Rozdział 46 Co kryje piwnica kasyna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


                Niebieskowłosy mężczyzna biegł po schodach warcząc wściekle do siebie pod nosem. Znowu się spóźni na spotkanie i to będzie tylko jego wina. Ach co za pech! W pewnej chwili zderzył się z kimś i obie postacie poleciały w dwie strony na ziemię.

— Jak biegniesz pacanie?! — Mężczyzna zamarł widząc brązowowłosą nastolatkę pocierającą głowę i patrzącą na niego z pod przymrużonych wściekle powiek. Jej teczka z obrazami upadła z hukiem po schodach otwierając się, a wszystkie prace odfrunęły się po podwórzu szkoły. Człowiek parę razy pomrugał tasując zdenerwowaną kobietę — może byś coś powiedział zamiast gapić się jakbyś pierwszy raz w życiu potrącił człowieka?!

Niebieskowłosy obserwował jak dziewczyna się podnosi otrzepując z brudu i nawet nie racząc go więcej spojrzeniem zbiegała po schodach łapiąc swoje pracę.

— Ech.. wszystko ubrudzone.. — Teraz był już pewien. To ma być pierwsza z tych nowych Servampów — Raimei Osaka. Młodziutka jak wspominał Tobias. Usłyszał jak ją wołają i popatrzył w tamtą stronę widząc podbiegającą dziewczynkę do brązowowłosej.

— Raimei ten pan cały czas na nas patrzy..

— Chodź Yuki — Rzuciła w stronę mężczyzny pogardliwe spojrzenie — ten człowiek wydaje się nie być do końca zdrowy psychicznie.

Osaka ruszyła z zebranymi pracami w stronę wyjścia ze szkoły, a młodsza od niej zaczęła za nią biec krzycząc by poczekała. Yuki? To pewnie ta mała, co ma zostać Chciwością. Poznać dwa Servampy jeszcze przed tragedią to zaszczyt. Podniósł się z miejsca podnosząc teczkę.

— Jeszcze się zobaczymy dziewczęta.

____________________

Zadowolona z siebie Akira szła obok Lizzy trzymając swoją wielką torbę. Dobrze, że te zwierzaki nie są takie ciężkie i bez problemu zakradną się do środka. Popatrzyła kątem oka na rudowłosą towarzyszkę, której nietęga mina mówiła sama z siebie, że chyba wolała spędzić ten wieczór nawet przy oglądaniu „Szkoły uczuć". Jak tylko doszli do ochrony Foster opuściła głowę by ukryć swoją twarz we włosach. Kto wie może ci ludzie ją rozpoznają. Słyszała szybką rozmowę pomiędzy Faustus, a ochroną i mężczyźni niechętnie ich wpuścili. Cholera wie, co robi ta kobieta, ale widząc miny tych ludzi to chyba woleli by w raz z nią obejrzeć ten film niż pozostać nawet pięć minut dłużej z tym białowłosym diabłem.

— Kim ty jesteś do cholery? — Weszły do budynku i dziewczyna zmrużyła podejrzliwe oczy. Nie wiedziała skąd Raimei zna te babę, ale wiedziała jedno: Kogokolwiek zna ta wampirzyca zawsze sprawia problem — a jej młodsza siostra zwłaszcza. Jeśli ta kobieta jest kimś niebezpiecznym i z tego co zrozumiała pracuje w C3 to równie dobrze właśnie weszły do jamy lwa. W tym momencie zrozumiała, że już nawet jej Servamp jest mniej problemowy niż ta niebieskowłosa zbyt aktywna jak na swój grzech łajza. Stanęły w korytarzu rozglądając się czy nikogo nie ma.

— Przecież wiesz — Uśmiechnęła się szeroko przysuwając twarz w stronę rudowłosej, a jej okulary zabłyszczały złowieszczo — „Nawet głuchy nie jest obojętny na podszepty diabła" jestem niesamowitym naukowcem, który jest zbyt cudowny by stąpać po tej ziemi. Rozumiesz to jest cudowna łaska, że moje szatańskie stopy stąpają po tej ziemi aniele.

— Przestań mi obrzydzać życie Fiorence.. — Biała kotka wyjrzała z plecaka skrzywiając się przez zbyt bliski dystans pomiędzy kobietami — i nie molestuj biednej Lizzy, bo ja nie chce reżyserować „Cztery wesela i pogrzeb" wersja amatorska.

Kobieta przewróciła oczami odsuwając się od rudowłosej i przekręciła plecak przez co reszta Servampów wylądowała na ziemi. Yuki przybrała swoją ludzką formę siedząc na plecach niezadowolonej Osaki. Za to Elise wylądowała na głowie Inaby, która mruczała wściekle pod nosem. Jedyną osobą, która stała była Layla, bo na czas wyleciała z plecaka.

— A więc krwiożercza ferajno, czego szukać w tym o to kasynie? — Faustus oparła się o ścianę krzyżując dłonie i wyglądała na dość znudzoną. Nie chciało jej się dzisiaj przychodzić, bo miała lepsze rzeczy do roboty niż ślęczenie między ludźmi na tej zabawie integracyjnej. Zawsze się kończy tak samo. Pijani obrzygują kible, które pływają niczym titanic, ALE GDZIE TA JEBANA GÓRA LODOWA?!

— Muszę się dostać blisko tej dwójki, co wychodziła z samochodu — Wszystkie popatrzyły na niebieskowłosą. Podnosiła się otrzepując ubranie. U Mahiru zawsze jest czysto, więc widząc taki syf tutaj to ma ochotę przysłać tu jego z całą gwardią domestosu. Nawet sama by mu pomogła.

— Mówisz o Tobiasie Willmonie i jego towarzyszu — Zagwizdała — dziewczyno masz aspirację. Ta dwójka jest zbyt chroniona byś tak do nich podeszła. Tym bardziej wyglądając tak jak wyglądasz.

— Ona ma rację siostro — Stevens pokiwała zgodnie głową — znają nas pod każdą postacią. Nie wiem, co dokładnie siedzi w twojej głowie, ale wepchanie się tam między ludzi to czyste kamikadze.

— Chyba, że zakradniemy się tam nie wzbudzając niczyich podejrzeń.

— Co ci chodzi po głowie Osaka? — Foster nie podobało się to spojrzenie. Jak dziewczyna wymyślała jakiś porąbany plan zawsze miała taki dziwny wzrok. Co gorsza patrzyła centralnie na nią. Ona ma być aktorem w tym przedstawieniu? Chyba pojebało tego wampira do końca — o nie.. nie patrz tak na mnie..

— Przez twój plan prawie byłam w łapskach Tsurugiego. Nie myśl, że o tym zapomniałam. Więc jeśli mamy być kwita działasz tym razem tak jak ja ci zagram.

Zdenerwowana poprawiła włosy. No dobra z tą infiltracją to rzeczywiście był właściwie nie wypał. Ale coś tam się dowiedziały. Zresztą wszystko dobrze się skończyło, a tutaj nie wyglądało by miał być z tego Happy End — przynajmniej nie dla nich.

— Ty, Akira i Yuki pójdziecie normalnie na Salę zachowując się jakby nigdy nic — Że przepraszam kurwa, co? ONA MA SPĘDZIĆ WIĘCEJ CZASU Z TYM BIAŁOWŁOSYM DAMSKIM SZATANEM?! — ja, Elise i Layla poszukamy sposobu by dostać się blisko Tobiasa. Jeśli coś nie wypali macie większe szanse by ich załatwić. W końcu jako jedyne z nas macie siebie przy sobie.

Foster spojrzała na Inabę, a wampirzyca na nią. W sumie to była prawda. Pan Raimei nawet nie wie, gdzie ona jest. To samo tyczy się Layli. Trzy wampirzyce pobiegły w prawo po schodach zostawiając trójkę kobiet na dole.

— Dobrze nas rozdzieliła — Białowłosa podrapała się po podbródku patrząc jeszcze w miejsce, gdzie zniknęły kobiety — każda z nas ma kogoś silnego w grupie.

— Co masz na myśli? — Yuki popatrzyła na Akirę, bo niby które z nich ma tam jakiekolwiek szanse skoro nie ma chłopców?

— Elise dalej ma swój oręż, prawda? — No fakt o tym nie pomyślała. W dwie spojrzały na zdenerwowaną rudowłosą, której zielone oczy zatrzymały się na Faustus.

— Rusz mnie palcem, a nie tylko mój kij skończy w twoim tyłku.

________________

Chłopcy stali pod daszkiem przy barze i Lawless dalej usilnie próbował się dodzwonić do którejś z dziewcząt za to Misono czekał na Dodo. Jeśli ktoś miał wiedzieć, gdzie ten babski team pognał to tylko on.

— A co jeśli spędzają całkiem miły babski wieczorek na mieście? — Lily jako jedyny z nich wszystkich by całkiem spokojny dalej popijając swoją kawę. Było dość zimno, więc z napoju wychodziła przyjemna ciepła para wymieszana z jej zapachem.

— Naprawdę sądzisz, że spędzając babski wieczór wyłączą komórki? — Mahiru popatrzył na blondyna wyraźnie zdenerwowany. Osaka wie, że oni będą się o nią martwić. Na pewno by im nie wywinęła tak chamskiego numeru.

— Jest z nimi Lizzy ona jest kwintesencją feminizmu.

— Przeraża mnie jak nazywasz Panienkę Lizzy młodszy bracie.. — Hugh nie zdążył nic dodać, ponieważ Hyde wylądował pod butem Lichta. Zero szacunku do istot żywych. Przeklęte demony.

Nagle telefon Kuro zaczął dzwonić i zdziwiony wampir oderwał się od swojej konsoli grzebiąc drugą ręką już po kieszeniach. Rzadko się zdarza by ktoś się do niego dobijał oprócz wściekłej niebieskowłosej, która sama sprezentowała mu telefon po momencie, kiedy zgubiła go na dziale zupek chińskich. Tak to był zły czas. Była tak wściekła, że wtedy wolał stanąć kolejny raz twarzą w twarz do walki z tym wielkim wodnym wężem niż nawet porozmawiać z tym damskim terrorystą. Jego Pan także spojrzał w stronę swojego Servampa z nadzieją, że to wampirzyca chce ich powiadomić iż nic się nie stało i dalej gdzieś się dobrze bawią. Byleby nie w klubie ze striptizem. Zdziwiony otworzył szerzej oczy, kiedy zobaczył nieznany numer. Może dzwoni z jakiegoś obcego?

— Umm...halo?

Cześć starszy bracie! — Wszyscy popatrzyli na komórkę niebieskowłosego, który prawie ją upuścił, gdy usłyszał głośny wrzask Hoshiego. Ten wampir naprawdę nie zna umiaru, jeśli chodzi o dźwięki. Jego biedne kocie uszy. Dotąd do końca nie rozumie od kiedy stał się jego starszym bratem, ale wolał już w to nie wnikać — próbowałem się dodzwonić do Raimei, ale nie odbiera. Powiedz mi Akira jest może u was?

— Akira? — Mahiru pomrugał parę razy słysząc mało znane mu imię. Kim może być ta kobieta?

Raimei wam o niej nie mówiła? — Tym razem zdziwiony głos dzięki Bogu parę razy cichszy wyszedł ze słuchawki i zaraz po tym Zazdrość jakby chciała się wytłumaczyć zaczęła szybko mówić — dziwna sprawa.. pierw chciała numer do niej to myślałem, że chciała wam ją przedstawić. Bo jej ani brata nie ma w domu.

— Chwila Hoshi! Kim jest Akira?

To emmm... emmm.. emmm — Brew zniecierpliwionego Aliceina chyba już nie mogła się wyżej unieść i nerwowo warknął — przyjaciółka mojego Pana! Pracuje w C3!

— C3? — No to już teraz całkowicie nie rozumie, co tutaj się dzieje. Jego wampirzyca dalej ma kontakt z kimś z organizacji. Ale po co? I na co jej była dzisiaj ta kobieta? I jeśli teraz nie odbiera, a wcześniej rozmawiała z Yodą to znaczy jedno. Brązowowłosy spojrzał na Sleepy Asha i mruknęli równo to samo.

— Kłopoty..

Zaraz po tym wszyscy usłyszeli pisk z ulicy i na drogę wypadła czarna limuzyna, którą każdy znał. Chłopak zatrzymał się z piskiem przed grupą chłopców i w tej samej chwili komórka wampira się rozładowała. No tak.. Zapomniał ją naładować. Świetnie! Kierowca nastolatka wypadł z samochodu podbiegając już do daszku by uniknąć nieprzyjemnego deszczu. Raz śnieg, raz deszcz. Cudowna zima!

— Znalazłem je.. — Męska Chciwość myślała, że go ucałuje za te jakże cudowną wiadomość. Chyba zacznie wielbić tego człowieka — są w kasynie na południowej części Tokio.

— Kasyno? — Przez chwile patrzyli po sobie.

— Może dziewczynom brak atrakcji? Mają ciekawsze plany niż my na spędzanie wieczorków — Hyde zaśmiał się rozciągając. W sumie sam by się w takie miejsce przeszedł — lecimy je śledzić aniołku?

Czy dzisiaj nie miało być coś ważnego w tym budynku? Niski wampir drapał się po podbródku wyraźnie zamyślony. Z tego co słyszał w telewizji dzisiaj wiele ulic w tamtej okolicy było zamknięte. Odwrócił się w stronę baru karaoke i w jego oczy rzucił się telewizor. Właściwie to co w nim się wyświetlało i zbladł.

— Panowie... — Wyciągnął laskę przed siebie pokazując na ekran — powiedzcie mi, że mam omamy.

Oczy fioletowowłosego otworzyły się szeroko jak zobaczył wspomniane kasyno i jak kamera pokazywała na człowieka wysiadającego z samochodu. Ujęcie się na chwilę zatrzymało by chłopcy zbladli widząc starszego Willmona wyglądającego na całkiem zadowolonego.

— Willmon.. — Męskie Lenistwo zmrużyło niezadowolone oczy widząc także wychodzącego z samochodu Tsurugiego. Ta baba oszalała? Czy ona nie potrafi jednego dnia usiedzieć na dupsku i nie sprowadzać na siebie problemu?

— Chłopaki o co chodzi? — Blondyn patrzył na każdego z osobna i na końcu zatrzymał się na swoim Panu, który tak jak on był zdezorientowany. Nie znał tego człowieka, ale wyczuwał dziwnie napiętą atmosferę wśród braci i ich Panów.

— Dodo musimy się tam natychmiast dostać — Misono zignorował pytanie Servampa i ruszył pędem w stronę samochodu, co zrobiła także reszta, a zaraz siedzieli w samochodzie naprzeciwko siebie. Zdenerwowany Alicein spojrzał w stronę bladego jak ściana Shiroty — powinieneś bardziej pilnować tego swojego wampira. Z nią jest gorzej niż z małym dzieckiem.

Usłyszał warkot ze strony Kuro i podskoczył na siedzeniu, a zdziwiony brązowowłosy spojrzał na swojego Servampa, który jako kot siedział na jego kolanach.

— Kuro? — Czarny kotek nic się nie odezwał tylko uporczywie patrzył w okno. Musza się śpieszyć.

______________

Yuki pod postacią jeża siedziała w torbie Lizzy warcząc do siebie pod nosem. Też by chciała się napić szampana i popatrzeć jak inni grają. Czemu każą jej się gnieść w tak okropnej torbie?! Poruszyła się w niej nerwowo, gdy poczuła jak dłoń z drugiej strony ją przyciska.

— Nie wierć się.. — Wściekły syk Foster słyszała, aż tutaj. No kurwa cwana jest bo to nie ona musi siedzieć w tej przeklętej dziurze! HEJ JA TEŻ CHCE SZAMPANA. TEŻ CHCE KANAPKĘ! — Inaba uspokój się, bo nas zdemaskują..

Obrażony jeż skrzyżował łapki i prychnął wściekle. To jest niesprawiedliwe.

— Jak będziesz grzeczna kupie ci te sukienkę, którą ostatnio oglądałaś w centrum — Drgnęła zdziwiona. Ona widziała na co się tak usilnie ostatnio patrzyła? Uśmiechnęła się sama do siebie. Właściwie dla tak miłych słów i sukienki może się poświęcić w tej torbie. Czując, że przedmiot wreszcie przestał się rzucać niczym wścieklizna Foster wyszczerzyła się patrząc na torbę. Udało jej się okiełznać swojego Servampa, chyba jako Pani idzie jej coraz lepiej. Poczuła jak ktoś ją lekko szturcha i spojrzała pytająco na Faustus, której głowa pokazywała na bok. Obok dziewcząt przeszła czerwonowłosa kobieta trzymając ręce w kieszeniach. Obrzuciła dwójkę kobiet znudzonym spojrzeniem i zatrzymała się zainteresowana na tym, co miała przewieszona rudowłosa przez ramię. Zdenerwowana Lizzy zacisnęła mocniej rączkę torby myśląc już którędy powinna uciekać. Zaraz po tym jakby nic się nie wydarzyło dziewczyna odwróciła się w stronę Bingo i ruszyła w tamtą stronę. — znasz ją?

— Nie.. — Nerwowo zaczęła pocierać skronie chcąc sobie przypomnieć tę czerwonowłosą. Nigdy tej kobiety nie widziała, a mogłaby przysiąc, że jej wzrok mówił iż ją widziała nie raz. — pierwszy raz widzę ją na oczy.

— To był wampir — Usłyszały cichy szept z lekko rozpiętej torby. Tylko Foster nie spodobała się jedna rzecz. Kiedy Inaba wspomniała kim jest ta kobieta jej głos drżał. Dlaczego?

______________

Trójka dziewcząt wyglądała z balkonu szukając między ludźmi swojego celu. Obserwowały każdą stronę jakby od tego zależało ich życie, jednak jak na złość Tobiasa nigdzie nie było widać. Elise przechyliła się bardziej do przodu i gdyby nie szybko wyciągnięta dłoń Layli spadła by z podestu i wtedy na pewno zwróciły by swoją uwagę. W pewnej chwili Raimei zauważyła przy jednym ze stoliku czerwonowłosą kobietę, która wyglądała jakby siedziała tutaj za karę. Co jakiś czas jej mimika twarzy zmieniała się z znudzonej w zdenerwowaną, a zaraz z powrotem w znudzoną. Nagle wzrok dwójki postaci się skrzyżował i przez ciało Osaki przeszedł dreszcz. Coś z nią było nie tak. Dlaczego spowodowała u niej taki strach?

— Siostro wszystko w porządku? — Stevens popatrzyła na niebieskowłosą, która była blada jak ściana dalej nie odwracając spojrzenia z tamtego miejsca, gdzie jak czarnowłosa stwierdziła nikogo nie widziała.

— Co... a tak, tak — Widząc wlepiające się w nią podejrzliwe ślepia Pychy pokiwała szybko głową — zamyśliłam się. To.. to wszystko.

— Znalazłam go! — Blondynka pokazała palcem przed siebie na stolik, który stał w najbardziej zaciemnionym miejscu. Nie było możliwości by się tam zakraść bez zwrócenia na siebie uwagi. Chyba, że ktoś umie latać i jest maleńki, że zginie w tłumie ledów. Właśnie małe i lata! Głowa żeńskiego Lenistwa pierw spojrzała na Pychę po czym na Nieczystość i dwie kobiety popatrzyły pytająco na siebie. Co ich siostra znowu wymyśliła?

— Jako motyl i nietoperz będziecie mogły się tam dostać oraz nikt was nie zdemaskuje.

— A ty co planujesz Raimei? — Nie wiedziały, co mają dokładnie szukać, jedynie o czym usłyszała to to, że Tobias ma informacje o Yoru. Rozumiała doskonale dziewczynę jako stworzycielka także dbała o swoich podwładnych.

— Ja.. widzę, coś dziwnego i musze to sprawdzić — Brwi sióstr poszybowały do góry słysząc, że coś dziwnego, ale nie miały już czasu rozprawiać. Skoro Willmon zaczął już rozmowę czas leci i muszą się spieszyć.

Dziewczyny wyfrunęły z balkonu za to niebieskowłosa szybko podbiegła do barierki szukając kolejny raz wzrokiem tajemniczej kobiety i znalazła ją idącą w stronę piwnicy. Czerwonowłosa odwróciła się patrząc znowu na miejsce, gdzie stało żeńskie Lenistwo i pokazała do niej palcem by poszła za nią. Powinna się zastanowić czemu ona każe jej iść za sobą, ale jej ciało jakby jej samej nie słuchało po prostu odwróciło się napięcie by wybiec stąd i ruszyć za tą dziwną dziewczyną. Biegła szybko po stopniach uważając by się nie wywalić po drodze po czym zamieniła się w małego białego kotka by przebiec obok ochrony przy piwnicy. Zabawne, mają pilnować by nikt się nie wkradł, a nie zwracają uwagi na małego kotka. Przebiegła szybko pod ich nogami na schodach zamieniając się już swoją wampirzą formę i gnając już w dół schodów. Obskurne korytarze po jakimś czasie zaczęły się zmieniać i wreszcie żeńskie Lenistwo zatrzymało się w miejscu, gdzie były dwie drogi. No tego się nie spodziewała.

— Oni tak na poważnie? — Wiedziała, że piwnica takiego kasyna może być ogromna, ale żeby robić ludziom coś takiego? Przecież no kurwa! Szukaj w czymś takim samochodu! To już prędzej piechotą dojdziesz do celu niż swojego grata znajdziesz wśród tych tuneli. Przyjrzała się obu przejściom, kiedy jej twarzy rzucił się mały niepozornie świecący na niebiesko pasek, który gdzieś już widziała. Pomrugała parę razy dotykając go opuszkiem palca i po nim przejeżdżając wyczuwając dziwne ciepło — takimi samymi była połączona agencja.

Spojrzała w którą stronę pędzi pasek i prowadził w stronę lewego korytarza. Wypuściła odrobinę powietrza i nie mając już wyboru by wrócić ruszyła przed siebie modląc się w duchu, że nie wpieprza się w jakieś bagno inaczej chłopcy ją zabiją.

_________________

Lizzy odwróciła się w drugą stronę obserwując tym razem stolik z Pokerem. Sterczą tutaj już dwie godziny, a ona nie widziała ani Raimei, ani reszty dziewcząt. W pewnej chwili podniosła głowę i zobaczyła dwa zwierzątka frunące na sam koniec Sali.

— Chyba Elise i Layla ich znalazły — Chciała już z białowłosą iść w tamtą stronę, kiedy poczuła jak ktoś łapie ją za ramię. Wypuściła trochę powietrza i odwróciła głowę — dawno nie miałeś kija w.... Licht?!

Zamarła jak jeszcze zobaczyła resztę męskiej ferajny w której najbardziej chyba nietęgą minę miał fioletowowłosy. Nie wiedziała czy ma się śmiać widząc ich jakże piękne przebrania, ponieważ Tetsu z pod czarnej peruki wystawały odrobinę jego blond włosy czy płakać, bo chłopcy je znaleźli. A sądząc po ich wyrazach twarzy to nie są zbytnio zadowoleni.

— Po pierwsze skąd wiedziałaś, że to ja — Jego syk spowodował, że Fiorence wyjrzała zza Foster zainteresowała, kto może syczeć niczym rozjuszony kot oprócz tej niebieskowłosej przez którą niektórzy tutaj siedzą — po drugie, co wy tu do cholery jasnej robicie?

— Umm... odpowiadając na pierwsze pytanie wasz kamuflaż jest niczym ostatni obiad mojej babki.. czyli chujowy, bo niektórym z was wystają włosy z pod peruki — W tym momencie jak spojrzała na Sendagayę to ja każdy jak jeden mąż zrobił to samo — i do tego znam twój odcień oczu Todoroki. Rzadko, kto taki ma. A co tu robimy to..

— Spędzamy uroczo babski wieczór — Akira uśmiechnęła się złośliwie przez co Mahiru przeszły dreszcze. Cholera wie, kim jest ta kobieta, ale chyba boi się nawet zapytać. — i robimy infiltrację.

— Przymknij się Akira.. — Więc to jest Akira.. No cóż, chyba zaczyna rozumieć czemu Raimei im jej nie przedstawiła. Sam by się bał to zrobić.

— Infiltrację czego? — Aliceinowi nie podobało się to co zaraz się dowie, ale jeśli Foster milczy na ten temat trzeba pociągnąć za język te wyższą.

— Ach.. my do końca nie wiemy karzełku — Uśmiechnęła się szerzej widząc jak twarz fioletowowłosego robi się czerwona — z tego co zrozumiałam to tylko Lenistwo i Nieczystość wiedzą, co tu konkretnie robią.

— A propos tego Laylę i Elise widziałam lecące na koniec Sali — Yuki wyjrzała z plecaka pokazując łapką w tamto miejsce — ale nie widziałam wśród nich Raimei.

— Myślisz, że ona poszła jeszcze gdzieś indziej? — Dziewczyny zaczęły całkowicie ignorować chłopców.

— No jasne, że poszła gdzieś indziej! Widziałam jak szła do piwnicy za tą dziwną babą.

— TERAZ NAM TO MÓWISZ DIABELSKI BĘCWALE?!

_________________

Raimei dobiegła do drzwi przekrzywiając lekko głowę. Przeklęty mebel. Teraz jest pewna, że coś jest nie tak. Zawsze jak pojawiają się drzwi to już wiadomo, że będą kłopoty.

— Wchodzisz czy masz zamiar się tutaj modlić? — Wypuściła zdenerwowana powietrze odwracając zirytowany wzrok. Pacynka stała za nią ze skrzyżowanymi dłoniami.

— Spadaj..

— Oj przestań udawać taką świętą — Biała postać podeszła także dotykając drzwi — przecież obie wiemy jaka jest prawda i jesteś...

Chciała złapać stworzenie jednak ono przeciekało przez jej dłonie.

— Czas ucieka. Masz jeszcze szanse!

Stworzenie zniknęło. Szanse? Kurwa na co? Nieświadomie oparła się o klamkę przez co drewno, a ono otworzyło się przed nią ukazując całkowicie coś innego niż ona sobie wyobrażała. Zajrzała ostrożnie i wreszcie nie widząc żadnego zagrożenia weszła do środka powoli schodząc po neonowych schodach. To miejsce przypominało jej agencje i C3 razem wzięte. Naprawdę takie pomieszczenie zostało ulokowane pod największym kasynem w całym Tokio? W pewnej chwili jej oczom rzuciły się dwie kapsuły w których coś pływało, więc zbiegła z paru schodków by znaleźć się przy tym jak najszybciej i całkiem ignorując postać siedzącą na krześle pojawiła się przed nią patrząc na dwie postacie pływające w maziach.

— To... to ludzie? — Dotknęła jednej z kapsuł przyglądając się chłopakowi pływającemu w środku. Mógł mieć na oko koło osiemnastu bądź dziewiętnastu lat. Przez kolor wody nie mogła określić koloru jego twarzy czy włosów, ale wyglądał jakby spał. Popatrzyła w prawo widząc tak samo uśpioną dziewczynę tyle jej włosy sięgały prawie do kostek. Gdzie ona się znalazła do cholery? To jakaś klonarnia czy jak?

— No można ich tak nazwać — Słysząc głos za sobą szybko odwróciła głowę, a jej kark wydał z siebie głośne pyknięcie. Zdecydowanie jakby była teraz człowiekiem miałaby złamany. Ta sama kobieta, którą widziała na górze siedziała sobie ze znudzoną miną na krześle kręconym bawiąc się słomką w napoju, co jakiś czas rzucając na nią ukradkowe spojrzenia — miło mi wreszcie poznać tą niesławną Raimei Osakę. Jak się podoba twoje nowe wcielenie?

Brew niebieskowłosej uniosła się do góry. Że kurwa o co ona ją pyta?

— Jaja sobie ze mnie robisz?

— Niekoniecznie — Podniosła się z siedzenia, które niebezpiecznie zatrzeszczało i wampirzyca mogła się jej całkowicie przyjrzeć. Kobieta miała z dobre metr dziewięćdziesiąt i jej czerwone włosy gryzły się z prawie białą jak mleko skórą. Tylko najbardziej przerażające były w tym wszystkim jej oczy. Niby były tak krwiste jak jej kudły, ale źrenice wyglądały niczym demoniczne kreski. — każdego z nas interesuje jak radzą sobie nasze stworzenia.

— Nasze? Stworzenia? — Cofnęła się kawałek do tyłu szukając drogi ucieczki.

— No nie graj idiotki Osaka — Pokręciła zdegustowana głową — obie wiemy, że stając się Servampami należycie do agencji i teraz masz okazję zostawić tego swojego dzieciaka oraz grzecznie ze mną pójść.

— Chyba jednak nie do końca się zgadzamy z tymi opiniami — Już nie lubiła tej baby i musi jak najszybciej stąd uciec. Nie wiedziała jaką siłą dysponuje ta kobieta i wolała się tego nie przekonywać czując jak jej ciało samo rwie się przed nią do ucieczki.

— Och, ależ nie musimy. Spójrz do tyłu.

Odchyliła głowę patrząc na postacie w formalinie i skrzywiła się lekko. No ona na pewno swoje urodziny pamięta inaczej i nic tego nie zmieni.

— Przed tobą rodzą się doskonalsze postacie. Prawowici właściciele twojego brata i siostry. Pychy i Zazdrości.

— Co? — Spojrzała z powrotem na kobietę prawie krztusząc się powietrzem — zabiliście tych ludzi?!

— Niestety przy jednym, ktoś mi przeszkodził — Zmrużyła niezadowolona oczy patrząc na zdenerwowaną dziewczynę — akurat tamtego dnia musiałaś się kręcić w raz ze swoją młodszą siostrą przy obskurnej uliczce. Nie wierze jak można być tak upierdliwym.

— Chwila... to.. ty zabiłaś Yoru!

— Dokładnie — Westchnęła rozkładając dłonie — niestety, ktoś mi wszedł w paradę i brakuje mi jeszcze dwóch ciał. Pomożesz mi je znaleźć?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro