Rozdział 48 Nawiedzony kompleks

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



                Mahiru nerwowo okręcił się po pokoju. Oni nie mogą go tutaj trzymać! Słyszał ten alarm i na pewno wampiry będą potrzebowały jego pomocy. Zwłaszcza mając z nim kontrakt! Przywołał swój oręż uderzając nim w drzwi z największą siłą jaką miał, jednak metalowy przedmiot nawet nie drgnął. Tsuyuki posadził go w naprawdę najlepiej strzeżonym mieszkaniu w całym kompleksie.

— No rzesz kurwa! — Jak tylko słowa wydostały się z jego ust szybko przytkał je sobie ręką. Dobry Boże on przeklina! Bluzgi Raimei zaczynają mieć na niego zły wpływ. Zaraz o czym on teraz myśli..

Zaczął okręcać się po pokoju szukając jakiegoś sposobu by z niego wyjść. Przecież to nie możliwe by nie było żadnego innego wyjścia z tego pomieszczenia oprócz przeklętych metalowych drzwi. Nagle w oczy nastolatka rzucił się szyb wentylacyjny, który był przy okapie kuchennym. Musiał robić za dodatkową wentylację jak zwykły okap nie dawał sobie rady. Podbiegł szybko do szafek kuchennych zaczynając się po nich wspinać. Wreszcie stając na palcach próbował ściągnąć kratę, która jak na złość została przewiercona do ściany. Nie ma sensu się z tym siłować.

— Muszę znaleźć coś ostrego.. — Nastolatek zeskoczył z blatu przewalając wszystkie szuflady w poszukiwaniu sztućców. Dzisiejszego dnia gotowaniem zajmowała się Osaka, więc on nawet się nie interesował by zobaczyć skąd wyciąga wszystkie ostrza. Po paru minutach, które zdenerwowanemu Shirocie ciągnęły się wieczność znalazł upragnioną szufladę z metalami łapiąc za nóż do masła. Powinno się udać.

Wrócił z powrotem na górę, jednak stając na palcach nie da rady przy okazji okręcać śrubek. Przydałoby się coś do podłożenia, ale wtedy byłoby to niestabilne i spadł by z szafek i wtedy na pewno do niczego by się nie przydał. Jakby umiał latać jak jego Servamp'y... Nagle go olśniło i kolejny raz przywołał swój oręż zmuszając go do zamiany w miotłę. Wskoczył na przedmiot, który chyba pierwszy raz odkąd pamiętał naprawdę go słuchał. Podleciał do góry kucając na nim i zaczynając kręcić zrzucając śrubki na ziemię. Na koniec uderzył z kopniaka w kratę, która z głuchym łoskotem spadła na szafki.

Chłopak zeskoczył z oręża łapiąc się krawędzi wejścia i wspiął się do środka. Sam kazał się zamknąć w tym więzieniu, ale... jeśli ktoś zaatakował C3 to nie może stać bezczynnie, kiedy Raimei i Kuro tam są. Czołgając się skrzywiał się, co jakiś czas widząc zakurzone korytarze, ale chyba najgorsze było za nim, bo sam początek składał się z samych tłustych dróżek. Jak to wszystko się skończy to nawet nie ma co prać tego pieprzonego mundurka i od razu go wyjebie do śmietnika.

Będąc nad jakimś z korytarzy zobaczył kratę z której mógłby spokojnie zejść na dół. Podkulił się jak najbardziej mógł zaczynając uderzać wolną nogą w przedmiot, który po jakimś czasie lekko pokrzywiony spadł z hukiem na ziemię. Podążając jego śladem Mahiru zrobił to samo zeskakując na dół. Jak na alarm, który wcześniej zrobił tyle zamieszania było strasznie cicho. Zupełnie jakby wyszedł w innej agencji.

— Masz problem Mahiru..? — Nerwowo obrócił się w bok widząc lusterko w którym odbijał się Popiół machając mu wesoło ręką. Brązowowłosy stał w ciszy patrząc na przedmiot, gdzie widział powód swoich problemów — może ci pomóc..?

— Nie, dzięki obejdzie się — Podszedł do przedmiotu wyciągając oręż po czym rozbił szybę na parędziesiąt kawałeczków i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, co zrobił. Zdenerwowany cofnął się kawałek. Dawny on by tego nie zrobił. Mało tego nawet by o tym nie pomyślał.

Nie dane było mu o tym więcej rozmyślać, bo usłyszał huki z prawego korytarza, które mogły świadczyć tylko o tym, że ktoś się tutaj zbliża. Nie mając kompletnie innego pomysłu schował się za rozbitą szafkę obserwując przyciemniony korytarz.

— Jesteś pewien, że gdzieś w tym skrzydle są ukryte żywioły? — Głos jakiejś dziewczyny odbił się po ścianach i zainteresowany brązowowłosy wyjrzał odrobinę widząc dwie postacie idące w te stronę.

— Według tego, co tłumaczyła Mutsuko to jest w tę stronę Elayria — Shirota prawie jęknął przerażony widząc Higana, ale to nie czerwonowłosy wampir nim tak wstrząsnął, ale jego towarzyszka. Doskonale pamiętał rozmowę w domu na temat tej wampirzycy i nie chciał poznawać jej zdolności na swojej skórze.

— Wiesz Berukia mówił, że jesteś stary i z twoją pamięcią jest różnie — Brązowowłosa jakby nigdy nic wzruszyła ramionami i mijając drewniany mebel zatrzymała się na chwilę — słyszysz to?

Nastolatek zbladł wciskając się bardziej w ścianę oraz zatykając usta ręką, by nie wyszedł z niego żaden dźwięk. Usłyszał kroki zmierzające w jego stronę. Jasna cholera to koniec! Elayria miała już zajrzeć za mebel, kiedy tatuaż zapiekł chłopaka i kawałek od nich uderzyło coś o ścianę i dwójka zainteresowanych wampirów spojrzała w tamtą stronę.

— To tylko wiatr — Podklasa Tsubaki'ego wzruszyła ramionami zaczynając się śmiać z młodszej towarzyszki — spetryfikowałaś właściwie wszystkich w tej części. Nie jest możliwe, by przeżył ktokolwiek. Chodź czas nas nagli.

Dziewczyna rzuciła jeszcze zdenerwowane spojrzenie w stronę Mahiru i ruszyła biegiem za mężczyzną, który był już kawałek dalej. A Shirota odetchnął z ulgą. Odwrócił twarz w lewo i prawie krzyknął spotykając się twarzą w twarz z białą pacynką.

— No chyba nie pozwolisz im wziąć tego, co chcą. Prawda, Mahiru?

Nim zdążył odpowiedz stworzenie rozpłynęło się w powietrzu zostawiając samego nastolatka. Co to kurwa było..? Potarł spocone czoło, by się podnieść i po cichu ruszyć za podklasami. Musi ich zatrzymać przed zdobyciem tych przedmiotów tylko jak sam ma to zrobić?

__________

Raimei uchyliła się przed płomieniem, który ugasił Hoshi. Fioletowowłosy zaklął pod nosem odskakując od szponów Kuro stając kawałek dalej. Ta walka ciągnie się coraz bardziej, a on nie ma szans z tą pieprzoną trójką. Reszta podklas zniknęła, gdzieś w chaosie i mógł mieć jedynie nadzieję, że Higan i Elayria znajdą żywioły dopóki on zajmuje się nimi.

— Czemu wy mi zawsze sprawiacie problemy.. — Takuda pokręcił głową wzdychając zirytowany formułując w dłoni kolejną kulę ognia — nie mam ochoty walczyć z wami.

Yoda zniknął z jego pola widzenia, by po chwili pojawić się nad bratem zaciskając dłoń w pięść w której pojawiła się kula wody. Zdenerwowany Servamp uniósł dłoń do góry zderzając się z nim pięściami i ściany w pomieszczeniu za trzęsły się od energii. W tej samej chwili przy wampirze pojawiła się Osaka kopiąc go prosto w plecy przez co Gniew przeleciał przez pół Sali uderzając o ścianę zjeżdżając po niej obolały. Czarnowłosy wyciągnął dłoń przed siebie wyczarowując łańcuch, który obwiązał młodszego brata.

— Wolałbym się z tobą spotkać w lepszej komitywie bracie.

Ichita prychnął odwracając głowę w bok jak cała trójka zaczęła się do niego zbliżać. Chociażby bardzo chciał nie miał z nimi szans. Na pewno nie w pojedynkę.

— Gdzie jest Elaryia, Ichita? — Niebieskowłosa skrzyżowała dłonie obserwując brata beznamiętnym spojrzeniem. Dopóki tamta przeklęta Elfka jest na wolności nikt w agencji nie jest bezpieczny. Takuda zadarł głowę patrząc na żeńskie Lenistwo by zaraz jego wzrok zatrzymał się na Sleepy Ash'u.

— Z chęcią bym się podzielił z tobą tą wiadomością, ale towarzystwo twojego kochasia strasznie mnie dekoncentruje — Co, kurwa? — masz coraz gorszy gust siostro i zaczynam się martwić o twój sta...

— Jak śmiesz gnoju.. — Niebieskowłosy nie zdążył dokończyć, bo został uciszony podniesioną dłonią wampirzycy. Za to zirytowany Hoshi ścisnął mocniej łańcuch i fioletowowłosy zakrztusił się powietrzem.

— W dupie mam twoje przejmowanie się moim gustem i jak mówiłam ci już jakiś czas wcześniej pilnuj swojego wieprza, który za dużo się rządzi — Takuda skrzywił się i do końca nie było wiadomo czy przez uwagę Osaki, czy przez za ciasny łańcuch — i grzecznie proszę o udzielenie mi informacji zanim moja cierpliwość się skończy, a moja miotła przebije ci gardło aż do tyłka.

Yoda zagwizdał widząc jak Ichita blednie zdając sobie sprawę, że to już nie są żarty i żeńskie Lenistwo jest naprawdę wściekłe. Miał do wyboru — albo im powie prawdę i przeżyje, albo cała trójka pośle go do diabła. Niby niezbyt to realne, ale nie chciał sprawdzać do czego są zdolni.

— Higan i Elayria szukają dwie kondygnacje niżej żywiołów — Tak jak myślała. Złapała Kuro za rękę ciągnąc już za sobą w prawo, gdzie mieściły się schody w razie awarii wind wołając jeszcze przy wejściu by czarnowłosy pilnował fioletowowłosego. Nie chciała by gnojek znowu zaczął im przeszkadzać — aaa i jeszcze. Widziałem Popiół zmierzający w tamtą stronę. Nie wiem, co kombinuje, ale chyba przyszedł po to samo, co my.

Servampy Lenistwa wymieniły między sobą zdenerwowane spojrzenia. Wampir musi nie zdawać sobie sprawy, że Mahiru miał wypadek i stworzenie na pewno nie przyszło po żywioły tylko po ich Pana. Nie mówiąc już nic odwrócili się szybko zaczynając już nie biec, a zlatywać po schodach by zanim zatrzymają obie podklasy zobaczyć, co z Shirotą.

______________

Mahiru śledził jak najciszej potrafił wampiry modląc się by jego buty nie uderzały zbyt mocno o ziemię, co w pewnej mierze mu się udało, bo odnosił wrażenie, że jest lekki jak piórko. Jak piórko... zaraz kurwa czy sufit nie był jakoś wyżej? Spojrzał machinalnie w dół i tylko przyciśnięcie ręki do ust oraz jej ugryzienie powstrzymało go od mimowolnego wrzasku widząc wiszącego siebie parę centymetrów nad ziemią. Oczywiście kurwa, że nie słychać było jego butów.. BO W OGÓLE NIE STAŁ NA ZIEMI! Jak on ma wrócić na nią z powrotem? Halo?! Pomocy!

Niczym na zawołanie wylądował na swoich czterech literach, a z jego ust wyszedł cierpiętniczy jęk, kiedy jego tyłek spotkał się z twardą i zimną podłogą. W takich chwilach żałował, że jednak nie jest grubszy to może upadek nie byłby tak bolesny.

— Słyszałeś to Higanie? — Oba wampiry odwróciły głowy do tyłu, jednak oprócz pustego ciemnego korytarza za nimi nic nie było. Zdenerwowana Elaryia przeczesała swoje włosy zaciskając kły na dolnej wardze. Zawsze była opanowana, ale tutaj dzieje się coś dziwnego, co nawet ona nie potrafi wytłumaczyć.

— Pewnie duchy — Czerwonowłosy zaśmiał się zaczynając czochrać niższą wampirzycę po głowie — wiesz ciemne korytarze. Parę lat temu został zniszczony ten kompleks i zginęło wiele tysięcy ludzi tylko mała garstka zginęła, kto wie czy właśnie teraz się tu nie pałętają ich du...

— MUTSUKO MNIE O NICZYM TAKIM NIE POINFROMOWAŁA! — Niska wampirzyca zaczęła z przerażeniem oglądać się w każdą stronę. Żywych się nie boi. Martwych jak najbardziej! A jeśli te duchy pilnują żywiołów?! Jej magia na to nie zadziała. Zginą kurwa. Zginą śmiercią tragiczną!

— H.. hej ja żartowałem.. — Mężczyzna ze swoim firmowym uśmieszkiem wachlował dłonią przerażoną wampirzyce. Słyszał od innych, że dziewczyna boi się duchów, ale nie spodziewał się iż zacznie panikować właściwie u celu — zobacz to są nasze drzwi.

Niewiele się nawet zastanawiając popchnął je otwierając przed nimi zaciemnione pomieszczenie, by zaraz łapiąc ją za ramię wciągać do środka.

— Ciemno jak w dupie u murzyna...

— Zginiemy! Zjedzą nas duchy!

Higan przewrócił oczami. No tak.. czego on się spodziewa po dziecku? Dłonią jechał po ścianie w poszukiwaniu kontaktu, a Shirota skorzystał z ciemności wyczołgując się do środka. Sam nie wiedział jak to jest możliwe, ale w porównaniu do podklas Melancholii widział w ciemności. Czy to kolejna pojebana umiejętność jakiej nie będzie mógł zrozumieć?

Ja..? Jaki miałbym w tym interes Shirota? W końcu jesteśmy tacy sami. Dzielimy ten sam umysł. Tak samo patrzymy na świat i tak samo zabijamy. Jestem tobą, a ty mną.

Zadrżał na samą myśl tego obrzydliwego głosu i pokręcił głową chcąc się tego pozbyć. Musi się skupić na tym, co jest teraz. Jeśli będzie rozmyślał leżąc na środku, kiedy oni zapalą światło. Popatrzył na lewo i wstąpiła w niego nowa nadzieja widząc parę skrzynek. Chcąc zrobić to jak najciszej niczym kot na czterech łapach pognał w tamtą stronę chowając się pomiędzy przedmioty.

Mogę ci pomóc Mahiru.. — W głowie chłopaka odbił się głos przez który wszystkie jego wnętrzności podeszły do góry. Jakim sposobem on go słyszy?! — wystarczy jedna twoja prośba. Jedno malutkie potwierdzenie, a ja ci pomogę.

Nastolatek pokręcił głową wiedząc, że nie może powiedzieć nic na głos.

— Szkoda... a moglibyśmy się tak dobrze zabawić. Jak ostatnio — Zacisnął nerwowo zęby przypominając sobie leżące ciało Suzuhary. On nie chce...

— Idź sobie — Słysząc coraz cichszy złośliwy chichot odetchnął z ulgą. Teraz już rozumiał jak się czuje Raimei, kiedy jej moc jest nazbyt irytująca. Popatrzył w bok i otworzył szerzej oczy widząc obok siebie niebieskowłosą kobietę. Dziewczyna wychylała się zza skrzynki obserwując poczynania wampirów naprzeciwko, które szukały włącznika światła. Nie widzi, go?

Nagle odwróciła się w jego stronę uśmiechając szeroko, a szczęka chłopaka jakby mogła wylądowałaby na ziemi. Ten szeroki uśmiech pozna wszędzie.

— Widzisz nas i my.. możemy ci pomóc — Popatrzył w stronę, gdzie pokazywała Azura widząc kolejny raz białą pacynkę i postać, której nie widział wcześniej tak samo jak niebieskowłosej.

Siedzące obok mocy Osaki stworzenie wyglądem pszczołę, a na twarzy miała wielkie okrągłe okulary niczym pieprzony Harry Potter. Czując na sobie wyczekujące spojrzenie podniosła głowę przekrzywiając ją dość zabawnie, co wcale nie ucieszyło nastolatka.

— Stevens na pewno się nie ucieszy, że mnie widzisz — Czy to jest... zaraz... TO JEST MOC STEVENS?! To oznacza, że ta kobieta... Odwrócił głowę z powrotem na uśmiechającą się kobietę. Musi być mocą Hoshi'ego — proponuje się naradzić zanim oni zapalą światło i wezmą nas za fraki.

— Zabijmy ich! — Każdy spojrzał na zadowoloną pacynkę podskakującą niczym jeden wielki psychol — a potem ich głowy nabijmy na tamten wysoki słup! Będzie zabawa!

— Nie będę nikogo zabijał...

— Zawsze możemy ich zgnieść — Osa uśmiechnęła się złośliwie pokazując rząd kłów — wystarczy, że użyjesz naszej mocy i...

— Starczy tych głupot sadyści — Azura przewróciła oczami. Chyba jako jedyna była najnormalniejsza ze wszystkich mocy i czasami jak się zbierali w jednym miejscu miała ochotę ich wysadzić. Jedynie moc Melancholii wydawała się spokojniejsza... ale ona lepiej by się wcale nie odzywała i zawsze miała zakrytą twarz kapturem. Odnosiła czasami wrażenie, że chciała ich wszystkich wypierdolić w kosmos swoimi głupimi komentarzami. — pomyślcie o czymś normalniejszym.

— Duchy! — Moc Lenistwa podskoczyła zadowolona jakby odkryła Amerykę — Kyuuto, kiedyś o tym wspominał.

— Kyuuto?

— Moc Melancholii — Niebieskowłosa drapała się po podbródku jakby się nad czymś usilnie zastanawiała — to w sumie by miało sens...

— To wy macie jakieś imiona..? — Biała pacynka zniknęła pojawiać się na ramieniu nastolatka by zaraz się odchylić pokazując mu swoją jak to wtedy chłopak myślał okropną twarz.

— Och nie... Mają je tylko osoby, które wcześniej były ludźmi! Niestety ich życie trochę się... przerwało, albo jak Azura postanowiła poświęcić życie dla brata.

Obie moce spojrzały na Yodę, która widząc na sobie trzy pary oczu zarumieniła się szybko odwracając na wampiry. Jasna cholera są niedaleko włącznika światła.

— Zamiast mówienie o mnie w samych „superlatywach" weźcie się do roboty, bo zaraz nie będzie nam do śmiechu — Moce przewróciły oczami znikając zostawiając Mahiru z kobietą. Shirota chciał się odezwać, jednak coś go blokowało — nie martw się Mahiru pomożemy ci z zapanowaniem nad naszą magią, ale... nikt nie może wiedzieć, że nas widzisz. A i jeszcze jedna sprawa. Nie nadwyrężaj ciała naszą siłą i nie musisz panować nad sobą, bo inaczej on znowu wejdzie do twojej głowy.

Brązowowłosy przełkną ślinę. Czy to możliwe, że tak się denerwował podczas randki z Suzuharą aż pozwolił mu działać? Dziewczyna chciała już zniknąć, kiedy usłyszała głos chłopaka za sobą.

— Ty jesteś siostrą Hoshi'ego prawda? — Niebieskowłosa uśmiechnęła się kiwając potwierdzająco głową po czym zniknęła zostawiając go samego. Czy oni czasem nie mieli mu pomóc? Nie miał zbyt dużo czasu na myślenie, bo światło zostało zapalone i musiał przygotować się do walki. Wyjście z duchami było bardzo prawdopodobne widząc przerażenie wampirzycy z przed paru chwil. Nie mając wyboru musi zaufać tym dziwnym stworzeniom. Słodki Jezu, co on odpierdala?

Spojrzał w dół widząc jak tatuaż zaczyna świecić i wyciągnął dłoń przed siebie przez co przedmioty jak zawołanie ruszyły się w prawo za pomocą wiatru oraz z hukiem spadły na ziemię.

— MÓWIŁAM CI TU SĄ DUCHY!

— Uspokój się Elaryia... to tylko wiatr... — I to ona ma być tym postrachem wśród podklas..? Naprawdę z nią mieli tyle problemów? Swoją drogą skąd wiatr pod ziemią?

Brązowowłosy popatrzył w górę widząc rurę w której na pewno była woda! Pstryknął palcem, by zaraz usłyszeć przerażony pisk brązowowłosej, kiedy przedmiot pękł zalewając pomieszczenie wodą. To nawet jest... zabawne.

Nastolatek nie był nawet świadomy, że zbyt szybko używa magii i jego oczy powoli zachodziły czerwienią, a mało brakuje by przekroczył swój limit.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro