Rozdział 62 Zawieszenie broni

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


                Sakuya szedł w towarzystwie trójki Servampów rzucając w ich stronę niepewne spojrzenia. Oni naprawdę chcą to zrobić? Na początku, gdy pojawili się w Rezydencji musiało zająć mu chwilę by zrozumieć o co oni go proszą. Tym bardziej jak czuł na sobie niezadowolone spojrzenie Kuro. Musiał się zgodzić w końcu ma u Osaki dług, który jakimś sposobem chce spłacić. Może nie takim jaki aktualnie chce, ale nie mógł jej odmówić. Czasami żałował, że pamiętał jeszcze miejsce, gdzie przebywała Melancholia w towarzystwie innych wampirów.

— Od razu uprzedzam, że nie wiem czy oni się gdzieś nie przenieśli.

— Przestań Sakuya — Niebieskowłosa pokręciła głową widząc bladą twarz chłopaka. Owszem to co właśnie chce zrobić nawet dla niej wydaje się szalone, ale czy mają jakiś inny wybór? — nie musisz z nami wchodzić. Wystarczy, że podprowadzisz nas pod wejście.

— Dokładnie! — Hoshi podskoczył uradowany jakby ta cała sytuacja była dla niego zabawna — poradzimy sobie nie musisz się o nas martwić.

Zielonowłosy westchnął kręcąc głową. Czy on nie jest zbyt pewny siebie? Niczego się nie nauczył po ostatnich wypadkach, których był świadkiem? Poczuł jak ktoś go lekko poklepał po ramieniu i zobaczył szeroki uśmiech blondynki. Cała trójka wyglądała dość zabawnie wszyscy mają inne charaktery. Yoda wyglądał na pewnego siebie, który dobrze się bawił. Storm szła spokojnie jakby tam szła tylko porozmawiać, co notabene było ich prawdziwym celem. Za to Raimei rzucała, co jakiś czas nerwowe spojrzenia na boki jakby ktoś ich śledził. Była ostrożna. Chociaż raz.

— A właśnie siostro — Niebieskowłosa spojrzała pytająco w jego stronę jakby oczekiwała głupiego pytania i wcale się nie myliła — ptaszki niosą, że zaczynasz coraz bardziej spoufalać z Kuro. Mogę go już nazywać swoim szwagrem?

— Jakbyś tego już nie robił to bym ci nawet zabroniła — Wzruszyła ramionami — czy naprawdę w takich sytuacjach musimy o tym rozmawiać?

Sakuya patrzył to na jedno to na drugie nie wiedząc do końca o co chodzi. Żeńska Nieczystość zachichotała przyciągając do siebie oba wampiry, gdzie Osaka szła obrażona ze skrzyżowanymi ramionami patrząc w inną stronę. Lekko potrząsnęła wampirzycą, która markotnie spojrzała na siostrę by po chwili się uśmiechnąć do niej i do ubawionego dalej czarnowłosego. Wiedziała, że nie chcą źle. Tylko to nie jest czas i pora na takie rozmowy. Tym bardziej, że zbliża im się koniec świata, a oni stoją w martwym punkcie. Nie w głowie jej teraz problemy pierwszego świata.

Jak do Watanukiego doszło wreszcie o czym rozmawia dwójka zacisnął nerwowo pięści w kieszeniach. Oni tak poważnie? Raimei i Kuro? Przypominał sobie przeszywające spojrzenie wampira, kiedy zgadzał się im pomóc i po jego plecach przeszedł dreszcz. W sumie to by się nawet składało w całość. Na samą myśl zrobił się czerwony patrząc przed siebie by ukryć zawstydzenie. Teraz chociaż wie czemu tamten wampir najchętniej by go rozszarpał. Poznał dobrze znaną mu uliczkę i zadrżał. Są na miejscu i nie ma już odwrotu.

— To.. ten budynek.. — Sam słyszał jak głos mu się łamie. A jeśli oni stamtąd nie wyjdą?

Żeńskie Lenistwo popatrzyło na zdenerwowanego wampira i położyła mu dłoń na ramieniu uśmiechając się lekko.

— Daj spokój Sakuya. Przeżyliśmy tyle, że wątpię byśmy zginęli w takim miejscu.

— Dokładnie! — Poczuł jak ktoś uderza go z drugiej strony pleców — zamrożenia, petryfikacja, zjadanie duszy, przecięcie na pół...

— Dobra Hoshi skończ...

­___________________

Mahiru siedział w domu nad gorącą herbatą przyciskając na niej dłonie. To był dobry pomysł puszczając ich samych? Popatrzył w stronę kanapy na której siedział wampir wpatrzony w telewizor. Niby wszystko było całkiem normalnie, gdyby nie fakt, że niebieskowłosy kręcił się na meblu.

— Nawet nic w tej telewizji nie ma.. — Nacisnął mocniej na guzik od pilota po czym przedmiot zaskwierczał rozpadając się w jego dłoni.

— Kuro wszystko w porządku? — Wampir odwrócił się w stronę swojego Pana z rozwalonym przedmiotem. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego.

— A co ma być?

Zawahał się przez chwilę po czym poklepał miejsce obok siebie na krzesłach, a brew wampira uniosła się do góry. A ten czego od niego chce? Chyba każdy może być podirytowany jak nie ma nic w telewizji. Westchnął odrzucając rozwaloną część od telewizora i ruszył w stronę swojego Pana. Może uda mu się namówić Raimei by poszła z nim po nowego pilota? Zadrżał zatrzymując się by spojrzeć na pokój dziewczyny. Ile ich już nie było? Godzinę? Dwie? Na cholerę w ogóle się zgodzili by ta trójka poszła sama? Słysząc zniecierpliwione stukanie o stół odwrócił swoje spojrzenie w stronę brązowowłosego by zaraz koło niego usiąść patrząc na parującą herbatę.

— Zachowujesz się jakoś... niespokojnie — Nie potrafiła mu przejść przez gardło uwaga, że zaczęło się to od momentu jak czwórka wampirów wyszła porozmawiać z Mutsuko. Może i przeżywali by to inaczej, gdyby wiedzieli iż kobieta wie o ich spotkaniu. A tak? Nawet nie wiadomo, co tam się dzieje.

Wampir na te uwagę spojrzał ze mebla na chłopaka mrużąc podejrzliwe oczy. Co oni wszyscy za psychologa robią czy jak? On jest bardzo spokojny! Po prostu szlag go trafia jak nie ma nic w telewizji by zbić jakoś czas. Mruknął niezadowolony krzyżując dłonie na torsie patrząc przed siebie na telewizor.

— Baby są upierdliwe..

Chłopak uśmiechnął się lekko. Tak jak myślał. Wstał od stołu wstawiając wodę i wyciągając z szafki ulubioną zupę Servampa. Jak kiedyś chodził nerwowo po domu to niebieskowłosa właśnie to zrobiła. Oby i tym razem to zadziałało.

— Możliwe Kuro — Męskie Lenistwo odwróciło się do tyłu widząc jak nastolatek staje na palcach by złapać za przedmiot, który on uwielbiał. Właściwie dawno nie jadł przydałoby się coś zjeść — ale my nic nie mogliśmy na to poradzić. To jej rodzina musimy sama się tym zająć.

Zacisnął nerwowo wargi doskonale wiedząc jak to głupio brzmi z jego ust. Sam siebie nie potrafił do tego przekonać. Nie bez powodu wzięła ze sobą Laylę i Hoshiego. Obaj doskonale wiedzieli, że dziewczyna im tego nie zaproponowała by ich chronić. Popatrzył na swojego wampira, który bawił się teraz łyżeczką na stole zerkając na zegarek jakby samym wzrokiem próbował zmusić wskazówki do szybszego poruszania. Gdy tylko wstawił wodę wrócił się z powrotem do wampira przysiadając się do niego.

— Lubisz ją... prawda?

— No lubię. Nie jest tak upierdliwa jak inni. W końcu z nami mieszka.

— Ja mówię o innego rodzaju lubieniu pacanie. Bardziej w sensie damsko męskim — Ale to było idiotyczne położenie, kiedy jego wampir nie wiedział o co mu chodzi. To nie on powinien być zakłopotany w tym wszystkim, bo to nie o niego chodzi. Niebieskowłosy drgnął i przedmiot, który trzymał w dłoni spadł z hukiem na stół. No chyba teraz zrozumiał, co do niego mówi. Chłopak zdążył uchwycić jak zarumieniony wampir odwrócił głowę w inną stronę byleby na niego nie patrzeć.

— To nie ma tutaj nic do rzeczy.

— Owszem ma — Więc on sam nie wiedział, co się z nim dzieje? Zabawnie. Ciekawe za to co Osaka o tym myśli. Znając dziewczynę po prostu robi to co zwykle. Unika tematu niczym ognia piekielnego. Właściwie, co się dziwić. Koniec świata się zbliża, a ona miałaby się martwić czymś takim? — Kuro jesteśmy partnerami mi możesz wszystko powiedzieć jak i Raimei..

— Raimei coś ci mówiła?

Shirota otworzył szeroko oczy. Skąd takie przypuszczenia? By zaraz zrozumieć jak zabrzmiała jego wypowiedz. Uśmiechnął się kręcąc głową.

— Nie, ale dzisiejszy poranek mi wystarczył.

Sleepy Ash podrapał się po głowie próbując sobie przypomnieć, co takiego zrobił rano. No w sumie spali razem, ale to chyba u nich było normalne? Wcześniej też tak robili, a ich Pan nie dociekał. Co smutniejsze na wspomnienie leżenia poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku. Miał nadzieję, że spokojnie spędzą dzień i poranek też się taki wydawał po czym wszystko się zepsuło. Brązowowłosy widząc zamyślonego Servampa uśmiechnął się w jego stronę pewniej i wstał od stołu by wyłączyć wyjący czajnik.

— Nie zmarnuj szansy.

Lizzy i Yuki miały rację za bardzo przejmuje się błahostkami zamiast patrzeć, co jest najważniejsze. Był tak przyzwyczajony do lenistwa niebieskowłosego, że nie potrafił sobie wyobrazić go z kimkolwiek. Jego drugi Servamp wiele razy mu powtarzała by sobie kogoś znalazł wymyślając mu coraz bardziej idiotyczne dodatki zaczynając od perfum, a nawet kończąc na krawatach. Może właśnie o to jej chodziło? By w razie jakiegokolwiek wypadku nie czuł się odsunięty? O ile ten układ można nazwać wypadkiem.

— Mahiru.. — Chłopak odwrócił się z czajnikiem w ręce patrząc na męskie Lenistwo, które wstało od stołu — chodźmy tam ja dłużej tutaj nie usiedzę..

— Widzę myślimy tak samo.

____________

Wampiry szły w ciszy przy czym Sakuya był pewien, że zmiętosił już cały sznurek od bluzy, którą dzisiaj założył. Jaki czort namówił go by jednak poszedł z nimi dalej? Popatrzył na każde z osobna zdając sobie sprawę, że cała trójka była dziwnie zrelaksowana. Jakby wcale nie szli na teren wroga, który może ich zeżreć. Dopiero, co przecież niebieskowłosa przed wejściem była zdenerwowana sam widział! Co się zmieniło do cholery?!

— Myślicie, że odda mi kawałek swojego zdjęcia? — Hoshi dalej ubolewał to jak potraktowała jego pamiątkę, której teraz najbardziej potrzebował. Mogli się z Mutsuko nienawidzić, ale dalej to była siostrą, której może wreszcie odblokuje się klepka.

— Zapomnij — Zazdrość skrzywiła się niezadowolona. Spodziewał się, że Osaka będzie bardziej optymistyczna. On chce tylko swoje piękne zdjęcie, które ryzykował życiem by zrobić. No dobra może nie życiem, bo i tak już nie żył. Ale jakby ktoś zobaczył węża z aparatem to co by pomyślał?

Weszli do windy i Layla nacisnęła na najwyższe piętro. Sprzęt zawył po czym ruszył do góry i każdy z wampirów oparł się o inną ścianę. Przy dobrym szczęściu pojawią się za chwilę tam, gdzie powinni. Oby tylko Daisaki chciała ich wysłuchać, bo o współpracy to nawet nie marzy.

Bez współpracy całej rodziny nic się nie zmieni, a tylko pogorszy sytuację.

Westchnęła załamana przez co ściągnęła na siebie pytające spojrzenia reszty. Jak to rozwiązać by wilk był syty i owca cała? Sprzęt zapiszczał powiadamiając pasażerów, że dojechali na miejsce i drzwi otworzyły się przed nimi ukazując ciemny korytarz. Zielonowłosy schował się zdenerwowany za Raimei, która mrużyła oczy by zobaczyć coś w tej ciemności.

— Mam zupę! — Berukia wyskoczył z kuchni niosąc w jednej ręce, której naczynie bujało się niebezpiecznie w każdą stronę jakby zaraz miało wypaść i trafić właściciela. Zaraz za wampirem wyskoczył Ichita drąc się na całe gardło by oddał jego jedzenie i zrobił własne. Nagle fioletowowłosy widząc, że jego krzyki nic nie dają rzucił się na cyrkowca by we dwoje polecieli na ziemię i tylko cud sprawił, że zupa nie wylała się na ich twarze. Czwórka osób stała już przed windą patrząc na te scenę nie do końca wiedząc czy powinni zareagować. Tak w sumie ta scena była całkiem zabawna, bo niczym nie różniła się od ich mieszkania w tamtym wymiarze. Widać Takuda dalej się nie zmienił tak bardzo jak myślała. Uśmiechnęła się pod nosem. Rozczulająca scena.

— Jak już skończycie swoje zaloty to bym się nie obraziła jakbyście nam powiedzieli, gdzie jest Mutsuko — Wampir zamarły w miejscu słysząc głos niebieskowłosej by zaraz odwrócić głowę w stronę miejsca, gdzie go słyszeli. Sprzęt zapiszczał zamykając się i zjeżdżając na dół, gdy różowowłosy otwierał coraz szerzej oczy widząc na samym przodzie żeńskie Lenistwo za którą stali po dwóch stronach żeńska Nieczystość i Zazdrość. Pomrugał parę razy zauważając także przerażonego Watanukiego, który zaciskał dłonie na kurtce dziewczyny. Sakuya zdradził im miejsce ich pobytu?

— Sakuya.. — Chłopak wzdrygnął się słysząc syk z ust swojego byłego towarzysza broni i jeszcze mocniej zacisnął dłonie na niebieskiej kurtce — jak mogłeś..

— Nie przyszliśmy się o to rozwodzić — Powinna być bardziej miła, ale teraz naprawdę nie mają na to czasu. Gniew zacisnął nerwowo wargi widząc dziewczynę. Ostatnim razem tylko słyszał rozmowy obu Melancholii. Pycha ją uratowała przed strasznym losem, a teraz stoi przed nimi szukając Daisaki. Ona oszalała czy jak? — więc Ichita.. gdzie jest nasza ósma siostra?

— Szukasz mnie Osaka? — Kobieta wysunęła się z prawego pokoju, który chyba musiał robić za jej. Skrzyżowała dłonie unosząc brwi widząc za wampirzycą jeszcze trzy osoby. Tak jak myślała powinna tamtego dzieciaka od razu posłać do piachu, a nie słuchać Tsubakiego. Tym razem nie popełni tego błędu.

— No dokładnie ciebie — Nie podobało jej się jak patrzyła się na zielonowłosego. Łatwo było rozpoznać ten morderczy wzrok. Gdyby nie jej zdziwienie ich nagłym pojawieniem podklasa czarnowłosego pewnie by już nie żyła. Hoshi także wyczuł ciężką atmosferę, ponieważ stanął po boku chłopaka z rękami w garniturze. Przez chwilę nawet wampir usłyszał przeładowywanie magazynku. Może naprawdę powinien zostać na dole? — Sakuya nie przyszedł tutaj z własnej woli ja go do tego zmusiłam, ale musisz mnie wysłuchać.... Proszę.

Melancholia zmrużyła podejrzliwe oczy po czym pokiwała głową wskazując dłonią na jakiś pokój na końcu korytarza. Kiedy nikt się z nich nawet nie drgnął ruszyła pierwsza w tamtą stronę.

— Ruszajcie się. Nie mam całego dnia.

Raimei wypuściła nerwowo powietrze i podążyła za kobietą, co także zrobiła trójka za nią. Yoda spojrzał niezadowolonym wzrokiem na Takudę, któremu przez chwilę drgnęło coś w ciele. Wyglądał inaczej niż wcześniej. Nawet jak mu dogryzał uśmiechał się przy tym, a teraz Zazdrość była całkiem poważna. Pokazał bratu dłonią na dziewczyny i Watanukiego by później dać mu na znak ruchem kieszeni, że jedna kombinacja, a wystrzeli mu cały magazynek w tyłek. No cóż chyba między nimi nigdy nie będzie tak dobrze jak na początku. Mutsuko weszła do pokoju siadając na jednej z kanap i gestem dłoni pokazując na drugą. Nie byłaby taka gościnna, gdyby nie interesowało jej o czym chce z nią porozmawiać pierwsza siostra. Zwłaszcza, że wzięła ze sobą obstawę dwójki rodzeństwa. Całkiem sprytnie. Ona i Hoshi potrafili ją raz złapać, a Layla potrafi obejść wysysanie duszy. Widać nauka nie poszła w las.

— A gdzie twój Pan i drugie Lenistwo? — Wzięła za swoją filiżankę przysuwając sobie do ust i upijając łyk — czyż nie powinnaś odchodzić od niego zbyt daleko?

— W tym momencie nie jest to ważne — Nawet, jeśli miało być z nią coś nie tak nie pozwoliła by tutaj chłopcom przyjść. Shirota był człowiekiem i łatwym łupem do zjedzenia, co obie dobrze wiedzą. A Kuro to Kuro. Nie wie jak dokładnie z nią walczyć, więc wolała wziąć osoby, które już się nie raz z nią styknęły w swoim życiu. Daisaki uśmiechnęła się dalej trzymając przedmiot przy ustach.

— Więc słucham.. co jest tak ważnego, że pojawiła się aż wasza trójka.

— Spotkałaś z kimś od agencji prawda? — Momentalnie przestała się uśmiechać unosząc, jedną brew do góry. Skąd ona to wie? — z twojej miny wnioskuje, że tak. Przyszłam cię tu prosić o zawieszenie broni i ewentualną pomoc..

— Czekaj... ty mnie prosisz o pomoc? — Parsknęła śmiechem odkładając filiżankę na stół i opierając brodę na dłoniach. Blau słysząc głosy z salonu podeszła tam widząc już stojących w drzwiach Ichitę, Berukię i Shamrocka. Pomrugała parę razy niedowierzając w to co widzi. Kiedy oni tutaj wleźli?! Zresztą nie ważne.. DLACZEGO ICH SIOSTRA SIEDZI Z NIMI PRZY STOLE?! — mnie. Która tyle złego zrobiła i tyle razy prawie cię zabiła? Dobrze ty się dziecko czujesz?

— Wcale nie musisz tego robić Mutsuko — Popatrzyła w bok widząc uśmiechniętą Laylę, która siedziała sobie całkowicie zrelaksowana. Czasami dziękowała Bogu, że dziewczyna nie jest podobna do ich ojca inaczej by nie było już tak wesoło — zawsze możesz do nas wrócić.

— Dokładnie. Cała nasza ósemka jest rodziną! — Czarnowłosy siedzący po drugiej stronie żeńskiego Lenistwa uśmiechnął się w jej stronę szeroko, a wampirzyca poczuła jak coś dziwnego w niej kiełkuje. Po tym wszystkim oni naprawdę dalej chcą... Stop! Ona nie może. Zakłopotana zacisnęła mocniej dłonie na porcelanie nie spuszczając z nich wzroku.

— Szaleju żeście się najedli? — Gdzie jest Tsubaki? On na pewno by nie pozwolił by ta grupa tak się tutaj panoszyła. Zresztą oni też by nie pozwolili, gdyby nie czarnowłosa, która stopowała ich przed zrobieniem tutaj rzezi.

— Zrozumiecie ja się o tę rodzinę nie prosiłam. Chce was wszystkich zniszczyć i nic tego nie zmieni — Skrzyżowała dłonie siadając pewnie i każdego powoli przeszywać wzrokiem.

— To może zacznij nas zabijać po tym jak zatrzymamy Willmonów przed wysadzeniem całego tego świata w powietrze — Co? Zatrzymała się na niebieskowłosej, która wpatrywała się w nią wyczekująco — ja wiem, że chcesz urządzić swój Rangarok. Ale....

Uderzyło coś w szybę wybijając ją w salonie, gdzie siedziały wampiry i do środka wleciał szary dym. Kanapa z czwórką wywaliła się w jedną stronę za to druga z Servampem Melancholii zatrzymała się na ścianie przygniatając ją do niej. Sakuya poderwał się z ziemi próbując ujrzeć coś w dymie. Co się stało?! Zamarł czując ból w brzuchu i spojrzał w dół widząc czerwoną plamę na bluzie, która robiła się coraz większa. Upadł na ziemię trzymając się za bolące miejsce.

— Sakuya! — Storm widząc klękającego wampira chciała do niego podbiec, jednak jej ciało zatrzymało się w połowie jakby była spetryfikowana. Usłyszała znajomy śmiech i zbladła odwracając głowę, którą mogła jeszcze ruszać.

Trzask rozgniatanego szkła niósł się po pomieszczeniu. Przez dym ciężko było cokolwiek zobaczyć, ale ten głos wszędzie rozpozna. Jakim cudem Willmon ich tutaj znalazł?! Czarnowłosy zatrzymał się krok dalej i szarówka zaczęła powoli się rozrzedzać by wampiry będące w pomieszczeniu mogły zobaczyć mężczyznę trzymającego w ręce skrawek kuli.

— Jak miło, że wpadliście moi drodzy — Zdenerwowana blondynka spojrzała w prawo, gdzie patrzył także Tobias. Wampir celował bronią w żeńską Melancholię, która leżała patrząc morderczym wzrokiem w stronę człowieka od którego wszystko się zaczęło. Zabawne, że także się na tym skończy. — akurat by zobaczyć pierwszą z ośmiu egzekucji.

Co?! Hoshi także próbował uwolnić się z tej dziwnej siły, która ich przytrzymywała. Więc nie widząc innych wampirów wiedziała, że są trzymani tą samą magią.

— No to czas byście mi oddali to co do mnie należy co, Mutsuko? — Servamp warknęła w jego stronę czując jak coś próbuje się wyrwać z jej kieszeni. Niestety jakkolwiek by nie próbowała przedmiot wyskoczył z miejsca w którym był przetrzymywany by na końcu zatrzymać przed dłonią mężczyzny. Przez chwilę nic się nie działo aż wreszcie światło pochłonęło obie części by pokazać prawie całą kulę. — widzisz nie było to takie trudne. A teraz czas się pożegnać moja droga. Uśmiechnij się szeroko na sam koniec.

Usta wampira wygięły się w sadystycznym uśmiechu naciskając już spust. Czas się pożegnać z ósmym strażnikiem i największym problemem ze wszystkich. Zrobiła, co miała. Nagle poczuł jak coś go popycha wypuszczając broń i strzał przeszył sufit. Cofnął się zatrzymując na właściwie samym końcu przy rozbitym oknie, gdzie od ziemi dzieliło go dobrych pięćdziesiąt pięter. Spojrzał przed siebie widząc Osakę celującą do niego z jego własnej broni.

— W tym momencie to chyba ty powinieneś się uśmiechnąć — Czarnowłosa pomrugał parę razy patrząc na wściekłą minę pierwszej siostry. Jakim cudem ona się rusza?! Przecież nawet ona nie potrafi przebić tej magii. Co zrobiła dziewczyna czego nie zrobiła ona?

— Och.. i mój ulubiony pracownik to ty też tu jesteś? — No proszę, proszę co za niespodzianka. — to może, jednak dasz się zaprosić na kawkę?

— Po tym jak celowałeś do mojej siostry... to nawet muchy w kiblu bym z tobą nie ubiła — Opuściła odrobinę broń by strzelić obok jego nogi i aż się wzdrygnął. Jest wściekła. Wróciła maszyną z powrotem na niego — oddawaj kulę i wynoś się stąd.

— Osaka, Osaka — Pokręcił ubawiony głową czując jak jednak w jego wnętrzu coś drży — nie potrafisz zabijać.

— Zabijać nie... — Całkowicie nie zmieniając mimiki twarzy wycelowała w jego nogę naciskając spust — ale uszkadzać owszem.

Tobias odskoczył do tyłu chcąc uniknąć ataku, ale kula odrobinę go drasnęła i wypadł przez okno. Dobra tego nie było w jej planie! Cisnęła maszyną w którąkolwiek ze stron i podbiegła do wybitego okna upadając na kolana szukając wzrokiem wampira. Willmon dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Przeklęła do siebie pod nosem podnosząc się z ziemi i odwracając w stronę leżącej dalej Mutsuko. Wszyscy mogli się już ruszać, więc czarnowłosy musiał przeteleportować jak najdalej stąd. Layla podbiegła do rannego Watanukiego pomagając mu z Yodą wstać by obejrzeć go na kanapie czemu przyglądała się reszta.

Daisaki bluzgała do siebie w myślach czemu nie wyczuła wcześniej, co naprawdę planuje ten przeklęty wampir, kiedy zobaczyła wyciągniętą dłoń w swoją stronę. Zdziwiona podążyła za nią wzrokiem widząc Raimei, która patrzyła na nią niepewnie. Zawsze jak ona się pojawia dzieją się najgorsze rzeczy. To dziecko jest niczym plaga egipska.

— W porządku... Zgadzam się na współpracę, ale tylko dopóki nas cel jest wspólny — Złapała za jej dłoń pozwalając się podciągnąć do góry — później módl się o swoje życie smarkaczu.

— Też cię lubię siostro.

Niebieskowłosa uśmiechnęła się do niej szeroko. A wampirzyca skrzywiła się lekko odwracając zakłopotaną twarz w drugą stronę. Jakoś nie mogła się skupić jak ta dziewczyna tak na nią patrzyła — jak ona jej nie cierpiała.

_______________


Tak to znowu ja :D Wiem, że każdy kocha jak piszę na dole te swoje męczeństwa. O ile w ogóle, ktoś je czyta. Jak widzicie wstawiłam dzisiaj kolejny rozdział, ponieważ jestem już na pisaniu ostatniego rozdziału - teoretycznie końcu ^^ ( Tak, wreszcie Osaka skończy jakąś powieść, co z tego że to pierwszy tom. Ale jakiś skończy xD ) Nie chce też was męczyć szybkim dodawaniem rozdziałów, więc kolejne pewnie będą się pojawiały co dwa dni. Tym bardziej, że po skończeniu tego tomu możliwa przerwa tygodniowa i powrót do starego trybu dodawania. Czyli, co tydzień rozdział - prawdopodobnie obowiązki mi się rozszerzą, ale chciałabym także zakończyć chociaż Granicę, którą i tak skracam już do dziesięciu rozdziałów ^^"


Także miłego wieczoru ja idę popływać na basenie. Oczywiście o ile się nie utopie. Jak mój ma mnie uczyć pływać to z jego nauką szybciej utonę niż się czegokolwiek nauczę. Meow =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro