Rozdział 9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niall obudził się z ciężką głową i pierwszym jego odruchem było złapanie się za nią, a następnie wydobycie z siebie cichego odgłosu, oznajmującego mękę. Jego głowa wciąż wirowała i czuł to nawet, jeśli nie podniósł się do siadu. Oj, było źle i zaczynał naprawdę żałować, że pozwolił sobie tak poszaleć. Znając życie, Harry próbował go powstrzymać albo i nie, może to właśnie Lewis go powstrzymywał i ponownie, kiedy tylko otworzy oczy, zobaczy jego przeżółkły sufit zamiast swojego białego.  

Jakie było jego zdziwienie, kiedy uniósłszy powieki zamiast znajomo umeblowanego pokoju, zobaczył zupełnie obce sobie pomieszczenie. Jego oczy otworzyły się jeszcze szerzej, a kołdra sekundę później wylądowała po drugiej stronie łóżka. Widząc na swoim ciele koszulkę, spodnie oraz wszystko inne, z ust blondyna wydobyło się westchnięcie, oznaczające ulgę. Niemożliwym było, aby uprawiał dzisiejszej nocy seks z drugim mężczyzną, racja? Wolałby jednak cokolwiek pamiętać z jakiejkolwiek zabawy, ponieważ chciał mieć pewność, że nie zrobił czegoś głupiego, wliczając w to oczywiście głównie pocałunek. 

— Kurwa — szepnął do siebie mimowolnie opadając delikatnie  na poduszki. Zaczął rozglądać się po pokoju, aby znaleźć zegarek, który uświadomiłby mu, która jest godzina i kiedy już znalazł go, stojącego na parapecie, zmarszczył nosek, widząc godzinę dziewiątą dwanaście. W większości miał tendencję do wczesnego budzenia się, kiedy wypijał zbyt wiele - nie wiedział, dlaczego. 

Starał się przypomnieć sobie, jak to się stało, że on i Harry rozdzielili się mimo tego, że tamten wieczór spędzić mieli razem. Leżał dobre dziesięć minut z dłonią przyłożoną do ciepłego czoła, chcąc połączyć ze sobą jakiekolwiek wątki, jednak miał tylko drobne flashbacki, które przedstawiały jego, śmiejącego się do lustra czy próbującego zdjąć koszulkę przed mężczyzną, którego twarzy nie potrafił sobie przypomnieć. Jeśli jednak leżał w swoich ubraniach to oznaczało to, że nieznajomy nie pozwolił mu na to, prawda? Cholera wie! 

Teoretycznie Niall powinien wstać, zebrać się do kupy i wyjść z mieszkania jeszcze przed pojawieniem się w pomieszczeniu właściciela. Nie wiedział, z kim miał do czynienia i może tak naprawdę został porwany? Może film urwał mu się nie przez alkohol, a przez dodaną do drinka tabletkę? W jego głowie pojawiły się najczarniejsze myśli, które zaraz odpędził - prędzej by się wypierdolił i rozpłakał z powodu helikoptera w głowie niż bezszelestnie opuścił miejsce, w którym się znajdował. On nawet nie wiedział, gdzie był i...!

Jego myśli urwały się, kiedy usłyszał kroki, dochodzące z korytarza. Zastygł w bezruchu, starając się uważnie nasłuchiwać, w którą stronę lokator zmierzał i przeklną bezgłośnie, kiedy klamka została pociągnięta w dół, a drzwi zaczęły skrzypieć, kierując się do lewej strony, odsłaniając tym samym, jak blondyn podejrzewał, mężczyznę, z którym miał do czynienia dzisiejszej, bardzo pamiętnej, nocy. 

Mimowolnie uniósł lekko głowę do góry, następnie podpierając się na łokciu, ignorując niestabilny obraz, rozmazujący się przez pierwszych kilka sekund. Zmrużył lekko oczy, chcąc przyjrzeć się lepiej nieznajomemu i w momencie, w którym przez, do połowy opuszczone rolety, wpadły słoneczne promienie, rozświetlające ponure pomieszczenie, wstrzymał oddech. Miał wrażenie, że jego usta zrobiły się jeszcze bardziej suche, a żołądek boleśnie ścisnął się, kiedy zeskanował uważnie sylwetkę mężczyznę, cholernie przystojnego mężczyzny.

Jego ciemne włosy były roztrzepane, oczy nieco wciąż zaspane, a delikatny zarost pokrywał jego szczękę. Chwilę później w oczy rzuciły mu się tatuaże na odkrytych ramionach i nogach, które zakrywały jedynie spodenki do kolan. Kurwa, Horan wiedział, że nie powinien tak sądzić, ale widział właśnie najprzystojniejszego człowieka na ziemi! Jego wygląd był tak kurewsko nieziemski, że z całej tej ekscytacji i niedowierzania ponownie znalazł się plecami na łóżku. 

— Dzień dobry — odezwał się brunet z nutką rozbawienia w głosie. — Mam nadzieję, że wygodnie spało ci się w moim łóżku, kiedy ja skazany byłem na swoją twardą kanapę — dodał, wchodząc głębiej do pokoju. 

— Nie wiem, co mam powiedzieć... — stwierdził po kilkunastosekundowej ciszy Horan, przecierając twarz dłonią — Niewiele pamiętam, szczerze mówiąc i... czy coś między nami było? — spytał prosto z mostu, musząc wiedzieć, czy przespał się z tym przystojniakiem. Jeśli tak to był gotów strzelić sobie w łeb - chciałby pamiętać każdy szczegół z ich nocy, kurwa! 

— Nie, spokojnie — pokręcił głową — Chociaż trochę na to nalegałeś i chciałeś odstawić mi tutaj striptiz pierwszej klasy, ale dość szybko ułożyłem cię do łóżka i zasnąłeś — wyjaśnił. — Masz szczęście, że trafiłeś na mnie, a nie na jakiegoś napaleńca, który wyruchałby cię w rowie przed klubem i zostawił na pastwę losu. Wątpię, abyś w takim stanie sam wrócił do domu.

— Nie przyszedłem do klubu sam, byłem z....

— Z chłopakiem? — mruknął, a blondyn skinął głową, spoglądając na niego. Przesunął się bardziej do prawej strony, aby ciemnooki mógł usiąść na materacu. — Cóż, um, nie żebym się wpierdalał w wasz związek i... te zasady, bo to kompletnie nie moja sprawa, ale ja na jego miejscu nie zostawiałbym tak pięknego chłopca samego wśród zgrai napalonych starych kutasów — pokręcił głową, a blondyn mimowolnie uśmiechnął się. — Uważam, że to nieco nieodpowiedzialne i niebezpieczne, ale może ja się nie znam — wzruszył ramionami.

— Nie wiem, jak to było, ale... dziękuję, okej? — spojrzał na twarz chłopaka — I przepraszam, że twój kręgosłup przeze mnie ucierpiał. Poza tym... jestem dużym chłopcem, dałbym sobie radę. Mam swoich ludzi, którzy o mnie dbają — roześmiał się lekko, zaraz krzywiąc się na ból głowy. 

— Okej, wierzę na słowo — uniósł dłonie w geście obronnym — To co, poratować cię zestawem, który postawi cię na nogi? — uśmiechnął się. 

— Nie chcę jeszcze bardziej cię wykorzystywać. Za chwilę zadzwonię do przyjaciela, żeby mnie odebrał i już masz mnie z bańki. Przypuszczam, że już dużo zrobiłeś w nocy — mruknął.

— Trochę się namęczyłem z tobą — przyznał ze śmiechem, wstając. — Dlatego w ramach podziękowania zostaniesz ze mną przynajmniej do godziny dwunastej, a później będziesz mógł zniknąć, co ty na to? — uniósł brew. Zayn chciał wynieść coś z tej (miał nadzieję) jednorazowej przygody i skoro nie miał okazji ugościć swojego penisa w tyłku tego chłopaka to przynajmniej chciał go poznać i popodziwiać jego uroczą twarzyczkę z bliska. 

— Nisko się cenisz — stwierdził po krótkim namyśle — W porządku, niech będzie — westchnął w końcu. 

— Łazienka jest na wprost, jeśli chciałbyś wziąć prysznic lub umyć zęby — wyjaśnił, idąc w stronę drzwi. — Proszę jedynie o to, abyś się powstrzymał i nie używał szczoteczek do zębów i poradził sobie palcem, jak w szkole podstawowej — parsknął — Piękne czasy swoją drogą, fluoryzacja zębów wacikiem albo palcem w śmierdzącej męskiej toalecie... 

— Mnie zawsze było stać na szczoteczkę, więc... nie podzielam twojego doświadczenia — skomentował, podnosząc się do siadu. Chciało mu się wymiotować! 

Mężczyzna roześmiał się melodyjnie, opuszczając pokój i kierując się w stronę kuchni. Nie było tak źle, jak podejrzewał po przebudzeniu - nie było niezręcznie, chłopak nie był spłoszony i nie uciekł od razu, kiedy tylko otworzył oczy. Miał nadzieję, że przeczucia co do niego nie są mylne i nie okradnie go, korzystając z jego dobroci. Malik wiedział, jak to jest mieć kaca i nie chciał, aby tamten cierpiał przez cały dzień z powodu bólu głowy czy uczucia ciężkości w żołądku. Mimo wszystko podświadomie miał nadzieję, że będzie dane im jeszcze się kiedyś spotkać i nadrobić to, czego nie zrobili - w końcu miał zgodę od chłopaka uroczego blondynka, więc dlaczego miałby jej nie wykorzystać? 

Niall dość szybko zebrał się w sobie i zamknął się w łazience, w której wziął zimny prysznic, mający go orzeźwić. Jedyne, co zrobił to sprawił, że na jego ciele pojawiła się gęsia skórka, a on zaczął lekko się trząść. Wzdychając, wytarł się ręcznikiem, który był ładnie złożony, więc niebieskooki wnioskował, że był nieużywany, a następnie ubrał się, podchodząc do lustra. Oparł się dłońmi o umywalkę i skrzywił na widok swojej twarzy, która nie wyglądała najlepiej. Wyglądał okropnie! Jęcząc z niezadowolenia, chlusnął sobie zimną wodą, wzdychając pod nosem. Wyprostował się i zaczął szukać wzrokiem pasty, zamiast tego spostrzegając, że w kubeczku znajdowały się dwie szczoteczki, co było dziwne, bo wydawało mu się, że chłopak mieszkał sam. Przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego, miał okazję rozeznać się, ile par drzwi znajdowało się w korytarzu i na podstawie tych obserwacji doszedł do wniosku, że była to zwykła kawalerka. Cóż, postanowił dopytać o to później. 

Ogarnął się dość szybko, nakładając wiele pasty, aby nie jebało od niego strawionym alkoholem i niepewnym krokiem ruszył w stronę kuchni, z której wydobywały się irytująco głośne dźwięki, zderzających się ze sobą talerzy i sztućców. 

— Szybko ci poszło — skomentował brunet, będący w pełni ubrany. Miał na sobie koszulkę z logiem jakiegoś zespołu oraz czarne spodnie z dziurami - tak czy siak wyglądał cholernie przystojnie! Do Nialla uśmiechnęło się szczęście, że trafił akurat na niego.

— Jestem szybki chłopak — wzruszył ramionami, siadając po drugiej stronie stołu. Uniósł brwi, widząc kubek kawy, a obok niego jakiś napój w puszce. — Co to?

— Napij się, to ci pomoże — zapewnił, stawiając przed nim kilka sekund później talerz z jedzeniem. — Zapewniam, że to postawi cię zaraz na nogi — wziął plasterek ogórka z kanapki i wsadził sobie między zęby, aby następnie posłać blondynowi uśmiech, który ten odwzajemnił. 

— Okej, ale jeśli to jakaś trucizna to nawet jeśli umrę to wrócę tutaj i zrobię ci prawdziwe paranormal activity — zmrużył oczy. — Bój się, bo naprawdę potrafię być groźny, a pod postacią ducha to już w ogóle... 

— Mam nadzieję, że nie zdążę się o tym przekonać — parsknął, zaraz wyciągając w jego stronę dłoń — Tak w ogóle... jestem Zayn. 

Niebieskooki zmierzył uważnym spojrzeniem wytatuowaną dłoń mężczyzny i ścisnął ją mimowolnie przejeżdżając kciukiem po czarnym tuszu. 

— Niall — odparł, unosząc ponownie kącik ust do góry — Masz bardzo ciekawe tatuaże — stwierdził, kiedy ich dłonie się rozłączyły po zdecydowanie zbyt długiej chwili — Zawsze chciałem mieć tatuaż, ale moja mama chyba by mnie wydziedziczyła, gdyby się o jego istnieniu dowiedziała.

— Polecam tatuaż na tyłku — mruknął — Zapewniam cię, że tam nie zajrzy.

— Ty... to nie jest wcale taki głupi pomysł — zastanowił się przez chwilę, wpatrując w parujący kubek kawy. — Jesteś genialny, Zayn. 

— Dziękuję — roześmiał się — Wiesz... jestem tatuażystą, więc w razie czego służę swoją pomocną dłonią — mrugnął do niego, a Niall dostrzegając to przygryzł wnętrze swojego policzka, aby ukryć fakt, że nagle spodobała mu się ta wizja jeszcze bardziej. 

— W porządku, zapamiętam — odpowiedział jedynie, przypominając sobie, że miał go o coś zapytać — Mieszkasz z kimś?

— Nie, dlaczego?

— Po prostu... — zamotał się — zauważyłem, że masz dwie szczoteczki i zastanawiałem się, czy druga należy do twojego współlokatora.

— Ah, nie — pokręcił głową — Należała do mojego jeża.

— Masz jeża? — otworzył szerzej oczy — Bez jaj! — ucieszył się.

— Miałem — poprawił go — Wyszedłem z nim na spacer i zgubiłem go — wzruszył ramionami. 

— Oh... — wymamrotał cicho, a jego entuzjazm opadł — Przykro mi — dodał jedynie, nie chcąc opieprzać go za to, że nie umiał dopilnować swojego zwierzęcia! 

Starszy skinął tylko głową, posyłając mu uśmiech, a resztę śniadania zjedli w ciszy i tak naprawdę przez resztę czasu, który spędzili razem, nie działo się nic szczególnego. Horan pomógł starszemu posprzątać stół, a następnie dokleił się do albumu, w którym znajdowały się zdjęcia różnych tatuaży oraz czekających na poprawki projektów. Dużo rozmawiali o mało istotnych sprawach, przyłapując się co jakiś czas na tym, że ich spojrzenia spotykały się zbyt często. Zdaniem Malika było to nieco urocze, ale nie zamierzał tego komentować, żeby nie speszyć blondyna, który zaczynał powoli odzyskiwać siły. Ostatnim, co chciał to niezręcznej atmosfery między nimi. 

W momencie, w którym wybiła godzina dwunasta, pod mieszkanie Zayna podjechał samochód Lewisa, do którego Niall zdążył napisać smsa. Zgodnie z umową, blondyn zamierzał ulotnić się w południe i nie zaprzątać więcej głowy przystojnemu mężczyźnie. 

— Więc... dziękuję za pomoc i wszystko to, co dla mnie zrobiłeś — mruknął Niall, zakładając buty. — Naprawdę cieszę się, że mogłem cię poznać — roześmiał się — No i... przepraszam za kłopot, ale to twoja wina, bo nie musiałeś wcale tego robić.

— Nie musiałem, żeby później mieć wyrzuty sumienia, kiedy przeczytałbym, że znaleziono martwego chłopaka niedaleko klubu? — uniósł brew, na co drugi wywrócił oczami — Nie szalej tak następnym razem. Być może już nie będziesz miał takiego farta, jak wczoraj. 

— Nie uratuje mnie żaden przystojny rycerz na białym koniu — westchnął, kręcąc głową, a następnie wzdrygnął się, kiedy usłyszał trąbienie. — Mój szofer naprawdę się niecierpliwi, muszę iść. 

— Może wymienimy się numerami? — spytał nagle brunet — No wiesz... w razie, gdybyś zdecydował się na tatuaż. 

— Mogę liczyć na zniżkę? — uniósł brew, wyciągając telefon z kieszeni.

— Jakoś się dogadamy — zapewnił z uśmiechem, obierając komórkę i wpisując szybko swój numer, zapisując kontakt swoim imieniem. — Trzymaj się, do zobaczenia.

— Do zobaczenia, ah no i... na drugi raz nie bierz przypadkowych osób do swojego domu. Kto wie, może drugi chłopiec o niewinnym, anielskim wyglądzie okaże się złodziejem i okradnie cię, wymykając z mieszkania jeszcze przed twoim obudzeniem — otworzył drzwi.

— Miałeś zamiar to zrobić? — uniósł brew, jednak odpowiedzi na swoje pytanie już nie uzyskał, bowiem Niall uśmiechnął się, zamykając drzwi i pędem ruszając w stronę odjeżdżającego powoli samochodu swojego przyjaciela. 

Mimo bolącej głowy pokonał dzielącą ich odległość i zaczął walić w szybę od strony pasażera, aby zmusić go do zatrzymania i wpuszczenia do środka. Capaldi wywrócił oczami, zatrzymując się i pozwalając mu wsiąść.

— Kocham cię, przyjacielu. W nagrodę dostaniesz rabat na tatuaż — poinformował go, zapinając pasy. 

— Nienawidzę cię, Niall — odpowiedział, ruszając w piskiem opon w stronę domu Horana i Stylesa. 

Niall nie odpowiedział już, bowiem uśmiechał się jak szaleniec, patrząc w szybę. Zayn był naprawdę ciekawą osobowością i cieszył się, że Harry postanowił zostawić go w klubie - gdyby nie to, nie poznaliby się. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro