałego i Osaka wolała myśleć, że się z nią zgadzał niż wysłuchiwać jego narzekań. Owszem było w tym trochę racji, że nastolatek powinien dokonać tego sam, ale chyba od tego ma Servampy. By odrobine mu pomogły. A z reszta wampirze rodziny chciały także pomóc. Tak, więc podzielili się na grupy i jak nic egzaminator spotykając tyle wpadek na ulicy musiał niedowierzać w to co widzi. A Shirota? Chłopak był w takim szoku, że zdawał egzamin iż nawet nie zauważył biednego Hugh'a przyczepionego płaszczem do lusterka, którego nagle pociągnęło z ulicy. Cudem go ściągnęli by brązowowłosy ich nie zauważył.

— Na pewno nikt nie widział przyczepionego Hugh'a do lusterka. Stuprocentowo — Kocica zachichotała słysząc ironię w głosie Kuro. No cóż mogli go widzieć tylko piesi, ale Layla z Lily'm mieli się nimi zająć. W sumie każdy pewnie by się przestraszył widząc no nie kryjmy dziecko przyczepione płaszczem do jadącego samochodu, który zasuwał dobre 70 km/h. Chyba tylko w Japonii jest możliwe by można było tak zapierdalać po mieście.

Przestało tak rzucać plecakiem i oba koty spojrzały w górę do rozpięcia przedmiotu zastanawiając się czy skończył się szalony rajd. Raimei przyłożyła główkę do materiału nasłuchując rozmowy poza nim. I o zgrozo Shirota nie miał dzisiaj szczęścia trafiając prosto na Anzu. Chyba nastolatek się nie spodziewał, że dziewczyna za jego bieg po korytarzu sprzeda czterdzieści pompek. Tak pompek. Koty wyszły z plecaka patrząc na swojego Pana, który na środku korytarza musiał je wykonywać. Jeśli chodzi o kary to jak nic Usami była potworem. Biała kotka spojrzała w prawo zagryzając nerwowo wargę, kiedy jej wzrok skrzyżował się ze wściekłymi czerwonymi oczami świnki. Nawet tutaj wyczuwała morderczą aurę World's Enda i chyba nie tylko ona, bo fioletowowłosa także rzucała swojemu pupilowi nerwowe spojrzenia.

— Dobra już starczy Shirota — Brązowowłosy padł twarzą na ziemię wzdychając zmęczony, co musiało oznaczać w jego geście, że rozumie — jeszcze raz zobaczę, że tak biegasz to znajdę ci idealny sport byś to wykorzystał.

W tym samym momencie trójka zwierząt jak i Mahiru wzdrygnęli, bo dziewczyna powiedziała to takim tonem, że chyba nawet tak czystą osobę jak Inaba naszły by czarne myśli. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy, że romanse z uczniami są zakazane. I straszenie ich taką karą także. Anzu złapała Servampa Nieumiarkowania na ręce odchodząc w stronę hali gimnastycznej.

— Mahiru nie leż tak plackiem na brudnej podłodze, bo jeszcze jakiejś zarazy dostaniesz. A wiesz... nauczycielki lepiej byś niczym nie zaraził podczas... — Sleepy Ash nie zdążył dokończyć, bo chłopak poderwał się czerwony do pozycji siedzącej zatykając kocie usta.

— Jacy wy jesteście uszczypliwi! Mam Suzuharę!

— Randkę masz dopiero za tydzień. Nie rozpędzaj się Mahiru — Kocica uśmiechnęła się bezczelnie i twarz nastolatka zmarkotniała. Nigdy nie potrafił sobie wyobrazić jak wygląda wredna kocia twarz. Teraz już wie i lepiej by jej więcej nie widział — zawsze jak dostaniesz kosza. Anzu będzie czekać w domu niczym na plakacie American Beauty! Naga pośród róóó...

— Zamiast gadać głupoty zasuwajcie za nią i sprawdźcie, co mieliście sprawdzić zanim zrobię z was kocie toczki na głowę!

Zwierzęta pośmiały się jeszcze chwile, by zaraz po tym zniknąć tłumie, który ruszał na sportową halę. Czasami miał ochotę udusić oba Servampy, bo zaczynały być tak samo wredne.

_______________

Yuki szła obok Lawlessa nerwowo rozglądając się na boki. Niby nie robili nic złego, a miała wrażenie jakby na każdym z rogów czaiła się Osaka. Zabawne, ona jako jedyna naprawdę leje na to co jest między nią, a Hyde'em. A pierwszej siostry najbardziej się obawia. Chyba bardziej niż Hosha — chociaż z tej dwójki to on by był bardziej niebezpieczny, jeśli blondyn by coś wywinął. Jak dostała swojego pierwszego kosza to osobnik go jej dający też dostał kosza — dosłownie. Nikt nie potrafił wytłumaczyć jakim cudem przed szkołą znalazł się kosz wypełniony paroma litrami wody i o zgrozo pływającym rekinem w środku. Znaczy nikt oprócz niej i niebieskowłosej, która nawet ku ubawie Yody stwierdziła, że mogłyby zachować zwierzaka i tak jak kiedyś planowała nazwać go Pimpuś.

Niestety albo i stety zanim zdążyła wcielić swój plan do hodowli rekinów w wannie przyjechała straż dla zwierząt zabierając uroczego niebieskiego rekina do oceanarium w pobliskim ZOO. Mogło jej się to przesłyszeć, ale Inaba była niemal pewna, że żeńskie Lenistwo mruknęło sobie pod nosem iż następnym razem zdobędzie swojego jebanego Pimpka chociażby musiała przepłynąć pół ziemi i wyłowić Atlantydę. Co jak co, ale takie poświęcenie dla pupilka to jak nic musiałby być złoty rekin.

— Czemu milczysz Yuki..? — Męska Chciwość rzucał jej ukradkowe spojrzenia widząc spiętą wampirzyce jakby wrzucił jej suszarkę do wanny zapominając ją wcześniej wyłączyć — nie spodziewałem się, że tak się zestresujesz na zwykłej randce..

— Co..? A nie! Zamyśliłam się w sprawie Pimpusia — Lawless śmiesznie przechylił głowę trzymając swojego loda, co blondynce wydawało się urocze. Servamp w życiu nie słyszał o historii z Pimpkiem i może lepiej by o niej nie wiedział, bo albo ją zacznie omijać szerokim łukiem zanim się coś zaczęło, albo będzie unikał Servampa Zazdrości niczym ognia. A kolejna osoba bojąca się Hosha spowoduje, że wampirowi na pewno będzie przykro — to nic takiego Lawless naprawdę.

Blondyn mruknął tylko ciche „Aha" i Hyde wrócił do pałaszowania swojego loda. Jakim sposobem Inaba zgodziła się wyjść z nim na randkę? Chyba dużo w tym pomogła Foster, która widząc jej nieudolne próby zaimponowania wampirowi sama wzięła sprawy w swoje ręce. Dzisiejszego ranka wampirzyca nie mając chęci wstawać z łóżka została z niego dosłownie zepchnięta i nim się obejrzała stała ubrana przed domem patrząc na tak samo zdziwionego Lawlessa. Za to Licht jak gdyby nigdy nic przeszedł sobie obok nich wchodząc do domu życząc im bardzo dziwnym głosem miłej zabawy. Dlaczego dziwnym...? Bo mroził krew w żyłach!

Zawstydzona dziewczyna spojrzała w prawo myśląc jaka jest beznadziejna i czemu nie ma takiego charakteru jak pierwsza siostra, kiedy w jej oczy rzucił się dobrze znany płaszcz znikający zza rogiem. Bez słowa złapała zdziwionego wampira za rękę ciągnąc za sobą w uliczkę.

— Co wasza dwójka tu robi? — Obie Pychy podskoczyły słysząc za sobą głos żeńskiej Chciwości i odwrócili głowy patrząc na oba wampiry Chciwości.

— Cz... cześć Yuki.. jak miło cię tutaj widzieć... — Inaba jak i Lawless spojrzeli na siebie po czym z powrotem na niskie Servampy, gdzie Hugh zaczął sobie nerwowo gwizdać. Czy ta dwójka ich...?

— Czy wy nas.. — W tym samym momencie dziewczyna zauważyła jak Stevens chowa swój czerwony telefon do kieszeni — o nie... oddawaj ten telefon Elise..

— Mój telefon...? Chyba śnisz — Wampirzyca pokazała jej język odskakując z miejsca, gdzie zaraz rzuciła się blondynka prawie spotykając twarzą z ziemią — to jest korespondencja prywatna mały móżdżku i nie dziele się czymś takim. Ale jeśli chcesz..

Wyciągnęła kolejny raz komórkę robiąc zdjęcie.

— Raimei na pewno się ucieszy, że wreszcie któreś z was postanowiło zrobić krok w tym samym kierunku — Twarz żeńskiej Chciwości zrobiła się czerwona i prawie, że ze wściekłym rykiem rzuciła się za niską siostrą, która niczym złośliwy chochlik ruszyła przed zostawiając chłopców w uliczce.

— Powinniśmy coś z tym zrobić bracie..? — Obaj patrzyli jak dziewczyny pojawiały się w rozciąganych korytarzykach, co jakiś czas wyskakując z innego przy czym żeńska Pycha wyglądała jakby się dobrze bawiła w przeciwieństwie do wściekłej blondynki rzucającej już swoją mocą po drodze. W efekcie czego zamrażała wszystko w okolicy. — chociaż... lepiej stójmy tutaj..

— Wy poważnie nas śledziliście..? — Hyde spojrzał w stronę niskiego wampira, który zaraz uśmiechnął się do niego prawie tak samo złośliwie jak Elise do Yuki.

— No wiesz bracie... my lubimy ploty. Potajemne związki to nasza specjalność!

I niech ktoś mi teraz powie, że ta dwójka niskich gadów nie jest dla siebie stworzona..? Powinni zastanowić się czy nie otworzyć wspólnego biznesu Paparazzi. Jak nic zarabiali by na swojej wścibskości miliony!

~~*~~

Żeńska Chciwość szła obok blondyna zrezygnowana po szaleńczym biegu za czarnowłosą wampirzycą. Nie dość, że jej nie złapała, a zamroziła pół uliczki to jeszcze teraz każdy się dowie o ich randce. Spojrzała kątem oka na Lawlessa, który wyglądał jakby wcale nie przejmował się tym faktem grzebiąc przy okazji w kieszeni by zaraz wyciągnąć broszurkę.

— Wcale cię nie martwi sytuacja z Pychami, prawda..?

— A czym mam się przejmować — Wzruszył ramionami przeglądając kartonową broszurkę — to było jasne, że się dowiedzą. Wierz mi, że pierwsze randki Raimei i braciszka też śledzili nawet mają tysiące zdjęć, bo też je widziałem. Także tą nieśmiertelną choinkę z jemiołą, gdzie ona go pierwszy raz pocałowała.

— Zaraz... moja siostra całowała się z Kuro pod choinką? — Zdziwiony wampir spojrzał w jej stronę z nad lektury mrugając parę razy.

— Nie mówiła ci..? Toż to nawet moja podklasy się z tego śmiały. Oczywiście do momentu w którym Raimei nie zagroziła im, że przerobi ich wszystkich na tran, jeśli nie przestaną. Czaisz? Wampiry przebrane za wieloryby chciała przerobić na tran! Nawet niezły żart jej z tego wyszedł.

— Nie brałabym tego za żart. — Servamp słysząc zrezygnowany głos Inaby zaśmiał się pod nosem wracając do czytania przedmiotu.

— Lubisz wesołe miasteczka Yuki..? — Spojrzał na nią kątem oka widząc jak z pochmurnej miny dziewczyny nie było śladu, za to jej oczy zabłysnęły podekscytowane.

— Jasne dawno nie byłam! Ostatni raz był z Nooo... — Momentalnie urwała przez co, wampir zagryzł nerwowo wargę. Doskonale wiedział o kim mówi i nie raz słyszał od niebieskowłosej jakim uczuciem jej młodsza siostra go darzyła. Zabawne, sam się o to pytał, bo Osaka niezbyt chciała o nim nawet rozmawiać. Może nie bezpośrednio o Shikio, ale o tym jakie ich wszystkich łączyły z nim relacje, a zwłaszcza blondynki. Czyżby już wtedy przeczuwała, że mu się ona podoba?

— W porządku. Wiem wszystko o tobie i Noguchi'm. Nie musisz się przejmować Yuki — Zawstydzona spojrzała w jego stronę szukając na jego twarzy chociażby zmarszczki, która ukaże kłamstwo. Jednak wampir wyglądał tak jak zwykle. Zaraz...

— Skąd wiesz o mnie i...

— Jestem jak Pychy... o wszystkim wiem — Mówiąc to zmusił się do naśladowania głosu Stevens przez co wampirzyca od razu zachichotała i atmosfera wreszcie się rozluźniła.

Wreszcie przestała się krępować. Wystarczyło głupie zachowanie wampira i blondynka bez słowa sprzeciwu dała się zaprowadzić do wesołego miasteczka, które jak się okazało było całkiem niedaleko nich. Zadowolone wampiry weszły do środka mijając tłumy ludzi i Inaba musiała przyznać, że przez cały pobyt naprawdę dobrze się bawiła w towarzystwie Hyde'a. Blondyn także się musiał zrelaksować, bo wrócił jego dogryzki, które tak lubiła mu wybijać z głowy. Mijali właśnie diabelski młyn, gdzie zresztą Yuki niosła wielką prawie półtora metrową pluszową pandę — jakiś prezent musiała przynieść dla Foster za te jej głupie pomysły, a każdy wie, że rudowłosa kocha Pandy. Kiedy żeńskiej Chciwości w oczy rzuciła się siedzącą dziewczynka w kącie. Wampirzyca momentalnie się zatrzymała, co także zrobił zdziwiony blondyn patrząc, co tak zainteresowało jego towarzyszkę.

Dziewczynka miała na sobie obdartą białą sukienkę i długie falowane blond włosy prawie, że tworzące sprężynki. Co ciekawe dziecko było bose, a każdy przechodni mijał je nie zwracając na nie uwagi. Postać bawiła się małym pluszowym misiem, który miał oddzieloną główkę od ciała przez co, każdy mógł zobaczyć wychodzącą z niego watę.

— Tak zostawić dziecko..? W takim stanie.

— To duch Lawless'ie — Zszokowana Męska Chciwość spojrzał na dziewczynę, której już przy nim nie było, a szła przed siebie w stronę dziecka nie rozstając się z olbrzymią Pandą.

Słyszała o złośliwych duchach, które zresztą spotkał nawet i Hyde, jednak Layla uprzedziła ją, że nie każdy duch ma złe intencje i czasami trzeba mu pomóc dostać się na drugą stronę. One nie wiedzą, że nie żyją. Powoli dowlekła się do miejsca, gdzie siedziało dziecko by zaraz do niej dobiegł także blondyn stając za nią jakby w pogotowiu. Nadal pamiętał walkę z pogrzebaczem i nie chciał tego przechodzić kolejny raz.

— Przepraszam. — Dziecko słysząc głos skierowany w jej stronę uniosła głowę patrząc na oba wampiry przy czym Inaba uśmiechała się przymilnie — może ci w czymś pomóc..?

Oboje prawie podskoczyli widząc teraz oczy dziewczynki, które były niebieskie jakby dziecko było niewidome. Mała blondynka uśmiechnęła się szeroko zadowolona, że wreszcie ktoś ją zauważył.

— Pobawicie się ze mną? Próbowałam zapytać innych, ale nikt nie zwraca na mnie uwagi i nie wiem, dlaczego.. — Męska Chciwość przełknął nerwowo ślinę. No on wie, dlaczego i wcale nie jest zadowolony, że on je widzi.

— A... w co chcesz się pobawić..?

— We wszystko w tym parku!

Dobry Boże... Oni w życiu stąd nie wyjdą.. Widząc dziwny błysk, który na chwilę nawiedził oczy dziewczyny wampira przeszły mimowolne dreszcze. W co ta Yuki ich wkopała. Z tego, co słyszał od Yody nie wolno jak się już odezwie do ducha udawać, że się go nie słucha bądź złamie obietnice, bo wtedy pociągnie cię za sobą. A on nie miał w planach jeszcze tak szybko umierać.

Kawałek dalej od wampirów za drzewem stał ukryty Popiół przyglądając się stojącej trójce, gdzie duch podnosił się już z ziemi podekscytowany piszcząc i wołając za sobą obie Chciwości. Usta mężczyzny rozszerzyły się szeroko. Kto by pomyślał, że jeden ze strażników akurat spotka ducha, który w sobie ma zaklęty, jeden z czterech żywiołów..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro