Rozdział 9 Decyzja Lizzy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


                Tsurugi siedział przed salą przesłuchań stukając sobie palcem o drugie oparcie krzesła nucąc do siebie pod nosem. Siedzą tutaj właściwie od czterech godzin nie mogąc nic wyciągnąć od tej dziewczyny. Uparte babsko niczym Lizzy. Widać, że rodzina. Przekręcił się bardziej w prawo jakby takim sposobem na coś wpadł, ale niestety to były żmudne nadzieje. Westchnął niepocieszony patrząc na zegarek wskazujący prawie piątą rano. Zza drzwi wyszła rudowłosa warcząc do siebie pod nosem uderzając pięścią w ścianę i pewnie jakby była zrobiona z czegoś lżejszego dobiła by się do Sali przesłuchań. Popatrzyła na mężczyznę, który uśmiechnął się do niej pocieszająco — wyglądał wcale nie lepiej od niej po nieprzespanej nocy i raczej nie zapowiadało się by przez następne parę godzin mieli się położyć. Pewnie ona nawet mogąc wrócić do domu nie dałaby rady się położyć po tej sensacji jaką uraczyła ją nastolatka. I co mają z nią zrobić?

Usłyszeli wołanie z końca korytarza i odwrócili w tamtą stronę głowy widząc idącego w ich stronę Mahiru. Brew kobiety uniosła się nieznacznie na myśl, co ten dzieciak tu może robić o piątej rano? Ale widząc jego wygląd mogła spokojnie stwierdzić, że nie spał — tak jak oni całą noc. No cóż ona na miejscu Shiroty także by nie spała mając świadomość, że przez jej siostrę mógł zginąć. Właściwie to jego wampir.

— Co ty tutaj robisz o piątej rano Mahiru? — Przetarła zmęczone oczy obserwując dobiegającego do nich chłopaka. Brązowowłosy pierw podrapał się zakłopotany po głowie jakby zastanawiał się czy w ogóle wypada zadawać pytanie jakie mu się ciśnie na usta.

— Nie mogłem spać — Wzruszył ramionami jakby to było całkiem normalne. Właściwie to dużo nie nakłamał. Naprawdę nie mógł spać, bo wiercił się w łóżku i co jakiś czas wstając.

— Co z Osaką?

— Została z Kuro w rezydencji. Śpi. Layla nie pozwoliła jej wstać — Nastolatek uśmiechnął się delikatnie w stronę rudowłosej. Kobieta prychnęła niezadowolona odwracając głowę w prawo. To było jasne, że się przejmuje tym wszystkim, ale nie chce tego okazać. Cała Lizzy — niestety przez te kulę miała problem by doprowadzić ją do normalnego stanu i musimy czekać, aż sama do siebie dojdzie.

Czarnowłosy westchnął niepocieszony. Powinien się spodziewać, że tak to się skończy. Nawet nie wiedzą skąd ta gówniara miała broń — przecież ostatnią kulę zmarnował Hoshi. Tak przynajmniej mówił. Chłopak pobujał się na swoich butach rozglądając po pomieszczeniu zastanawiając się gdzie mogą teraz trzymać młodszą Foster.

— I mówiła coś?

— Nic — Kobieta wypuściła zrezygnowana powietrze siadając na jednym z plastikowych krzesełek, co jakiś czas rzucając ukradkowe spojrzenia do tyłu. Ta mała gówniara milczy jak zaklęta nie odzywając się do niej nawet słowem. Przeszły ją dreszcze na to puste spojrzenie jakim ją uraczyła. Zachowywała się jakby była dla niej po prostu obca. Tylko dlaczego? — a tobie udało się coś dowiedzieć od Raimei?

— Tak nawet jak na nią to dość sporo — Wyprostował się zachowując jakby sufit był ciekawszy od dwóch siedzących osób przed nim. Sam był zdziwiony tym jak wampirzyca szybko powiedziała mu wszystko, co się wydarzyło. Pewnie to miało coś wspólnego z tym, że Marron to dalej jeszcze dziecko. Do tego zagubione i wykorzystał to ten jak to powiedziała Osaka „obrzydliwy" człowiek. Mógłby jej powiedzieć, że też musiał mieć swoje powody, ale sam aktualnie nie miał o nim krzty dobrego zdania. Tsubaki i Mutsuko kierują się obranym torem z powodów im już właściwie znanym, za to o Fosterze nie wiedzą nic. Błądzą jak dzieci we mgle. Ironiczne — według tego, co powiedziała mi Rai Marron chciała by odstąpiła jej magię Chared'a. Co jeszcze bardziej ciekawe zrobiła to w naprawdę głupi sposób. Przecież magia jest rozdzielona pomiędzy nas wszystkich by ją odebrać musiała by zmusić do tego także nas.

— Skąd wiedziała o Willmonie? — Kamyia wychylił się na siedzeniu skupiając na twarzy licealisty, który zmarkotniał zaczynając patrzeć na własne buty byleby nie spojrzeć na rudowłosą.

— Została zmanipulowana przez Angus'a.

Kobieta uniosła szybko głowę by spojrzeć na chłopaka mrugając niedowierzanie. Przez niego? Przecież oni nie mogą go namierzyć przez tyle czasu! A on postanowił wykorzystać jej siostrzyczkę? Zbladła przez co jej rude włosy jeszcze bardziej zaczęły przypominać marchew.

— Oszukał ją, że Raimei jest za wszystko odpowiedzialna. Że on ich uratował przed śmiercią, a ona postanowiła go zabić — Co za pierdolony manipulant! To on ich chciał wykończyć i zabił tyle ludzi by później oszukać czarnowłosą? CZEMU ONA NIC JEJ NIE POWIEDZIAŁA?! — pewnie myślał, że cała magia jest w Raimei. W końcu to ona pokonała Chared'a.

— Ale na co by mu potrzebna jest magia tego wampira?

— Tego nie zdążyła się dowiedzieć.

— Tsurugi zgadzam się na twoją decyzję — Zdziwiony nastolatek spojrzał na lidera wygłodniałych psów, który aktualnie patrzył na Foster'ówne jakby zobaczył ducha. Tak szybko się zgodziła na coś takiego? Zastanowiła się chociaż trochę nad swoją decyzją?

— Jesteś pewna?

— Teraz tak — Podniosła się z siedzenia czując jak sprawia jej to trudność przez zmęczenie. Potrzebuje spokoju i jedynie, gdzie go może dostać to w domu — upewnij się tylko, że na pewno nie ucieknie.

Kamyia przyjrzał się podejrzanie kobiecie, ale leniwie pokiwał głową podnosząc się także ze swojego miejsca. Mahiru pomrugał parę razy zdając sobie sprawę, że oni się teraz zachowują jakby go tutaj wcale nie było. Wreszcie chłopak spojrzał w jego stronę przepraszając, ale musi coś załatwić i odszedł od dwójki osób by zaraz po nim rudowłosa odwróciła się w drugą stronę ruszając już do wyjścia z agencji. Brązowowłosy pierw popatrzył za czarnowłosym by zaraz po tym pobiec za Lizzy doganiając ją i zrównywając kroku.

— A co z Marron?

Kobieta popatrzyła niezadowolona w stronę nastolatka, który od razu umilkł idąc dalej za nią. Znał to spojrzenie. Raczyła nim zawsze Inabę jak coś zbroiła. Jak wyszli już przed C3 Foster spojrzała w jego stronę zmuszając się do pogardliwego spojrzenia.

— Zamkną ją w więzieniu.

— Co?! — Pan Lenistw otworzył szeroko oczy niedowierzając w to co słyszy. Jak to zamkną w więzieniu?! Przecież przekazał wszystko, co wiedział. — przecież to twoja siostra Lizzy! Nie możesz..

— Zastanów się Shirota! — Zacisnęła zirytowana pięść na ścianie. Myśli, że jej pasuje ten układ? Sama się waha ale nie ma teraz wyboru. — jest zagrożeniem dla wszystkich! Nie mogę pozwolić by zrobiła komuś krzywdę!

— Wystarczy z nią porozmawiać! Przecież właśnie to zrobił Angus!

— Dość — Rozmowa. Właśnie to przez cały rok wałkowała jej Inaba, która się już na nią dzisiaj obraziła za to, że w ogóle pomyślała o zamknięciu dziewczyny w więzieniu. Pieprzony wampir. Ona zawsze musi mieć ostatnie słowo, ale nie tym razem. Ta czarnowłosa gówniara musi wreszcie dostać za swoje. Skoro własna matka jej nie karci to ona musi za nią robić — popatrz na stan swojego wampira Shirota! Jakbyśmy tam nie wpadli mogło to się skończyć tragicznie i wierz mi, wtedy zamknięcie Marron to by był najmniejszy problem, bo inne Servampy by ją po prostu rozszarpały. Zresztą sam widziałeś reakcje Hoshi'ego. Gdyby nie była moją siostrą ołów z jego broni na pewno by się znalazł w jej dupie. Więc z łaski swojej nie praw mi kazań na temat rozmowy, bo właśnie to jest jej wynik. Byłam za bardzo pobłażliwa przez ten rok. Ona jest bardziej bezpieczna w tym więzieniu niż poza nim. Zwłaszcza, jeśli po ulicy kręci się Angus. A teraz wybacz, ale muszę wrócić do domu zmierzyć się z kurwa krwiożerczą blondyną i moją matką na temat tego, gdzie jest Marron.

Nim chłopak coś jeszcze dodał odwróciła się napięcie nie czekając już na jego odpowiedz. Musi wrócić do domu i odpocząć. Dopóki Marron nie powie im prawdy będzie tutaj siedzieć, ale musi wymyśleć jakąś bajkę mamie. W końcu nie może jej powiedzieć, że ta menda żyje, prawda?

_______________

Raimei słysząc miarowy oddech wampira mruknęła zrezygnowana chcąc się odrobinę przekręcić jednak ręka Kuro, która ją ściskała w pasie całkowicie jej to uniemożliwiała. Jak ona nie lubiła, gdy chłopak nieświadomie ją tak gniótł. Czuła sardynka w puszce. Jeszcze w mieszkaniu rozumie, bo mają małe łóżko. Ale na litość kurwa Boską aktualnie leżą na wielkim łóżku u Alicein'ów. Mógłby sobie darować.

— Kuro dusisz mnie.. — Usłyszała tylko ciche zaspane „Mhm" i wampir odrobinę poluźnił uścisk, ale to raczej dużo nie pomogło, bo jak chciała się odrobinę podnieść Sleepy Ash przełożył na miejsce pod jej głową rękę znowu ją do siebie przytulając jak maskotkę. Jęknęła obolała. Owszem niebieskowłosy w nocy zdążył ponarzekać jak to ona ściąga na siebie problemy idąc nawet do zwykłego sklepu. Ta, bo to było jej marzenie by dziecko pizdnęło ją paralizatorem parę razy, porwało na cmentarz i jeszcze chciało przestrzelić głowę. Nosi na plecach tabliczkę „zabij mnie" każdego pierdolonego dnia. Owszem wiedziała, że się martwił i tak to okazuje, ale bez przesady.. — Kuro...

Nie mogła się odwrócić, ale była pewna iż wampir się uśmiecha. Co za leniwa cholera.. Prychnęła zirytowana próbując wydostać się z macek męskiego Lenistwa, co nie szło jej zbyt dobrze zważywszy na dalej obolałe ciało.

— Miałaś leżeć, a nie się wiercić.

— Jest mi gorąco to normalne, że się wiercę.. — Servamp westchnął znudzony słysząc zirytowaną kobietę i specjalnie przyciągnął do siebie jeszcze mocniej — Kuro kurwa..

— Chcesz to się rozbierz będzie ci chłodniej.

— Ale żartowniś z ciebie boki zrywać — Sleepy Ash prychnął pod nosem, co chyba miało tamować jego śmiech. Ubaw po całości kurwa. Tak żartuj sobie z biednej poobijanej kobiety. Bardzo zabawnie. — sam się rozbierz jak ci gorąco, ale teraz mnie puść zboku jeden.

Servamp kolejny westchnął znudzony. No co za upierdliwa baba, a to podobno on zrzędzi. Popatrzył na jej zabandażowane ramię by później wzrokiem wjechać na tak samo zabandażowaną szyję.

— Wiem, że po mnie tak tego nie widać, ale przestraszyłem się wczoraj.

— Wierz mi jak ta wycelowała we mnie tym diabelstwem to chyba bardziej się bałam niż podczas walki z Willmon'ami — Odwróciła się w jego stronę na łóżku uśmiechając lekko. No jeszcze wtedy miała jakieś szanse by uciec przed tymi wybrykami natury i tam zresztą była reszta jej rodziny. A tutaj? Nie dość, że związana to jeszcze z nieodpowiedzialną gówniarą. To było jasne, że to nie mogło się dobrze skończyć — chyba dlatego przerażają mnie aspołeczne dzieci..

— Powiedz to Lizzy to sama staniesz się aspołeczna albo skończysz wyrzucona w Bieszczadach.

— Powiadasz pierw mnie zabije, a potem zakopie w lesie?

— Patrząc na dzikie zapędy jej młodszej siostry to brutalność jest chyba wpisana w ich geny.

Oba Servamp'y zaczęły się śmiać rozkładając na poduszkach. Dziwne niebieskowłosy myślał, że po wczorajszej sytuacji dziewczyna będzie przerażona, a wychodziło na to iż zachowywała się dalej tak jak wcześniej. To dobry znak. Wampirzyca skrzywiła się lekko poruszając przestrzelonym ramieniem. Cholera miała nadzieję, że do rana jakoś to przejdzie.

— Chyba dalej boli, co? — Widząc zirytowane spojrzenie wampirzycy uśmiechnął się przepraszająco wiedząc jaką odpowiedz by za chwilę dostał. Przeciągnął się w łóżku mrucząc. Mało spali i on wcale by się nie obraził jakby jeszcze mógł przysnąć. Ostatnimi czasy mało śpią z powodu tych wszystkich dziwnych wypadków.

— Kuro... a co teraz będzie z Marron? — To pytanie tłukło jej się po głowie od samego początku jak tylko się uspokoiła. Owszem nastolatka była niebezpieczna, ale to dalej była wina ich ojca. Nie powinna za to odpowiadać młoda Foster'ówna. Czarnowłosa była chyba jeszcze bardziej przerażona niż ona. O ile tak się dało wyczuć z jej pulsu.

— Nie wiem — Westchnął wiedząc, że ta odpowiedz jej na pewno nie zadowoli. Nie miał ochoty rozmawiać o tym dzieciaku. Tym bardziej po dzisiejszej nocy jaką im wszystkim zafundowała. Zawsze myślał, że to Mahiru jest upierdliwy, ale lepiej już taki brązowowłosy niż młodsza siostra Lizzy. Już mniej problemów chyba sprawiał zawsze Lawless — przynajmniej ty się trzymaj od niej z dala. O to cię chyba mogę prosić?

— No chyba nie myślisz, że jestem taka szalona by iść do dziewczyny, co chciała mnie przebić na wylot? — Nie słysząc odpowiedzi popatrzyła na Sleepy Ash'a zaciskając usta w wąską linijkę — ty poważnie tak myślisz!

— Wiesz zważywszy na twoje głupie pomysły przy których wiele razy kończyłem z..

— Dobra nie kończ. Rozumiem przesłanie.

Właściwie to powinna się zgodzić z niebieskowłosym. Sama najczęściej ładuje się w problemy przez swoje plany — które o dziwo najczęściej wymyślała z Hoshi'm. Odkąd Layla wyjechała to on oraz jego Pan i brat męskiego Lenistwa pomagali im w pracy. Na początku może współpraca wyglądała trochę kiepsko — Yoda za bardzo irytował się za każdym razem jak Raimei czymś oberwała i po prostu czasami zamiast żywego do agencji przyprowadzali martwe truchło. Ale potem nawet im to jakoś szło. Jednak dalej najmniej aktywnym wampirem z nich wszystkich był Sleepy Ash. Żeby on się do czegoś włączył kobieta musiała być właściwie zeżarta — albo jak coś groziło Mahiru, a ona sobie nie dawała rady.

— Jesteś upierdliwa do kwadratu — Dziewczyna spojrzała pytająco w jego stronę słysząc trochę inny ton niż zawsze ją raczy. To brzmiało bardziej czule. Wampir chyba zamiast mówienia do niej jakiś zdrobnień jak to pary mają w zwyczaju po prostu uważa, że to najładniej brzmi. Przynajmniej ona tak myśli. Chuj wie, co myśli on, bo najczęściej w jego głowie to jest ramen. Albo podpierdalanie jej jedzenia. Przyciągnął ją z powrotem do siebie i wampirzyca uśmiechnęła się pod nosem przytulając do jego koszulki. Ta, takie leżenie jej wystarczy. Więcej niczego nie potrzebuje.

Kuro przymknął oczy chcąc jeszcze odrobinę pospać zanim wpadnie tutaj niczym burza ich Pan — dzisiaj w nocy potrafił to robić nagminnie sprawdzając czy żeńskie Lenistwo się obudziło. A teraz go, gdzieś wywiało. Pewnie też odsypia. W końcu jest człowiekiem, nie? A ludzie to wbrew pozorom bardzo słabe istoty.

Raimei miała wrażenie jakby się dopiero położyła, kiedy poczuła jak ktoś ją lekko stuka w ramię. Zirytowana uchyliła jedno oko widząc stojącą nad nimi Storm z niepewną miną.

— Coś się stało Laylo? — Podniosła się odrobinę słysząc niezadowolony pomruk Sleepy Ash'a, który tak jak ona został zbudzony brutalną pobudką. Blondynka obejrzała się niepewnie na drzwi jakby zastanawiała się nad tym czy powinna im to powiedzieć.

— Mahiru wrócił z agencji. Lizzy zdecydowała się zamknąć Marron w ich więzieniu — Oba Servampy Lenistwa otworzyły szeroko oczy. Lizzy naprawdę to zrobiła? Osaka poderwała się z łóżka ignorując obolałe ciało przy okazji prawie wywalając, bo zaplatała się w pościeli. — Rai nie tak gwałtownie. Dalej jesteś osłabiona.

— Ona nie może zrobić tego, co ja zrobiłam Laylo — Ignorując już dwójkę osób w pomieszczeniu złapała za spodnie szybko je naciągając łącznie z butami i jak strzała wypadła z pokoju zostawiając dwójkę wampirów w sypialni.

— Co za kobieta...

— Nie zostało nam nic innego jak starać się za nią nadążać Kuro — Żeńska Nieczystość zachichotała kierując się już do wyjścia — też wstań, bo służba przygotowała już obiad. Zaraz będą go podawać.

Obiad? To która jest godzina?

~~*~~

Mahiru siedział przy stole obserwując Yuki, która dłubała już w swoim talerzu. Po tym jak jej Pani wpadła do domu oznajmiając jej te piękną wiadomość pokłóciły się i Chciwość wyfrunęła z domu. Nie miała ochoty siedzieć tam zwłaszcza wiedząc, że rudowłosa robi to wbrew sobie jakby sama siebie chciała ukarać za wszystko. Lawless westchnął opierając się o wysokie krzesło czując w jadalni napięta atmosferę — wczorajszy wieczór naprawdę nie zapowiadał się na to, co się wydarzyło. Licht słysząc sensacje Inaby złapał tylko za swój plecak i nie racząc go nawet słowem wypadł z domu. Ale on doskonale wiedział, gdzie tamten czarnowłosy chłopak wyleciał. Mu oczu mydlić nie muszą. Wolał się nie odzywać na ten temat by nie zapłacić za to rozbitą twarzą i połamanymi okularami, ale on jest Chciwością! Wyczuwa takie erotyczne napięcie na kilometr.

— Ona nie może tego zrobić! — Głowy siedzących przy stole spojrzały na drzwi od jadalni słysząc zdenerwowany głos, który niczym huragan zbliżał się w ich stronę. Blondynka spojrzała z nad swojego talerza w tamto miejsce by za chwilę mebel otworzył się przez które weszła zabandażowana niebieskowłosa w towarzystwie dwójki innych Servampów. Yuki skrzywiła się widząc w jakim stanie jest jej siostra i zmartwiona znowu popatrzyła na porcelanę. To wszystko jej wina, bo pobłażała Marron. Ale więzienie?

— Powiedz to Lizzy Rai — Storm uśmiechnęła się delikatnie w stronę reszty, która tu się pojawiła. Nawet Pychy się znalazły. Elise uniosła się nieznacznie obserwując niebieskowłosa od stóp do głów, co tak samo zrobił Hoshi.

— Siostro wyglądasz jak mumia..

— Też się kurwa cieszę, że cię widzę Hoshi — Hyde uśmiechnął się pod nosem słysząc ociekający ironią głos dziewczyny. Jest wściekła to znaczy, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Została lekko popchnięta by z Kuro zajęli miejsca obok swojego Pana przy czym mina Osaki wyglądała niczym „zajebie was wszystkich". Brakowało Lizzy i Licht'a, ale może i lepiej iż rudowłosej tutaj nie ma w końcu to o niej zebranie. Żeńska Nieczystość zajęła miejsce obok Misono i Lily'ego patrząc na całą grupę siedzącą w pomieszczeniu. Zabawne, ostatni raz prawie w całym takim składzie spotkali się podczas Armagedonu.

— Mahiru możesz zaczynać — Brązowowłosy podniósł wzrok z talerza dopiero chyba sobie teraz zdając sprawę o pojawieniu się dwójki Lenistw. Dalej był zmartwiony tym, co usłyszał od Foster i nie wiedział czy to dobry plan w ogóle o tym wspominać przy tylu osobach, ale w końcu i tak by się każdy dowiedział.

— Więc... poszedłem do agencji jak prosiliście.. — Popatrzył niepewnie po zebranych uchwycając wzrok obu Pych, które były inicjatorami tego pomysłu jak tylko wpadły do Rezydencji. — Marron nie chciała nic powiedzieć, więc jak się tam pojawiłem powiedziałem wszystko, co wiem. Niestety po tym, co usłyszała Lizzy zdecydowała zamknąć siostrę w więzieniu C3..

— Ale ona nie może tego zrobić to jeszcze dziecko! — Niebieskowłosa poderwała się z miejsca czując jak zadrżało jej ramię o zbyt gwałtownego ruchu.

— Dziecko, które prawie cię zabiło siostro! — Wszystkich głowy tym razem skierowały się w stronę Yody, który tak jak ona poderwał się z miejsca czując jak pulsuje mu żyłka. Ona sobie nie zdaje sprawy z tego jak to się mogło potoczyć, gdyby nie wpadli do środka?! — głupiejesz jak twój Pan!

— Zważaj na to co mówisz Hoshi.. — Męskie Lenistwo nawet nie wstając z miejsca posłało chłopakowi niezadowolone spojrzenie. Nie lubił wrzasku, ale to porównanie nie jest na miejscu. Jemu też się nie podoba jak wampirzyca i ich Pan na to reagują, ale nie ma zamiaru wciskać jej na siłę swojego zdania. To było by zbyt upierdliwe, męczące i nie miałoby najmniejszego sensu.

— Zgadzam się z Raimei i Mahiru — Hugh oparł się o krzesło poprawiając przy okazji swój monokl, który odrobinę zsunął mu się z twarzy — to jeszcze dziecko i zważywszy na to co się wydarzyło powinniśmy jej pomóc niż więzić.

— Ale będąc wolną dalej jest dla nas zagrożeniem — Misono zmrużył niezadowolony oczy. Dziewczyna nie jest też tak mała by nie odpowiadać za swoje czyny. To nie Nachi, która miała sześć lat. — Angus dalej będzie mieszać i wszyscy o tym dobrze wiemy.

— Dopóki go nie znajdziemy wszyscy jesteśmy zagrożeni — Elise odłożyła swoją filiżankę patrząc po siedzącej grupie Panów i ich Servampów. Skoro nastolatka poszukiwała mocy Chared'a to każdy z nich ma jego cząstkę w sobie — z tego co pamiętam wykradziono miernik mocy magicznej, która określała ilość naszej siły. Angus skupił się na tobie siostro ponieważ ty odpowiadasz za śmierć tego fioletowowłosego pacana, a dodając do tego moc, którą podzielono pomiędzy ciebie, Mahiru oraz Kuro musiał wyczuć największy czynnik tej magii.

— Możliwe, że wtedy jak Raimei widziała go z balkonu mógł właśnie sprawdzać działanie maszyny — Shirota przełknął ślinę słysząc zamyślony głos młodszego Aliceina. Czemu wcześniej na to nie wpadli? Może i chciał także zdobyć laptopa, ale.. — dlatego byłaś pierwszym celem.

— I dalej może tak pozostać, jeśli Marron nie zgłosiła nic swojemu ojcu — Mają się cieszyć czy płakać?

— Nie mogła się z nim skontaktować, bo cały czas jest przez kogoś monitorowana. Zresztą została jej zabrana komórka, ale usunęła z niej wszystko, co by mogło nam pomóc.

— Skazując ją na więzienie popełniamy ten sam błąd, co przy Mutsuko — Layla uśmiechnęła się lekko słysząc Osakę. Więc dalej nie zapomniała. Naprawdę czuje się winna za to co się wydarzyło wiele lat temu? Ich siostra nie chciała się dzielić tajemnicą to normalne, że tak zadecydowali i nie powinna się tym już tak zadręczać.

— Ale zostawiając ją na wolności dalej damy wolną rękę ojcu dziewczyn — Lawless kręcił uszkiem filiżanki w dłoni — jest bardziej bezpieczna w zamknięciu niż poza nim.

— Lawless ma rację — Mikuni usadził swoją lalkę obok porcelanowej filiżanki w takiej pozycji jakby przedmiot miał zaraz pić kawę — więcej namieszamy pozwalając jej zostać na wolności. Jeśli zbyt długo nie będziemy się odzywać Foster na pewno zacznie się interesować brakiem kontaktu od młodszej z nich.

— Chcesz zrobić z dziecka przynętę Mikuni?! — Yuki wyjrzała zza Hyde'a mrużąc groźnie oczy — to nie jest mięso tylko żywe zmanipulowane dziecko.

Przy stole zaczęła się zagorzała dyskusje, gdzie każdy chciał udowodnić swoją rację i tylko Kuro siedział z podpartym policzkiem o stół modląc się o obiad. Niech go już niosą i wszyscy się zamkną, bo nie dość iż jest głodny to się nie wyspał do końca. Niebieskowłosa westchnęła siadając z powrotem na krześle patrząc to na jednych to na drugich by wreszcie zatrzymać błagalne spojrzenie na Sleepy Ash'u. A on co ma być cudotwórcą czy co? Westchnął zrezygnowany i unikając filiżanki, którą cisnęła zirytowana Stevens w stronę blondynki podniósł się z siedzenia unosząc rękę by wszyscy się przymknęli, co o dziwo mu się udało. Chyba każdy się zdziwił tym, że on w ogóle chce coś zrobić.

— Wiem, że to zabrzmi oklepanie, ale ja mam to w dupie i chce wreszcie zjeść to może zróbmy głosowanie?

Raimei przewróciła oczami. Ten to by tylko żarł i spał. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem widząc zainteresowane tą propozycją towarzystwo. No porwać tłumy jak chce to on umie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro