Rozdział 63 Srebrna Ciecz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


               

 Tsubaki mieszał w herbacie łyżeczką przyglądając się Mutsuko, która siedziała naprzeciwko niego patrząc na panoramę miasta. Powinien się odezwać, ale nawet jemu nie zbierało się teraz na żarty. Kiedy on siedział na dole irytując Shirotę i swojego starszego brata nagle przed ich nosem wyrósł Tobias z krwawiącą nogą, który jakby nigdy nic zeskoczył z jego stołu poprawiając ubranie oraz znikając w chmurze dymu. Zaraz po tym wypadła z drzwi czarnowłosa w co dziwne towarzystwie Osaki szukając jeszcze tego wampira.

— Wybacz podjęłam decyzję bez ciebie — Zaprzestał czynność widząc jak oczy dziewczyny zatrzymują się na nim. Wyglądała na zamyśloną. Czasami sam się zastanawiał, co siedzi w jej głowie. — tylko, że..

— Nie musisz się tłumaczyć ze swoich pobudek — Zdecydowała, więc po co się nad tym rozwodzić? Zgodził się jej pomóc tak jak ona jemu, więc oboje są sobie dłużni — moi towarzysze są pod twoje rozkazy. Wiesz o tym.

Westchnęła odchylając głowę do góry. No co tym razem powiedział nie tak? Może powinien trochę rozwiać atmosferę..

— Wiesz dlaczego choinka nie jest głodna? — Kobieta przestała patrzeć się w górę i znowu utkwiła swoje spojrzenie w Servampie. Co ją kurwa interesuje teraz jakaś choinka? Pokręciła przecząco głową — bo jodła.

Wybuchł głośnym psychopatycznym śmiechem czemu przyglądała się zrezygnowana wampirzyca. Poważnie? Jego chore poczucie humoru uruchamia się w takiej chwili?

_______________

Raimei wpadła do rezydencji Aliceinów z szerokim uśmiechem na ustach. Nawet jeśli stracili tyle odłamków dalej pod ich pieczą są jakieś okruchy, a współpraca z Melancholią rozpaliła w niej jakąś nową iskierkę nadziei. Może po wszystkim uda się im dogadać? Za dziewczyną wszedł jej Pan i Kuro, którzy widzieli już ją wbiegającą po schodach na górę. Brązowowłosy z kobiety spojrzał na drugiego wampira, który ziewał w jego rękach. Ona na pewno jest lenistwem?

— Sakuya! — Otworzyła drzwi od pokoju w którym leżał zielonowłosy czytając jakiś magazyn. Chłopak spojrzał z nad gazety na niebieskowłosą uśmiechając się delikatnie — i jak twój brzuch?

— Mogłoby być lepiej — Zaśmiał się odkładając gazetę na miejsce i skrzywił się lekko próbując unieść wyżej na łóżku. Cholera wie z czego były naboje do tego dziadostwa, ale na pewno nie była to zwykła broń. Za wolno się regeneruje to pewne. Żeńskie Lenistwo paroma szybszymi krokami znalazło się przy łóżku siadając w nogach.

— Mam coś dla ciebie — Zaczęła grzebać po kieszeniach i w tym samym momencie do pokoju wszedł Shirota z czarnym kotkiem w rękach. Uśmiechnął się przyjacielsko do wampira, który odwzajemnił uśmiech. Sleepy Ash zeskoczył z rąk chłopaka by pokonać ten sam dystans, co wcześniej Osaka i przybierając swoją wampirzą formę usiadł obok niej na łóżku przyglądając się co robi. Mahiru zajął krzesło obok zielonowłosego.

— Słyszałem od Misono, że po wakacjach wracasz do nas do szkoły.

— O tak! Znowu będziemy w tej samej klasie — Watanuki wyciągnął w stronę nastolatka rękę, którą brązowowłosy z przyjemnością przybił. Alicein nic mu wcześniej nie wspominał i dopiero jak usiedli porozmawiać o współpracy z Daisaki dowiedział się o tej nowinie.

— Znalazłam — Wystawiła kopertę przed siebie chcąc ją podać leżącemu. Sakuya pierw popatrzył na przedmiot po czym na szeroko uśmiechniętą dziewczynę. Niepewnie złapał za papier muskając opuszkami palców jej dłoń czując jak znowu robi się odrobinę czerwony. Nigdy chyba się do tego nie przyzwyczai i każdy z żeńskich Servampów będzie go onieśmielać.

— To kartka z baru?

— Dokładnie — Żeńskie Lenistwo zachichotało widząc jego zakłopotaną minę — powiedziałam Shuncie, co się wydarzyło i razem z resztą pracowników postanowili ci zrobić prezent!

Rozłożył kartkę, która z małej nagle zrobiła się dwa razy większa widząc różnorakiego rodzaju napisy o szybki powrót do zdrowia czy dziwne rysunki. Po czym na samym dole malutki pliczek papierów, który wyglądał na bony i zdziwiony spojrzał na dziewczynę.

— Trochę mi się wymsknęło, że chcesz wrócić do szkoły i.. — Podrapała się zakłopotana po głowie. Zaczęła być chyba coraz bardziej wylewna niczym Inaba — dostałeś wyprawkę.

— Normalnie kocham cię dobra kobieto.

Niebieskowłosy pokręcił zniesmaczony głową wznosząc oczy ku niebu czemu przyglądał się ich Pan. Może Watanuki nie skończy jako dywan jak tak dalej pójdzie? Osaka szturchnęła znudzonego wampira ramieniem patrząc na niego pytająco, ale on tylko wzruszył ramionami. Sakuya ukrył twarz za zabazgranym papierem nie mając ochoty na to patrzeć. Chyba coraz bardziej zaprzepaszcza swoją szansę by chociaż trochę polubić się z najstarszym Servampem. On w sumie do wampirzycy nic nie czuje oprócz wdzięczności, ale czując na sobie przeszywający wzrok tych czerwonych oczu za każdym razem ma wrażenie jakby miał go zeżreć przy pierwszej lepszej okazji. Dziewczyna spojrzała na Mahiru, który wolał się nie mieszać w te sprawy pokazując jej by poczekali z męskim Lenistwem przed wejściem.

— Chodź Kuro — Zielonowłosy patrzył jak Raimei podnosi się z materaca łapiąc zdezorientowanego wampira za rękę by wstał, co zresztą zrobił. Brązowowłosy odprowadził ich jeszcze spojrzeniem zanim zniknęli za drzwiami.

— Więc... co ty na to by jak wrócisz do zdrowia przejść się z nami do karaoke?

— Ale, że z tobą i twoimi wampirami?

— Nie. Z Ryusei'em i Koyuki'm — Uważnie patrzył jak twarz wampira z uśmiechniętej momentalnie posmutniała i spuścił głowę — coś nie tak Sakuya?

— Nie, nie. W porządku — Zmusił się do uśmiechu widząc zmartwione spojrzenie w oczach przyjaciela. Zacisnął mocniej dłonie na pościeli. Nie widział ich od tak dawna z bliska i tylko czasami podchodził do szkoły by popatrzeć jak sobie radzą — po prostu tyle czasu mnie nie było pomiędzy wami, że nie wiem czy potrafiłbym...

— Dasz radę! — Chłopak złapał zdziwionego wampira za rękę by za chwilę na twarzy nastolatka pojawił się szeroki uśmiech — w końcu znowu jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

Zielonowłosy uśmiechnął się do niego tym razem szczerze przytakując głową by ścisnąć mocniej dłoń Shiroty. Wiele czasu temu wyciągnął do niego rękę, którą ochoczo pochwycił zdobywając dzięki temu najlepsze chwile swojego życia. Teraz też tak będzie, bo jej nie odtrąci. W końcu są przyjaciółmi na dobre i złe, tak?

_______________

Sleepy Ash szedł w milczeniu obok wampirzycy, która stawiała sprężyste kroki oglądając ogród chyba z każdej możliwej perspektywy. Jak przez tyle czasu zmieniał jej się humor to teraźniejszy tak kipiał optymizmem, że jeśli mogłoby to zabijać to dopiero ona by rozpętała Armagedon. Nachyliła się nad białą różą wyciągając w jej stronę dłoń.

— Jak myślisz Kuro.. — Servamp spojrzał w jej stronę trzymając dłonie w kieszeniach — jaki kolor róży mogłaby mieć Mutsuko jakby nią była?

— Pewno zabójczy.. — Ta.. Miała coś jeszcze dodać, kiedy chłopak po prostu odszedł sobie w inną stronę kładąc się w cieniu.

— Coś nie tak Kuro..?

— A musi coś być? — Widząc podejrzliwy wzrok dziewczyny odrobinę się odsunął. Popsuł mu się humor to wszystko. Obudzono go z samego rana nie dadząc nawet w spokoju zejść śniadania, a jak ona tak na niego patrzy to ma wrażenie jakby zaraz miała mu wypruć flaki samym spojrzeniem. Wznosiła wzrok do góry wzdychając. Faceci. Nigdy ich nie zrozumiesz. Najlepiej jak znajdzie jakąś wymówkę by przestała mu zawracać dupę tym tematem — po prostu nie potrafię zrozumieć z czego ty się cieszysz. Sama powiedziałaś, że twoja siostra zawarła z tobą chwilowy sojusz. Później oboje wiemy, co będzie i nie zakrywaj tego tym dziwnym optymizmem, bo to jest straszne..

Serio? O to mu się rozwodzi? Ruszyła przez kamienną dróżkę by dołączyć do wampira na ziemi i położyła się obok niego patrząc w górę. Uniosła zdziwiona brew zdając sobie sprawę, że kiedyś już tutaj leżeli — dokładnie w tym samym miejscu. I co ciekawsze od tego także prawie minął rok, wtedy pierwszy raz przestała się czymś przejmować jak to mawia Kuro — wreszcie miała coś w dupie.

— Niemożliwe.. ty się zacząłeś przejmować końcem świata.. — Co? Raczej nie powinien się tym przejmować dopóki mają jeszcze trochę czasu. Skąd jej takie głupie pomysły przychodzą do głowy? — ty się zacząłeś się czymś przejmować. Chyba naprawdę nadciąga apokalipsa.

— Przestań się ze mnie zgrywać — Słysząc chichot z jej strony przewrócił oczami. Jak wcześniej go nie irytowała tak dzisiaj jest upierdliwa. Tak bardzo upierdliwa, że zacznie się chyba modlić by ten sojusz trwał najkrócej.. Wolał tamtą bardziej zrzędzącą kobietę. Przymknął oczy chcąc trochę przysnąć dopóki Shirota ich nie zawoła i zacznie się kolejny dzień cierpienia oraz męki.

— Naprawdę byłeś gotowy zamienić Akirę w wampira byle tylko mi pomóc? — Momentalnie otworzył oczy słysząc dość poważny ton niebieskowłosej, która dopiero, co chichrała się jak głupia. Odkręcił głowę w jej stronę widząc jak podparta na łokciu patrzyła się na niego czekając na jakąś odpowiedz. Chyba męczyło ją to ostatnio, bo nie raz próbowała o coś zapytać po czym rezygnowała udając, że nic nie mówiła.

— A to takie dziwne? — Poczuł przyjemne mrowienie w brzuchu i tylko starał się brzmieć jak najnormalniej by tylko kobieta nie usłyszała, że jego głos odrobinę zaczyna drżeć. Sam się często nad tym zastanawiał, bo nigdy nie chciał nikogo zamieniać w potwora. Nawet, jeśli by był chętny. Nieświadomie świdrował wzrokiem dziewczynę naprzeciwko by zatrzymać się na jej ustach i w pewnej chwili złapać za dzwoneczek na swojej szyi. Musi zająć czymś ręce, bo to zaczyna być krępujące. Upierdliwe...

— Jesteś dziwny Kuro — Dziwny? Ale, że w złym sensie? Raimei podniosła się z leżenia wyciągając do niego rękę. Od razu było widać, że nie miał ochoty wracać do tamtego tematu. Nie powinna go więcej drążyć. Uśmiechnęła się do niego szeroko potrząsając lekko dłonią by ją złapał — dopóki nie ma Mahiru zbijmy czas bardziej aktywnie niż leżenie na trawie. Może... potańczymy?

— Do.. czego? — Zrozumiałby jeszcze jakby byli, gdzieś gdzie gra jakaś muzyka i wtedy by wpadła na ten pomysł. Ale, że tutaj w ogrodzie? Podniósł się z trawy przyglądając się jej czy mówi poważnie i popatrzył po otoczeniu. Nawet nie ma jeszcze takiego złego słuchu i owszem słyszał ćwierkanie ptaków oraz jakieś rąbania z ulicy, ale to raczej nie nadaje się do czegokolwiek. Zwłaszcza jak trawa wyglądała tak kusząco by się na niej z powrotem położyć.

— A musi być do czego? — Zaśmiała się podążając wzrokiem za wampirem i wreszcie łapiąc go za obie ręce — to dla relaksu! Wsłuchaj się!

_______________

Tsurugi nachylał się nad szkicem oglądając go z każdej strony. I na cholerę oni to naszkicowali? Popatrzył w prawo widząc broń na podwyższeniu, która grzecznie okręcała się wokół własnej osi.

— I coś macie Akira?

Białowłosa spojrzała na niego z niemym wyrzutem. Czy coś mają? Co ona kurwa cudotwórca? Ciężko pracować na dwa baty, kiedy musi ukrywać wszystko przed swoim pracodawcą. Ale co może wiedzieć pacan, który tylko poluje na wampiry?

— Oczywiście mamy — Wzniosła oczy do nieba wracając do oglądania kuli, którą wyciągnęła z broni. Na pierwszy rzut oka nie było w niej nic nadzwyczajnego ot tak zwykły nabój. Poprawiła okulary na nosie i przysunęła ją wprost przed swoją twarz. Srebrny przedmiocik migał w jej dłoni jakby był czymś naoliwiony. Może powinna zbadać te dziwne coś?

Podeszła szybko do stołu łapiąc za nożyk zaczynając skrobać po kuli czemu dalej przyglądał się zainteresowany czarnowłosy. Czy on nie ma nic do roboty na mieście? Nie wiem łapanie jakiś krwiopijców? Zakasłała sztucznie chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.

— Oj daj spokój Akira! Chciałbym coś pomóc.

Gdzie ten Johannes się podziewa do cholery?! On poszedł do sklepu na inny kontynent? Usłyszeli głośne wrzaski z innego pomieszczenia i podnieśli głowy patrząc na wejście. Pierw do środka wszedł Jeje w towarzystwie Hoshiego i Yoru by za nimi wszedł wściekły blondyn niosący laleczkę bez głowy i osoba na którą czekała od dłuższego czasu. Mikuni wydzierał się na mężczyznę wyraźnie poruszony stratą kolejnej z laleczek. Niektórzy powinni iść na leczenie.

— I jak idzie? — Przed jej twarzą wyskoczył zainteresowany Yoda wpatrując się już w zachłannie przedmiocik, który kroiła kobieta i skrzywiła się nieznacznie. W tym miejscu przydałoby się więcej przestrzeni.

— Jak dacie mi oddychać to na pewno pójdzie szybciej.

Wampir zignorował jej uwagę i chyba tylko do drugiej Zazdrości dotarł sens tych słów, bo szybko przemieścił się na drugą stronę laboratorium by usiąść na kanapie. Chociaż jeden ją rozumie w tym całym dzikim barłogu. Straciła na chwilę kontakt z kulą słysząc trzask z prawej strony, gdzie Alicein chciał zabić jej brata i ciskając na ustach tysiące przekleństw ruszyła w ich stronę. Niech się zabijają, ale ona potrzebuje skupienia!

— Tylko jedno cięcie Mikuni.. — Wyciągnął zadowolony nożyczki wskazując nimi na niego, a przerażony chłopak do siebie przycisnął Abel i pociągając po drodze za plecy Yoru — w imię nauki!

— Wiesz, co powie Osaka jak się dowie, że chcesz ciąć jej podklasę!?

— Yoru nawet nie poczuje tych nożyczek.

— Ymmm... chłopaki ja tutaj stoję.. — Wampirzyca kręciła niedowierzająco głową, że oni naprawdę się kłócą o takie rzeczy. Może i by się nawet zgodziła na malutkie cięcie, ale widząc jak jedna z laleczek chłopaka skończyła bez głowy nie będzie ryzykować iż ona swoją także straci.

— Możecie się kłócić poza tym miejscem? Niektórzy chcąc pracować. Cześć Yoru — Mężczyźni popatrzyli na zdenerwowaną Akirę po czym każdy odwrócił głowę do stołu, gdzie słychać było trzask i machającego dłonią niskiego Servampa. Podskakiwał trzymając swoją rękę mrucząc pod nosem, że boli. NA LITOŚC JAK W PRZEDSZKOLU! Wściekła wróciła do stołu łapiąc za rękę czarnowłosego, który miał prawie, że łzy w oczach.

— Nie rycz, nie umrzesz — Chociaż się nauczy by nie pchać rąk, gdzie nie trzeba. Przysunęła sobie dłoń do stołu widząc wielkiego bąbla prawie na połowie dłoni. Poparzone. I to dość porządnie. — co dotknąłeś?

— Tej kulki...

Kamyia słysząc o tym podniósł się z kanapy, a w ślad za nim Jeje także stając przy stole by zobaczyć ten dziwny przedmiot. Czwórka osób ignorowała już wrzaski, które były coraz głośniejsze za nimi skupiając swój wzrok na niepozornej kuleczce z której rozcięcia zaczął wypływać srebrny płyn. Faustus złapała za strzykawkę, która leżała obok chcąc wciągnąć go odrobinę zanim ich stół skończy rozpuszczony niczym po kwasie. Niestety jak tylko przedmiot stykał się z płynem rozpuścił się natychmiastowo zostawiając dziurę. Co to kurwa jest? Niska Zazdrość odwrócił się widząc broń z której celowała wcześniej jego siostra i podbiegł łapiąc ją oraz wracając chcąc złapać lufą odrobinę tego czegoś.

Białowłosa chciała już mu coś powiedzieć, kiedy ku jej zdziwieniu rzeczywiście to działało. Broń idealnie nabrała cieczy na lufę nawet nie rozpuszczając chociaż kawałka. Ale... dowie się o tym, kiedy zmyje to z przedmiotu. Ruszyli przez pokój narzucając srebrną ciecz na kawałek szkła, które pękło jak tylko tego dotknęło.

— Chyba musimy wymyśleć, coś innego...

Żyłka na czole dziewczyny rosła coraz większa nie mogąc się skupić przez kłótnie za nimi i nie wiele się nawet zastanawiając wyrwała broń z rąk zdezorientowanego wampira celując prosto w kłócących się mężczyzn. Zacisnęła palce na spuście i nabój uderzył w ścianę pomiędzy nimi przez co w pokoju zapadła cisza.

— Zamknąć mordy, bo następna będzie w czyjejś dupie.. — Nie powinna używać rzeczy, które badają lecz jeszcze trochę i ją kurwica trafi. Niech mają trochę samozaparcia zasrańce jedne.

— Możliwe, że jeśli uda nam się to zbadać będzie można tym zniszczyć Willmonów — Akira popatrzyła w bok na Hoshiego, który w zamyśleniu patrzył na broń. Oni naprawdę chcą stawić czoła tym stworzeniom?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro