Rozdział 61 Wahanie Mahiru

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


                

        Tobias wszedł do windy patrząc jak powoli sunie na górę. Musi wjechać, aż na najwyższe piętro tego wieżowca. Zabawne, niby wszystko idzie po ich myśli. A ma wrażenie jakby zbliżało się coś złego. Najgorsze, że dalej nie znaleźli tego pieprzonego Chared'a. Jak znajdzie tego fioletowowłosego gnojka wyrwie mu wszystkie kłaki z głowy i zamknie w kapsule. Znowu uaktywnia się jego druga strona, którą chciał wymazać z pamięci. Kiedy tylko ich wampiry go znajdą Anastasja musi się nim zająć. Dzieciak ma za dużo siły by mógł sam latać sobie bezprawnie po Tokio. Dotknął szyby patrząc przed siebie na panoramę miasta. Właściwie trochę mu żal, że zniszczą to miejsce. Ale kolejny Willmon zapełni te pustkę. Usłyszał charakterystyczne piknięcie i drzwi rozsunęły się ukazując korytarz, którym ochoczo ruszył pod wskazany adres. Zapukał czekając przed drzwiami, kiedy ktoś po drugiej stronie szybko szedł w ich stronę.

— Nie uważasz, że to zbyt późna pora Tobiasie? — Rudowłosy mężczyzna ubrany w golf i spodnie z narzuconym na to naukowym płaszczem patrzył na czarnowłosego stojącego przed drzwiami.

— Dobrze wiesz po co przyszedłem Foster — Minął człowieka wchodząc do środka i od razu usadawiając się na kanapie oraz łapiąc za kieliszek — myślałeś, że się nie dowiem?

Angus westchnął kręcąc głową i zamknął wejście. Wampiry to strasznie upierdliwe stworzenia i co gorsza nieśmiertelne. Jak wcześniej zachwycał się ich pięknem i siłą tak teraz bardziej go przerażają niż zmuszają do zadumy. Zaczął kroczyć w jego stronę by koło niego usiąść biorąc za drugi kieliszek.

— Chyba mam prawo popatrzeć jak sobie radzi moja córka — Wzruszył ramionami obserwując Willmona — nie widziałem jej wiele lat.

— Przestań pieprzyć — Pokręcił głową widząc jak mina mężczyzny coraz bardziej markotnieje za każdym jego słowem — obserwowałeś owszem, ale wcale nie swoje dziecko, a strażników.

— Są niesamowici prawda? — Uśmiechnął się do niego i jakby rozpuszczał się nad własnymi myślami. Nie mógł się opanować by nie zobaczyć jak radzi sobie cała ósemka. Na początku był zszokowany tym jak zobaczył własną córkę koło której stał jeden z nich, ale potem poczuł pewnego rodzaju satysfakcję. Jego dzieło obok drugiego. Nawet w snach sobie nie wyobrażał czegoś tak pięknego. Dla naukowca to jest cud.

— Ta... bardzo. Nawet aż za bardzo — Ten facet nie rozumie, że przez nich może ich plan całkowicie nie wypalić. Osobiście mógłby go wypatroszyć, ale jest zbyt cennym nabytkiem. Takiej wiedzy ciężko szukać i mimo, że zwiedzili tyle wymiarów ten mężczyzna jest pierwszym o tak dużym ilorazie inteligencji. Bez kuli nie mógł zostać kolejnym Willmonem, ale.. nikt nie zabronił zrobić z niego wampira, prawda? — posłuchaj Angus'ie. Zostały tylko trzy okruchy kuli i nadejdzie pora na spełnienie ostatniego życzenia. Zajmiesz się swoją córką, prawda?

— Och.. dla nauki wszystko.

______________

Mahiru czując jak świeci mu słońce po oczach przekręcił się na bok mrucząc do siebie coś pod nosem. Zgodził się by wampiry zajęły się jego mieszkaniem, ale był pewny, że wczoraj wieczorem zamknął okna by z rana nie świeciło im słońce.

— Któreś z was otworzyło okna? — Nie słysząc odpowiedzi otworzył oczy widząc dwa puste łóżka. Na jednym brakowało koca, ale drugie było w nienaruszonym stanie. Jakby nikt w nim nie spał. Usiadł rozglądając się po pomieszczeniu nie widząc nigdzie swoich wampirów. A te dwójkę, gdzie wywiało? Zwłaszcza z samego poranka. Zobaczył uchylone drzwi od wejścia na taras, więc podniósł się by przez nie wyjrzeć. Zaczyna być coraz ładniejsza pogoda i niedługo będą się cieszyć ciepłem zbliżającego lata. Skrzywił się na te myśl przypominając datę. O ile będzie jakieś lato..

Stanął przy drzwiach wdychając przyjemny wiaterek. Uwielbiał taką pogodę. Wtedy na zewnątrz panuje taki przyjemny dla jego nosa zapach. Z uśmiechem odwrócił głowę w prawo i chwilę mu zajęło by zrozumieć to co zarejestrowały jego oczy. Potarł je parę razy jakby scena przed nim była tylko wytworem jego wyobraźni. Kawałek od niego spały jego Servampy przykryte kocem przy czym dziewczyna była wtulona w tors wampira za to niebieskowłosy trzymał rękę jak myślał na jej biodrze pochrapując. Twarz chłopaka od razu zrobiła się czerwona. Coś go ominęło przez ten tydzień? Nie chcąc ich obudzić cofnął się szybko do pokoju nerwowo bawiąc się palcami. Za szybko.. cholera za szybko. Nie wiedząc, co ma zrobić złapał za szlafrok i wypadł z pokoju kierując się do jedynego miejsca, gdzie teraz nie będzie go to prześladować. Musi w spokoju pomyśleć. Dochodząc do męskiej łaźni i zanurzając się w wodzie zdał sobie sprawę, że nie wziął ręcznika, więc jego spodenki skończą jako mokra część garderoby. Gratulacje Shirota!

— Jakiś problem Mahiru? — Zdziwiony popatrzył w prawo widząc Yuki z uniesioną brwią do góry. Zapadła między dwójką osób cisza. Jakim cudem on nie zauważył blondynki?

— Co ty robisz w męskiej łaźni?!

— Emmm.... To damska łaźnia.. — Słysząc kolejny głos zrobił się czerwony, kiedy zza Inaby wychyliła się rudowłosa i co gorsze obie były w samych ręcznikach. Nastolatek miał ochotę wybiec z pomieszczenia z krzykiem w samych portkach w których siedział. — wszystko w porządku Shirota? Jesteś strasznie blady o rumieńcach nawet nie wspominam.

— Wszystko... wszystko w porządku — Powinien zmienić łaźnie. Tak to dobry pomysł. Chciał już wstać, kiedy blondynka złapała go za spodenki i brązowowłosy kolejny raz przywitał się z siedzeniem wydając głośny plusk. Popatrzył czerwony z powrotem na kobiety, które przyglądały mu się z niemym zainteresowaniem. Naprawdę? Potarł mokre czoło by poprawić kosmyki — no dobra mam problem.

— To na pewno skoro wlazłeś do damskiej łaźni, bo prędzej bym podejrzewała o to Lawlessa.. — Rudowłosa spojrzała na swojego Servampa, który szybko zarumienił się odwracając głowę — ja nic nie mówiłam!

Chłopak uśmiechnął się krzywo. Najmłodsza z sióstr była chyba z nich wszystkich najmniej tajemnicza i w porównaniu do Raimei od niej wszystkiego byś się dowiedział. Popatrzył na wodę wyciągając przed siebie ręce by ciepła ciecz zaczęła przez nie przepływać.

— Więc jaki masz problem Mahiru? — Foster zgromiła wzrokiem żeńską Chciwość jakby chciała jej powiedzieć jak bardzo ta wypowiedz była idiotyczna w tym momencie.

— Ja... powiedzcie mi. Czy tylko ja nie zauważałem, że Raimei i Kuro..

Dziewczyny popatrzyły na siebie po czym Inaba już bardziej podekscytowana wychyliła się z nad ramienia swojej Pani piszcząc czy coś widział.

— Tylko nie pomyślcie za dużo. Po prostu jak rano wstałem oni spali na tarasie tyle wyglądało to... inaczej niż zwykle.

— Albo za dużo myślisz — Nastolatek przestał patrzeć na wodę by zatrzymać swoje spojrzenie na Lizzy, która bawiła się palcem w wodzie. Niektórzy faceci to naprawdę barany. Nie potrafią zaakceptować zmian — ostatnio dużo o tym reszta rozmawia i jesteś przemęczony. Teraz nawet jakby koło siebie siedzieli może ci się tak kojarzyć. Jesteś strasznie opóźniony Shirota albo takiego udajesz.

— To nie o to chodzi Lizzy. To za szybko idzie! — Nerwowo okręcił się w wannie odsuwając od nich kawałek. On opóźniony?! Ta dziewczyna potrafi być czasami bardziej przykra niż Misono — kiedy szliśmy przez jej wspomnienia.. Kuro widział parę rzeczy.

Parę? W sumie jakby on zobaczyłby coś takiego w głowie Suzuhary chyba zapadłby się pod ziemię. Tyle tutaj żadne z nich nic nie mówiło na ten temat i niebieskowłosy po prostu nie zapytał o nic Osaki. Chyba... Co nie zmienia faktu, że zaczął częściej się nią interesować. Może sam nie zwracał na to uwagi, ale on to zauważył.

— Nie chce by któreś z nich... co będzie jak wrócicie, jednak do siebie Yuki? — Żeńska Chciwość uniosła brew do góry. Na razie to nie wiadomo czy przeżyją te lato, a ten ją pyta o inny wymiar. Ludzie są czasami serio zabawni.

— To wrócimy, ale bez Raimei — Co? Inaba oparła się o ścianę patrząc w górę i uśmiechając się do siebie pod nosem — to przecież dziecinnie proste chłopie. Każdy z nas wybrał już swoją drogę i wierz mi ona jako pierwsza powiedziała, że tam nie wróci. Co jej po tamtym świecie? Nic tam ją nie czeka. Zresztą ja bym jej nawet na to nie pozwoliła.

Rudowłosa zmarkotniała lekko słysząc wypowiedz blondynki. Naprawdę myśli o powrocie do swojego świata? Stop! O czym ty myślisz?! Przecież to wampir.. WAMPIR! Spieprzył ci pół życia, które mogłoby teraz być normalne, a aktualnie siedzi w przerośniętej wannie z rozkapryszonym nastolatkiem i rozdartym Servampem — a tak twoim zmartwieniem by było czy nałożyłaś dobry lakier do paznokci.

— Jesteście najlepszym, co ją spotkało — Brązowowłosy obserwował jak dziewczynie łatwo to było mówić, kiedy widać było jak jej warga lekko drży. Aktor z niej niezły. Chyba już wie po kim ma charakterek. Pokrewieństwa krwi z Osaką się nie wyprze. Raczej nie rozmyślała o powrocie — nigdy nie umieliśmy jej pomóc zwłaszcza po śmierci Noguchiego. A tutaj? Mimo problemów jakie się za nami ciągną ona odżyła Mahiru. Nie potrafiłabym teraz odebrać jej tego wszystkiego.

— Wiecie także martwię się czy czasem nie skończę na drugim planie.

— Nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko Shirota — Chłopak uniósł pytająco brew do góry widząc jak Foster kręci głową — jesteście związani takim kontraktem, że nawet kredyt hipoteczny przy tym to nic. Wiesz jak ja bym się ucieszyła jakby ona znalazła faceta? Miałabym chociaż trochę spokoju i nie musiała codziennie oglądać tych płaczliwych seriali o niespełnionej miłości.

— Osz ty małpo... — Yuki syknęła w jej stronę zamachując się dłonią by po chwili na głowie dziewczyny się zatrzymała.

— Ja małpą kolczaty szczurze!? I gdzie z tymi łapami!?

Mahiru wyczuwając zagrożenie w powietrzu zaczął się cofać jeszcze bardziej w drugą stronę by po chwili wyjść z wody jak obie kobiety rzuciły się na siebie. Lepiej stąd wyjść zanim sobie przypomną, że on tutaj jest lub co gorsza — którejś podczas bijatyki spadnie ręcznik. Złapał szybko szlafrok owijając się nim i wyskakując z pomieszczenia słysząc ich wrzaski. To też jest śmieszne. Obie się przezywają i biją gorzej od Todorokiego oraz jego wampira, a mimo to siedzą ze sobą. Coś w stylu nienawidzę cię — ale nie mogę bez ciebie żyć. Zamyślony nie zauważył, że idzie prosto na Licht'a by po chwili w niego wpaść. Pomrugał parę razy i to samo zrobił czarnowłosy.

— Przepraszam Licht.. zamyśliłem się.

Nastolatek popatrzył od dołu do góry na właściciela obu Lenistw jakby analizował przeprosiny brązowowłosego. Dzisiaj odnosił wrażenie, że chyba musi naprawdę źle wyglądać jak nawet i ten tak się na niego usilnie patrzy.

— W porządku.

— Panowie tutaj jesteście! — Chłopcy popatrzyli do tyłu widząc bladego Hugh'a, który wyglądał jakby biegł długi odcinek bez przerwy. Coś się stało? — my... odczytaliśmy list, który był adresowany do Raimei.

Co?!

_______________

Kuro słysząc ćwierkające ptaki mruknął do siebie pod nosem. Czemu te cholery nie śpią o tej porze? Najchętniej by wszystkie wystrzelał. Chciał się przełożyć na bok, jednak coś cięższego leżącego na nim nie pozwalało mu się ruszyć. Otworzył oczy widząc dalej śpiącą wampirzyce i uśmiechnął się do siebie pod nosem. Chyba pierwszy raz tak długo śpi. Pogładził ją lekko po głowie przy czym dziewczyna mruknęła jeszcze bardziej się w niego wtulając.

Pasowałabyś do niego. Robi wszystko, co mu powiesz. Mój brat potrzebuje kogoś komu będzie mógł zaufać.

Pasowała? W sumie nie przeszkadza mu jak ona się na niego wydziera, ale to dalej Osaka i nie wie, co ona o tym myśli. Z tego, co widział kobieta zręcznie unikała tematu i chwała jej za to. Przyłapał się na tym, że się uśmiecha i poczuł jak jego twarz się rumieni.

— Ale to wszystko upierdliwe..

Uderzyły drzwi od pokoju i oba Servampy podskoczyły na tarasie. Raimei poderwała się do siadu by po chwili do niej dotarło, że leżała na Sleepy Ash'u. Chciała się już odezwać tylko z pokoju wyjrzał ich Pan. Milczeli przez chwilę przy czym nastolatek miał tysiące rzeczy w głowie i chyba jego zakłopotanie sięgało właśnie zenitu.

— Wybaczcie za tą brutalną pobudkę — To wcale nie jest tak, że specjalnie łupnął meblem. Och nie... Ale nie miał ochoty podchodzić do nich i budzić normalnie. Dla niego byłoby to zbyt zawstydzające. Może rzeczywiście powinien sobie kogoś znaleźć? — ale Hugh i reszta odczytali list, który był u ciebie w pokoju Rai.

List? Zaraz... GRZEBALI U MNIE W SZAFKACH?!

~~*~~

Niebieskowłosa siedząc przy stole okręcała kopertą w dłoni zaczytując się w tekście czemu przyglądała się reszta osób w pokoju. Tekst mienił się na różne kolory jakby był specjalnie zaklęty pod kulę, kiedy skończyła czytać westchnęła zmęczona pocierając oczy ręką. Jakby udało im się wcześniej odczytać wiadomość wiele rzeczy by z tego, co się wydarzyło uniknęli.

— Więc ostatnie życzenie to tak naprawdę koniec świata? — Wiedziała, że ta data była podejrzana i odliczanie jej było przerażające.

— Zależy od tego, kto co sobie zażyczy — Elise siedziała na stole drapiąc się po podbródku jakby usilnie nad czymś rozmyślała — jeśli życzenie jest zbyt duże nagina wyładowanie trzymające wymiar w ryzach. A z tego, co napisał Chared żadne ze światów nie wytrzymało takiej ilości magii.

Co ten fioletowowłosy gnojek kombinuje? By to robił tylko z czystej nienawiści? Przypomniała sobie cichy chichot za swojej mocy czując jak dreszcze przechodzą ją po plecach. To stworzenie też o tym wiedziało. W końcu skąd by inaczej proponowała jej współpracę? Zamknęła oczy znowu znajdując się w ciemnym pomieszczeniu z którego ostatnio wyciągnęli ją Mahiru i Kuro.

— Czegoś tutaj szukasz Osaka? — A więc jednak może tutaj przyjść z własnej nieprzymuszonej woli. Odwróciła głowę patrząc na stworzenie, które siedziało sobie na zerowej cyfrze machając wesoło nogami. Nie lubiła tego zwierzęcia, ale nie miała wyboru.

— Wiesz dużo więcej niż się wydaje — Postać świdrowała ją wzrokiem chichocząc sobie jakby to całe spotkanie było przez nią zaplanowane. Zeskoczyła z cyfr podchodząc do niej sprężystym krokiem.

— Oczywiście, że wiem — Zniknęła by pojawić się na głowie wampirzycy odchylając się — ty także wyczuwasz ten koniec. Ale jest sposób by temu zaradzić. Tylko czy potrafisz temu sprostać?

Pacynka zniknęła by tym razem przeteleportować się znów przy cyfrach jakby ich obserwowanie było interesujące. Dotknęła cyfry, która zasyczała drżąc by wpuścić kolejną minutę do swojego zegara.

— Potrafisz dogadać się z ósmą? — Brew niebieskowłosej uniosła się do góry. Dogadać z Mutsuko? Przecież to nie jest nierealne! Tyle razy próbowała to zrobić — bez współpracy całej rodziny nic się nie zmieni, a tylko pogorszy sytuację.

Odwróciła się w jej stronę uśmiechając upiornie.

— Koniec lekcji na dziś — Pstryknęła palcami i żeńskie Lenistwo otworzyło oczy słysząc rozmowy pomiędzy innymi osobami. Nikt nie zauważył jej chwilowego wyłączenia. Popatrzyła na brązowowłosego, który był pochłonięty rozmową z Hugh'iem, kiedy podniosła się z siedzenia przez co wszyscy zamilkli patrząc na wampirzycę. Więc potrzebuje pomocy Mutsuko..

— Laylo, Hoshi potrzebuje waszej pomocy, bo tylko nasza trójka może to zrobić.

_______________

Biała pacynka usiadła na czasie, który ruszył szybciej machając wesoło nogami. Zegar syczał przy każdym jej ruchu jakby uderzanie stópkami o nie niszczyło odliczanie.

— Będzie zabawa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro