Rozdział 47 Werdykt

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Raimei cofnęła się już dokąd mogła dotykając plecami kapsuły z ciałem. To odkrywanie prawdy zaczęło być coraz bardziej pokręcone i chyba, jednak teraz żałuje iż jako człowiek nie cieszyła się tak ze swojego życia. Kobieta przekrzywiła głowę na bok i uśmiechnęła się szeroko.

— Jestem trzecią z rodziny Anastasja Willmon — Poprawiła włosy, które zleciały jej odrobinę na twarz — z tego, co słyszałam od brata ostatnio cudownie im namieszałaś. Aż nasz najmłodszy braciszek uciekł w popłochu.

Zapamiętać, że rodzina Chared'a to sami dziwni ludzie.

— Ilu was jeszcze jest do cholery?

Kobieta zacmokała niezadowolona i zaczęła grzebiąc w torebce jakby czegoś tam szukała. Za to Osaka rozmyślała nad planem ucieczki. W ogóle to wszystko nie trzyma się kupy. Ten najmłodszy z nich mówił, że Tobias miał spotkać się z człowiekiem powiązanym Yoru, ale on był z kimś innym. A przed nią stoi do cholery kobieta!

— Przestań tak uparcie myśleć, bo głowa mi pęka — Oczy niebieskowłosej otworzyły się szeroko, że kurwa, co? — i nie bluzgaj, bo nawet jak tego nie wypowiadasz to ja to słyszę.

— Jak ty....

— To chyba jasne, nie? — Wyciągnęła z worka strzykawkę i lekko ją nacisnęła — magia mojej rodziny wywodzi się z kuli, którą wy chroniliście. Oręże, które tak wam dobrze służyły zostały dane właśnie z niej. To my stworzyliśmy kulę, a ona stworzyła nas. Niestety nasza rodzina podupada na zdrowiu, ponieważ jak ona pękła magia została rozproszona po tym świecie. A wy tracąc oręże powodujecie, że ona powrotnie połączy się tworząc całość. Kiedy kula się w pełni skompletuje może spełnić jedno życzenie, lecz ono także ma swoją cenę.

— Oręż Layli..

— Dokładnie tak — Popatrzyła na wampirzyce wyraźnie ubawiona i odłożyła strzykawkę na stół — twoja siostra poświęciła swój oręż by chociaż przez chwilę móc użyć pełni swojej mocy. Jak tylko jej magia wróciła do prawowitego właściciela to wtedy zrozumieliśmy, że zniszczenie was pomoże nam zająć prawowite miejsce. Taka siła w grupie nieporadnych dzieci nie jest dobrym pomysłem.

Pstryknęła palcami i Raimei wywaliła się do tyłu tracąc podparcie pleców. Jak tylko upadła na ziemię zdała sobie sprawę, że sala w której były zniknęła i teraz wszędzie było podejrzanie biało. Zupełnie jakby była kolejny raz w podświadomości Sleepy Asha. Te wampiry są coraz bardziej przerażające..

— Twoje ciało wyczuwa lęk przede mną — Słysząc głos koło swojego ucha poderwała się odskakując kawałek dalej za to Anastasja nie zmieniła swojego położenia, jedynie odrobinę przechylając głowę — to normalne. Jestem czymś innym niż cała wasza mierna szesnastka.

— Zamiast się przechwalać wreszcie powiedz, co kombinujesz. Im więcej waszej rodziny spotykam tym bardziej widzę jakie z was są zadufane w sobie dupki.

— Ech niewychowana jesteś — Podniosła się z klęczek i wyprostowała się uśmiechając uroczo — potrafię pokazać przeszłość oraz czytać w myślach. Dobra opcja ,co?

No nawet kurwa nie żartujcie.. Pstryknęła znowu palcem i wampirzyca zamarła widząc swoją starą szkołę oraz jak powoli schodzi po schodach. Zaraz wpadł na nią niebieskowłosy mężczyzna wywalając do tyłu i teczka z jej pracami poszybowała do góry. Nagle jej twarz zbladła. Tego samego mężczyznę widziała dzisiaj wysiadającego z samochodu. Obraz zniknął i znowu pojawiły się w tym samym laboratorium z którego ją zabrała. Czy wszystko wokół niej było zaplanowane?

— Nasz mistrz bardzo się ucieszył spotykając cię na tych schodach.

— Mi..mistrz? — Przed Osaką pojawiła się czerwonowłosa uśmiechając złośliwie i zamachnęła się dłonią. Dziewczyna chciała to zablokować, jednak w tym samym momencie została uderzona w brzuch butem i odleciała kawałek uderzając w biurko, które rozpadło się na kawałki.

— Nie masz ze mną szans dziewczyno. Nasz mistrz się denerwuje, mieliśmy zebranie. I wiesz jaki jest werdykt? By powybijać waszą rodzinę już bez żadnych podchodów.

Chrzani tego faceta i ją zresztą też. Poderwała się ze zniszczonego biurka łapiąc za rozwaloną półkę i zamachnęła się rzucając w Willmon, jednak ona uniknęła jej jakby to było normalne. Odbiła się od ziemi pojawiając nad niebieskowłosą, która przeturlała się kawałek czując po chwili jak z całą siłą szpilki wbijają jej się w plecy przez co z jej ust wyleciała strużka krwi.

— Jesteście jak trucizna w roślinie. Powoli trujecie jej łodygę by na końcu dojść do góry i spowodować by z róży wypadły wszystkie płatki. — Przycisnęła szpilkę mocniej do ręki Raimei, która czuła jak przebija jej ją na wylot — Jeśli tak idzie walka z wami to zabicie Mutsuko będzie jednym z najprostszych zadań.

_____________

Mahiru z Kuro zbiegali po schodach idąc tropem Osaki. Niestety ich plan nie wypalił i reszta ich przyjaciół zajmuje się ludźmi na górze. Mogą mieć tylko nadzieję, że nikt nie dał się złapać. Zatrzymali się na dole widząc dwa przejścia i Sleepy Ash zaklął pod nosem.

— Co teraz? — Shirota patrzył to na jedno to na drugie przejście i zacisnął nerwowo zęby — przecież ona mogła wejść do każdego z tuneli.

— Tędy — Nim nastolatek zdążył coś powiedzieć został złapany za rękę przez niebieskowłosego i pociągnięty w jednej z korytarzy. Po czym męskie Lenistwo wiedziało gdzie iść? Czy są jakoś połączeni ze sobą? W pewnej chwili musieli się zatrzymać widząc przed sobą całkowicie białą pustkę. Zaczęli się nerwowo rozglądać i wtedy białe barwy zaczęły zmieniać swój wygląd, a Kuro zamarł pocierając parę razy powieki niedowierzając w to co widzi.

Byli w agencji i przed nimi rozpościerała się ta sama scena, którą skończył oglądać z Inabą, kiedy ta się dowiedziała prawdy. Mahiru zbladł widząc zakrwawione ubranie Osaki i chłopaka przebitego włócznią, który powoli zaczął zjeżdżać z broni by po tym ciało z głuchym łoskotem spadło na ziemię. Niebieskowłosa opadła na kolana obserwując ciało i drżąc. Czy to znowu magia okularów? W tej samej chwili jak mieli się do siebie odezwać otworzyły się z hukiem drzwi i do środka wpadł czarnowłosy mężczyzna otwierając szerzej oczy. Popatrzył na salę i znowu wrócił wzrokiem na dziewczynę i leżącą postać.

— Coś ty narobiła? — Brązowowłosy usłyszał wściekły warkot ze strony Kuro i popatrzył w jego stronę. Pewnie, gdyby naprawdę stał tutaj Kamiya skończyłby martwi i nie zdążyłby go nawet powstrzymać. Raimei na trzęsących nogach podniosła się z ziemi rzucając cały czas ukradkowe spojrzenia na ciało.

— Mutsuko.. ona.. ona..

— Ach.. tak — Wypuścił z ulgą powietrze i uśmiechnął się głupkowato przez co oczy nastolatka otworzyły się szeroko. To go nie wzruszyło? — wróć do domu Raimei. My się tym zajmiemy.

— Ale..

— Idź do domu jeśli ktokolwiek zapyta cię o to co się stało z Noguchim po prostu powiedz, że umarł. A i doprowadź się do porządku, bo wyglądasz jak siedem nieszczęść. Jakby śmierć była dla ciebie czymś nowym naprawdę.

Servamp bez słowa wyminęła Tsurugiego, który ukląkł obok ciała przykładając już telefon do ucha. I Mahiru poczuł jak Kuro zaczął go szturchać pokazując by poszli za dziewczyną. Rzucił jeszcze spojrzenie do tyłu widząc jak chłopak zaczyna nerwowo mówić coś przez telefon by zaraz ruszyć korytarzem za wampirzycą. Szła ze spuszczoną głową chowając twarz głęboko w kapturze. Popatrzył na Sleepy Asha, którego nietęga mina bez słów pokazywała jak bardzo nie chciał tego widzieć.

— Raimei! — Popatrzyli wszyscy w stronę wołania i zobaczyli biegnącą w tą stronę Laylę. Blondynka wyglądała na przerażoną i zmartwioną, a kiedy jeszcze ujrzała w jakim stanie jest strój wampirzycy jej twarz zrobiła się blada jak ściana — gdzie jest Noguchi?

W tej samej chwili żeńskie Lenistwo drgnęło i nim Storm, coś jeszcze zapytała dziewczyna wybuchnęła głośnym płaczem przytulając się do Nieczystości. Do kobiety w tym momencie dotarło, co się musiało wydarzyć i przytulając wampirzą siostrę zaczęła głaskać ją po głowie.

— Będzie dobrze Raimei. Wszystko będzie dobrze.

Obraz rozmazał się i po chwili dwójka chłopców wylądowała w dużej Sali, którą poznali od razu. To tutaj zginął Shikio jakiś czas temu. Tylko teraz różniła się ilościami ludzi i ławkami. Spojrzeli przed siebie widząc związaną Mutsuko. Zaraz potem spojrzeli w prawo widząc resztę Servampów przy czym Inaba jeszcze wyglądając jak przy iluzji stała przytulając się mocno do pierwszej siostry i nerwowo patrząc na ósmą. Elise patrzyła na nią z wyższością za to Layla głaskała Yuki po głowie chyba chcąc ją trochę uspokoić.

— Co sądzi rodzina Servampów? — Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na ławę, gdzie stała cała siódemka i Raimei puściła swoją młodszą siostrę chcąc podejść do podestu. Kuro już widział u niej to spojrzenie, kiedy mówiła blondynce co uważała za słuszne. Popatrzyła z odrazą na czarnowłosą i wróciła wzrokiem na sędziów.

— Naszym zdaniem ta kobieta się nie zmieni i domagamy się usunięcia jej z naszej rodziny.

Usłyszeli cichy syk ze strony Blau i jak zaklął Ichita. Sędzia pokiwał ze zrozumieniem głową i wtedy obraz się rozmazał by chłopcy pojawili się przed salą skąd wychodziły wampiry, które z tego jak wyglądały opustoszałe korytarze robili to ostatni.

— Jak mogłaś to zrobić!? — Wściekłe ryki Claudi musiał słyszeć cała agencja i wtedy z Sali wyszła cała rodzina, a kobieta syczała jak rozjuszone zwierzę — skazałaś naszą siostrę na coś takiego?!

— Nie podjęła tej decyzji sama pragnę ci przypomnieć Claudio — Chłodny ton Stevens spowodował u Shiroty gęsią skórkę. Wiedział, że ona potrafi być nieprzyjemna, ale nie aż tak — cała nasza rodzina zadecydowała o tym jak to ma się skończyć.

— Cała?! A zdanie moje i Takudy?!

— Dwa głosy przeciwko pięciu to raczej ciężka sprawa.

— Jakie pięć głosów?! Hoshiego tutaj nie ma! Więc nie licz go jak na waszą stronę!

— Z tego, co mnie pamięć nie myli to nasz brat mówił cytuje: „Ja zawsze będę po stronie Raimei i co zadecyduje to jest także moja wola".

— Ale nie było przy tym mowy O MORDOWANIU RODZINY!

— Przestańcie już obie — Layla prychnęła niezadowolona rzucając, co jakiś czas niepokojące spojrzenie na pierwszą siostrę, która jakby w ogóle nie słuchała awantury przed salą — powinniśmy na spokojnie usiąść i coś zjeść. Nie jadłyśmy od rana.

— Dobry pomysł — Yuki pokiwała ochoczo głową słysząc zdenerwowany syk Pychy w swoją stronę. Raimei mówiła by się nią nie przejmowała, więc ona będzie to robić. W końcu to zwykłe rodzinne zaczepki, tak?

— Zjedzcie beze mnie — Żeńskie Lenistwo minęło siostry i ruszyło sobie w stronę wyjścia chowając ręce do kieszeni — nie jestem głodna. Wrócę do mieszkania.

— Może iść z tobą...? — Inaba miała większą ochotę pospędzać czas z siostrami i bratem, jednak to z Osaką ma najmocniejszą więź i wiedziała, że lepiej jej samej nie zostawiać.

— Nie, idź zjedz. Odpocznę sobie.

Jak tylko niebieskowłosa zniknęła z pola widzenia obraz rozmazał się by całkowicie zniknąć i znowu stali w tamtym korytarzu, co wcześniej. Pan jak i jego Servamp popatrzyli na siebie pytająco. Jeśli to miało im pomóc zrozumieć chociaż trochę wampirzycę to jak na razie dawało bardzo sprzeczne sygnały.

— Baby to naprawdę ciężkie do zrozumienia stworzenia.

_________________

Osaka odbiła się ręką od ziemi uderzając zdziwioną kobietę w brzuch i odjechała na szpilkach powodując przy tym nieprzyjemny dźwięk, a wampirzyca przyłożyła ręce do uszu. To jest okropne. Zaraz po tym dostała butem w twarz i odleciała uderzając głową o barierkę.

— Strasznie upierdliwa jesteś — Po co im ten cały cyrk? I tak wampirzyca nie ma z nią najmniejszych szans. Wystarczy na nie spojrzeć. Nie ma żadnego draśnięcia, za to ona podziurawione plecy, rozwalona ręka i krwawiący nos. Do tego przez jej uderzenia wszystkie wspomnienia wychodzą na wierzch i możliwe, że jak tak dalej pójdzie ktoś na nie trafi idąc tutaj.

— To chyba moja kwestia — Raimei podniosła się czując jak jej głowa pulsuje przez co kiepsko widziała. A mogła zostać w domu.

— Ta twoja subklasa miała zostać jedną z nas — Pokręciła niezadowolona głową — a tak musze znaleźć inne filary pomijając te pływającą za tobą dwójkę.

To chyba lepiej, że zamieniła Shihoin. Raczej dziewczyna woli z nimi pić ten barszcz niż by miała to robić w towarzystwie Willmonów. Yoru Willmon to dopiero by brzmiało debilnie. Żadnemu człowiekowi by nie zrobiła takiej krzywdy. Nagle do wampirzycy, coś dotarło. Gdy nie patrzyła w oczy Anastasji ona nie przewidywała jej uderzeń, ale uderzanie jej na ślepego też nie jest dobrym pomysłem. Czerwonowłosa rozpłynęła się w powietrzu i żeńskie Lenistwo zaczęło się rozglądać po pomieszczeniu próbując ją chociażby usłyszeć. W tej samej chwili walnęły drzwi i niebieskowłosa odwróciła głowę w tamtą stronę widząc swojego Pana i Kuro. No to będzie miała przejebane, jeśli przeżyje. Brązowowłosy nastolatek widząc wampirzycę w niezbyt dobrej kondycji chciał już zbiec z Sleepy Ashem na dół, kiedy przed nimi jego pierwszym wampirem jak ściana wyrosła Willmon.

— Kuro nie patrz jej w oczy! — Co to meduza jakaś do kurwy nędzy? Męskie Lenistwo nie zdążyło zrobić ruchu jak oberwał w brzuch dosłownie padając na ziemię dając wolną drogę do Shiroty. Servamp nie wiedział, co się do końca stało i dlaczego nie może wstać. Jego mina od razu zrzedła, gdy zobaczył strzykawkę wbitą centralnie właśnie tam. Zamienił się zrezygnowany do tego w kota. No KURWA NO NIE!

— W sumie ten chłopaczek też się nada — Uśmiechnęła się złośliwie do brązowowłosego, który zbladł. Przyda się? Cholera do czego? Dopiero wtedy zobaczył ciała pływające w formalinie. Co tutaj się za czarne msze odprawiają?!

Raimei zmusiła swoje ciało do ruchu po czym teleportowała się nad Anastasję, która podchodziła już do przerażonego Mahiru. Musi uderzyć te kobietę, a potem ugryźć nastolatka to jedyne wyjście z sytuacji. Willmon nagle zniknęła jej z widzenia kolejny raz i niebieskowłosa upadła na ziemię rozglądając się po tym nerwowo. Ona uderzy to już było wiadome. Usłyszała krzyk chłopaka odwracając się w stronę swojego Pana i w tej samej chwili poczuła jak oberwała w brzuch wypadając za barierkę i lądując w jakiejś czystej kapsule rozbijając ją w drobny mak. Opadła z hukiem na ziemię oraz na pocieszenie przygniotła ją jeszcze góra kapsuły i wampirzyca zamieniła się w kotka.

— Zajmę się pierw twoim Panem, a potem pozbędę się ciebie. Tylko proszę leż grzecznie. — Tak skupiła się na widoku leżącej wampirzycy, że nie zauważyła jak chłopak przywołał swój oręż.

— Zostaw moich partnerów w spokoju — Zamachnął się miotłą uderzając zdziwioną kobietę prosto w twarz odrzucając tak, że na końcu się zachwiała spadając z hukiem po schodach. Shirota podbiegł do końca patrząc w dół z przerażeniem czy jej nie zabił i wtedy prawie dostał do niej w twarz, gdyby nie dziwna czarna mgła, która zatrzymała uderzenie i złapała za gardło kobietę. Mgła zaczęła przybierać ludzką formę i nastolatek jęknął przerażony widząc Daisaki. No cudownie. Melancholia odwróciła wzrok na chłopaka dalej trzymając ją za szyje ściskając coraz mocniej.

— Bierz swoje wampiry — Mahiru słysząc chłodny ton nie chciał o nic nawet nie pytać i złapał pół przytomnego Kuro po czym zbiegł pod schodach do białego kotka. Ukląkł łapiąc maszynę w dłonie chcąc jak najszybciej ją podnieść. Nie zauważył, że cień pomagał mu to podnieść i zaraz w rękach miał oba koty przy czym dziewczyna wyglądała jak siedem nieszczęść, a czarnowłosa popatrzyła na Anastasję przyciskając jej gardło tak, aż wyszedł z jej ust zduszony syk — jak jeszcze raz chociaż palcem dotkniesz mojej pierwszej siostry rozpłatam ci ciało tak, że z twoich flaków będzie można robić ozdoby świąteczne. Bo nawet na obiad się nie nadadzą.

Nim nastolatek zdążył się odezwać Mutsuko drugą rękę wyciągnęła w jego stronę i pochłonęła go ciemność by po chwili wylądować, gdzieś na mieście wpadając prosto w brudną kałużę. Co się w ogóle wydarzyło?

— Mahiru! — Podniósł głowę widząc biegnącą w jego stronę Laylę. Ta scena mu o czymś przypomniała i z przerażeniem spojrzał na wampirzycę, którą trzymał w rękach. Kotka nawet nie drgnęła nie wyglądając za dobrze. Chyba nie umarła, prawda?

___________________

Żeńska Melancholia weszła do budynku kręcąc niezadowolona głową. Gdzie diabeł nie może tam Osakę pośle naprawdę! Popatrzyła na swoją zranioną rękę i miała szczęście, że zdążyła ich wszystkich przeteleportować, a zrobienie tego wymagało zmarnowania właściwie całej jej dzisiejszej energii.

— Wróciłaś już? — Z prawy drzwi wyszedł zdziwiony Tsubaki z patyczkiem w buzi i zupą w rękach. Spodziewał się, że kobiecie zajmie dłużej wycieczka do kasyna, a tu proszę.

— Może byłabym dłużej, gdyby nasze rodziny nie zrobiły sobie takiej samej wycieczki — Pokręciła niezadowolona głową. Miała u niebieskowłosej dług, który spłaciła właśnie teraz, więc już nic jej nie trzyma by nie posłać tej zwariowanej kobiety do piekła. Ale jak tak dalej pójdzie to nie zdąży, bo żeńskie Lenistwo samo sobie zrobi kamikadze — zostało jeszcze trochę zupy?

— Są coraz bardziej interesujący.

— Chyba aż nad chciałeś powiedzieć..

_____________________

Mahiru siedział przy stole próbując wyrzucić z pamięci ten okropny obraz ciał w formalinie. Jezu, co to do ciężkiej cholery tam w ogóle robiło?! Popatrzył na Raimei, która stała oparta o kanapę z której dopiero co czmychnął jego pierwszy Servamp. Wampir poderwał się z łóżka jakby go sam diabeł ściągał i zamknął się w toalecie.

— Ciała w formalinie? — Brew Lizzy uniosła się do góry jakby sama niedowierzała w to co właśnie słyszy — czy wasza dwójka dobrze się czuje?

— Raimei powiedz im — Brązowowłosy popatrzył zdenerwowany na swojego drugiego Servampa — sama zostałaś przygnieciona jedną z kapsuł.

Niebieskowłosa spojrzała na zgromadzonych skrzywiając się lekko. Kurwa bolało ją wszystko łączynie z kością ogonową. Powoli żałowała, że tego dnia nie spędziła rzeczywiście w rezydencji Aliceinów, bo by to było mniej bolesne.

— To prawda. Tylko.. — Zawahała się. Czy jeśli powie rudowłosej, która prawie ją zżerała wzrokiem, że w tej formalinie leżały ciała jej przyjaciół. Z tego co zrozumiała wszyscy razem przechodzili szkolenie, a dodatkowo ona była przy śmierci jednej z tych osób, że tamta grupa psycholi chce ich ożywić to będzie normalne? Raczej nie. A widząc minię kobiety odniosła wrażenie, że jednak wolałaby nie wracać tam po tym wszystkim, co dzisiaj przeżyła. Ot i tak chcą ich cała rodzinną ósemkę posłać do piekła.

— Tylko, co..?

— Tylko jak przeszkodziła mi ta czerwonowłosa jędza i wpadła dodatkowo Mutsuko nie mogłam się przyjrzeć, kto tam pływa — Uśmiechnęła się krzywo w stronę patrzących na nią zgromadzonych. Gratulację Osaka kurwa. Brakuje by ci nos jak u Pinokia zaczął rosnąć! Boże obiecuję, że wszystko powiem Mahiru jak oni wszyscy stąd wybędą. Nawet mogę zacząć klęczeć jak przy konfesjonale tylko nie zżeraj mnie tymi wyrzutami sumienia.

— A tak a propos tej kobiety — Elise uniosła dłoń do góry — to siostra naszego byłego szefa. Z Laylą trochę podsłuchaliśmy i powiem ci siostro. Na ziemi żyje siedem miliardów ludzi, a ty musiałaś zamienić w swoją subclasę akurat kobietę na którą oni polowali. Jakbym miała być z tobą szczera to powinnaś zagrać w totolotka.

— To Yuki mi kazała.

— Ja ci nic nie kazałam! Chciałaś ją uratować, a byłaś starsza!

— Powiedziałaś jej, że jesteśmy Power Rangers, a Hugh to nasz Zordon..

— Drogie Panie, a kto to Zordon?

— Spokój! — Misono uderzył w stół i wszyscy podskoczyli jak wydało się z niego charakterystyczne pyknięcie. Biedny mebel.. Chyba już nie będzie nadawał się do niczego — trzeba będzie pilnować Shihoin, bo jeszcze zaczną na nią polować.

— Raimei, a czy wtedy co chciał ją porwać Chared nie miało to coś wspólnego z tym? — Blondynka całkowicie zignorowała nastolatka, który był gotowy ją wypatroszyć, gdyby nie wściekłe spojrzenie Foster, które samo za siebie mówiło „To mój wampir i to ja mu wpierdalam, kiedy chce i jak chce. Męcz swoje"

— Możliwe — Żeńskie Lenistwo podrapało się po podbródku.

— A teraz ja dojdę do bardziej nieprzyjemnej rzeczy — Layla westchnęła rozkładając dłonie — z tego, co mówił Tobias agencja jak i C3 chcą nas zlikwidować.

— Jakby to dla ciebie była jakaś nowość Laylo...

— Ja.. ja pójdę sprawdzić, co z Kuro.. — Raimei wyczuwając już kolejną nieprzyjemną rozmowę postanowiła się wycofać w cień. Miała już dzisiaj dosyć tego wieczora i najchętniej położyłaby się w jakiejś dziurze. Ale zrobi to jak sprawdzi, co z niebieskowłosym. Zwłaszcza, że to przez nią ta wariatka wstrzyknęła mu jakieś świństwo.

— Jasne, jasne — Usłyszała za sobą cichy chichot Stevens i dziwny uśmieszek Hugha — jak coś to wiesz. Metoda usta-usta ratuje najlepiej.

Mówiłam już wam jak czasami jej nienawidzę?

~~*~~

Kuro siedział nad miską czując jak zbiera mu się na wymioty. Cokolwiek było w tej strzykawce na pewno jeszcze przez parę dni będzie gnębić jego biedny organizm. A jak tak dalej pójdzie to pozbędzie się wszystkiego z ostatniego tygodnia jak nie miesiąca. Niech go zatłuką już teraz, a nie każą mu przeżywać takiego katusze. Usłyszał pukanie do łazienki i zdenerwowany mruknął pod nosem.

— Ja tu umieram! Idźcie do drugiej — W sumie nie wiedział ile czasu spędził w tej toalecie, ale na razie na pewno nie wyjdzie. A skoro w Rezydencji Misono jest ich więcej to niech korzystają z tamtych. Skrzypienie drzwi powiadomiło go, że ktoś sobie wchodzi do pomieszczenia, więc zdenerwowany prychnął odwracając głowę w tamtą stronę. W przejściu stała Osaka wyglądając jak jedna wielka mumia. Myślał, że to on wygląda jak siedem nieszczęść, ale jednak ona go pobija.

— Mogę się przysiąść? — Widząc jak wampir tasuje ją od stóp do głów wiedziała, że mu si wyglądać jak mumia. Małego tego wcale nie czuła się inaczej. Bolało ją wszystko łącznie z głową, którą rąbnęła o barierkę.

— Nie wiem czy patrzenie jak ktoś wymiotuje będzie twoim hobby.

— Ostatnimi czasy to ty sterczałeś nade mną jak wymiotowałam, więc raz i ja mogę się poświęcić — Podeszła do wanny siadając na niej i zakładając nogę na nogę. Sleepy Ash już chciał coś powiedzieć po czym kolejny raz zwymiotował do miski przy czym dziewczyna się lekko skrzywiła. Może jednak powinna iść się położyć jak wcześniej planowała?

— Czemu nie siedzisz z resztą? — On naprawdę chce już umrzeć. BOŻE, JEŚLI MNIE SŁYSZYSZ ZABIJ MNIE ZANIM JA SAM SIĘ ZABIJE!

— Bo moim hobby jest patrzenie jak wymiotujesz w łazience.

— Chora fetyszystka..

— A tak na poważnie to powinno ci pomóc — Wyciągnęła z kieszonki od kurtki małą fiolkę z białą substancją i podała ją wampirowi, który zaczął to oglądać z każdej strony — co to jest?

— Wypij. Nie pytaj. — Pomrugał parę razy, ale otworzył buteleczkę przelewając sobie cały płyn do gardła. Jak tylko poczuł smak tego obrzydlistwa, aż się skręcił —co to do cholery było?!

— Czysty spirytus. Jak to ci nie wyczyści organizmu to już nic ci nie pomoże.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro