18 Sama

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Heja ludzie!
Dawno nie było rozdziału ale wstawiłam z okazji świąt rozdziały wszystkich książek dzisiaj więc miłego czytanka hah. Ogólnie chciałam wam życzyć miłych świąt. Smacznej choinki, znalezienia jakiś fajnych irondadów do czytania i dużo dużo cierpienia Peterka <3 Do tego szczęścia i miłego kolędowania :D
To tyle z moich nieudolnych życzeń,
Miłego czytanka!

May czekała na Petera do nocy. Trwała przy drzwiach gotowa, aż ten wruci ale nie przekroczył on progu mieszkania.

Ale mimo to czekała. Pierwsza minutę po północy. Drugą. Trzecią. A potem godzinę i następne dwie. Ale jej bratanka nie było i nie wydawało się by miał wrócić

Przestała wierzyć w momęcie kiedy zegar wybił piątą. Większośc ludzi stwierdziłaby, że to przecież nastolatek.Ale May znała Petera i wiedziała, że ten nigdy nie był tak na prawdę tylko nastolatkiem.

Był inny. Bardziej odpowiedzialny i spokojny. A z tym inteligentnym spojrzeniem przypominała bardziej dorosłego niż dzieciaka.

Usiadła na kanapie wzdychając. Chwilę potem ktoś otworzył drzwi. May usmiechnęła i odwruciła się w stronę drzwi. Tyle, że uśmiech szybko zszedł jej z twarzy.

To nie był Peter.

Chłopak który stanął w drzwiach był wysoki. Miał ciemne włosy skurzaną kurkę i pistolet w dłoni.

Spjrzał na nią pewnie. Poprawiając dłońmi materiał kurtki i wycelował w nią bronią.

Zamrła. Wszystko nagle stało się dziwnej odległe kiedy zdała sobie sprawę, że to koniec.

-Za to że uchowałaś kogoś takiego jak on - wyszeptał chłopak i nacisnął spust.

Nie miała szansy żeby uciec. Dzwięk wystrzału rozniusł się po pomieszczeniu, a ona zamarła.

Bolało. Tyle że kula nie bolała bardziej niż to, że była sama.

Zamknęła oczy i opadła na kolana placząc. Chciała tylko aby Peter był obok. Ale najwyraźniej musiała umrzeć zupełnie sama.

Oto dzisiajszy rozdział! Wiem króciutki ale następny będzie dłuższy! Koniecznie dajcie znać czy wam się podobał!
To tyle na dzisiaj.
Miłego dzionka,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro