2. Królestwo Clarines

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Obiecuję- Krzyknął znajomy głos.
-Z-zen?- Powiedziałam i wszedł do pokoju.
-Oh witaj T/I- Powiedział.
Odwróciłam się i zobaczyłam że wszyscy żołnierze leżą na podłodze. Kim jest ten mężczyzna? Myślę. Moja ptaszyna spojrzała na niego i wyglądało na to, że go znała. Ale ona tylko rozsyłała wiadomości po królestwach, gdy moja mama albo tata wysyłali listy. Wyrwałam się z zamyślenia, gdy usłyszałam krzyk Raji'a(Dop.autorka nie wiem jak pisze się jego imię sorka).
-Jak śmiesz, jestem księciem!- Krzyknął Raji
-Och, przepraszam, książę Raji z Tamberon. Przykro mi, ale nie lubię formalnych przemówień-Powiedział Zen, trzymając swój miecz przed twarzą Raj'a.
-Poczekaj, znam ten symbol- Powiedział.
-Jestem Książe Zen, drugi książe Clarunes- Powiedział Zen.
Chwila, książe?! Dlatego go poznała! Zen spojrzał na mnie, a potem na ptaszynę, która siedziała na moim ramieniu. Podfrunęła w jego stronę.
-Dawno się nie widzieliśmy, Danya.- Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Chwila, królewski ptak, z królestwa T/N?!- zapytał Raj (dop. autorka jak piszę jego imię telefon podpowiada mi słowo "Rak"😹).
-Tak, to ten-Powiedział Zen.
-Dlaczego była z tobą?- Zen zapytał mnie.
-Emm..ja jestem...jej właścicielką- Powiedziałam drżącym głosem.
-Dużo, jeszcze o tobie nie wiem- Powiedział z zabawnym uśmiechem Zen.
-Wiem-Odpowiedziałam drażniąc się z nim.

~Jakiś czas później~(Książe Raj uciekł, ale nie zniknął)


-Czy wszystko w porządku?- Zapytałam, kiedy Zen przewrócił się na podłogę.
-Tak..-Powiedział, kiedy podałam mu antidotum.
-To dobrze-Powiedziałam z uśmiechem.
-Hej...Może chciałabyś pojechać ze mną?-Zapytał wyciągając rękę w moją stronę.
-Pewnie, dlaczego nie- Odpowiedziałam, biorąc go za rękę.
-Dzięki T/I- Powiedział posyłając mi uśmiech.
-Nie ma sprawy- Odparłam.

~Jakiś czas później~(Clarines)

Kiedy przybyliśmy do zamku, łzy naciekły do moich oczu i spłynęły po policzkach. To przypominało mi o domu. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo za num tęsknię. Ale nawet jeśli to nie mogę wrócić, obiecałam księciu Zen'owi ze zostanę po jego stronie. I muszę dotrzymać danego słowa.
-T/I chodź ze mną- Powiedział.
-Oczywiście- Odparłam.
-To jest twój pokój, jeśli czegoś będziesz potrzebowała...mój pokój jest na końcu tego korytarza 2 drzwi od twojego pokoju właściwie- Powiedział z uśmiechem.
-Dziękuje Zen, ale wydaje mi się ze potrzebujesz odpoczynku, nie sądzisz?- Powiedziałam z troską w głosie.
-Tak, masz racje... To ty teraz się rozpakuj-Powiedział i powoli zaczą się oddalać w stronę sowiego pokoju.
Zajęło mi to nie całe 5 minut, a dał mi ponad pół godziny na rozpakowanie się. Wiec teraz nudzę się i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Może napiszę list do mojej mamy! Tak, muszę ją powiadomić.

Witaj, mamo
Uwolniłam się od tego dziwnego księcia
Ale nie jestem już w Tamberun.
Jestem w Calrines, tam gdzie chciałam być.
To tutaj mogę nauczyć się być lepsza w zielarstwie by tworzyć nowe lekarstwa. Mam nadzieję ze u was jest wszystko w porządku.
-Twoja córka T/I T/

-Danya proszę- Powiedziałam i dałam jej list. Odleciała.

~Prov. ???~

To jest bardzo interesuje. Wziąłem list od ptaka i napisałem jego kopię. Potem uwol iłem ptaka. Muszę natychmiast to przekazać mistrzowi!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro