Rozdział 5 Nieczysta intryga

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Uśmiechnięta rudowłosa kobieta patrzyła na Lily'ego i Misono, którzy przyglądali się jednemu z ubrań wystawy. Zabawne, ten wyższy z chłopców przypominał ją samą po przemianie, ale to pewnie tylko zbieg okoliczności, bo przypadki się zdarzają, prawda? Z dwójki klientów spojrzała na mapę, którą miała w zeszycie. Odhaczyła kolejne miejsce, w którym szukała jakiegokolwiek śladu po swojej wampirzej partnerce lub innym Servampie. O Raimei tak się nie martwiła, jak o najmłodszą z ich rodziny — Inaba dopiero zaczęła stawiać pierwsze kroczki w ich świecie, jeśli nie spotkała żadnego z siódemki przyszywanego rodzeństwa może mieć kłopoty. Kto by pomyślał, że Gniew i Nieumiarkowanie zdradzą swoją rodzinę? Wypuszczenie Melancholii z jej paroletniego więzienia równało się z wielkim niebezpieczeństwem, a jeżeli ona tu jest to musi znaleźć także Osakę. Dobrze, że siedziała dość daleko w knajpce, bo jeśli by ją zobaczyła ona albo tamta dwójka nie poradziłaby sobie aż z trójką. Wystarczyłaby sama magia ósmej, a wampirzyca mogłaby żegnać się z tym światem. Na samo wyobrażenie zjedzenia duszy po plecach przeszedł jej dreszcz.

— Przepraszam. — Z rozmyślań wyrwał ją miły męski ton i spojrzała w górę.
Ten sam blondyn, który stał kawałek dalej z tym niskim chłopaczkiem, teraz przyglądał się jej z uroczym uśmiechem, oparty o blat biurka. Teraz dopiero Layla przyjrzała się jego oczom i prawie zamarła, poznając tę czerwoną barwę, cholera jasna, wampir! Wstała szybko od biurka i tak samo starała się uśmiechnąć, by nie poznał cienia zmartwienia na jej twarzy. Tych ich podobieństw jest coś za dużo.
— Chcielibyśmy obejrzeć tamten zestaw. — Servamp Misono pokazał ręką w stronę bardzo gustownej marynarki z długimi spodniami. Cholernie drogiej. Skąd Ci ludzie czerpią na takie rzeczy pieniądze? Pewnie gdyby przyjęła wtedy kontrakt, na który namawiała ją Raimei, to jak nic opływałaby teraz w luksusie jak Orka na Majorce.
Storm wylądowała w tym miejscu dobre dwa tygodnie temu i tak naprawdę jej wygląd uratował jej tyłek, no i oczywiście to, że wypłata akurat była tego dnia. Może tamta trójka Servampów miała jakieś zegarki, jeśli chodzi o atak po wypłacie? Albo za mało im zapłacili. Wracając, Layla wylądowała niedaleko miasta, prosto na dziecięcym placu zabaw. Na jej szczęście nikt tego dnia tam nie siedział, bo było po prostu za gorąco. Szukała gdzieś koło siebie kogoś innego z rodziny, czy czasem nie spadł niedaleko, ale nie miała co na to nawet liczyć. Kolejnym uśmiechem losu tego dnia było spotkanie przemiłej kobiety w średnim wieku, która widząc jej prezencje zaproponowała Layli pracę w ekskluzywnym sklepie z ubraniami i nawet bardzo dobrze płatną. Ale czego się dziwić, skoro przychodzą tutaj sami bogaci ludzie? Aż dziw, że jeszcze tutaj nie przyciągnęło Pychy i to był właśnie powód, dla którego od razu złapała tę pracę. Tam gdzie jest przepych i dużo kasy — tam jest i Pycha.
— Pani jest tutaj nowa? — Misono przyglądał jej się z zainteresowaniem, kiedy podawała mu zestawik. Zdecydowanie, kobieta miała w sobie dużo klasy i aż dziw bierze, że pracuje w takim miejscu. Jej rude włosy pobłyskiwały od światła z żyrandola, a niebieskie oczy miały tak głęboką barwę, że jak nic można było się w nich utopić.
— Ach, tak. — Posłała chłopakowi następny uroczy uśmiech. — Pracuję tutaj od dwóch tygodni. Mówcie do mnie Layla.
Obydwaj na chwilę zamarli. Dwa tygodnie? Layla? Jednak zaraz uśmiechnęli się do niej kolejny raz i młody Alicein złapał za ubranie, szybko ruszając do przebieralni, by umknąć przed przeszywającym spojrzeniem dziewczyny. Nie no, to na pewno przypadek. Przecież tamta wampirzyca przechodziła tędy nie raz, musiała ją spotkać. Chyba, że jej nie widziała. Ale to raczej niemożliwe, jeśli chodzi o takie rzeczy, to Osaka nie ma tak olewczego stosunku do swojego zadania, jak ten leniwy wampir Shiroty. Tymczasem Nieczystość stała przed sklepem, odpalając papierosa i kątem oka spoglądając na Storm. Może powinni zapytać się jej wprost? A jak się okaże zwykłą ekspedientką, to po prostu wyczyszczą jej pamięć.
Layla wróciła do swojego biurka, przeglądając znowu mapę. Dzisiaj poszuka w zachodniej części miasta. Może natrafi na swoją partnerkę? Koło niej jest zawsze dużo szumu, gorzej, jak się okaże, że siedzi gdzieś, przemieniona w kota, to może mieć problem.
— Przepraszam — Layla, słysząc głos Misono, spojrzała znad biurka, widząc tylko śmieszną antenkę na jego głowie, ale zaraz w jej stronę został podany zestaw — chciałbym to wziąć.
— Szykuje się coś wielkiego, co? — Odebrała ubrania i zaczęła liczyć je na kasie. Osaka miała rację. Miło czasami poudawać człowieka i nacieszyć się spokojnym życiem, z dala od wampirów oraz innych magicznych głupot. Może jej siostra tutaj znalazła to, czego szukała?
— Tak, mój ojciec wyprawia przyjęcie — Alicein uśmiechnął się lekko i wpadł na genialną intrygę, by dowiedzieć się, czy ta kobieta jest osobą, o której myśli — a może pani chciałaby przyjść?
Zdziwiona Layla, prawie źle nabiła na kasę, słysząc pytanie chłopaka. Zakłopotana, spojrzała w jego stronę, chyba ten nastolatek jej nie podrywa? Jest trochę dla niego, jak to mówią, przystara. Do Misono doszło chyba, jak zabrzmiało to pytanie, bo zrobił się czerwony i zaczął szybko machać rękami.
— Oczywiście, chodzi mi o to— próbował pozbyć się rumieńców — że w Pani jest bardzo dużo klasy i tak chciałem poznać. I chodzi też o to, że...
— W porządku — Dała mu torebkę z zakupami, uśmiechając się szeroko — przyjdę, tylko gdzie i o której?

__________

Wszystkie Servampy oraz ich właściciele siedzieli w domu Mahiru. Kuro, znudzony, oglądał jakiś program o gotowaniu, a do niego dosiadła się Raimei, by coś liznąć z telewizji. Odkąd siedzą tu same, ktoś musi dbać o ich żołądki, bo ich „babcia" jak coś ugotuje, to można dostać skrętu kiszek. Mimo że one nie żyją, to i tak boli jak jasny skurwysyn. Inaba, jak to ona, zadowolona siedziała po turecku w powietrzu, podgryzając chipsy, które ukradła z szafki Mahiru. Tetsu i Hugh siedzieli przy stole w kuchni, patrząc, jak Shirota męczy się z obiadem dla całej grupy. Biedny, odkąd został właścicielem Lenistwa ma czasami naloty, jak to mawia Osaka, darmozjadów i wtedy musi być prawdziwym kucharzem.
— Może powinniśmy ustalić plan działania, panowie? — dziewczyny spojrzały w jego stronę — i panie...
— Proponuję raz dziennie robić przelot nad miastem! — Inaba klasnęła w dłonie, ucieszona jak nigdy.
— Tak i rzucać w ludzi jabłkiem. — Raimei przewróciła oczami. — Jak pizdniesz kogoś... o, przepraszam, Hugh... Jak uderzysz kogoś, to jak nic przeznaczenie i znaleźliśmy jakiegoś Servampa!
Czwórka chłopców przyglądała się ironicznej wypowiedzi koleżanki. Chyba dzisiaj także miała zły dzień, skoro Yuki dostaje się za każdy pomysł, ale z tym powinni się zgodzić, jest trochę głupawy, bo kto normalny będzie latał nad miastem, jak są ludzie.
— Wchodzę w to! — Kończąc swój monolog, przytaknęła na pomysł swojej siostry, której oczy zabłysnęły z ekscytacji. Za to reszta czuła się niezbyt pewnie ze świadomością latania nad miastem każdego wieczora. — Dzisiaj moja zmiana! Dawno nie rozprostowałam nóg!
Nagle walnęły drzwi i do środka wpadł Misono w nowym stroju kupionym w tamtejszym sklepie. Mahiru przyglądał mu się, trzymając już sos i chcąc go wrzucić na patelnię, jednak antenka minął zdziwionych chłopców, stając centralnie nad Osaką i Kuro, którzy dalej grzali kanapę.
— Przebierajcie się — oczy całej grupy otworzyły się jeszcze szerzej — jedziemy do mojej rezydencji.
— A czasem twój tata nie wyprawiał tam dzisiaj jakiejś imprezy? — Wampirzyca przysunęła się bliżej Kuro, mając nadzieję, że może chociaż da radę obejrzeć do końca, jak przygotować kotleciki w marynacie, za to Lenistwo dalej ignorując cały dom, wpatrywał się w ekran.
— Mówię poważnie, wstawać już! — Jego podniesiony ton spowodował, że nawet Kuro podskoczył .— Spodziewałem się, że pewnie nic nie macie, to wam przywiozłem.
Do domu chłopaka zaczęli wchodzić służący z domu Alicein'a, niosąc wiele ubrań, przez co Inabie błysnęły oczy. Impreza równa się dobre żarcie! Szum, gwar i tłum ludzi w jednym miejscu. Czyli to, co Chciwość uwielbia najbardziej! Za to Raimei już zrozumiała, że chłopak ma w tym jakiś plan, ukryty, ale jakiś na pewno. W jej stronę poleciała niebieska sukienka i dziewczyna uchyliła się, przez co ubranie trzasnęło, zapatrzonego dalej w ekran, wampira.
— Czemu nie możemy siedzieć w domu? — Jego znudzony ton wyrażał prawie rozpaczliwe wołanie o pomoc. Z jednej strony kobieta rozumiała tę rozpacz, ale z drugiej... Nie powinni się aż tak lenić.
Ściągnęła z niego swoje przyszłe ubrania i położyła na kolana garnitur oraz buty. Skoro zostało to rzucone w jej stronę, to na pewno było przekazane dla niego. Spojrzał na nią jak na wariatkę, z pytającym spojrzeniem, jakby nie wiedział, co ma z tym zrobić.
— No chyba ja cię, kurwa, nie będę w to ubierać, co? — Drugie Lenistwo zrozumiało aluzję, więc podniosło się z kanapy, łapiąc za ubranie i niechętnym krokiem ruszyło do łazienki odprowadzane wzrokiem zdenerwowanej dziewczyny. No co to za pacan i leń patentowany!
— Chyba powinieneś zatrudnić Raimei na stałe, Mahiru. — Lily zaśmiał się, przyglądając się tej scenie. — Może ona by trochę porządziła moim bratem.
Yuki już miała lecieć do drugiego pokoju, by się przebrać, ale gdy zobaczyła zamyśloną siostrę, niosącą ubranie, zleciała na ziemię i podbiegła do niej, łapiąc ją za rękę oraz wciągając do pokoju Shiroty. Miały się przebrać, ale zanim tamten leniwy wampir wyjdzie z toalety, to zastanie ich noc. Złapała za swoje kosmetyki, które zawsze nosiła w torebce i wywaliła wszystko na ziemię. Oczy żeńskiego Lenistwa otworzyły się szeroko na widok takiego zestawu, jakby wyniosła pół drogerii. Przeczuwając, co planuje młodsza wampirzyca, chciała już czmychnąć w sukience do salonu, jednak jej siostra była szybsza i złapała ją za rękę.
— No chyba nie chcesz wyjść z tak rozmazaną gębą na ten bankiet. — Pokręciła głową i wcisnęła jej w ręce część kosmetyków. — Nie bądź jak tamten leniwiec, weź się ogarnij trochę.
Chłopcy już stali na dole, ubrani odświętnie, a jedynym, kto nie musiał się przebierać z całej grupy, był Hugh, który już w swoim normalnym stroju wyglądał jakby każdego dnia zapierdalał do teatru. Kuro wreszcie wyturlał się z łazienki, walcząc z czymś, co można było uznać za krawat. Kiedy jego szarpanie nie dało rezultatu, zrezygnowany ruszył w stronę reszty z miną cierpiętnika. A kanapa była taka cieplutka i kusząca... Drzwi od pokoju Shiroty się otworzyły i dwójka dziewcząt także po chwili znalazła się na dole, a zachwycona Pycha gwizdnęła.
— Wyglądacie jak milion dolarów, dziewczęta. — Yuki uśmiechnęła się szeroko na komplement. Czemu ich Pycha nie jest taka miła, jak ten chłopak? Nie dość, że załatwił im podwyżkę, to potrafił prawić komplementy. On i Lily są najbardziej wychowani z całego ich rodzeństwa, a propos rodzeństwa, ciekawe co słychać u Lawlessa?
— Kuro, jak ty wyglądasz z tym niezawiązanym krawatem... — Osaka pokręciła głową i podeszła do wampira, który prawie spał na stojąco i złapała za sznurki. Znowu śpi! Nosz cholera jasna! Jak ten Mahiru z nim wytrzymuje. Zaczęła siłować się z krawatem, a że chłopak się nie szarpał to lepiej, chociaż szybko to zrobi i będą mogli w spokoju iść na ten zakichany bankiet. Bo Misono pewnie już wrósł w ziemię, stojąc przy samochodzie.
Inaba, widząc przez okno zniecierpliwionego chłopaka, patrzącego co chwilę na zegarek, wygoniła kogo mogła na dwór, przez co tylko Raimei z Kuro zostali w domu, bo ona dalej walczyła z krawatem. Już nawet prawie go zawiązała, gdy usłyszała ziewanie i jedno oko wampira otworzyło się odrobinę.
— Naprawdę musimy iść? — Patrzył uważnie jak dziewczyna wiąże mu krawat, w ogóle nie patrząc na jego twarz, co trochę go podświadomie irytowało.
— Gdybyśmy nie musieli — została tylko odrobinka i zaraz będzie mogła uwolnić się od tego ślamazara — to bym nie stała jak twoja matka, wiążąc ci krawat. Jak facet nie potrafi robić czegoś takiego?
— Jak odkąd pamiętam, chodzę tylko w jednym stroju, to co to za różnica. — Osaka spojrzała zdziwiona na niego. To oni całe życie tak samo chodzą ubrani? To nie jest z lekka dziwne? Dają to sobie chociaż uprać?
— Spokojnie, Mahiru pierze mi ubranie co drugi dzień. — Wampir jakby czytał w jej głowie.

___________

Layla spojrzała na siebie ostatni raz w lusterku i uśmiechnęła szeroko. No, wygląda chyba jak powinna! Biała sukienka delikatnie spływała po jej ciele, błyszcząc w niektórych miejscach. Rude włosy spięła w kok i poprawiła delikatnie makijaż. Usłyszała lekkie stuknięcie zegara i zaczęła schodzić powoli na dół. Nie powinna chyba wychodzić na bankiet do nowopoznanych ludzi, ale skoro jej szefowa powiedziała, że Alicein'owie są stałymi klientami i jak zapraszają na bankiet, to grzech odmówić, więc postanowiła wejść w ten świat przepychu, mając w duszy nadzieję znaleźć kogoś ze swojej wampirzej rodziny. Raczej Osaki w takim miejscu się nie spodziewała, bo to tak, jakbyś spotkał delfina na środku pustyni. Założyła szpilki i wyszła z mieszkania, zamykając po cichu drzwi.
Z drugiej strony ulicy obserwował ją zainteresowany Takuda, dziewczyna nie wiedziała, ale on, jako jedyny, zobaczył ją wtedy w barze. Głupia myślała, że ukryje się między tymi wszystkimi ludźmi. Nie powiedział nic żadnej z towarzyszących mu kobiet, bo pierw chciał poobserwować, jak jedna z jego sióstr poradzi sobie w wielkim świecie. Jak się spodziewał po Storm, wyglądała zjawiskowo i powinien z dumą mówić o niej jako swojej starszej siostrze. Widząc, jak kobieta łapie taksówkę, ruszył za nią, zainteresowany gdzie go zaprowadzi i gdy tylko zobaczył rezydencję Aliceinów, uśmiechnął się złośliwie. Tak dużo ludzi... Na pewno zabijając ją tam, narobi chaosu. Zleciał gładko na ziemię i po cichu ruszył przed siebie, mijając rozmawiających na podwórzu ludzi.

___________

Raimei obserwowała kątem oka swoją siostrę, która jak to bywa na wszystkich bankietach, miała branie. Powinna jej zwrócić uwagę, by przestali się tak za nią uganiać, ale ona i tak już ma tyle lat, że nie ma co jej matkować, a jak któryś jej nie przypasuje, to najwyżej wyrwie mu kręgosłup. Przed nosem wyrosła jej szklanka z zimną lemoniadą i spojrzała przed siebie.
— Pomyślałem, że może... no wiesz... chcesz. — Kuro, mimo chęci, miał dalej tak leniwy głos, że dziewczyna była pewna, że on zaraz uśnie na stojąco.
Z cichym podziękowaniem wzięła szklankę i wampir stanął obok niej, opierając się o ścianę, popijając co jakiś czas zimny napój. Wyglądał na zamyślonego, ale znając jego charakter pewnie śpi już z otwartymi oczami i machinalnie nalewa sobie napój, by nie było, że już go nie ma w tym świecie. Te jego wory pod oczami... Powinien coś sobie z nimi zrobić, jakiś puder, czy coś. Śpi prawie całe dnie, gdzie normalne wampiry nie potrzebują czegoś takiego, może powinien pić więcej soku z owoców?
— Nie śpię — odwrócił w jej stronę głowę, przez co dziewczyna zrobiła się lekko czerwona i szybko spojrzała na ludzi — nie musisz mnie przewiercać wzrokiem...
— Ja... ja wcale się na ciebie nie patrzę. — Stała wyprostowana jak struna, klnąc w myślach, by przestał się na nią tak usilnie gapić, bo to ją krępuje.
Yuki, tańcząc z Mahiru, uśmiechnęła się lekko, widząc stojące kawałek dalej wampiry i nachyliła się do pana Lenistwa.
— Chyba mamy pierwszą parkę w naszej grupie! — Ekscytacja dziewczyny zdziwiła nastolatka, więc także spojrzał w stronę dwójki Lenistwa i w duchu westchnął załamująco. Biedna Raimei... Jej siostra nie miała z kim ją łączyć, tylko z tym rozlazłym i leniwym osobnikiem.

___________

Misono stał przy wejściu, zastanawiając się, czy ta ładna ekspedientka ze sklepu przybędzie na bankiet. Właściwie udało mu się ściągnąć wszystkich z domu Mahiru i teraz byleby ona przyszła, to pociągnie Osakę do wejścia i wtedy wyjdzie szydło z worka. W pewnej chwili zobaczył rudy koczek i kolejny raz poczuł dzisiaj, jak jego twarz robi się czerwona. Storm szła przez tłum ludzi, omijając ich z gracją jak gwiazda filmowa, za to jej sukienka w kształcie syrenki delikatnie ciągnęła się z tyłu. Jeśli ona jest wampirem, to jak nic musi być kimś pokroju Lily'ego! Jest zbyt piękna, by była Servampem czego innego. Widząc znaną antenkę, uśmiechnęła się szeroko i pomachała mu ręką, ruszając w jego stronę. Blondwłosy Servamp także wyjrzał z budynku i gdy tylko zobaczył podrumienioną twarz swojego Pana, uśmiechnął się pod nosem. Troszkę dziewczyna za stara dla niego, ale każdy musi mieć jakąś swoją pierwszą miłość.
— Witajcie — kobieta skrzyżowała dłonie za sobą, przybierając swój zwykły lekki uśmieszek — jak obiecałam, tak się pojawiłam.
Teraz fioletowowłosy chłopak stał przed dwoma wyborami: albo usiąść i porozmawiać trochę z kobietą i sam się spytać, czy ona jest tą, której szukają, czy zaprowadzić ją do wampirzych sióstr. Zdecydował się na pierwszą opcję, chrzanić jego pierwszy pomysł, one gdzieś tam lawirują w tłumie, na pewno jak ją zobaczą to, jeśli to jest ich Layla, od razu ją poznają.
— To zapraszamy do środka. — Misono przybrał swój firmowy uśmiech, przepuszczając kobietę w drzwiach.
I teraz to były ułamki sekund. Layla, przechodząc obok chłopaka, poczuła jak ktoś ją odpycha i dziewczyna poleciała wprost na zdziwionego nastolatka i jego Servampa, a zaraz w miejscu gdzie stała, przeleciała ściana ognia, zatrzymując się na czymś. Goście zamarli, odwracając się do miejsca, skąd przyleciał ogień. To Ichita stał między ludźmi, uśmiechając się szalenie, jednak jego mina zaraz zmarkotniała, gdy zobaczył, na czym zatrzymała się jego magia.
— Gdzie w siostrę celujesz, matole... — Pył, który opadł po ogniu, pokazał Raimei w swojej wampirzej formie, trzymającą przed sobą oręż. Musiała zatrzymać jego ogień, bo inaczej zniszczyłby salę balową.
Nim którykolwiek z gości zareagował, Osaka odbiła się od ziemi, ruszając na swojego byłego chłopaka i ściskając mocniej broń. Zamachnęła się nią w powietrzu, wytwarzając falę błyskawic, pędzących w stronę napastnika, jednak chłopak odbił się od ziemi, pojawiając się w powietrzu kawałek dalej. Pokręcił zniesmaczony głową, wbijając wzrok w dziewczynę. Chciał dorwać pierw Nieczystość, bo ustalili, że Lenistwo zostawią na sam koniec, a ta kobieta sama się pcha w ich łapska.
— Czemu ty zawsze jesteś tam, gdzie Cię być nie powinno? — Uformował w dłoni trochę ognia. — Jesteś gorzej uparta, niż zaraza...
Ruszył na nią z pięścią ognia, a jego przeciwniczka odbiła się od miotły, wzbijając się wyżej. Chłopak niewiele się zastanawiając, popędził za nią. Raimei, co jakiś czas spoglądała w dół, czy jest na bezpiecznej wysokości, by nikomu z gości nie przyszło do głowy stanąć na linii strzału, a przez skupianie się na innych, oberwała w brzuch i zachwiała się niebezpiecznie. Co za niewychowany gnojek! Pojawił się tym razem nad nią, planując uderzyć ją od góry, by wbiła się w ziemię, ale kobieta była szybsza i zatrzymała jego pięść nogą, czując lekkie szczypanie. Jak myślała, postanowił pierw spalić jej złapaną nogę. Już miała się oswobodzić, gdy nad nią pojawił się Kuro, uderzając Gniew kopnięciem prosto w głowę, przez co odleciał kawałek dalej, puszczając nogę Osaki. I to był drugi błąd, bo nie była na to przygotowana i runęłaby w dół, gdyby nie Layla, która złapała ją w locie.
— Kto by pomyślał, że Cię tu spotkam. — Wampirzyca uśmiechnęła się szeroko, słysząc dobrze znany ton partnerki.
Obok dwójki dziewcząt pojawiła się Yuki, prawie krzycząc ze szczęścia na widok swojej drugiej siostry. Storm, widząc całą i zdrową Inabę, zrozumiała, że młody wampir miał tyle szczęścia, że ich liderka znalazła ją i chociaż o to nie musiały się martwić. Koło kobiet przeleciał Lily ze swoim Panem, chcąc pomóc w walce Shirocie i jego Servampowi, jednak Raimei wpadła na lepszy pomysł, niż ten, żeby tamci chłopcy się z nim użerali. Oswobodziła się z uścisku swojej wampirzej przyjaciółki i spojrzała na siostry.
— Na znak — Obydwie kiwnęły głowami i w ich dłoniach pojawiły się bronie, a Osaka kolejny raz przywołała swój oręż — uchylcie się!
Cała czwórka spojrzała w ich stronę i na szczęście zrobili to, co kazała im dziewczyna, bo złączona magia całej trójki pognała w stronę zdziwionego ognistego wampira. Użył ognia jako bariery, choć ona też miała swój limit i po chwili poczuł na policzku pieczenie, gdy jeden z liści Nieczystości przeleciał obok niego, obdrapując mu policzek. Zachwiał się w powietrzu, wytrzymując cały atak, będąc poobdrapywany i jeszcze dodatkowo poobijany przez chłopców. Zdał sobie sprawę, że ich jest za dużo i musi zniknąć, zanim cała grupa dobierze się mu do tyłka. Uśmiechnął się wyzywająco w stronę Osaki i pstrykając palcem, zniknął w kuli ognia, pozostawiając po sobie tylko kawałek spalonego ubrania.
— I to by było na tyle — Inaba przyglądała się miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był jej brat.
— „Gdzie nadmiar złego, tam złe musi ustać albo powrócić do dawnego stanu"

Raimei, słysząc kolejny raz swojego znienawidzonego poetę, zamachnęła się i strzeliła swoją siostrę miotłą po głowie. Yuki znów zaczęła się z nią kłócić na temat braku wrażliwości na prawdziwą poezję, a Layla wisiała obok nich w powietrzu, uśmiechając się szeroko. Wreszcie nie była sama w obcym mieście i mogła się cieszyć widokiem dziewcząt, które traktowała jak powrót do normalności. Powrót do upragnionego domu. Gdzie są one, tam też jest jej dom.

_____________

Dzięki mocy Servampa Misono, wszyscy goście zapomnieli o przykrym gościu sprzed paru chwil i reszta znowu wróciła do świętowania bankietu. Zadowolona Inaba kręciła się obok najstarszej siostry, dogryzając Aliceinowi na temat podobania się mu Layli, która chichotała pod nosem. Raimei spojrzała na swoją nogę, na której dalej widniało poparzone odbicie ręki Servampa Gniewu. Pieprzony gnojek! Akurat na samym widoku musiał jej wypalić skórę, teraz może liczyć tylko na szybką regenerację.
— Jak noga? — Usłyszawszy kolejny raz głos Kuro, spojrzała w jego stronę i jakby miała Deja vu. Wampir znowu stał z dwoma szklankami lemoniady. Zdecydowanie ten chłopak tylko je, pije i śpi.
— Bywało lepiej — Wzięła od niego napój i niebieskowłosy znowu oparł się obok niej o ścianę, obserwując lawirującą tu i tam Chciwość.
— Wybacz, myślałem, że Mahiru cię złapie — Jego ton, będąc takim znudzonym, bardziej brzmiał jakby miał w dupie, czy ona runie w dół, czy ktoś ją złapie.
— Nic nie szkodzi, Kuro. — Tak dziwnie się zrobiło. Znali się już jakieś półtorej tygodnia i raczej dużo słów między sobą nie zamieniali, a dzisiaj nawet jakoś im to szło. Yuki tym razem porwała do tańca Lily'ego i kręcąc się między parami uśmiechała się szeroko.
— A ty umiesz tańczyć? — Spojrzała w jego stronę wyraźnie zainteresowana. Skoro jego bracia potrafią, to by było raczej dziwne jakby on tego nie umiał.
— Nie.— Otworzyła zdziwiona szerzej oczy. — Po co mam się przemęczać, jak ściana jest taka wygodna.
Tak, to był zdecydowanie najbardziej leniwy osobnik na tej kuli ziemskiej. O nie! już zna to spojrzenie chrapiącego stojaka. Odłożyła napój i złapała go za rękę, ciągnąc na parkiet.
— To właśnie czas, byś się nauczył.— Chłopcy i Pycha patrzyli, jak dziewczyna ciągnie znudzonego wampira między ludźmi na parkiet, a Mahiru odczytał minę Kuro, jako jedno wielkie „Kurwa"
— Ale baby są upierdliwe... — mruknął wampir sam do siebie, przewracając oczami

Na początku myślałam, że ten chłopak jest taki leniwy, bo to jest jego styl życia. Jednak poznając go coraz bliżej rozumiałam, że charakter Lenistwa nie pojawił się sam z siebie i Kuro naprawdę starał się jak mógł, by się do nikogo nie przywiązywać. Nawet do własnego właściciela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro