3. Prześladowca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Prov.???~

-Mistrzu- Powiedziałem na co on się obrócił.
-O co chodzi Obi?- Zapytał (wiem dziwne imię ale to nie ja wymyślałam)
-Spójrz na to- Powiedziałem i wręczyłem mu skopiowany list.
-Widzę, że mamy ty księżniczkę?- Zapytał.
-Nie wiem- Powiedziałem z rękami w górze.
-Chcę byś miał na nią oko- powiedział Mistrz.
-Tak jest Mistrzu- Odpowiedziałem i wyszedłem.

~Prov. T/I~

-T/I!- Usłyszałam, jak Zen mnie woła. Zeskoczyłam z drzewa i wylądowałam za nim.
-Tak Zen?- Spytałam a on podskoczył wysoko w powietrze,
z zaistniałej sytuacji.
-Choć, jest ktoś, kto chce Cie zobaczyć- Powiedział lekko zirytowany.
-No dobrze- Powiedziałam i zaczęłam za nim iść. Nie wyglądał na szczęśliwego. Po prostu szłam za nim. Doszliśmy do sali z wieloma strażnikami. Zaczekaj, czy to nie jest, droga do pokoju pierwszego księcia? Dlaczego miałby ze mną rozmawiać? Och, nie, proszę powiedz, że nie dowiedział się!
Stanęłam w miejscu. Zen odwrócił się i spojrzał na mnie. Wyglądał na zatroskanego. Wziął mnie za rękę i zaczęliśmy powoli iść. Spojrzałam na swoje stopy. Moje serce biło szybko. Doszliśmy do drzwi. Otworzył i zostawił mnie w środku. Książę spojrzał na mnie. Stałam tam w drzwiach. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na swoje buty. Byłam przerażona.
-Wiec twoje imię to T/I,  nie prawda?- Zapytał.
-T-tak- Powiedziałam.
-Nasz niezwykły kolor włosów- Powiedział.
-D-dziękuje- Odparłam patrząc w dół.
-Czy jesteś dziewczyną, która jest pod pseudonimem "Wróżka Ziemi"?- Zapytał.
-To prawda- Odpowiedziałam pewniej.
-Czy chciałabyś być tutejszym zielarzem?- Zapytał.
-Oczywiście- Odpowiedziałam.
-A wiec... Masz tę posadę- Stwierdził.
-Dziękuję bardzo- Powiedziałam radośnie i skłoniłam się.
-Teraz możesz odejść.- Powiedział.
Opuściłam pokój. Dobrze, że nie wie kim jestem. Ale mam bardzo dziwne odczucia, bycia obserwowaną. Obróciłam się, ale nikogo nie zauważyłam. Kontynuowałam przechadzanie się po zamku i przyszłam pod pokój Zen'a. Zapukałam do drzwi. Otworzyła je Kiki i weszłam do środka. Wokół Zen'a była ciemna aura. Wyglądał na naprawdę wściekłego. Stanęłam obok niego i usłyszałam, jak mamrotał ale nie mogłam usłyszeć. Robił papierkową robotę. Uśmiechnęłam się, pamiętam, kiedy to musiałam codziennie robić papierkową robotę. Wygląda na to, ze był tu długi. Musi to być powolnie robione. Poczułam ze znów jestem obserwowana i wyjrzałam za jego okno. Widziałam cień mężczyzny, ale szybko zniknął. Ktoś mnie śledzi. O nie, mam nadzieję, ze to nie jest jeden z ludzi mojego ojca. Ponownie spojrzałam na Zen'a.
-Hej Zen- Powiedziałam a on podskoczył.
-T-T/I?!- Zapytał.
-Tak-Powiedziałam a on wstał z krzesła.
-Czy coś zrobił, Ci mój brat?- Zapytał zirytowany..?
- Nie...Nic- Powiedziałam.
-Przestań kłamać, wiem, ze coś powiedział, proszę powiedz mi!- Powiedział
-Powiedział tylko, ze mam niezwykłe włosy i mogę tu pracować- Powiedziałam.
-I co zgodziłaś się?- Zapytał
-Tak- Odpowiedziałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro