Rozdział 10 Dziewczyna dla wujka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kuro znudzony oglądał film wpychając sobie kolejną partię popcornu do ust, a Raimei leżała głową na jego kolanach, co jakiś czas zaciskając na nich dłonie jak jakaś gorsza morda wyskakiwała na ekranie. Nigdy nie zrozumie kobiet. Uprzedzał ją, że to horror, ale nie ona będzie oglądać. Ona sie nie boi to telewizja powinna się jej bać. A nie daj Boże wyskoczy coś na ekranie — od razu musi ratować miskę z popcornem przed jej nadpobudliwością. Te baby.

— Mówiłem ci, że to film nie dla ciebie — Wzruszył ramionami widząc jak dziewczyna zakryła twarz kocem jak bardziej obrzydliwy stwór wyskoczył na ekranie. To nawet było zabawne jak tak się bała. Sama łapała gorsze stwory, ale tego co najmniej powinna się bać trzęsie portami. Dobrze, że chociaż się nie wydziera jak Yuki, kiedy coś ogląda, bo osobiście by ją zatłukł.

— Ale.. ale ja się nie boje! — Nawet nie ściągnęła przedmiotu z twarzy słysząc dalej nieprzyjemny dla ucha wrzask kogoś zjadanego. Dlaczego nie mogą obejrzeć jakiejś komedii? Jest tyle fajnych filmów na ten wieczór, a on włączył jakąś krwawa masakrę.

— Nie wcale, a ten koc na twarzy to tylko dla niepoznaki — Wampir prychnął ubawiony. Od dobrego miesiąca nie mieli żadnych złych wieści na temat Angus'a. Marron dalej siedziała w więzieniu, bo nie chciała o niczym mówić, ale chociaż próbują ją jakoś przekonać do swojej wersji. Może, kiedyś się uda. Chociaż jemu to wszystko jedno, gdzie ta gówniara się podziewa byleby z dala od nich. Mają trochę chwili wytchnienia dla siebie i teraz Shirota wydaje się także całkiem znośny.

— Po prostu mi zimno..

— W twarz tak? — Wyjrzała odrobinę zza koca widząc szeroki jak na Sleepy Asha uśmiech. Rzadko się uśmiecha tak szczerze, więc za każdym razem jak go widzi robi się jeszcze bardziej czerwona niż zwykle. Krępujące. Usłyszeli znaną muzyczkę reklamy proszku do prania i niebieskowłosa mogła odetchnąć z ulgą by spokojnie wrócić do pokoju. Jakoś nie miała ochoty się przebijać przez cały salon w towarzystwie zjadanych żywcem ludzi, a raczej ich wrzasków. Nie wiedziała czego bardziej się bała. Tego darcia czy tego żarcia. Wygrzebała się jakoś z tego gorącego więzienia lub kokonu miłości jak kto woli z zamiarem wstania z kolan chłopaka, ale zaraz ponownie na nich wylądowała — a ty gdzie sie wybierasz?

— Ide tam, gdzie najlepiej lubisz spędzać czas — Brew chłopaka uniosła się do góry jakby próbował wysilić swój umysł do przewertowania jej słów — dokładniej mówiąc sypialni.

— Ależ moja droga czeka nas jeszcze co najmniej pół godziny seansu — Przetrwała prawie cały film chyba nie odpadnie na końcówce? Znaczy ona o nim dużo to nie opowie mając przez cały horror koc na głowie, ale dalej dzielnie siedziała na swoim miejscu. — przecież mówiłaś, że się takich rzeczy nie boisz. Więc jak jest?

Osaka pokręciła szybko głową jakby te pół godziny miało zaważyć na jej i tak smutnym życiu po czym szybko chciała wstać z jego kolan. Woli poleżeć w łóżku przeglądając jakieś kiczowate recenzję niż mieć później koszmary — szkoda, że nie pomyślała o tym zanim się uparła iż będzie to diabelstwo oglądać. Mądry Polak po szkodzie kurwa jego mać. Podniosła się z kanapy i jak miała już ruszyć w stronę pokoju usłyszała okropny pisk oznaczający chyba powrót obleśnego filmu i niczym przerażony kot miauknęła przyciskając się do zdziwionego niebieskowłosego. No cóż. Odwaga niczym u lwa. Westchnął ubawiony wyłączając telewizję.

— No już wyłączyłem możesz przestać się trząść — Osaka prychnęła zirytowana odsuwając się od wampira czując jak się robi znowu czerwona krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Ja się wcale nie boje!

— Jasne — Znudzony przewrócił oczami odkładając pilot na oparcie kanapy. Będzie musiał obejrzeć, kiedyś powtórkę. Chociaż ten film i tak z perspektywy tego, co ogląda dałby mu maksymalnie trzy na dziesięć. A patrząc na zachowanie drugiej połówki obok to ona by mu dała dobre osiem na dziesięć jak nie więcej. Raimei wyczuwając spojrzenia męskiego Lenistwa na sobie też popatrzyła w jego stronę.

— Co? — Wzruszył ramionami jakby nawet mu się nie chciało odpowiedzieć na to pytanie. Teraz jak jest poddenerwowana lepiej udawać, że się ze wszystkim z nią zgadza inaczej zapłaci się za to własną śledzioną. Zresztą jak się na wszystko zgadzasz masz spokój. Dobra taktyka. — dobra no.. może trochę się boję.

— Trochę?

— No dobra. Trochę bardzo.

— Toś na cholerę to oglądała? — Tak jak myślał. Baby. Co z tego, że się boi? Nie ona będzie oglądać! Jakby on miał oglądać każdy film, którego nie lubi to już dawno by nie spał po nocach.

— No.. bo chciałam z tobą posiedzieć — Po tych słowach szybko odwróciła wzrok w inną stronę wstając szybko i chcąc już zniknąć z tego miejsca tam, gdzie planowała. Zawsze się krępowała jak miała coś takiego powiedzieć. Kobieca logika i weź tu je zrozum. Nie da się ich zrozumieć! Kuro szybko przysunął się do końca kanapy przyciągając dziewczynę na kolana i łapiąc za pilota by włączyć, co innego.

— Ale tyś upierdliwa.. — Mruknął czując jak się rumieni przytrzymując ją w talii by nie wstała szukając czegoś po kanałach i zatrzymał pilota na programie kulinarnym. Miło było takie coś usłyszeć, ale następnym razem niech się nie poświęca — następnym razem po prostu powiedz bym przełączył na coś innego.

— Uważasz, że oglądanie jak ktoś tłucze kotlety to idealny pomysł na sobotę wieczór?

— Trzeba rozwijać nasze hobby — Dla kogo to hobby dla tego hobby. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jak Servamp z zainteresowaniem obserwuje program.

— Ty poważnie chcesz oglądać jak ktoś tłucze kotlety! — Zaśmiała się głośno niedowierzając, że naprawdę on chce to robić. Zawsze wiedziała, że chłopak ma dziwne lubowania, ale to przebiło wszystko. Wiele razy widziała jak męskie Lenistwo ogląda programy kulinarne lecz nigdy nic nie ugotował i to raczej ją męczył by mu coś zrobiła do jedzenia. Jego jedynym tworem, który zrobił była jajecznica i cud, że weszła do kuchni inaczej jajko by skończyło marnie o patelni nawet nie wspominając.

Kuro popatrzył na nią kątem oka. Chociaż ją trochę rozbawił na wieczór. Puścił jej talię by pchnąć ją na kanapę i na nią wejść przytrzymując dłonie wampirzycy uśmiechając się zboczenie.

— Jak nie pasuje program możemy się zająć czymś innym. Tam tłuczenia nie ma, ale.. — Niebieskowłosa chciała się już odezwać, kiedy usta wampira naparły na nią z taką siłą, że wbiła się w poduszkę za sobą. Chociaż niech tutaj się zamknie, bo ileż można gadać?

______________

Mahiru chodził po sklepie przeglądając wszystkie możliwe środki czystości próbując znaleźć najlepszy. Ostatnio Sleepy Ash wylał na dywan ramen i musiał poszukać jakiegoś innej chemii, bo tym co już próbował nic nie dawało. Jego drugi Servamp proponowała wybielacz, ale wtedy z dywanu już nic nie zostanie. Złapał za jakąś szklaną butelkę z dziwnym płynem, który dawał z daleka. Tak to na pewno to wypierze, ale pewnie przez godzinę nie wejdą do salonu, a znając czuły węch żeńskiego Lenistwa to dobre pół dnia. To może lepiej jeszcze weźmie odświeżacz, bo stary cały wypsika.

— Mahiru! — Słysząc głos wampira odwrócił głowę widząc biegnącego w jego stronę Sakuy'ę. Umówili się, że zielonowłosy dzisiaj zje z nimi kolację, bo dawno już u nich nie był. Watanuki odkąd pracował i zaczął chodzić do szkoły wkoło jest zajęty. Na szczęście zaczęły się wakacje, więc będzie miał dla nich więcej czasu i wyglądał na także zadowolonego z tego powodu. Podklasa Tsubakiego jak tylko dobiegła do nastolatka złapał go za kark zaczynając czochrać go bratersko po głowie.

— Sakuya daj spokój! — Brązowowłosy próbował się wyrwać śmiejąc głośno, jednak mocne ramiona zielonowłosego były za silne, więc równie dobrze mógł siłować się ze słoniem i wyszło by na to samo.

— Nie widzieliśmy się od trzech miesięcy — Odsunął Shirotę uśmiechając się jeszcze szerzej o ile to możliwe i obejrzał nastolatka od stóp do głów — i jak? Jak działa wchodzenie w dorosłe życie?

— A weź przestań — Machnął ręką wracając do obserwowania zapachów. Musi wybrać taki by jego Servampy nie zaczęły wymiotować od samego czucia. Kiedyś jak kupił waniliowy zapach pierwszy raz widział by niebieskowłosa tak szybko zmieniła kolor na twarzy znikając w łazience. Od tej chwili zastanawia się jak coś kupuje. Zwłaszcza zapachy.

— Wyglądasz na zmartwionego. Coś się stało? — Słysząc podejrzliwy głos Watanukiego uśmiechnął się niepewnie. Wampir dopiero ostatnio dowiedział się o Angus'ie jak Osaka dochodziła do siebie w Rezydencji.

— Marron dalej jest w więzieniu i nic nie chce powiedzieć — I to zaprząta mu głowę? Przecież dopiero miesiąc tam siedzi. Przecież to normalne! By ktoś pękł to musi tam spędzić co najmniej dwa miesiące. I tak niech się cieszą, bo z tego co słyszał idąc raz korytarzem słyszał rozmowę Layli z Hosh'im i Jeje, którzy najchętniej by wpakowali temu dziecku porcje ołowiu w dupę. — do tego każdy z nas jest zagrożony, jeśli ojciec Lizzy dowie się o magii.

— Nie masz, co się zadręczać Mahiru — Zielonowłosy zabrał mu z dłoni koszyk ciągnąc już w stronę słodkich przysmaków wrzucając po drodze co mu wpadło w ręce — dzisiaj mamy spędzić miły wieczór bez żadnych zmartwień. Które chipsy je Osaka, a które Kuro?

— Co..? A.. oni jedzą właściwie to samo, więc co wrzucisz to zeżrą — Watanuki zaśmiał się pod nosem słysząc znudzony ton nastolatka, który chyba jak on uśmiechnął się pod nosem. Tak nie ma co się martwić. Na razie mają spokój. Złapał za paczkę Pocky po czym wyciągnął rękę po jeszcze dwie. Lepiej wziąć zapas. Jeszcze jak żeńskie Lenistwo, ale niebieskowłosy na pewno go wreszcie zeżre z dudami. — co u ciebie słychać Sakuya?

— To co zwykle. Praca, praca, praca — Pokręcił głową wzdychając znudzony. Dalej mieszkał w Rezydencji, bo jak chciał się wynieść co było większym szokiem to Misono go zatrzymał twierdząc, że rzekomo nie poradzi sobie w wielkim mieście. Pierw miał niby zostać do momentu jak fioletowowłosy wróci z wymiany, a potem przeciągnęło się iż zostaje u nich na stałe. Nawet zaczął lubić Aliceina mimo, że dzieciak jest strasznie irytujący i przemądrzały to ma złote serce. — ale teraz będę miał więcej wolnego to możemy wybierzemy się na plażę. Co ty na to?

Kusząca propozycja zwłaszcza, że jego Servampy teraz mogą spokojnie chodzić po słońcu. Zresztą weźmie parasolkę to w razie czego będą mogli się tam schować. Może udałoby mu się jeszcze kogoś namówić na ten wycieczkę? Trochę by odpoczęli po ostatnich nieprzyjemnościach — zwłaszcza skłaniał się do Lizzy, która niby udawała twardą to minę miała nietęgą.

— Świetny pomysł Sakuya — Zielonowłosy zarumienił się widząc szeroki szczery uśmiech chłopaka odwracając spojrzenie w inną stronę. Uczucia innych ludzi są takie kłopotliwe. — a masz może jakieś wiadomości od..

— Tsubakiego..? Nie — Pokręcił przecząco głową — po pokonaniu Willmon'ów całkowicie mnie od siebie odsunął. Już wtedy mi mówił, że daje mi wolną rękę i widać trzymał się swoich słów. To lepiej dla nas dwoje w końcu nie muszę stać po żadnej stronie barykady.

Brązowowłosy wiele razy się zastanawiał nad tym jakby wyglądało jego życie bez wampirów i chyba dopiero wypadek z Marron spowodował, że naprawdę się bał nie o siebie, a o Osakę. Sleepy Ash też niby zachowywał się jak zwykle, ale jego nerwy wyczuwał na kilometr — może za długo już ich zna dlatego wie czego się po każdym spodziewać. I nawet miał o tym jej wspomnieć, ale następne sytuacje spowodowały iż wypadło mu to z głowy. Poczuł wibracje telefonu i wyciągnął aparat czytając sms otwierając szeroko oczy.

— Mahiru?

— Musimy wracać jak najszybciej do mojego mieszkania! — Ignorując zdziwiony wzrok zielonowłosego złapał go za dłoń ciągnąc już w stronę kasy. Nie ważne już co pobrali teraz muszą się dostać do domu przed nim. W biegu zaczął wystukiwać numer na komórkę wampirzycy. U Kuro nawet nie liczył, że chłopak odbierze, bo to by się równało z cudem.

________________

Servamp oderwał się od całowania dziewczyny po dekolcie podnosząc odrobinę i rozglądając za dziwnym dźwiękiem roznoszącym się po pomieszczeniu. Nienawidził tego dzwonka, który był chyba gorszy od odkurzacza nastolatka. Raimei też się podniosła do siadu rozglądając za swoją rozdartą komórką. Złapała za kurtkę leżąca z koszulką na ziemi grzebiąc by wyciągnąć irytujący w tym momencie aparat widząc połączenie od ich Pana. A temu co?

— Halo?

Raimei gaście wszystko w domu i posprzątaj, co możesz! — Brew kobiety uniosła się do góry, a Sleepy Ash westchnął zrezygnowany. No to tyle było ze spokojnej soboty. — wujek kieruje się już do mieszkania i do tego nie sam!

— Zaraz jak to nie sa... — Nie dokończyła słysząc jak drzwi otwierają się z zamka i zamarła z komórką przy uchu odwracając powoli głowę w stronę korytarza. Męskie Lenistwo miał na tyle motywacji, że szybko się poderwał łapiąc w biegu dziewczynę i ich ubrania by wskoczyć do pokoju ich Pana, który był bliżej szybko przymykając drzwi. Niebieskowłosa zaklęła widząc grający telewizor, ale teraz nie mieli jak go wyłączyć.

— Chyba Mahiru zapomniał wyłączyć telewizor.

— Mahiru? — Oba Servampy otworzyły szerzej oczy słysząc dobrze im znany drugi głos i usta wampirów równo bezdźwięcznie wypowiadało jej imię jakby dalej nie dowierzali, że ta kobieta mogła się tutaj znaleźć. Dziewczyna ignorując to, że mogą ją zobaczyć wyjrzała odrobinę chcąc się upewnić czy dobrze usłyszała.

Nachyliła się wyglądając ze szpary drzwi widząc jak wujek ich Pana wszedł z siatką do salonu kładąc ją na stole, a za nim fioletowowłosa kobieta. Tak teraz była pewna to była siostra Kuro — The Mother. Co ona tutaj robi? Servamp Gniewu odwróciła się w stronę drzwi w której były Servampy i Osaka cofnęła się do tyłu jak nic wiedząc, że ona ją widziała przynajmniej tak to wyglądało.

— Nie wydaje ci się, że ktoś tutaj jest?

— Jedynie, kto się tu może kręcić to oba koty syna mojej zmarłej siostry — Kobieta drgnęła unosząc brew do góry. Koty? Chłopak o imieniu Mahiru? — o wilku mowa. Witajcie moje kochane futrzaki!

Usłyszała jak drzwi od pokoju się otwierają przez które wyszły oba koty, które dobrze znała. Toru pokonał szybkim ruchem salon by podnieść oba zwierzaki do góry przyciskając do siebie, aż się skrzywiły. Jakby nie rozpoznawała w jednym z nich swojego starszego brata to mogłoby to robić za uroczą scenę. Tak to cały czas widzi oba Servampy błagające o litość, kiedy mężczyzna ściska je będąc święcie przekonanym iż to są dwa niewinne kotki — niewinne do ostatniej kropli krwi jego wychowanka. Słodko! Podszedł do skrzywionej The Mother, której twarz raczej mówiła bez kija nie podchodź, ale brązowowłosy się wcale tym nie przejmował.

— Lubisz koty? — Właściwie nigdy o to nie zapytał, ale widząc jej zdziwiony wzrok jak patrzyła na te dwie puchate kulki wolał się upewnić. Lecz nie mógł pozbyć się wrażenia jakby było dziwnie krępująco tutaj w tym momencie. Fioletowowłosa przełknęła ślinę wyciągając drżącą dłoń by pogłaskać oba koty, które nie spuszczały z niej wzroku jak zaczarowane. Już się polubili! Jakie to urocze!

Uderzyły drzwi i do domu wbiegł zmachany nastolatek w towarzystwie Watanukiego, który dzierżył wszystkie siaty. Mając duszę na ramieniu ruszył korytarzem do salonu modląc się by wampiry zdążyły się przemienić. Słyszał w telefonie te panikę jak otwierały się drzwi i rozłączyło go z nimi, więc mógł mieć tylko nadzieję. Wszedł do pomieszczenia połączonego z kuchnią i musiał parę razy pomrugać by zrozumieć to co właśnie widzi — dokładniej skąd w mieszkaniu wzięła się The Mother w towarzystwie jego wujka.

— Och i jest mój siostrzeniec! — Kobieta poznając Pana swojego brata zmieszała się teraz naprawdę zdając sobie sprawę, że umawiała się z niewłaściwą osobą. Niedobrze. Miała znaleźć sobie Pana, ale w takiej sytuacji lepiej zostawić go w spokoju — poznajcie się! Witaj Sakuya.

— D..dobry wieczór Panie Shirota — Odwzajemnił niepewnie uśmiech starszego Shiroty. Bardzo krępująca sytuacja widząc jak przy okazji dalej przyciska do siebie oba koty, które wołały nieme „pomocy"

— My... — Brązowowłosy spojrzał na Sakuy'e szukając w nim ratunku, ale wampir był tak samo zdziwiony jak on. Zwrócił swój wzrok na siostrę swojego wampira i uśmiechnął się lekko — my się już znamy wujku.

— N-naprawdę? A to ci niespodzianka! — Mężczyzna zaśmiał się głośno odkładając koty na kanapę chcąc już przenieść torby do pokoju w którym zawsze urzęduje Raimei i Kuro — a myślałem, że zrobię ci niespodziankę przyprowadzając swoją dziewczynę.

— Co..? — Oczy nastolatka otworzyły się szeroko na to wyznanie i był niemal pewny, że z ust Raimei wyszło ciche „chyba sobie z nas kurwa kpisz". Toru nucąc pod nosem otworzył drzwi od gościnnego pokoju wnosząc rzeczy, a spojrzenia czwórki osób w których dwójka dalej w zwierzęcych formach przeniosła się pytająco na kobietę. Fioletowowłosa popatrzyła na nic.

— Nie patrzcie tak na mnie jakby wyrosła mi trzecia noga. Zwłaszcza ty bracie. Koty nie robią tak idiotycznego wyrazu twarzy — Minęła szybko kanapę kucając przy czymś i podnosząc czarny koronkowy stanik przez co biały kot miał ochotę strzelić się w głowę łapką, a Sleepy Ash mruknął zażenowany. — i chyba coś zgubiłaś siostro.

Twarze młodego Shiroty jak i Sakuy'i zrobiły się czerwone by równo odwrócić głowy w inne strony. Mimo, że od dłuższego czasu niebieskowłosa tu mieszka dalej widok jej bielizny krępowała nastolatka i teraz mógł doskonale zrozumieć w czym przerwał Servamp'om jego wujek — i wcale nie poprawiało tej i tak zawstydzającej sytuacji.

— Słuchajcie zjemy może coś na mieście, co wy na to? — Jak tylko starszy Shirota wyszedł z pokoju fioletowowłosa szybko schowała stanik nie chcąc wkopywać osób w tym pomieszczeniu. Widać ten człowiek rzeczywiście nie wie, co jego siostrzeniec trzyma w domu albo nie chce tej informacji do siebie dopuścić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro