Rozdział 2 Nowy Braciszek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Niebieskowłosy ziewnął przeciągle stając przed wysoką bramą, której iście wściekły zielony kolor powoli przybierał większą część brązowego. Rdza dożarła się do niego niczym zagłodzony komar - Cóż od wyjazdu Marron nikt tu pewnie nie zaglądał. Do przedwczoraj.

― Przyszedłeś po Qinn? ― Młody wampir podskoczył patrząc szybko w lewo, aż strzeliła mu szyja. Lizzy stała pomiędzy szczebelkami układając przedmioty do malowania płotu wyraźnie nie przejęta, że doprowadziła prawie młodego Osakę do zawału ― zaraz powinna tu być. Darła się coś o sprawdzianie z biologii, bo znowu schowałam jej książki by porobiła coś innego niż to gówno.

To gówno w języku Fosterów-Todorokich nazywało się nauką. Czarnowłose latorośle spędzało nad tym tyle czasu, że nie raz był świadkiem jak Pani Chciwości spuszczała kolejny podręcznik w kiblu albo odstawiała ognisko przed apartamentem. Jedno z dwóch.

― W sumie to ta.. ― Miał już coś dodać, ale ugryzł się w język. Foster była tą osobą, której bał się najbardziej zaraz po swojej matce. Nie żeby Raimei była dla niego okropną matką, ale kiedy przyszło co do czego wystarczyło, że warknęła, a stawał na baczność. Co do rudowłosej.. Kiedy patrzyła na ciebie tymi zielonymi oczami przypominały ci się wszystkie grzechy z pierwszej komunii ― tak ciociu.

― Przytrzymał byś ją dłużej dzisiaj na jarmarku? Wolałabym by siedziała, gdzie indziej niż w książkach - Kiwnął zgodnie głową nie chcąc odmówić. Kiedyś zapytał się matki czemu Pani Chciwości tak pilnuje by Czarnowłosa się tyle nie uczyła. Osaka sprzedała mu lekką bajkę, ale widział jej zmartwiony wzrok, kiedy patrzyła na Qinn. Tam musiało być coś więcej nie tak.

Drzwi wejściowe otworzyły się z lekkim trzaskiem i przez ganek przeszła wysoka czarnowłosa dziewczyna w mundurku cały czas próbująca zatrzymać grzywkę pod spinką.

― Mamo dlaczego znowu nie mogę znaleźć moich książek? Cześć Sid.

― No hej.

― Dlatego, że zaraz są wakacje i nie będziesz sobie niepotrzebnymi sprawami głowy zapychała ― Zirytowana kobieta wrzuciła pędzel do puszki i rzuciła spojrzenie na swoją córkę - mundurek szkolny? Przecież idziesz na jarmark nie naukę.

― Czuję się w tym lepiej niż w dresie..

Młody Osaka stał między kobietami patrząc na ich grzeczną wymianę zdań. Pewnie on jest powodem tego że jest tak miło. Inaczej leciała by tu cięższa artyleria.

― Sid poczekasz na mnie za rogiem? ― Muszę jeszcze wrócić po teczkę do domu. Miałam dać dzisiaj plany Himiko na temat rozwijania się komórek.

Wampir Kiwnął głową i ruszył we wskazane miejsce słysząc za sobą jeszcze zirytowaną wymianę zdań między Foster, a jej dzieckiem. On naprawdę nie rozumie czemu ta kobieta nie cieszy się, że jej córka się dobrze uczy. Przecież każdy rodzic by tak chciał, prawda?

Parę minut później do niebieskowłosego dobiegła dziewczyna posyłając mu przepraszające spojrzenie.

― Wybacz, że musiałeś odrobinę wysłuchiwać narzekań mojej matki.

― Cóż.. Mój ojciec nie jest lepszy ― Sid zaśmiał się zakłopotanie drapiąc po głowie ruszając już w stronę jarmarku.

― Nie wiem czemu mama nie pozwala mi iść na biologię ― Dziewczyna zacisnęła mocniej ręce na teczce - ja naprawdę się tam odnajduje. Nie interesuje mnie boks czy granie na jakiś dennych instrumentach..

― Że tobie chce się uczyć ― Młody Osaka westchnął krzyżując ręce za sobą ― może spróbuj ją podejść za pomocą ojca...? Ja tak zrobiłem ostatnio i mama się zgodziła bym..

― A no właśnie! Jak misja?!

― Powiem ci, że super! Pierwszy raz widziałem wujka i tatę w akcji ― Oczy wampira zaświeciły się wesoło i podekscytowanie jak u człowieka, który pierwszy raz widział słońce ― według wujka mama sobie radzi dużo lepiej i na pewno niedługo to zobaczę!

― O ile nie jest taką kurą domową jak moja..

Lizzy stała przy bramie obserwując dwójkę latorośli kręcąc głową. Czuła podświadomie, że robi źle zakazując nauki córce, ale nie potrafiła się oprzeć wrażeniu, iż Qinn jej kogoś w tym przypomina. Sama przyjemność ze zdobywania wiedzy ją przerażała, bo widziała w niej swojego ojca. Angusa Fostera.

_________________

Problem! Jeden wielki problem! Mahiru biegał po domu wyrzucając wszystko z szafek jakby od tego zależało jego życie. Żona mężczyzny stała już w swoim wyjściowym kimonie oparta o framugę drzwi uśmiechając się lekko. Znała ten paniczny wyraz twarzy, aż za dobrze przez tyle lat.

― Gdzie są te przeklęte kluczyki?!

― Prawa strona szafy w szarym garniturze lewa kieszeń ― Chłopak podskoczył słysząc za sobą głos Shiro ― powinniśmy się pospieszyć Mahiru, bo nasze dzieci nam nie wybaczą jak spóźnimy się na ich występ.

No tak. Występ. Jak mógł to zapomnieć?! Był tak skupiony na wypełnianiu raportu, że dopiero jak do pomieszczenia wpada wściekła Raimei zrozumiał, która jest godzina. Ona działała jak prawdziwy zegarek. Cholernie niebezpieczny zegarek.

― A gdzie Raimei i Kuro?

― Oni już są na miejscu ― Brązowowłosy uśmiechnął się na myśl o tym, że jego wampiry mają oko na dzieci ― ale też wolałbym się pojawić tam jak najszybciej.

Kobieta niepewnie spojrzała do tyłu jakby jeszcze sprawdzała czy aby na pewno nigdzie nie ma tamtej dwójki. O dzieci się nie martwiła, bo akurat widziała przez okno idącego Sida w towarzystwie młodej Todoroki. Złapała trochę powietrza w płuca jakby to miało jej trochę pomóc ze stresem.

― Nie wydaje ci się dziwne, że nagle Raimei zainteresował się właściciel galerii?

Shirota zastygł ze sznurkiem od kimona i zdziwiony popatrzył na żonę jakby pierwszy raz od dłuższego czasu ją widział.

― To chyba normalne. Rai przecież dobre obrazy robi. Wiele wisi u Misono czy też u Lichta oraz jego rodzin. Pewnie ktoś z nich dał jemu cynk.

― Sprawdziłam tego człowieka ― Zacisnęła mocniej dłonie na framudze i chłopak usłyszał lekki trzask ― ten za którego się podaje zniknął parę dni temu.

― Patrz i się ucz Shirota. Nawet twoja żona wyczuwa podstęp na kilometr.

― Przymknij się Blair ― Brązowowłosy syknął wyraźnie zirytowany. Mimo upływu lat dalej obaj nie dzielili do siebie zbyt ciepłych uczuć ― Jesteś pewna Shiro? Nie chce niepotrzebnie martwić Raimei i Kuro.

― Dlatego na razie mówię to tylko tobie. Powinniśmy to sprawdzić. Dawno nic się nie wydarzyło, a tutaj coś mi nie gra. Wiem, że Osaka jest dorosła, ale to dalej twój Servamp jako jego właściciel powinniśmy ją chronić.

Mahiru zawiązał sznur od kimona myśląc już jak przedstawić wersję żeńskiemu Lenistwu by niczego się nie domyśliła. Nie chce jej martwić na zapas. Zwłaszcza teraz, gdy dopiero co uwolniła się od stacjonowania w C4. Widział jak bardzo nie pasowała jej tamta sytuacja, dlatego całe miejsce było zalepione rysunkami. Jeśli by wyszło, że ktoś się na nią czai od momentu opuszczenia stanowiska... Nie była by z tego zbytnio zadowolona.

__________

Raimei z Kuro stali niedaleko bazarku na festynie, którym zajmowali się bliźniacy Shiroty. Niebieskowłosy objadał się wszystkim, co możliwe było znaleźć w tym miejscu, a Osaka czytała książkę, co jakiś czas spoglądając na wampira.

― Nie ważne ile lat cię znam. Dotąd się zastanawiam, gdzie ty to mieścisz.

― Mam gumowy żołądek ― Żeńskie Lenistwo uśmiechnęła się słysząc odpowiedź chłopaka. Zaraz po tym czerwone wampirze oczy zlustrowały swojego pierworodnego w towarzystwie młodej Fosterówny ― widzę Sidowi udało się wyciągnąć młodą profesor z domu.

― Ta. Lizzy mnie wręcz błagała bym go na to namówiła ― Raimei uśmiechnęła się pod nosem bardziej opierając o barierkę na której siedział wampir ― zabawne. Jak wiele lat już jest spokojnie prawda?

― No nie powiedziałabym siostro. ― Sleepy Ash słysząc znajomy głos wciągnął makaron tak, że zaczął się nim dusić za to Osaka upadła na tyłek szybko oglądając się w prawo.

Koło nich stała najprawdziwsza Melancholia ubrana w eleganckie białe kimono z różowymi kwiatami. Nie zwrócili na nią wcześniej uwagi, bo kobieta nie dość, że pół twarzy miała zasłonięte wachlarzem to na drugiej części odrobinę zwisała lisia maska.

― Widzę wasza latorośl upodobniła się do ciebie. Ma tak samo durną minę.

Sid słysząc kaszel swojego ojca obejrzał się w stronę barierek i zdziwiony uniósł brew widząc jak jego matka próbowała klepiąc męskie Lenistwo po plecach pomóc mu pozbyć się makaronu. Młody Osaka lekko stuknął dziewczynę ramieniem pokazując w tamtą stronę.

― Czego tutaj szukasz Mutsuko? ― Gdy tylko udało się żeńskiemu Lenistwu uratować swojego męża przed uduszeniem się odwróciła się w stronę kobiety podpierając dłoniami biodra ― nie widzieliśmy cię tutaj od dobry piętnastu lat.

― Nie czego tylko kogo ― Kuro słysząc głos swojej szwagierki niepewnie stanął wyprostowany zasłaniając swoją żonę by odgrodzić ją od czarnowłosej. Mimo tego, co przeszli nie był nigdy pewny tego, co kobieta chce zrobić ― właściwie to dwóch osób.

W tej samej chwili Sid wraz z Qinn podeszli do stojącej trójki wyraźnie obserwując to rodziców chłopaka, a to kobietę.

― Jakiś problem ciociu? ― Daisaki słysząc żeński głos spojrzała w ich stronę widząc w dłoniach dziewczyny książkę od biologii i od razu jej usta rozszerzyły się w bardziej niebezpiecznym niż szerokim uśmiechu. A więc to jest najmłodsza Fostetówna.

― Proszę, proszę nie wiedziałam, że można tak przypominać dziadka.

― Słucham?

― Kogo szukasz Daisaki? ― Nie chcąc by kobieta powiedziała coś więcej Raimei zmusiła się do głośniejszego tonu by czarnowłosa na nią spojrzała.

― Ciebie, bo ty mi pomożesz znaleźć drugą osobę ― Pierwsza strażniczka uniosła brew do góry za to czarnowłosa wyciągnęła z kieszeni kimona małą kartkę ― ten facet. Znasz go?

Wampirzyca wzięła za przedmiot oglądając dokument w miejscu, gdzie było naklejone zdjęcie mężczyzny, który jakiś czas temu nawiedził jej pracownie.

― Taaa.. Ten facet był u mnie ostatnio w sprawie obrazów na wystawę.. ― Czerwone oczy z kartki zaczęły baczniej obserwować Daisaki, która wyraźnie westchnęła.

― Tak jak się spodziewałam. Szybko cię znalazł nasz nowy braciszek.

― Bra.. braciszek? ― Kuro i Osaka mruknęli równo patrząc na wysoką kobietę szeroko otwartymi oczami. Czarnowłosa zacmokała kręcąc głową.

― Lepiej pilnuj swojej żonki Sleepy Ash, bo widzę pech od naszej rodzinki dalej dobrze się ma.

Wampirzyca okręciła się na swoich japonkach i ruszyła w przeciwną stronę zostawiając czwórkę osób wyraźnie zdezorientowanych. Niebieskowłosa chciała ruszyć za siostrą bądź ją chociaż zawołać, ale głos ugrzązł jej w gardle. Zrozumiała, że Melancholia użyła na nich swojej mocy, ale po co?

― Co... Co to było..? ― Kiedy tylko moc ich opuściła Qinn złapała się za gardło próbując złapać oddech. Nigdy nie słyszała o tej wampirzycy, a wyraźnie znała Servampy Lenistwa.

― Kłopoty..

Żeńskie Lenistwo przekręciło wizytówkę, którą dała jej Mutsuko i w oczy rzuciło się pochyłe pismo kobiety "Pan Zazdrości - Willmoni". Raimei zbladła teraz rozumiejąc o czym mówiła Mutsuko i nerwowo obróciła się na butach idąc już w drugą stronę niż poszła czarnowłosa.

― Rai..?

― Mamo..?

Kobieta zatrzymała się oglądając do tyłu. Przez chwilę była tak zdenerwowana, że całkiem zapomniała iż obiecała sobie parę lat temu, iż nigdy nie więcej nie będzie ukrywać nic przed swoim mężem oraz Mahiru.

― Sid zabierz Qinn na te bazarki kawałek dalej. Słyszałam, że tam można wygrać fajne nagrody .

― Mamo, ale..

― Naprawdę fajne ― Głos wampirzycy stał się bardziej stanowczy i co by nie powiedzieć nawet Foster nie miała jaj by się jej sprzeciwić. Dziewczyna lekko poklepała towarzysza po ramieniu biorąc zaraz za rękę i ciągnąć w stronę bazarków. Żeńskie Lenistwo westchnęło ― musimy znaleźć Mahiru Kuro. Pamiętasz jak kiedyś Willmoni zabrali ciało Pana Hoshiego?

― Mówisz o tym ciele które pływało w formalinie? ― na samą myśl to Wampira przeszedł nieprzyjemny dreszcz ― przecież zabiłaś go. Nie zdążyli go przemienić.

― Mutsuko uważa inaczej ― Wampirzyca wśród ludzi ujrzała swojego właściciela i jego żonę. Machnęła w ich stronę ręka przywołując do siebie ― jeśli to prawda to chyba wolę nie wiedzieć w jakim jest humorze. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro