4. Kim jesteś?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-No to na razie Zen, nie będę przeszkadzać- Powiedziałam.
-Jesteś pewna?- Zapytał.
-Taak- Odpowiedziałam.
-Paa- Pożegnał się.
Szłam korytarzem. Czułam, ze ktoś ciągle mnie obserwuje. Po prostu miałam dojść do swojego pokoju i znaleźć moje rzeczy. Potem to sprawdzę. Wiem ze ktoś mnie obserwuje, widziałam cień na balkonie Zen'a. To uczucie było prawdziwe. Musiałam znaleźć tylko jego źródło. Dotarłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Wzięłam moja ciemna pelerynę i wzięłam swój miecz. Otworzyłam okno i wyskoczyłam. Był na drzewie, na które zgrabnie wskoczyłam. Przeskoczyłam bliżej niego, ale on ruszył na inne drzewo. Podążałam za nim tak długo, aż nie zaatakowałam go gdy miał zamiar skoczyć.
Położyłam go na ziemię, spojrzałam na niego. Po prostu się uśmiechał i próbował wstać, ale znów go położyłam. Westchną i spojrzał na mnie. Nie widział mojej twarzy. Spojrzałam na niego i zobaczyłam gdzie znajduje się jego broń. Odepchnęłam ja nogą. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Kim jesteś?-  Zapytałam zachowując czujność.
Wstał szybko i odwrócił moją uwagę. Zdjął z mojej głowy kaptur od peleryny. Był w szoku ze pokonała go dziewczyna. Potem roześmiał się. Po prostu patrzyłam na niego gniewnie i uważnie.
-Jesteś wyjątkowa wiec... Daję Ci to- Powiedział.
-Dlaczego mnie prześladujesz?- Zapytałam zirytowana.
-Znam twój "Mały sekret"~- Powiedział, moje oczy rozszerzyły się.
-J-jak?- Zapytałam
-Zobaczyłem twój list do królowej- Powiedział.
-Prześladowca!- Wykrzyknęłam.
-Tak, przepraszam, uczę się być posłańcem Księcia Zen'a- Powiedział.
-O-okej- Odpowiedziałam, spojrzałam na niego i zobaczyłam ptaka atakującego go.
-Ouh, odejdź!- Krzyknął, wstałam i uciekłam.
-Hej, gdzie poszłaś?- Zapytał ale mnie dawno już nie było.
Wskoczyłam do swojego pokoju. Zamknęłam okno i odwróciłam się. Stał tam Zen, który miał spojrzenie, które mogło zabijać. Dlaczego on był w moim pokoju z takim spojrzeniem? Podszedł do mnie. Chwycił moją pelerynę i zrzucił ją, ze mnie na podłogę. Wywołałam na swoich ustach fałszywy uśmiech. Tak naprawdę byłam wściekła.
-Dlaczego to założyłaś?!- Powiedział wskazując na moją pelerynę.
-Nie muszę Ci tego mówić- Odparłam.
-Dobrze, jeśli tak sprawa się wiodą- Powiedział i obrócił się.
-Ttak, to jest h..- Przerwał mi Zen donośnym głosem.
-Ja Zen, drugi książę Clarine's, rozkazuje Ci T/I, by mi powiedzieć-Powiedział wskazując na mnie, kiedy się obrócił.
-Nie tutaj, nie w tej chwili-Powiedziałam.
-Co??- Spytał zdezorientowany, kiedy prowadziłam go do łazienki.
-Zostań tutaj, do puki Ci nie powiem, dobrze?-Zapytałam. Ten tylko kiwną głową na znak ze rozumie. Zostawiłam otwarte okno. Schowałam się za rogiem i znalazłam cień. Doskoczyłam i złapałam go. Wepchnęłam go do mojego pokoju.
-Wyjdź- Powiedziałam, kiedy Zen wszedł do mojego pokoju i zobaczył biednego chłopaka, który został przygnieciony do ziemi przez moją stopę.
-Obi!- Krzykną.
-Tak mistrzu Zen?- Spytał, kiedy zdjęłam nogę.
-Czy prześladujesz T/I?- Zapytał Zen.
-Nie~- Skłamał Obi.
-Mów prawdę Obi!- Krzykną zirytowany Zen.
-Śledził mnie i czytał moje listy!-Wykrzyknęłam z lekką złością.
-Co?!- Zapytał Zen patrząc na niego.
-Tak to prawda- Powiedział Obi drapiąc się za szyję.
-Właśnie co do tego, to mam....- Przerwał kiedy zobaczył mój wzrok, wzrok który działał na wszystkich. Wielkie oczka, które,mówi nie mów mu.
-Przepraszam ,Mistrzu- Powiedział Obi i skłonił się.
-Kto dał ci pozwolenie?- Spytał Zen.
-Lord Haruka- Odpowiedział Obi pocierając kark.
Zen wyszedł naprawdę zły, nie on był wściekły. Oh, nie, co on zamierza zrobić?!

~~~~
Witam mam nadziej ze panda czerwona wygląda na tym ujęciu słodko. To kolejny rozdział dziękuje za uwagę.
Sofija~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro