□15□

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadszedł moment, na który nie byli gotowi.

-Czas poznać szefa!- wykrzyknął Simon i dwa razy postukał dłonią w drzwi od kampera.

Zapadła chwila napiętej ciszy, a później drzwi kampera się otworzyły. Z pojazdu wyszedł mężczyzna o czarnych włosach uczesanych do tyłu, miał na sobie skórzaną kurtkę oraz bordową chustą wokół szyi. Trzymał w dłoni baseballowy kij owinięty drutem kolczastym. Ustał na przeciw grupki klęczących ludzi i uśmiechnął się.

-Spodnie już mokre? Oj wydaje mi się, że chwila ta niebawem nastąpi. Mocz popłynie srogim strumieniem.- rozejrzał się po klęczących przyglądając im się.- Który z was dupki jest przywódcą?

Simon wskazał mężczyznę o brązowych włosach z krótką brodą. Negan zbliżył się do niego.

-Rick, prawda? Cześć, jestem Negan. I nie podoba mi się że zabiłeś moich ludzi. A gdy wysłałem swoich ludzi żeby zabili twoich za zabicie moich, ty znów ich zabiłeś. Nie fajnie. Pojęcia nie masz jak kurewsko nie fajnie postąpiłeś...

Negan wypowiedział to co miał do powiedzenia. Od tej chwili świat tych ludzi diametralnie się zmieni. Nie są już bezpieczni, mogą sobie o tym tylko pomarzyć. Wszystko co mają należy do Zbawców, oni należą do Zbawców. Będą dawać im wszystko czego będą od nich chcieli. Będą dla nich pracować. Jeśli się sprzeciwią gorzko tego pożałują.

-Zabiliście wielu moich ludzi, znacznie więcej niż byłem wstanie poświęcić.- stwierdził czarnowłosy.- I za to musicie zapłacić. Dlatego zapierdole jednego z was na miejscu. To jest Lucille. I uwierzcie, jest zajebista.- wysunął kij przed siebie by wszyscy mogli dokładnie się przyjrzeć. Przeleciał zachwyconym spojrzeniem po swoim ukochanym kiju po czym spojrzał na klęczących.- Sprowadziłem was tu wszystkich aby obdarzyć kogoś tym zaszczytem.

Horror trwał, uświadomili sobie że niebawem jedno z nich zginie i to w brutalny sposób. Negan krążył i każdemu z nich się przyglądał. Był jak kat, który szykował się do wykonania wyroku. Jednak nie potrafił się zdecydować i wybrać. W porównaniu do tych nieszczęśników świetnie się bawił. Wpadł na pomysł że przy pomocy wyliczanki wybierze osobę. Zaczął wypowiadać słowa i po kolei wskazywał kijem na klęczące osoby.

Ene... due... rike... fake...

Strach można było wyczuć w powietrzu. Nawet Lara czuła się nieswojo. Nie wiedziała kogo czarnowłosy wybierze. Znając brata była raczej pewna że nie zabije dzieciaka ani żadnej z tych kobiet. Więc tych osób nie obstawiała.

Wilgotne powietrze, chłodna noc, gwieździste niebo, księżyc rzucający blask który rozświetla nocny mrok. I śmierć która właśnie nadeszła. Zapach krwi, która bryznęła na ziemie.

Negan uderzył kijem w głowę rudowłosego mężczyzny. Zaśmiał się gdy mężczyzna po pierwszym uderzeniu trzymał się jeszcze na nogach. Później kontynuował uderzenia. Towarzysze rudowłosego z przerażeniem patrzyli jak ginie. Niektórzy cicho płakali, a inni przyglądali się w ciszy albo odwracali wzrok. Widok był brutalny i powodował mdłości.

Dla nich w tej chwili Negan był potworem, który pokazał jak brutalny potrafi być. Mogli go nienawidzić, czuć odrazę czy obrzydzenie, może nawet poczuli chęć zemsty za to co właśnie zrobił. Z pewności nie mieli o nim dobrego zdania. Ale o to właśnie chodziło. Łatwiej rządzić ludźmi, którzy z strachu okazują ci swoje posłuszeństwo niż zdobyć je inaczej. Ten sposób nie wymagał zbyt dużo pracy, wystarczyło zrobić coś co sprawi że zaczną się bać o własne życie. Negan uwielbiał mieć władze, czuć tą potęgę. Ale tym razem było inaczej niż z innymi ludźmi, z których czarnowłosy chciał zrobić swoich pracowników. Mimo tego co ta grupa zobaczyła i czuła, ich siła nie została zmiażdżona.

Lara to wyczuwała. Część z tych ludzi patrzyło na Negana z nienawiścią w oczach. Gdzie był strach? Był tam oczywiście, ale nie sprawił że stali się posłuszni. Możliwe że Negan tego nie zauważył. Za bardzo napawał się faktem, że rozwalił czyjąś głowę. Drwił sobie z nich i był najwyraźniej nieświadomy że ci ludzie różnią się od pozostałych, których poznali. Mogą sprawiać kłopoty.

-Spójrzcie na moją niegrzeczną dziewczynkę!- wykrzyknął z entuzjazmem Negan i zamachnął się kijem. Krew i resztki zmiażdżonej głowy rudowłosego mężczyzny spłynęły z kija. Chciał by dokładnie przyjrzeli się temu co zostało z ich przyjaciela, by utkwiło im to w głowach aby zapamiętali że tak kończy się igranie z Zbawcami.- Patrz i podziwiaj moja droga.- zbliżył się do kobiety o czarnych długich włosach, miała na imię Rosita jeśli Lara dobrze pamiętała. Kobieta płakała z pochyloną głową w dół, była załamana. Negan przybliżył kij do jej twarzy by spojrzała na niego, ale ona nie chciała tego zrobić.- O kurwa. To twój ukochany? Straszna lipa.- powiedział udając że na prawdę przykro mu się zrobiło, ale po chwili zuchwały uśmieszek zawitał na jego twarzy.- Jeśli to prawda, to wiedz, że stało się tak nie bez powodu. Nasz rudzielec był i zawsze będzie rudy. Przyjął uderzenie, a raczej siedem uderzeń dla drużyny! Więc się, kurwa, przypatrz. No dalej, kurwa!- podniósł głos gdy kobieta nie chciała spojrzeć.

To było okrutne i bestialskie gdy kazał im patrzeć, szczególnie jeśli rzeczywiście Rosita kochała tego człowieka, to było dla nich traumą. Ale Negan dostał reprymendę za swoje "naganne zachowanie". To było nieoczekiwane bo kto by się spodziewał, że ktoś z klęczących osób przywali mu w twarz? Aż Lara drgnęła zaskoczona.

Daryl zerwał się z swojego miejsca i przywalił Negan'owi w twarz. Szybko go jednak powalili na ziemie, a Dwight przyłożył mu do twarzy kusze oświadczając że go zabije. Towarzysze brązowowłosego poruszyli się wystraszeni, że za chwile kolejno z nich również zginie. Ale Negan kazał Dwight'owi zaciągnąć Daryl'a na jego poprzednie miejsce.

-Coś takiego? Ja pierdole.- czarnowłosy dotknął dłonią szczęki, lekko rozmasowując miejsce w które oberwał. Był pod wrażeniem odwagi, ale to był głupi występek, który powinien zostać ukarany. I Lara była pewna że Negan coś im jeszcze zrobi. Nie byłby sobą gdyby puścił im to płazem, no chyba że pewna osoba by go poprosiła o to.- Nikt nie może odpierdalać czegoś takiego. Nie tak ma wyglądać nasza współpraca. Mieliście się kurwa nie ruszać. Nie wiem, z jakimi kłamliwymi dupkami wcześniej się użeraliście. Ale ja dotrzymuję słowa. Pierwsze wrażenie jest ważne. Muszę mieć pewność, że mnie dobrze poznaliście. Kontynuujemy zabawę...

-Stój!

Brakowało zaledwie kilka centymetrów by kij zetknął się z głową azjaty. Negan zatrzymał się i stanął w chwilowym bezruchu gdy usłyszał jej głos. Pozostali zaczęli wydawać z siebie przerażone sapnięcia czy wzdychali jakby się modlili o litość. Było tak blisko by stracili kolejnego swojego przyjaciela, ale ktoś w ostatniej chwili zatrzymał tą karuzele strachu.

Czarnowłosy opuścił kij. Zerknął na koreańczyka który zadrżał i ciężko przełknął po czym spojrzał w kierunku skąd usłyszał głos. Zbawcy również tam spojrzeli.

Lara wyszła pewnym krokiem z cienia i stanęła przed klęczącymi. Negan zbliżył się do niej.

-Co robisz? Przerwałaś mi.- szepnął jej na ucho z lekką złością. Ciemnowłosa spojrzała mu prosto w oczy. Przez moment żałowała że się odezwała, ale czasu nie cofnie. Z jakiegoś wewnętrznego powodu nie chciała by Negan zabił kolejną osobę. Miała dość zabijania niewinnych więc zaryzykowała, spróbuje być lepszym człowiekiem, a by się tak stało musi zacząć postępować słusznie. Może uratowanie jednego życia nie sprawi że stanie się od razu świętą, ale może chociaż odwrobinę ulży tym ludziom w cierpieniu i przy tym może sama poczuje się lepiej.

-Spójrz na nich, teraz są jeszcze bardziej przerażeni niż chwilę temu. Zagrajmy w złego i dobrego glinę. Niech pomyślą że mają sprzymierzeńca. Będziemy mieć ich w garści.- nie była pewna czy Negan pójdzie na jej propozycje, potrafił być nieprzewidywalny.

Mężczyzna milczał przyglądając się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Skinął głową po czym odsunął się trochę w bok i z szerokim uśmiechem spojrzał na klęczących. Położył dłoń na ramieniu ciemnowłosej przez co kobieta drgnęła nerwowo.

-Chciałem zajebać jego... - wskazał kijem na azjate.-... za głupi wybryk waszego kolegi. Ale najwyraźniej mimo że jesteście po uszy w szambie, ktoś postanowił podać wam pomocną dłoń. Lara... - spojrzał na ciemnowłosą po czym ponownie na klęczących.- moja siostra. Jest moim zaufanym i najlepszym człowiekiem. Pozbawia głów lepiej niż ja. Podziękujcie jej bo właśnie ocaliła dupe waszemu kumplowi.- powiedział, ale gdy nikt z klęczących się nie odezwał zacisnął usta w wąską linie.- No dalej! Możemy wrócić do wcześniejszej sytuacji skoro jesteście tak niewdzięczni.

-Dziękujemy.- powiedzieli chórem, ich głosy były słabe i niepewne, ale przynajmniej powiedzieli to co Negan chciał usłyszeć.

-I o to chodziło. Zostawię was na trochę z Larą. Muszę zabrać Ricka na krótką przejażdżkę, jeszcze nie wyjaśniliśmy sobie wszystkich spraw.- podszedł do Grimes'a i złapał go za kołnierz kurtki po czym zaczął siłą ciągnąć go do kampera. Oboje weszli do pojazdu, a później odjechali gdzieś.

Ciemnowłosa spojrzała na azjate. Mężczyzna wyczuł jej spojrzenie.

-Możesz do niej podjeść.- skinęła głową na kobietę z krótkimi brązowymi włosami. Glenn patrzył na nią z niepewnością, najwyraźniej obawiał się czy to jest jakiś podstęp. Lara machnęła jedynie dłonią zachęcając go. Mężczyzna zbliżył się do krótkowłosej i objął ją. Zaczęli coś między sobą szeptać. Nawet się pocałowali więc Lara była już pewna że są parą.

Ciemnowłosa zwróciła się do jednego z swoich ludzi by przynieśli butelkę wody. Gdy jeden z Zbawców wręczył jej butelkę, ona podeszła do pary i podała wodę krótkowłosej, która delikatnie skinęła głową w podziękowaniu.

Wyciągnęła z kieszeni chusteczkę i podeszła do Rosity. Wyciągnęła dłoń z chusteczką w kierunku klęczącej, ale ta tylko zerknęła na nią przez chwilę po czym wróciła do wpatrywania się w ziemie. Ciemnowłosa chciała jej tylko dać chusteczkę by mogła wytrzeć plamę, krwi którą miała na policzku i która należała do rudowłosego mężczyzny.

-Weź to.- powiedziała łagodnie, ale kobieta nie zareagowała. Lara rzuciła chusteczkę przed nią po czym odsunęła się od niej.

Rosita spojrzała na ciemnowłosą gdy ta się oddalała po czym wzięła chusteczkę by wytrzeć krew, która zaczęła zasychać na jej twarzy. Kobieta cicho załkała i choć nie chciała przyjmować tej rzeczy od Lary, to użyła chusteczki tylko dlatego by zetrzeć z siebie krew Abrahama, by nie musieć czuć tej lepiej mazi od której robiło jej się nie dobrze.

Lara rozejrzała się po zgromadzonych. Niektórzy Zbawcy dziwnie jej się przyglądali, szczególnie Simon, który stał z założonymi rękoma jakby nie był zachwycony tym co ona robi. Gdy ich spojrzenia się skrzyżowały Simon zrobił kilka kroków w jej kierunku. Lara również się zbliżyła do niego wyczuwając, że będzie chciał zapytać ją co ona wyprawia.

-Mieliśmy tym ludziom dać nauczkę.

-Już ją dostali. Sam fakt że kolejno z nich mogło umrzeć, może wywołać duży strach. Poczuli to. Będą posłuszni.

-A jeśli nie? Coś mi się wydaje że ta pokazówka nie była po to by byli bardziej posłuszni, chciałaś im pomóc. Okazałaś słabość. A wiesz jak kończą słabi ludzie?- zapytał wyzywająco patrząc jej w oczy.

-Wsadź sobie te pierdolenie w dupe. Nie jestem słaba.- warknęła z złością. Nawet teraz grał jej na nerwach.

Simon tylko mruknął coś niezrozumiałego pod nosem po czym oddalił się od niej.

□■□■□■□■□■□■□■□■□■□

Słońce zaczęło powoli wschodzić gdy Negan wrócił z Rick'em. Mężczyzna wyglądał na wstrząśniętego gdy czarnowłosy zaciągnął go spowrotem do szeregu.

-Kurwa, cóż za produktywny dzień!- wykrzyknął czarnowłosy.- Mam nadzieje że już wszystko rozumiecie. Że pojęliście jak się sprawy mają. Wasze dotychczasowe życie się zakończyło. Dwight. Na pakę z nim.- wskazał na Daryl'a.

Blondyn z pomocą innego Zbawcy podnieśli z ziemi Daryl'a i zaczęli go ciągnąć do ciężarówki. Otworzyli tył i siłą wsadzili go do środka.

- Ma jaja, w przeciwieństwie do pizdy, którą niedawno poznałem. I jest teraz moją własnością. Potnę na kawałki waszego kumpla i odstawię wam go pod drzwi jeśli będziecie się dalej stawiać. Albo jeszcze lepiej, sam to zrobisz na mój rozkaz.- spojrzał na Rick'a po czym rozejrzał się i rozłożył ramiona jakby chciał ich przywitać.- Witajcie w nowym świecie pierdolone zasrańce! Furę wam zostawiam. Będziecie mi nią wysyłać zapasy. Za tydzień wrócimy po pierwsze dary. Narazicho!

Negan z Zbawcami zaczęli odchodzić. Wsiadali do pojazdów i odjeżdżali.

Lara ostatni raz spojrzała na grupę klęczących po czym wsiadła do ciężarówki i odjechała z swoimi ludźmi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro