□39□

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie chcę umrzeć lub zniknąć

Chcę tylko być kimś

Chcę tylko być kimś

Zanurkuj i zniknij bez śladu

Chcę tylko być kimś

Cóż, chyba jak każdy?

I jeśli czujesz wielkie podzielenie

Chcę być tym, którego pokierujesz

Ponieważ wierzę, że mogłabyś mnie poprowadzić

Wilgotna ziemia, szelest liści, cykanie świerszczy, chłodne powietrze. Księżyc wyłonił się zza chmur, które go zasłoniły. Lara ocknęła się leżąc na ziemi sama, a przynajmniej myślała że tak jest. Powoli podniosła się. Dookoła było ciemno, jedynie księżyc dawał odrobinę światła dzięki czemu można było dostrzec ponure kształty drzew rosnących wokół. 

Lara była skołowana. Śledziła kogoś, a teraz była sama w lesie. 

Cichy szelest gdzieś za nią przykuł jej uwagę. Sięgnęła do kabury po broń, ale była pusta. Nie miała pistoletu, ani swojej maczety.

-Zabraliśmy ci broń byś nie zrobiła niczego głupiego.

Od paru miesięcy nie miała okazji by usłyszeć ten głos i miała nadzieje że ta chwila nigdy nie nadejdzie, ale jak to zwykle się dzieje, los bywa przewrotny.  

Lara obróciła się i parę metrów od niej stała Heder, a obok niej mężczyzna. Blondynka trzymała w dłoni pistolet Lary i mierzyła nim do niej. Facet który stał obok Heder był mieszkańcem Alexandrii, ciemnowłosa rozpoznała go choć nie znała go z imienia. 

-Czyli to wszystko twoja sprawka.- westchnęła Lara.- Mogłam się tego spodziewać.

-Nie byłam sama. Nick jako bardzo uprzejmy dżentelmen pomógł mi.- uśmiechnęła się uroczo do mężczyzny, który odwzajemnił uśmiech. Lara miała ochotę puścić pawia. Czyli dzięki spaniu z Nick'em Heder miała wstęp do Alexandrii. Wykorzystała go by odwalił za nią całą brudną robotę i nikt go nawet nie podejrzewał. To było bardzo sprytne rozegranie, ale też żałosne. Heder nie miała ani za grosz godności ani honoru. Była wstanie przespać się z każdym aby zdobyć to co chce.

-Nadal jesteś puszczalską suką. Twój facet wie z iloma spałaś i dlaczego? Koleś, jesteś pewnie kilkusetnym debilem, którego wykorzystuje. Nie wiem co w niej widzisz, ale lepiej się ogarnij bo pożałujesz tego.- powiedziała ciemnowłosa z drwiną.

Nick spojrzał na Heder, która skinęła lekko głową po czym mężczyzna ruszył ku Larze. Złapał ją za ramię. Ciemnowłosa szarpnęła się i chciała go uderzyć, ale zanim to zrobiła poczuła przeszywający ból w okolicy brzucha. Nick cofnął się od niej z zakrwawionym w dłoni nożem. Lara złapała się za ranę i upadła na kolana. Pochyliła się do przodu podpierając się drugą ręką. Zrobiła kilka głębszych wdechów. Uniosła głowę i spojrzała wściekłym wzrokiem na Heder, która miała uśmiech na twarzy.

-Zabije cię za to.- wychrypiała z ciężkim oddechem Lara. Krew spływała po jej dłoni, którą dociskała do rany.

-Jakbyś nie zauważyła, to ty tu krwawisz, a ja mam świetny ubaw.- powiedziała zadowolonym głosem blondynka po czym skinęła do Nick'a.

-Nie wiem co ona ci nagadała, ale bądź rozsądnym człowiekiem.- zwróciła się do mężczyzny próbując przemówić mu do rozsądku.- Wykorzystuje cię, a później się ciebie pozbędzie.

-Kocham ją. I zrobię dla niej wszystko.- oznajmił Nick.

-Więc zginiesz.

Nick uderzył Lare pięścią w twarz. Kobieta upadła na ziemię, ale mężczyzna podciągnął ją do góry tak że klęczała przed nim i dalej kontynuował bicie ją. 

-I to jest właśnie świetna zabawa.- Heder zaśmiała się, a echo jej głosu rozniosło się po lesie.

□■□■□■□■□■□■□■□

Chcę po prostu być kimś dla kogoś
Chcę być kimś dla kogoś, och
Nigdy nie miałem nikogo ani żadnej drogi do domu
Chcę być kimś dla kogoś

I jeśli słońce zajdzie i niebo stanie się zimne
I jeśli chmury staną się ciężkie i zaczną opadać
Będę potrzebował kogoś przy sobie
Chcę być kimś dla kogoś
Kimś dla ciebie
Kimś dla ciebie

Daryl wyszedł z pomieszczenia z celą Negan'a po czym ruszył w kierunku domu. Wchodził już na werandę gdy z środka wybiegł Jack. Chłopak na jego widok zastygł w chwilowym bezruchu. Miał zawierzoną przez ramię torbę oraz w ręku pistolet z tłumikiem.

-Gdzie ty idziesz?- zapytał kusznik.

-Ja... Idę szukać mamy.

-Dlaczego?

-Wyszła na spacer. Mówiła że wróci za kilka minut, ale minęła godzina i nie ma jej. Boje się że coś mogło jej się stać. A przecież ktoś ją zastraszał i może... - brunet nie potrafił dokończyć, tak bardzo martwił się o swoją mamę. Miał złe przeczucie.

-Poszukam jej, wróć do domu.- oznajmił Daryl. Może Lara zagadała się z kimś albo kogoś odwiedziła i dlatego tak długo jej nie ma, ale lepiej to sprawdzić bo jeśli na prawdę ma kłopoty, to będzie potrzebowała pomocy. Brązowowłosy zszedł z werandy i miał zamiar ruszyć, ale Jack  odezwał się więc mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na niego.

-Idę z tobą. Nie ważne co powiesz, nie zmusisz mnie bym został. Lepiej pośpieszmy się. Jeśli ma kłopoty to musimy ją jak najszybciej znaleźć.

Daryl skinął jedynie głową. Ten dzieciak był nie do powstrzymania. Nie chciał brać go ze sobą by go nie narazić, ale lepiej by był obok niego niż gdyby miał go śledzić gdy będzie szukać Lary i coś mu się stanie a on nie zdąży mu pomóc. Musiał pozwolić mu iść z nim. 

□■□■□■□■□■□■□■□

Nawet nie chcę zmieniać świata
Uczynię księżyc błyszczącym tylko dla ciebie
Sprawię, że gwiazdy oświetlą pokój
I jeśli poczujesz, że zapada noc
Chcę być jedynym, którego wezwiesz
Ponieważ wierzę, że mogłabyś mnie poprowadzić

Lara leżała na ziemi krwawiąc. Nick zgotował jej solidną dawkę łomotu więc w tej chwili przypominała stłuczone na kwaśno jabłko. Ciężko oddychała, a w ustach czuła metaliczny posmak. Nick kopnął ją kolejny raz w brzuch. W trakcie gdy ją katował ani razu nie zapłakała, nie krzyknęła z bólu, nie prosiła by przestał, nie pokazywała jak bardzo cierpi bo właśnie tego chciała Heder.

-Wystarczy.- odezwała się blondynka gdy Nick zamierzał zadać kolejny cios Larze.- Chce by jeszcze żyła, muszę jej coś powiedzieć. Podciągnij ją.

Nick stanął za ciemnowłosą i siłą podciągnął ją do góry by uklęknęła. Heder ustała przed nią. Świetnie się bawiła widząc Lare w tak koszmarnym stanie. Ciemnowłosa miała zakrwawioną twarz, była blada, osłabiona przez utratę krwi, jej ciało było skatowane, ale to nie złamało jej ducha. 

-Tylko na tyle cię stać, suko.- wychrypiała ciemnowłosa. Mimo bólu który sprawił że każdy oddech był ciężki lekko się uśmiechnęła. Heder skrzywiła się gorzko widząc że ciemnowłosa nie nacierpiała się wystarczająco. To był prosty plan. Odczekała dłuższy czas aż wszystko po wojnie się skończy. Była cierpliwa, pozwoliła by Lara poczuła się bezpiecznie i myślała że przeszłość jest już za nią. I wtedy uderzyła. Nick był jedynie pionkiem w jej zemście. Dzięki niemu nikt jej nie podejrzewał. Lara mogła pomyśleć że ktoś z Alexandrii nie chce jej już tam. Łatwo było ją wyciągnąć poza osadę. Była niczym królik, który podążył za marchewką choć nie wiedział że kieruje się prosto w pułapkę. 

-Spójrz na siebie. Jesteś żałosna, od zawsze tak uważałam. Byłaś głupia pomagając mi, nie wiedziałaś kim na prawdę jestem i to doprowadziło nas do tej sytuacji choć może coś innego. W zasadzie gdyby twój brat zrobił to co chciałaś, to nie byłoby mnie tu, a Brent by żył.

-Co?- wychrypiała zaskoczona.

-Za chwilę dowiesz się czegoś, co umknęło ci wcześniej. Nigdy nie byłam tylko głupią blondynką. Gdy straciłam przez ciebie swoją dobrą pozycję, bardzo zapragnęłam się odegrać na tobie. Twój durny brat mnie oszczędził i czasami bzykaliśmy się za twoimi plecami, czego oczywiście nie wiedziałaś bo byłaś zbyt zajęta użalaniem się nad sobą po stracie faceta. To przykre, własny brat cię okłamał i tak podle potraktował. I to w zasadzie jego wina, myślał jedynie fiutem. A oberwało się nieszczęsnemu Brent'owi. Biedaczek musiał zginąć. Nakłoniłam Natha by zabrał go ze sobą na wyjazd, z którego miał nie wrócić żywy. Nath miał go zabić i upozorować że dorwali go sztywni. Później miałam pozbyć się Natha by się nikomu nie wygadał. Ale sprawy potoczyły się inaczej i to na moją korzyść. Bo jakieś świry zaatakowały ich w czasie podróży i ich zabili. Więc byłam czysta, nikt nie podejrzewał że przyczyniłam się do ich śmierci. To był rewanż Laro. I czuje się z tym świetnie. A ty jak się czujesz?

Heder pochyliła się nad ciemnowłosą co było błędem bo Lara uderzyła ją z czoła w twarz. Blondynka cofnęła się do tyłu łapiąc się za nos, z którego zaczęła cieknąć krew.

To było tyle informacji na raz, że Lara nie myślała racjonalnie. Jedyne co nią w tej chwili kierowało, to był gniew, ogromny gniew, który sprawił że ból gdzieś zniknął. Sięgnęła po ostrze ukryte w bucie. Dźgnęła nim Nick'a w nogę, a gdy ten ją puścił i skulił się łapiąc się za ranę dźgnęła go w szyję kilka razy aż upadł martwy na ziemię. Teraz nie miała już tylko swojej krwi na sobie, ale leż Nick'a. Lara powoli podniosła się. Ustała na równe nogi i spojrzała na Heder, która tym widokiem była wstrząśnięta. 

-Jesteś szalona.- głoś blondynki był zachwiany. Gdy trafiła do Sanktuarium wiele słyszała o brutalnej stronie Negan'a, przedtem nie miała okazji zobaczyć na własne oczy jak Lara kogoś zabija. A teraz widziała jak z zimną krwią zadźgała Nick'a niewielkim ostrzem. Z początku cofnęła się chcąc być jak najdalej od niej, ale wtedy ocknęła się z tego idiotycznego strachu. Przecież miała broń, a Lara tylko nóż. Może i miała upiorne spojrzenie, a widok jej całej we krwi tylko dodawał jej przerażającego wyglądu, to Heder wyprostowała się i wykierowała w nią pistoletem.

Strzeliła.

Lara upadła i upuściła ostrze. Klęknęła łapiąc się za udo, z którego zaczęła płynąć krew. Zadrżała z powodu nagłego chłodu, który poczuła. Ból był przytłaczający. Ale nawet jeśli to miał być koniec, to nie podda się aż do momentu gdy jej serce przestanie bić.

-Z czego się śmiejesz?!- zapytała wściekle Heder.

Lara spojrzała na nią z uśmiechem na ustach, który usilnie próbowała utrzymać na twarzy. Heder nie dostanie tego co chce, nigdy jej nie pokaże że sprawiła jej cierpieniem, niech zapamięta ją z uśmiechem na ustach. 

-Na prawdę nie rozumiem dlaczego to wszystko zrobiłaś? Sama sobie jesteś winna. Gdybyś nie była puszczalską suką, która sądziła że może być lepsza, to może miałabyś lepsze życie.- uśmiechnęła się złośliwie ciemnowłosa. Z chwili na chwilę czuła się gorzej.- To ty jesteś żałosna. Nikomu na tobie nie zależy, niczego nie osiągnęłaś, rzygać mi się chce gdy na ciebie patrzę...

-Zamknij się!- Heder nie wytrzymała. Uderzyła Lare pistoletem w głowę. Ciemnowłosa upadła na ziemię. Blondynka odetchnęła głęboko próbując uspokoić nerwy, które Lara całkowicie jej zszargała. Uderzyła ją w najczulsze miejsce, a to przecież ona miała zadać jej najgorszy ból.- Wstawaj. No rusz się.- blondynka trąciła ją nogą, ale Lara się nie poruszyła. Gdy ją uderzyła ciemnowłosa straciła przytomność.- Kurwa, to nie tak miało być. Zostałaś pobita, dowiedziałaś się że to przeze mnie straciłaś ukochanego, a do tego brat cię okłamywał i nadal byłaś wstanie się śmiać? Co jest z tobą nie tak? To miała być idealna zemsta. A teraz jedyne co mi pozostało to cię po prostu zastrzelić.- blondynka wymierzyła w Lare z broni. Już była gotowa pociągnąć za spust kiedy usłyszała szelest. Obróciła się za siebie, a wtedy bełt przebił jej ramię. Kobieta krzyknęła z bólu. Oddała kilka strzałów w stronę skąd nadleciał bełt po czym uciekła między drzewa. 

Królestwo nadchodzi, powstanie, upadek
Zachodzące słońce ponad tym wszystkim
Chcę tylko być kimś dla ciebie

Daryl wybiegł zza drzewa, a za nim Jack. Mężczyzna uklęknął przy Larze. Jack rozejrzał się po okolicy upewniając się czy jest czysto, a gdy skończył zbliżył się do kusznika. Widok jego mamy we krwi sprawił że pobladł i prawie upuścił swoją broń.

-Mamo.- zrozpaczony brunet upadł na kolana obok kusznika. Odwrócił wzrok nie potrafiąc znieść tego widoku.- Czy ona...

-Żyje.- puls ciemnowłosej był wyczuwalny, ale był słaby.- Musimy ją zabrać. Jack, możesz...- Daryl spojrzał na chłopca, który był skulony i załkał cicho. Dla niego musiało to być najgorsze co kiedykolwiek zobaczył w życiu. Gdy brązowowłosy zobaczył ją leżącą na ziemi myślał że nie żyje, wyglądała na martwą. Ale gdy sprawdził jej puls, poczuł ogromną ulgę. Strach że ona może umrzeć, że nie zdążył jej pomóc, było okropnym uczuciem. Przecież jeszcze nie tak dawno obiecał że będzie ją pilnował, a zawiódł.- Jack. Nic jej nie będzie. Zabierzemy ją do Alexandrii. Musisz zabezpieczyć drogę. Dasz radę?

-Tak.- brunet otarł łzy i spojrzał pewnym siebie wzrokiem na kusznika. Życie Lary zależało teraz od nich. Więc nie mógł zawieść swojej mamy. Później będzie czas na słabości.

Daryl ostrożnie podniósł nieprzytomną ciemnowłosą. Jack ruszył przodem w kierunku Alexandrii, a mężczyzna podążył za nim. Teraz czas grał tu ważną rolę.

Chcę po prostu być kimś dla kogoś
Chcę być kimś dla kogoś, och
Nigdy nie miałem nikogo ani żadnej drogi do domu
Chcę być kimś dla kogoś

Negan przebudził się z niespokojnego snu. Usiadł na łóżku i odetchnął głęboko. Nie pamiętał czy przyśnił mu się jakiś koszmar, ale czuł wewnętrzny niepokój. Wstał z łóżka by trochę pochodzić po celi by się uspokoić. Wtedy coś zauważył przez niewielkie okno w jego celi. Podszedł do okna i podciągnął się by mieć lepszy widok. Coś działo się wokół lecznicy. Światło w budynku było zapalone. Po chwili ktoś wyszedł z budynku. To był Daryl razem z Jack'em. Mężczyzna przytulił chłopca, który był roztrzęsiony. Nagle zjawił się Rick razem z Michonne. Rozmawiali o czymś. Michonne zabrała Jack'a i poszli gdzieś. Kusznik w chaotyczny sposób wyjaśniał coś Grimes'owi. Na koniec Rick położył dłoń na ramieniu brązowowłosego jakby w ten sposób pocieszał go. 

Czarnowłosy odsunął się od okna. Ciężko oddychał przez co usiadł na łóżku w razie gdyby nagle miał upaść. To wszystko nie wyglądało dobrze. Aż dłonie zaczęły mu się trząść. Nie chciał nawet dopuścić do siebie możliwości że stało się to czego najbardziej nie chciał.

I jeśli słońce zajdzie i niebo stanie się zimne
I jeśli chmury staną się ciężkie i zaczną opadać
Będę potrzebował kogoś przy sobie
Chcę być kimś dla kogoś
Kimś dla ciebie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro