Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Kai

Jesteś już prawie przy mieście ale i tak dało się usłyszeć krzyki ludzi.

- No to mamy dużo roboty, chłopaki. - odparłem do słuchawki.

- No zgodzę się. Dawno nie walczyłem, więc mały trening nam się przyda. Szybko się z nimi uwiniemy. - odparł Cole. - Zane jak sytuacja?

- Z tego co widzę główne skupisko ich jest w centrum koło wieży Borga ale kierują się na północno - zachodnią część miasta. - powiedział Zane.

- Szkoda że nie ma z nami Nyj'i, zawsze by pomogła nam. - odparł smutno Jay.

Nagle coś mi zaświtało w głowie i gwałtownie się zatrzymałem. Przecież dziewczyny pojechały do miasta do spa. A skoro to Skylor wybierała miejsce to mogą być tylko w jednym miejscu. Wtedy przyspieszyłem by dogonić resztę.

- Zane, możesz mi namierzyć nadajnik Nyj'i. To bardzo pilne. - poleciłem przyjacielowi.

- Dobra. Są w najnowszym salonie spa na północny zachód od wierzy Borga. - odparł Zane.

- Przecież są tam dziewczyny! Nya odezwij się, halo! Nie ma z nią połączenia. - odparł Jay po próbie skontaktowania się z czarnowłosą.

- W ich stronę poruszają się te bestie. Musimy przyspieszyć. Kai jedź od razu do dziewczyn. Ty dotrzesz tam najszybciej, powiadom je i zabierz z tamtą Lucy. Bez mocy może jej się coś stać. - powiedział Lloyd i najszybciej jak tylko mogłem jechałem w stronę spa. Obym zdążył na czas.

Pov. Lucy
Gdy wyszłyśmy z salonu czułam się tak odprężona jak nigdy. Bardzo rzadko bywałam w takich miejscach. Jedynie na rodzinnych wyjazdach lub gdy tata zabierał mnie ze sobą na spotkania biznesowe, on załatwiał swoje sprawy a ja mogłam zająć się sobą. Bardzo za nim tęsknię. Może kiedy nauczę się czegoś, to odwiedzę go by mu pokazać. Kiedy przestałam myśleć o ojcu zobaczyłam, że dziewczyny są już prawie przy samochodzie a ja wciąż stoję przy budynku. Szybko do nich pobiegłam ale gdy chciałam coś powiedzieć zauważyłam niewyraźną minę Pixal. Zmartwiona tym podeszłam do niej.

- Pix, wszystko dobrze? - spytałam nindroidki gdy przestała patrzeć przed siebie.

- Nie, niestety nie. Skylor, Nya mamy kłopoty. Moje sensory mówią, że coś się do nas zbliża. Wnioskując po moich danych to jakieś zwierzęta. Są coraz bliżej jakby szły do nas. - zauważyłam, że gdy to powiedziała dziewczyny nie były zbyt zachwycone.

Wtedy Pixal za pomocą swojego zegarka wezwała do siebie swoją zbroję a Nya i Skylor za pomocą Spinjitsu przebrały się w swoje stroje ninja. Gdy przyglądałam się temu z zachwytem moją uwagę przyciągnął głośny pisk opon i zza budynku ujrzałam czerwony skuter a na nim Kai'a. Chłopak zatrzymał się przed nami i zdjął maskę.

- Kochane mamy problem. Jakieś dziwne stwory kierują się w waszą stronę. Na ich czele jest jakiś człowiek, który ma do pomocy jakieś wielkie zwierzę, jakby wilka tylko nie do końca. Wy lećcie do reszty a ty Lucy chodź ze mną. Trzeba cię stąd zabrać by nic ci się nie stało. - mówiąc to podał mi drugi kask i gdy tylko wsiadłam na niego ruszył z piskiem opon. Oby ninja się nic nie stało.

Pov. Lloyd
Gdy dotarliśmy na miejsce gdzie były stwory zapoznaliśmy się z sytuacją i zaczęliśmy działać. Kiedy dałem chłopakom znak ruszyliśmy do ataku. Ja, Cole i Jay atakowaliśmy od dołu a Zane jego śmigłowiec z góry. Uderzyłem potwora swoją mocą ale nie zrobiło to na nim dużego wrażenia, jedynie zwróciłem na siebie uwagę istoty i jego przyjaciół. Od razu zaczęli nas atakować. W pewnym momencie zauważyłem że próbują odciągnąć nas od mężczyzny. Kiedy mamy okazję go zaatakować, potwory rzucają się na nas, uniemożliwiając nam to. Cole użył swojej mocy na pobliski, rozpadający się budynek przez co jego kawałki przygniotły naszych przeciwników.

- Haha przynajmniej ułatwiliśmy miastu zadanie, co nie Cole. - Jay podchodził do gruzów by przyjrzeć się istotom ale wtedy fragment ściany, który w wyniku mocy Cole oderwał się i zaczął spadać ma niego.

Już miałem biec by mu pomóc ale wyprzedził mnie bardzo silny strumień wody, który rozwalił ścianę w drobny mak. Wszyscy szczęśliwi spojrzeliśmy w kierunku źródła wody i ujrzeliśmy Nyę i Skylor w strojach ninja. Gdy te stwory już miały uwolnić się spod gruzów, Pixal przy pomocy swojego mecha rozwaliła ścianę, całkowicie przygniatając ich. Po chwili jednak spod nich zaczął ulatniać się czarny dym, skupił się w jednym miejscu i przed nami znowu stanęły te potwory.

- Nie no znowu. Mam już tego po dziurki w nosie. Załatwmy ich raz na zawsze. - do walki rzucił się ninja ziemi ale szybko go cofnąłem i poradziłem to pozostałym.

Pixal stworzyłam dużą chmurę kurzu dzięki czemu ukryliśmy się przed nimi. To dało nam możliwość ostrożnego przedostania się w miejsce pobytu naszego głównego problemu. Uważnie obserwowaliśmy mężczyznę i tego wilka, dzięki czemu zauważyliśmy, że bestia jest na jego rozkazy.

- Ciekawe nigdy nie widziałam takiej formy zwierzęcia. Mimo iż z wyglądu bardzo przypomina wilka, nie jest nim w 100%. - powiedziała Pixal i po szybkim i całe szczęście nie wyczuwalnym dla wroga skanowaniu, przejrzała swoje dane przez co wyglądała na bardzo zaskoczoną. - Według analizy stworzenie jest stworzone z bardzo silnej mrocznej energii jednakże jest zupełnie inna niż ta z Mrocznej Wyspy.

- Bardzo interesujące ale co o nam to da? Wciąż nie wiem po co tu przybyli i kim dokładnie są. - odparła zmartwiona Skylor.

- Podejrzewam, że planują kogoś odnaleźć jednak to cel jest nam nieznany. O nie, mamy kłopoty. Spójrzcie. - powiedziała Pixal pokazując nam na dół.

Wilk wyczuł zapach swojego celu i gdy buchnął powietrzem na ziemię zobaczyliśmy ścieżkę prowadzącą do zapewne jego celu. Po ustaleniu planu działania zaczęliśmy podążać za armią, Pixal w swoim mechu, Zane odrzutowcem a reszta na motorach. Nie wychylaliśmy się za bardzo by wróg nas nie zauważył i całe szczęście udało nam się to. Nagle wilk zatrzymam się a gdy spojrzeliśmy przed siebie zobaczyliśmy coś co zmroziło nam krew w żyłach.

Pov. Lucy
Jechałam razem z Kai'em jak najdalej z miasta. Opowiedział mi dokładnie całą sytuację i byłam mu trochę wdzięczna, że tak o mnie dbają. Ciesze się, że miałam szansę ich poznać i móc stać się jednym z nich. Moje przemyślenia przerwał nagły ból głowy. Kai spytał czy wszystko okej ale odparłam, że to nic takiego. Gdy byliśmy blisko granicy miasta znowu zabolała mnie głowa ale tym razem poczułam się inaczej.

Lucy, chodź do mnie...

Gwałtownie podniosłam głowę przez co motor zatrzymał się. Kai zaczął pytać co się stało ale ja nie słuchałam go, byłam skupiona na głosie i szukałam skąd on dobiega.

Lucy, przyjdź tu...
Obudź swoją moc...
Kieruj się nią...

Rozglądałam się we wszystkie strony ale nigdzie nie widziałam nikogo prócz mnie i Kai'a. To był ewidentnie kobiecy głos, skąd on zna moje imię, kim ona jest.

- Lucy wszystko dobrze? Co się stało? - spytał mnie Kai ale ja skupiona na głosie uspokoiłam się i zaczęłam skupiać się na wszystkim co mnie otacza. W pewnym momencie poczułam na dłoni dziwne ciepło a gdy otworzyłam oczy ujrzałam na swojej dłoni nie za duży ogień. Zaskoczeni tym patrzyliśmy na płomień aż w końcu zacisnęłam rękę gasząc go.

- Jak ty to... - zaczął Kai ale mu przerwałam.

- Nie wiem ale wiem jedno muszę iść w tamtym kierunku. Wiem że jest to głupie ale czuję, że muszę tam iść. Idziesz ze mną? - skierowałam dłoń w stronę wieży Borga i spojrzałam na niepewna twarz Kai'a który po chwili namysłu zgodził się.

Wsiedliśmy na motocykl i z piskiem opon ruszyliśmy w wybranym kierunku. Czuję, że skądś znam ten głos ale nie jestem tego pewna. Mimo to, ufam mu, wiedziałam, że chce mi pomóc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro