Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Jay
Wszyscy zniecierpliwieni czekaliśmy przed drzwiami lecznicy czekając aż Wu, Misako i Garmadon wyjdą stamtąd. Wciąż nie możemy uwierzyć w to co się stało.

Retrospekcja
Kiedy Lucy leciała na ziemię w ostatniej chwili złapałem ją by nie uderzała się bardziej. Wszyscy zaczęłam ją wołać ale nie odpowiadała. Skylor i Cole w tym samym czasie znaleźli jeszcze przytomnego Kai'a a gdy ten spojrzał na nieprzytomną strażniczkę upadł na kolana przed nią i zaczął płakać i krzyczeć na siebie. Rudowłosa od razu zaczęła go uspokajać i tłumaczyć mu co się stało. Mistrz ognia ogarnął się trochę i próbował wstać ale nogi się pod nim uginały, więc postanowiliśmy że Kai pojedzie z Skylor jej samochodem a Nya motorem jej brata. Przywołaliśmy nasze pojazdy do nas i wsiedliśmy na nie by od razu ruszyć do domu. Ostatni raz zetknąłem na moją kuzynkę leżącą na tylnym siedzeniu samochodu Sky by następnie ruszyć w drogę.

Chwilę kiedy mistrzowie i Misako byli w pokoju nieustannie nam się dłużyły, nie wiem ile czasu minęło. Usłyszałem ma korytarzu kroki więc od razu skierowałem wzrok w stronę ich źródła. Mistrzyni wody szła w moim kierunku i gdy była tuż obok mnie przytuliła się i głośno westchnęła. Zacząłem głaskać jej piękne i miękkie czarne włosy wyjątkowo rozpuszczone.

- Jak się czuje Kai? - spytałem ukochaną.

- Zasnął. Był bardzo wykończony i miał dużo ran i siniaków ale wyliże się. Skylor przy nim została i pilnuje go by odpoczywał i się zregenerował. Był w wielkim szoku gdy się obudził ale dzięki herbacie od Wu poszedł spać. - powiedziała patrząc mi w oczy i bardziej się we mnie wtulając. - A jak Lu? Czy coś już jest wiadome? - spytała zmartwionym głosem.

- Puki co to nic nie wiemy. Wu, Misako i Garmadon siedzą tam nie wiem ile i nie dają znaku. - odparł Cole opierający się o ścianę naprzeciwko nas.

Wróciliśmy do podpierania ściany z posępnymi minami. Lloyd za to chodził w jedną i drugą stronę, widać że był czymś bardzo zaniepokojony. W pewnym momencie zatrzymał się i spojrzał na drzwi. Przeczuwałem co chcę zrobić więc ruszyłem by go powstrzymać ale uprzedziło mnie otwarcie drzwi z których wyszli Wu i Garmadon poczym spojrzeli na nas. Wu zwrócił się w kierunku Nyj'i na co dziewczyny opuściła moje ramiona.

- Jak czuje się Kai? - spytał głaszcząc się po brodzie.

- Zasnął. Był w dużym szoku po tych wydarzeniach ale nie chciał nic mi ani Skylor mówić o tym co działo się nim do nich dołączyliśmy. - powiedziała Nya spuszczając głowę w dół.

- Rozumiem. Daj mi znać kiedy odzyska, muszę z nim pomówić. - powiedział Wu patrząc na nas.

- Mistrzu a co z Lucy? Jak się czuje? Obudziła się? - od razu zaczęliśmy zasypywać mistrza pytaniami dotyczącymi naszej przyjaciółki. Garmadon spojrzał na nas gniewnie i ruchem ręki kazał nam zamilczeć.

- Lucy odpoczywa. Jeszcze się nie obudziła, zużyła bardzo dużo energii i potrzebuje spokoju. - odparł kierując się w stronę gabinetu ale zatrzymał się po drodze. - Życzę sobie byście nie niepokoili jej i pod żadnym pozorem macie tam nie wchodzić, rozumiemy się? A i Lloyd chodź z nami, musimy porozmawiać.

Wszyscy potwierdziliśmy się i powoli zaczęliśmy się rozchodzić każdy w swoją stronę i swoich zajęć. Złapałem Nyj'ę za rękę i ruszyliśmy do pokoju jej brata by pomóc Sky w pilnowaniu go. Nim zdążyłem odejść, kątem oka zobaczyłem jak Lloyd podąża za mistrzami by z nimi pomówić. Oby nie oberwało się mu za tą akcję.

Pov. Lloyd
Szedłem za moim ojcem i wujem do aktualnie ich wspólnego gabinetu. Czułem od ojca bardzo złą energię, co ja mówię, aktualnie wygląda jakby znowu miał stać się Lordem Garmadonem. Gdy weszliśmy do gabinetu zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem na mistrzów. Wtedy tuż obok mnie przeleciał mały sztylet, który idealnie trafił w lecącą akurat muchę. Przełknąłem głośno ślinę obawiając się o swoje życie, biedna mucha. Mój ojciec obrzucił się do mnie przodem, spojrzał na mnie surowo na co złożyłem ręce i pokłoniłem się mu. Okazałem tym mu najwyższy szacunek, chociaż w tej sytuacji nie wiem czy to mi pomoże.

- A tu co się dzieje? - spytała wchodząca do pomieszczenia moja mama. - Lloyd możesz wstać, spokojnie, twój ojciec nic ci nie zrobi, prawda Garmadonie?

Ostatnie słowa powiedział tak chłodno, że wszyscy zesztywnieliśmy. Siwowłosa dumna z siebie podeszła do małego stolika wlewając do szklanek herbaty po czym stawiajac na tacy podała nam po gorącym naparze. Po wypiciu łyku od razu się uspokoiłem i czekałem na dalszy przebieg spotkania. Po długiej i bardzo męczącej ciszy wziąłem oddech i spojrzałem na mamę.

- Jak Lucy się czuje? Czy wszystko z nią w porządku? Kiedy się obudzi? - zasypywałem rodzicielkę pytaniami. Ta uśmiechnięta spojrzała na mnie i wzięła łyk herbaty.

- Z Lucy wszystko dobrze. Ma kilka siniaków i małe rany na rękach ale to nic groźnego. Z tego co ustaliliśmy musiała zużyć bardzo dużo energii i dlatego zemdlała. Niestety nie mogę powiedzieć kiedy się obudzi, puki co musi odzyskać siły więc dajcie jej czas. Synu możesz mi, znaczy nam powiedzieć co się stało? - spojrzałem na moją mamę a bardziej na jej oczy.

Widziałem w jej oczach zaniepokojenie ale i spokój. Podeszła i  założyła za ucho moje włosy, wie że nie lubię tego ale nie przeszkadzało mi to. Wziąłem łyk herbaty i zacząłem po kolei wszystko opowiadać, o tym jak walczyliśmy z tymi dziwnymi stworami, o tym dziwnym kolesiu i o niespodziewanym przebudzeniu się mocy Lucy. Wszyscy byli w szoku ale słuchali mnie do końca. Kiedy skończyłem ojciec od razu podbiegł do mnie i zalał mnie oglądać. Nie rozumiałem skąd ta panika ale kiedy skończył przytulił mnie czule co odwzajemniłem.

- Mówisz że Drak miał po swojej stronie jak to ująłeś dziwne stwory? Wybacz że to mówię bratanku, niestety ale tym razem wasz wróg jest silniejszy. Te istoty to demony mroku, żywią się otaczającą je mroczna materią. Nie ma na nie sposobu chociaż po twojej historii wynika że jednak mają słaby punkt tylko trudno nam określić jaki. - powiedział Wu głaszcząc się po brodzie.

- Drak, Drak, Drak, chyba już gdzieś o nim słyszałem. Wu czy nasz ojciec nie wspominał kiedyś o ciemnej armii i czy na jej czele nie stał przypadkiem lord Drakon. - ojciec spytał swojego brata który zastanowił się przez chwilę.

- Ale to by nie miało sensu. Ta wojna wydarzyła się setki lat temu. Jeśli już, to ten człowiek musiałby być jego następcą a to nie możliwe bo on nie miał nikogo, żył sam w odmętach mroku. Nie pozwalał nikomu do siebie podejść a jeśli komuś się udało, to mroczna magia wokół niego opętywała i zmieniała w jego sługę. Według legendy Pierwszy Mistrz Spinjitsu pokonał go przy pomocy mocy tak dobrzej że nikt nie mógł jej się przeciwstawić. - wytłumaczyłam moja mama.

- Ale czy jest możliwość by ktoś mógł go no nie wiem, wskrzesić? - spytałem.

W pomieszczeniu zapadła głucha, nieprzyjemna cisza. Dorośli zastygnęli w bezruchu, patrząc na mnie w szoku. Już widziałem jak mój ojciec wstaje ale mój wuj powstrzymał go swoją laską. Wymieniali się spojrzeniami i w końcu starszy z nich odpuścił, podszedł do okna i zaczął się wpatrywać w widok zza niego.

Pov. Wu
Mój bratanek zawsze potrafi mnie zaskoczyć jednakże jeśli to co powiedział jest prawdą to mamy ogromne kłopoty. Uspokoiłem brata a on by jego syn go nie widział podszedł do okna.

- Słuszna uwaga Lloyd ale ty już się tym nie przejmuj. Teraz odpocznijcie i wyleczcie rany, zagrajcie w te wasze gry na konsoli. Innymi słowy zajmijcie się sobą. - powiedziałem do Lloyd'a prowadząc go do wyjścia z mojego pokoju. Otworzyłem mu drzwi a on posłusznie wyszedł. - A Lloyd, jeśli Kai się obudzi i będzie w pełni sił daj mi znać muszę z nim porozmawiać.

Bratanek kiwnął głową i odszedł w stronę salonu gdzie pewnie są pozostali. Rozejrzałem się po korytarzu czy napewno nikogo nie ma i zamknąłem drzwi. Garmadon wciąż patrzył się w okno, wyglądał na spokojnego ale każdy kto go zna od razu zauważy że nieludzko zaciska ręce za plecami. Znowu ten widok, a myślałem że już go nie doświadczę. Wziąłem wdech i wydech i spojrzałem na zebranych w pokoju.

- Jeśli to wszystko to prawda to mamy nie małe kłopoty. Nasz prawdziwy wróg jest niespotykanie silny od ostatniego razu, w końcu miał prawie 17 lat na to. Tym razem nam się uda a aby mieć pewność to TY zajmujesz się jej szkoleniem. Jesteś najbardziej doświadczony z nas wszystkich w JEGO sprawie więc powierzam tobie jej szkolenie. - podszedłem do brata i położyłem rękę na jego ramię. - Czy mogę na ciebie liczyć?

Staliśmy tak przed dłuższą chwilę aż usłyszałem ciche westchnienie. Teraz stałem twarzą w twarz z bratem, który mimo lekkiego zawahania zgodził się. Ja i Misako odetchnęliśmy z ulgą, wiem że jest to dla niego psychicznie ciężkie zadanie ale wiem że da radę. Teraz musimy tylko czekać na dalszy bieg wydarzeń.

Pov. ???
Siedziałem na swoim tronie i patrzałem na przestrzeń przede mną. Zamknąłem oczy i skupiałem się na otaczającej mnie czarnej energii, wchłaniałem ją do mojego naszyjnika by jego moc była silniejsza. Niestety uderzyła we mnie fala dobrej energii, szybko otoczyłem się mroczną magią i pochłonąłem te dwie energię z powrotem do naszyjnika. W sali pojawił się portal a z niego wyszedł mój sługa i jego a raczej moja bestia , pokłonił mi się i nakazał bestii czekać.

- Mój panie mamy problem i to poważny. Strażniczka żywiołów ona wciąż żyje nie wiem jakim cudem żyje ale jednak. Co więcej jest ona o wiele silniejsza niż jej poprzedniczka i ma po swojej stronie ninja. Nie jestem w stanie powiedzieć czy włada już wszystkimi żywiołami ale potrafi kontrolować ogień. - na te słowa wściekłem się niemiłosiernie.

Jakim cudem ona żyje przecież moja bestia przyniosła mi kawałek materiału którym ten stary głupiec ją owinął. Rzucałem po komnacie kulami magii rozbijając przypadkowe rzeczy. Gdy mój gniew ustał uśmiechnąłem się jak szaleniec i zacząłem śmiać. A więc jednak ICH córka żyje, wsumie to się dobrze składa, ich moc i tak była słaba więc jej będzie jeszcze potężniejsza. Rozkazałem mojemu słudze by narazie nie atakował i wzmacniał moja armię. Dam im trochę czasu i gdy nadejdzie Pełnia Złotego Książęca zginie ostatnia strażniczka żywiołów. Ja już osobiście tego dopilnuje i to ja zakończę żywot rodziny Moon.

Witam
Wracam do was z nowym rozdziałem. Kiedy będzie nowy rozdział to nie wiem, myślę że w czasie przerwy wielkanocnej może się pokazać ale to tak zakładam. Bardzo dziękuję za wasze komentarze, bardzo miło mi się je czytało.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro