Rozdział 13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szczerze mówiąc, Niall obawiał się poniedziałku. Niemal cały poprzedni wieczór oprócz przygotowywania materiałów do prezentacji, obmyślał w jaki sposób przekazać swojemu chłopakowi wiadomość o tym, że z Gemmą będzie musiał spotkać się sam - gdyby chodziło o kogoś innego niż Shawn to nie byłoby zapewne problemu, jednak to był właśnie on i blondyn mentalnie przygotowywał się na kłótnie, niezadowolenie i zgrzytanie zębami. Było to nieuniknione, a fakt, że niebieskooki miał pojęcie o tym, że wystawi bruneta i jego siostrę ponad dwadzieścia cztery godziny przed owym wydarzeniem, wcale nie sprzyjał jego sytuacji. Co prawda mógłby tę wiadomość zataić, ale dlaczego miałby kłamać? Gdyby prawda wyszła na jaw mieszkanie dwójki zakochanych zamieniłoby się w piekło. 

Horan kilkukrotnie przymierzał się do tego, aby powiedzieć drugiemu o zmianie planów, ale gdy słowa miał niemal na końcu języka, Harry atakował go swoimi dołeczkami, które pojawiały się przy jego przepięknym uśmiechu i wtedy po prostu zamykał oczy, mówiąc sobie, że zrobi to za chwilę, aby nie popsuć dobrych chwil, które mieli dzisiejszego dnia. Ale niestety dzień szybko się zakończył i to nie wina Nialla, że jego chłopak był cały w skowronkach przez cały czas. Okej, być może była to trochę jego wina przez poranne śniadanie, a raczej to, co było przed nim... i po nim. Ale to tylko być może. 

Nim zdążył się obejrzeć nadszedł poranek, a w wyniku pośpiechu, który spowodowany był jego pominięciem czterech budzików i w konsekwencji zaspaniem na pierwszą lekcję, nie zdążył porozmawiać z zielonookim o niczym. Był zdenerwowany, że ten go nie obudził, ale nerwy zaraz mu przeszły, kiedy dostał buziaka w usta i informację, że sam Styles zapomniał o tym, że zaczyna się tydzień. Na jego szczęście mógł pozwolić sobie na ominięcie wychowania fizycznego, a takiej łaski bożej nie zaznał Niall, mający biologię, z której nie był najlepszy. Anatomię człowieka potrafił najlepiej z całej klasy, ale całej reszty za cholerę nie ogarniał.

— Pamiętaj, że dzisiaj idziemy zobaczyć się z Gemmą — i te słowa były dla niego jak kubeł lodowatej wody. Blondyn zatrzymał się w półkroku, przeklinając cicho pod nosem, ale przecież teraz nie mógł odbyć tej rozmowy. Nie kiedy za chwilę powinien stawić się w szkole. Rzucił jedynie krótkie 'kocham cię' i zniknął z mieszkania. Później. Załatwi to później. 

Niall nie mógł się skupić na zajęciach przez co niemal oberwał karną odpowiedzią ustną. Nic nie liczyło się aktualnie bardziej niż jego związek. Poniekąd miał cichą nadzieję, że Shawn dał radę zrobić większość pracy i dzisiaj zlepią to w jedność, co zajmie im może z dwie lub trzy godziny i zdąży, choć spóźniony, na to spotkanie. Z drugiej jednak strony Gemma nie będzie miała nikomu za złe, jeśli nie zobaczą się. Jutro też był dzień, a ona była najbardziej wyrozumiałą osobą na świecie i zapewne zrozumiałaby, że nauka była ważniejsza niż picie herbatki w ich ulubionej kawiarni. 

Ale Gemma to nie Harry, który nie zrozumie, że Niall zgodziłby się na taką zamianę, nawet gdyby tworzył projekt z kimś, kto nie był Mendesem. Tu chodziło o jego ocenę. 

Kolejna lekcja zakończyła się głośnym dzwonkiem, na dźwięk którego Horan odetchnął cicho i zerwał się ze swojego miejsca, aby udać się w okolice swojej szafki, przy której w większości czasu kręcił się jego przyjaciel. To nie tak, że tamten czyhał tam na niebieskookiego, tylko po prostu miał stamtąd widok na szkolny sklepik, który należał do przystojnego mężczyzny, na widok którego śliniła się większość szkolnej populacji. W tym Shawn, wiedzący, że nie ma żadnych szans, bowiem tamten był żonaty, a jego dziecko w tym roku przekroczyło próg liceum, do którego uczęszczali. 

— Cześć — przywitał się niebieskooki, posyłając brunetowi krótki uśmiech, który ten odwzajemnił. Podszedł bliżej Horana, opierając się ramieniem o sąsiednią szafkę i obserwując, jak młodszy wykręca kod dostępu, który umożliwił mu otworzenie swojej skrytki. 

— Gotowy na kilka godzin samotności ze mną dzisiaj po szkole? — wymruczał, zakładając ręce na piersi. Przyglądał się twarzy drugiego, który na ten tekst wywrócił oczami. — Hej, no weź, będzie fajnie. Urozmaicimy sobie to gówno, które musimy zrobić. Tak dla twojej wiadomości, usiadłem do tego wczoraj — oznajmił, czym zyskał uwagę swojego kompana, w którego oczach pojawiła się nadzieja — ale totalnie nic nie zrozumiałem i zamknąłem laptopa, bo stwierdziłem, że nie będę odbierał sobie cennego snu dla czegoś, czego i tak moja głowa nie pojmuje — i właśnie ta nadzieja szybko zniknęła.

Niall westchnął ciężko, biorąc książkę do ręki i zamykając z trzaskiem szafkę. Nie spodobała mu się ta odpowiedź, ale poniekąd wiedział, że na inną nie mógł liczyć. On pewnie zrobiłby podobnie, gdyby nie to, że akurat teraz ciążyła na nim presja czasu. 

— Nie powiedziałem Harry'emu, że przełożyliśmy to na dzisiaj — oznajmił. — Będzie wściekły, bo mieliśmy spotkać się z jego siostrą. 

— Czyli... spotkanie ze mną jest dla ciebie ważniejsze? — ucieszył się głupio, przysuwając bliżej młodszego i ujmując dłonią jego policzek. — Wiedziałem, że lubisz mnie bardziej niż jego — roześmiał się, a Niall uniósł lekko kąciki swoich ust do góry, przymykając oczy. 

— Zdecydowanie bardziej niż waszą dwójkę, lubię zdawać do następnej klasy — odparł ze spokojem. — Cieszę się, że nie powiedziałem mu, że wczoraj mieliśmy zamiar się spotkać, bo tak to by dopytywał, czemu jednak zostałem w domu i robię tę prezentację sam. 

— Daj spokój, Nialler — pokręcił głową, zabierając dłoń, którą ułożył na jego biodrze — Doskonale wiesz, że Harry chwilę pomarudzi, poburczy pod nosem, poszczeka na wszystko wokół jak niesforny pies i mu przejdzie — wzruszył ramionami — Nie przejmuj się tym tak — odgarnął palcami kosmyki blond włosów i złożył delikatny pocałunek na jego czole — Połączymy dzisiaj pożyteczne z przyjemnym.

— Co masz na myśli? — spytał, patrząc w oczy drugiego, w których dało się zauważyć niewielkie, zadowolone iskierki. Oczy Shawna zawsze mieniły się radością. 

— Najpierw odjebiemy tę prezentację, na widok której Evans będzie zbierała swoją sztuczną szczękę z podłogi, a później... — ułożył drugą dłoń na lewym biodrze Horana, który doskonale wiedział, do czego zmierza ta rozmowa — pomogę ci się trochę odstresować. W końcu to ja jestem powodem, dla którego Harry osiwieje lub wyłysieje na starość. 

I nim Niall zdążył odpowiedzieć na słowa Shawna, usłyszał za sobą głośne chrząknięcie. Odwróciwszy głowę w bok, nawet nie był zdziwiony widząc Harry'ego, który nie był specjalnie zadowolony z pozycji, w której zastał swojego chłopaka i jego przyjaciela

— Może zaraz jeszcze zaczniecie się pieprzyć na tym korytarzu? — zapytał, co sprawiło, że blondyn zrobił dwa kroki w tył.

— Wiesz, to całkiem dobry pomysł — przyznał po chwili Shawn. — Jeszcze nie pieprzyłem się, mając tak liczną publikę. 

— Niall, chodźmy na drugie śniadanie — Harry kompletnie zignorował Mendesa, wyciągając w stronę swojego chłopaka dłoń, którą ten szybko i ochoczo chwycił. Pomachał na odchodne brunetowi i w ciszy udali się na stołówkę. 

Szybko i sprawnie zdobyli swoje jedzenie i usiedli przy swoim ulubionym stoliku, który znajdował się blisko okna, dzięki czemu mogli obserwować, jak reszta uczniów wykorzystywała czas wolny. Blondyn nie był szczególnie głodny, kiedy widział mocno zaciśniętą dłoń Stylesa na widelcu, który niczemu nie zawinił, a zaraz prawdopodobnie zostanie rozpieprzony w drobny mak. Ale Horan wiedział, że jeśli teraz nie wykorzysta sytuacji to później będzie jedynie ciężej i gorzej - Harry i tak miał już zły humor, więc doleje do oliwy ognia, aby mógł ochłonąć ze wszystkich tych negatywnych emocji raz a porządnie.

Zielonooki był wściekły, delikatnie mówiąc. Nie lubił Shawna i uważał go za zagrożenie mimo wszystko i nie potrafił się z tym kryć, mimo że próbował. Ufał swojemu chłopakowi, ale uważał, że ten kurwiszon poczuwał się za bardzo i jeśli któregoś razu usłyszy z jego ust słowa, które nie spotkałyby się z jego minimalną aprobatą to jego limit cierpliwości wyczerpie się i uderzy go w ten jego krzywy nos. Harry był rozczarowany, bo uważał, że jasnym było, że teraz robią sobie przerwę od tych wszystkich osób trzecich w ich życiu, ale kiedy zobaczył ich w tak dwuznacznej pozycji, obserwował łapska Mendesa na ciele blondyna, wiedział, że jednak sprawa nie była tak jasna jak mu się wydawało wcześniej. 

Cisza między dwójką trwała dość długi czas, słychać było jedynie harmider, który otaczał pozostałe stoliki. Pomogło to Stylesowi w minimalnym zrozumieniu sytuacji i uspokojeniu swoich zszarganych nerwów, jednak cały ten stoicki spokój, który próbował zachować został zburzony w przeciągu sekundy. 

— Hazz... — zaczął niepewnie Niall, patrząc na swój talerz — Nie mogę dzisiaj iść z tobą i Gemmą, przepraszam. 

— Słucham? — uniósł brwi ku górze. 

— Muszę zrobić prezentację z Shawnem... na jutro. Nie mieliśmy innej możliwości, aby spotkać się i wiem, że chcesz zobaczyć się z Gemmą, ale możemy zrobić to innym razem, tak? Albo postaram się... 

— Poczekaj — przerwał mu, parskając bez cienia rozbawienia. — Chcesz mi powiedzieć, że wolisz iść się pieprzyć z tą mendą zamiast spędzić czas ze mną? 

— Harry, przecież przed chwilą ci powiedziałem, że musimy zrobić prezentację — westchnął, patrząc w zielone oczy.

— Ten teatrzyk, który odstawiliście przed chwilą to był wstęp do prezentacji? — pokręcił głową, rzucając sarkastycznie. — Cholera, ciekaw jestem, jak zaprezentujecie rozwinięcie. 

— Harry! — zirytował się blondyn, wiedząc, że tak do cholery będzie. — Nie będę się z nikim pieprzył, poza tobą. Doskonale o tym wiesz i naprawdę rozmawialiśmy już o tym nie raz, że nie masz powodu, aby być zazdrosnym o Shawna. To mój przyjaciel, nic więcej. Pieprzymy się, bo przecież mamy do tego prawo, zapomniałeś, w jakim związku jesteśmy? — uniósł brwi,  obserwując kędzierzawego, który słuchał go uważnie, opierając się plecami o krzesło z założonymi ramionami na klatce piersiowej. 

— Nie wierzę w to kurwa Niall.

— Przepraszam, okej? Wiedziałem, że tak zareagujesz, dlatego odwlekałem to, żebyśmy się nie pokłócili.

— Czyli wiedziałeś, że mnie wystawisz? — spytał — Nie wiesz o tym od pięciu minut? — blondyn pokręcił niepewnie głową. Wszystko jasne. — Okej — powiedział w końcu, wstając ze swojego miejsca — Spotkanie z Gemmą jest nieważne, powiem jej, że są ważniejsze rzeczy. 

— Harry...

Jednak Styles nie słuchał. Zabrał swoje rzeczy i ruszył w stronę wyjścia ze stołówki, starając się myśleć racjonalnie. Był wściekły i smutny jednocześnie, jednak ta druga emocja nie była tak wypuklona jak ta pierwsza. No cóż, skoro niebieskooki tak ustawiał hierarchię to Harry również zamierzał zmienić swoje plany na dzisiejsze popołudniu i wieczór. A może nawet i noc. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro