Rozdział 8 Na cmentarzu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


                Raimei czuła jak boli ją całe ciało jakby ktoś przeciągnął ją przez całe miasto i zaraz zaczęło ją kręcić w nosie. Pewnie od kurzu. Kichnęła głośno otwierając oczy rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu. Wszystko było wyłożone w kamieniu na którym leżał kurz po czym jej spojrzenie zatrzymało się na trumnie i zniczach przy niej. O kurwa.. TRUMNA?! Chciała poderwać się z ziemi odskakując, kiedy zdała sobie sprawę, że nie może się ruszyć. Zdenerwowana spojrzała do tyłu dopiero zauważając mocno zaciśnięte łańcuchy, którymi miała obwiązane ręce, ciało i kostki. Dla jeszcze większej rozpaczy, ktoś postanowił ją przywiązać do nagrobka. CO ONA TUTAJ ROBI?!

Nerwowo zaczęła rozmyślać, co pamięta i jedynie co przychodziło jej do głowy to kroki oraz ból. Jasna cholera.. A może zombie też istnieją? Wyobraziła sobie grupę zdechły stworzeń, które postanowiły sobie zjeść ją na śniadanie. Nie! Tego na pewno by nie przeżyła — za dużo grała z Kuro chyba w głupie gry. Spojrzała w prawo widząc pająka i zbladła chcąc się kawałek odsunąć od włochatego stworzenia. Pomocy? Usłyszała otwieranie drzwi i ignorując już krwiożercę stworzenie uciekające w drugą stronę spojrzała w górę schodów. Jej mina diametralnie z przerażonej zmieniła się na zdziwioną, kiedy w jej stronę zaczęła schodzić Marron obserwując ją uważnie.

— Wreszcie wstałaś — Eeeee? Co? Nastolatka zeszła na sam dół by usiąść naprzeciwko żeńskiego Lenistwa na torbie wbijając wzrok w jej twarz. Osace nie podobało się to spojrzenie. Czaiło się za nim tyle nienawiści, że spokojnie mogła nim nakarmić następne pokolenia.

— To.. nie jest śmieszne Marron — Ile czasu ona tutaj już jest? Która może być godzina i najważniejsze, co ona tutaj robi z tym dzieciakiem? — nie wiem, co siedzi w tej twojej główce, ale...

— Och przymknij się wreszcie potworze! — Niebieskowłosa od razu zamilkła patrząc na wściekłe zielone oczy, które tak przypominały jej teraz starszą Foster. Potworze? Przecież ona nigdy żadnego z nich tak nie nazwała! Dziewczyna podniosła się z miejsca podchodząc do wampirzycy łapiąc ją za przód koszulki przyciągając bardziej do siebie zmuszając by na nią spojrzała — przyciągnęłam cię tutaj byś oddała mi moc Willmon'a.

Zaraz.. Mówi o mocy Chared'a? Przecież jej o tym nikt nic nie wspominał! Co się tutaj do ciężkiej kurwy dzieje?!

— Skąd ty wiesz o Willmon'ach? — Czarnowłosa puściła jej ubranie przez co Raimei uderzyła o tył płyty nie spuszczając wzroku z nastolatki. Marron powarczała do siebie jakby starała się wyrzucić z siebie wszystko i odwróciła w jej stronę głowę, a niebieskowłosa poczuła jak ciężka lodowa bryła opada w jej żołądku. — po co ci moc Chared'a... Marron?

— Myśleliście, że się nie dowiem? — Prychnęła zniesmaczona jakby samo pytanie uważała za głupie. Jak ona nienawidziła tej głupiej kobiety siedzącej przed nią i rżnącej głupa. Przeklęci krwiopijcy! — mój ojciec mi wszystko opowiedział.

— Spo... spotkałaś Angus'a!? — To by wyjaśniło dziwne zachowanie nastolatki, ale... dlaczego o nic ich nie zapytała? Próbowała wyszarpać się z łańcuchów, co dawało mierne skutki i mogła tylko obserwować kręcącą się czarnowłosą, która w pewnej chwili dopadła się swojej torby.

— Zdziwiona? Myślałaś, że go wykończyłaś co? — Co kurwa? Ja?

— Ja tego człowieka nawet nie widziałam w życiu na oczy, a co dopiero miałam mu coś zrobić!

— Łżesz niczym pies — Trochę ironiczne wytykać coś takiego wampirowi zamieniającemu się w kota, ale cóż irytujące stworzenie. Od początku nie podobała jej się ta kobieta. Wyciągnęła z torby paralizator, a oczy żeńskiego Lenistwa otworzyły się szeroko. O kurwa... GDZIE JEST LIZZY?! KURO?! KTOKURWAKOLWIEK! — mój ojciec wam pomógł ratując przed śmiercią i zamieniając w Servampy, a wy jak się odwdzięczacie?! Zabiłaś go zamieniając w wampira by później wykończyć na zawsze!

— O KURWA WYPRASZAM SOBIE! — Co to dziecko do niej pieprzy!? Mocniej szarpnęła za łańcuchy ponownie lądując tyłkiem na ziemi i uderzając o nagrobek przy okazji głową. Jej biedne szare komórki — on nas uratował?! Tatuś nie powiedział ci, że zabił tysiące ludzi łącznie z naszymi rodzinami dla własnego ego?! Nie pochwalił się, że my wcale nie byliśmy na pograniczu śmierci tylko postanowił stworzyć Servampy z ludzi, którzy mieli własną przyszłość?!

Nastolatka zatrzymała się wahając chwilę. Czy to może być prawda? Widziała wściekłość w oczach wampirzycy i nawet przez chwilę wydawało jej się, że miała przebłysk przerażenia. Zadrżała przypominając sobie pierwsze spotkanie z Angus'em po tylu latach. Czekała na niego odkąd pamięta i teraz obiecał jej, że wszystko naprawią, jeśli mu pomoże. Staną się na nowo rodziną. Z Lizzy albo i bez niej. Ruszyła ponownie w stronę Raimei włączając maszynę, która szukała już jakiejkolwiek deski ratunku rozglądając się po grobowcu. To dziecko oszalało wierząc temu rudowłosemu chujowi. Co gorsze ona ucierpi na tym chyba najbardziej. GDZIE TEN SPOKOJNY ROK!?

— Zabiłaś własnego przyjaciela, a rok temu wampira i myślisz, że uwierzę komuś takiemu jak ty?! — Osaka zbladła słysząc wściekły ton dziewczyny i zacisnęła nerwowo wargi. Znowu przez jej ciało przeszło to nie przyjemne uczucie, którego próbowała się pozbyć już dawno temu. Poczucia winy. W jej głowie kolejny razy odbił się złośliwy chichot pacynki mówiący przy okazji „Pozwól mi działać". Pokręciła głową chcąc wyrzucić z myśli to obrzydliwe stworzenie. Nie może mu pozwolić nad sobą zapanować. Mogłaby przypadkiem zranić nastolatkę. Marron stanęła nad wampirzycą łapiąc ją za włosy i przysuwając po drodze paralizator — więc.. zaczniesz grzecznie współpracować czy trochę ci pomóc?

To naprawdę siostra Lizzy? Ta urocza jeszcze rok temu dziewczynka? Po plecach żeńskiego Lenistwa popłynęła strużka potu widząc włączony paralizator, który niebezpiecznie zbliżał się do jej szyi.

— Na.. na co ci ta moc? — Musi zyskać na czasie by wymyśleć jak się z tego wydostać. Nie ma tutaj chłopców ani nikogo, kto może jej pomóc. Czas grać na zwłokę i może dowie się, co planuje tamten wyrzutek społeczeństwa.

— Tata i jego przyjaciel chcą stworzyć coś wielkiego.. — Przyjaciel..? O matko Boska.. Ich jest więcej?! Czyżby wrócili Willmon'i?! Błagam tylko nie oni — po tym obiecał, że stworzymy prawdziwą rodzinę bez kłamstw. Nie bez powodu trzymam cię tutaj parę godzin by nie dostać tego, co on chce.

Biedne dziecko.. uwierzyło w kłamstwo tego obrzydliwego człowieka. Zaraz.. parę godzin? Kurwa.. chłopcy. Przecież oni już wtedy byli ileś czasu rozdzielni!

— Nie mogę ci pomóc — Nastolatka zadrżała z przedmiotem mrużąc wściekle oczy — musisz mnie wypuścić Marron. Jestem zbyt długo oddalona od Mahiru i Kuro. Zabijesz nas jak dalej będziesz mnie tutaj więzić.

Zabije? Zawahała się przez chwilę. Naprawdę to się może wydarzyć? Rzeczywiście, kiedyś Inaba wspominała Lizzy, że jeśli zbyt długo są od siebie oddalone to mogą umrzeć. Ale to tylko zwykła bujda, prawda? Zresztą niech odda tylko to po co ją tu trzyma, a czas być dodatkowym atutem.

— No cóż to w tej sytuacji radzę ci się pośpieszyć oddając mi to co chce inaczej — Szarpnęła wampirzyce za włosy mocniej odchylając jej głowę by przysunąć paralizator do szyi — nie dość, że wy poginiecie to jeszcze cię trochę podsmażę.

Jak ja kurwa nienawidzę dzisiejszej młodzieży..

____________

Chłopcy kierowani przez Lizzy i Yuki przekroczyli próg cmentarza rozglądając niepewnie. Bycie w takim miejscu o tej porze powodowało nawet u wampirów dreszcze. One naprawdę tutaj są? Tsurugi popatrzył na jakąś figurę anioła krzywiąc się — miała zbyt spokojny uśmiech. Chyba woli buddy..

— Trzęsiemy portami co, Kamiya? — Hoshi zaśmiał się widząc minę czarnowłosego, który prychnął patrząc na niższego wampira. Przeklęty gnojek! Jest tak samo złośliwy jak jego Pan. Miał cichą nadzieję, że Mikuni teraz wije się z bólu za zbyt dalekie rozdzielenie. Ale to kurwa Yoda i Alicein. Oni będąc z daleka od siebie wytrzymają chyba wszystko. Nachylił się nad wampirem prawie stykając się z nim nosem.

— Chyba kurwa śnisz mikrusie.

— Wiecie mnie nie obchodzą wasze relacje, ale na romansy to proszę jak znajdziemy moją siostrę — Rudowłosa złapała obu za tyły ubrań odsuwając od siebie czemu przyglądali się zniesmaczeni chłopcy. Foster chyba nie myśli, że ta dwójka ma coś do siebie? No oprócz nienawiści. Zazdrość dalej nie wybaczył czarnowłosemu tego, co zrobił Osace mimo, że dziewczyna zrobiła to już dawno i się z nim przyjaźni.

Obaj prychnęli odwracając się w inne strony i Inaba zaśmiała się pod nosem. To nawet śmiesznie wyglądało tak z boku. Kuro przeglądał różne nagrobki jakby za którymś z nich miała czaić się biała kocica. Ich Pan czuł się lepiej, więc to jasne, że ona jest gdzieś tutaj. Tylko gdzie?

— Nie dasz rady namierzyć dokładnie miejsca jej pobytu Lizzy? — Brązowowłosy z nadzieją spojrzał na kobietę, która pokręciła głową. Nastolatka wyłączyła telefon jakiś czas temu, więc mogli zapomnieć iż użyją tego jeszcze raz. Szczęście w nieszczęściu, że udało im się trafić na ten cmentarz.

Niebieskowłosy zrobił jeszcze dwa kroki, kiedy nagle się zatrzymał podnosząc głowę i patrząc w prawo. Reszta także spojrzała w tamtą stronę nie wiedząc do końca, co tak zaintrygowało chłopaka. Kiedy i oba inne wampiry to poczuły. Bicie serca i metaliczny zapach, który na pewno nie należał do osób stojących przy nich. Yoda jak na zawołanie pojawił się obok męskiego Lenistwa, co także zrobiła blondynka by nawet nie raczyć reszty na temat swojego odkrycia ruszyli w tamtą stronę. Żeńska Chciwość nie musiała się w niczym upewniać. Poznała ten rytm bicia serca, który towarzyszył jej odkąd mieszka w tym świecie i zamieszkała z rudowłosą — bicie serca Marron Foster.

Im byli bliżej szalony rytm wydawał się coraz większy jakby organ próbował wyskoczyć ze środka. Będąc już prawie u celu wszyscy usłyszeli przerażony głos Raimei.

_______________

Osaka syknęła i pewnie, gdyby mogła uderzyła by nastolatkę, która z jej szyi zrobiła sobie chyba nową tatuażarnie. Pieprzona gówniara. Czarnowłosa zniesmaczona odsunęła się od wampirzycy kręcąc niezadowolona głową. Jak jeszcze może ją zmusić do współpracy do cholery?

— Daj sobie spokój Marron. Ja tobie i tak nie pomogę. Tracimy tylko czas no i ja zdrowie — Które patrząc na to jak dziewczyna traktuje jej biedne ciało rzeczywiście jest do dupy. Jak uda jej się stąd wydostać nie wstanie chyba z łóżka przez następny tydzień. Najgorsze było w tym wszystkim, że wyczuwała po rytmie serca młodej Foster iż jest przerażona. Na cholerę robić coś czego się nie chce?

— Przymknij się wampirze — Odwróciła się od niej wracając do plecaka by znowu w nim pogrzebać by wreszcie wyciągnąć mały pistolet i czerwone oczy otworzyły się szeroko. Skąd ona to ma?! Czarnowłosa podniosła się z ziemi zaciskając mocniej broń i celując w związanego Servampa — może to cię zachęci. W środku tego cacka jest ostatnia kula, która wykończyła trójkę Willmon'ów.

Wykończyła ich? O kurwa... To niemożliwe! Przecież ostatnią kulę zmarnował Hoshi podczas walki ostatniego dnia — ale chyba upewniać się nie chce widząc jak dziewczyna szykuje się do strzału.

— Marron ty tak naprawdę nie chcesz tego robić — Pewnie, gdyby nie była związana nerwowo machałaby teraz rękami. Wyczuwała to przerażenie i już nie wiedziała czy bardziej jest przerażona ona czy siostra Lizzy przed nią. Nastolatka skrzywiła się słysząc drżący głos wampira i uśmiechnęła się triumfalnie mrużąc oczy. Teraz może uda jej się namówić ją do współpracy.

— Tylko oddaj mi moc Chared'a to może nie przestrzelę cię na wylot — Urocza.. w chuj. Usłyszała przeładowywanie magazynku, którym często uraczał ją Hoshi, a jej ciało zadrżało próbując rozwiązać się z więzów. Chyba nie strzeli... prawda?

— Marron ja nawet jakbym chciała to bym nie umiała tego.. NIE NACISKAJ TEGO SPUSTU WARIATKO!

Łupnęły drzwi od grobowca i zdezorientowana nast0latka strzeliła, a Raimei zamknęła oczy czekając na cios. Ale broń jej się odrobinę osunęła trafiając kulą niebieskowłosą w ramię. Wampirzyca zacisnęła kły na dolnej wardze by nie wrzasnąć czując jak ból zmienia swoją formę w parzenie. Zupełnie jakby ktoś jej kazał włożyć ramię w palący się chrust. Otworzyła oczy nerwowo spoglądając na miejsce, które oprócz dziury robiło się coraz bardziej czerwone. Lizzy, która była na przodzie obok Kuro zamarła widząc jak kula trafiła żeńskie Lenistwo w ramię i przyłożyła rękę do ust. Jej siostra chciała zabić Raimei.

— Nie ruszaj się z miejsca gówniaro! — Czarnowłosa zamarła słysząc wściekły syk Hoshi'ego, który przeładowywał broń celując w nastolatkę. Żarty się skończyły w momencie jak zobaczył przerażony wzrok dalej związanej siostry. Mogła sobie być młodszą siostrą Foster, ale to co właśnie odpieprzyła nawet jemu się w głowie nie mieściło! — inaczej odstrzelę ci łeb!

— Hoshi!

— Zamknij się Foster! Chciała zabić moją siostrę! Zrobi ruch, a trafie ją chociażby w nogę!

Zabić? Marron drgnęła zdając sobie dopiero teraz sprawę z tego, co prawie zrobiła i przerażona spojrzała przed siebie widząc niebieskowłosą podnoszoną już przez jej partnera. Kiedy on się tam znalazł!? Kuro z dziewczyny popatrzył na nastolatkę i czarnowłosa była bliska zawału. Zmrużony wściekły wzrok tego leniwego wampira, który zawsze przysypiał przy stole był przerażający. Chyba dopiero teraz do niej dotarło jak te stworzenia mogą być niebezpieczne.

— Raimei jak się czujesz? — Mahiru podbiegł do swoich wampirów, gdzie blade żeńskie Lenistwo dalej obserwowała stojącą młodszą Foster jak do niej zaczęła zbiegać wściekła Lizzy w towarzystwie bladej Yuki. Jak tylko rudowłosa pojawiła obok siostry Osace ulżyło i chyba dopiero do niej wszystko dotarło. Prawie zginęła na wielkim ciemnym, zimnym i brzydkim cmentarzysku. I to z rąk nastolatki, która była siostrą Pani jej siostry. Już nawet nie interesowało ją jak bardzo boli ją ciało od paralizatora i kuli to co przeżyła widząc celującą do niej dziewczynę, która na własne życzenie spieprzyła by sobie życie było bardziej przerażające. Rozryczała się jak małe dziecko przytulając do zmartwionego Sleepy Asha. — może ją coś boli?

— To chyba jasne idioto skoro krwawi jej ramię... — Tsurugi mruknął podchodząc do nich wyciągając już rękę w stronę dziewczyny — daj rękę Osaka trzeba ci te kulę wyciągnąć zanim poparzenie się rozniesie bardziej i Layla powinna cię opatrzyć.

Yoda minął czarnowłosą, która słysząc opierdole swojej siostry odwróciła zniesmaczona głowę. Też jej coś. Na początku wyglądało to strasznie, ale widząc jak niebieskowłosa beczy niczym małe dziecko pokręciła głową — i to ma być Servamp? W pewnej chwili spojrzenia jej oraz starszego wampira się skrzyżowały i mogła być niemal pewna, że gdyby nie była siostra rudowłosej już dawno by była przestrzelona na wylot.

— Co ci w ogóle strzeliło do głowy bachorze?! — Foster dalej kontynuowała swój monolog i widząc, że nastolatka wcale się tym nie przejmuje zamachnęła się dłonią sprzedając jej siarczysty policzek. Czarnowłosa złapała się za niego otwierając szeroko oczy by spojrzeć na wściekłą starszą siostrę. Pani Chciwości była bliska sprzedania jej jeszcze uderzenia z pięści całkowicie ignorując stojących wokół ludzi. Yuki złapała ją za ramię nie ściągając spojrzenia ze zdziwionej nastolatki, bo kobieta pierwszy raz ją uderzyła. Zaraz po tym Marron prychnęła odwracając głowę jakby to wszystko było ich winą — zostaw mnie Inaba!

— Daj spokój bicie tutaj nic nie da.. — Jej Pani wyszarpała ramię z dłoni blondynki mrużąc niezadowolona oczy. No tak to ona mówiła by nie traktować surowo tej gówniary i teraz mają.

— Nie da? Prawie zabiła ci siostrę chce ci przypomnieć!

Żeńskie Lenistwo jak się trochę uspokoiło chciało się już odezwać, ale Kamiya postanowił się włączyć w rozmowę kobiet stając pomiędzy nimi chyba nieświadomy tego, że może za to zapłacić. Popatrzył z niesmakiem na młodszą Foster wiedząc, że wcale rok temu nie był lepszy. Dziewczyna nie wyglądała na taką co się podzieli tym dlaczego to zrobiła.

— Zanim zaczniecie się tutaj bić po ryjach proponuje przenieść się do agencji. Wątpię by Marron zrobiła to bez żadnego powodu — Widząc przeszywające ją na wylot złote oczy nastolatka przełknęła ślinę. Chyba właśnie wjebała się w gówno przed którym ostrzegał ją cały czas ojciec.

A mówią, że na cmentarzach jest spokojnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro