Za to cię kocham

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pamiętam tylko jak zostałam siłą wepchnięta do auta, a potem straciłam przytomność.

***

Gdy się obudziłam leżałam na twardej i zimnej podłodze. Chciałam się poruszyć, ale gdy szarpnęłam się zrozumiałam, że jestem do czegoś przywiązana. Liny krępowały mi kostki i nadgarstki. Instynktownie spanikowałam, ale natychmiast nakazałam sobie w myślach spokój. Musiałam myśleć logicznie.

Grayson. To była moje pierwsza myśl. Podczas naszego ostatniego spotkanie obiecywał, że to nie konie. Że jeszcze się spotkamy. A ja uznałam to za głupie pogróżki. Zapomniałam do czego był zdolny. Kim był naprawdę. A teraz specjalnie przyleciał do Anglii, żeby... żeby co? Żeby się zemścić? Za co? Nie mógł już pracować dla Taylora, bo on jest w więzieniu. Więc czemu...?

Nagle rozległ się szczęk klucza i do pokoju wpadło trochę światła. Chłopak zapalił światło, tak że w pokoju było bardzo jasno. Zmrużyłam oczy. Najchętniej w ogóle bym ich nie otwierała, żeby nie musieć na niego patrzeć.

- Widzę, że już się obudziłaś, Rosanno.

Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że kuca obok mnie. Spięłam się i zacisnęłam usta. Nic nie mów. Nie palnij żadnej głupoty.

Grayson wyciągnął dłoń i pogłaskał mnie po policzku.

- Tęskniłem za tobą- wyznał.

Zadrżałam, czując jego palce na mojej skórze.

- Rozczaruję cię, bo ja za tobą ani trochę.

Idiotko! Miałaś nic nie mówić. Usta szatyna wygięły się w krzywym uśmiechu.

- Widzę, że nadal jesteś pyskata. I dobrze. Taka jesteś najlepsza. Za to cię kocham- ostatnie zdanie wyszeptał, nachylając się co raz bliżej. Jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Chłopak szybko pokonał tą odległość i oparł swoje czoło o moje.

- Nigdy mnie nie kochałeś- powiedziałam twardo.- Byłam tylko jedną z wielu twoich zabawek.

- Nie, Rosanno. Dobrze wiesz, ze to nieprawda. Byłaś... jesteś wyjątkowa. To ciebie zawsze kochałem. I moje uczucie się nie zmieniły.

- Moje też- powiedziałam, a jego oczy błysnęły.- Bo zdałam sobie sprawę, że nigdy cię nie kochałam. Bo nie można pokochać potwora.

Liczyłam, że mnie uderzy albo coś w tym stylu, ale on tylko odchylił głowę do tyłu i się zaśmiał.

Dlaczego wcześniej nie widziałam, że jest takim psycholem?

- Pora na zabawę, Rosanno.

Podszedł i szybko uwolnił mnie z więzów. A potem było tylko gorzej. Pamiętam jego wargi na swoich i ręce, które pieściły moje ciało. Cały czas starłam się wyrwać, walczyć, ale to nadal było na nic. On był silniejszy.

Gdy skończył po prostu mnie zostawił, a ja modliłam się, żeby więcej tu nie wrócił.

Ale widziałam, że jeśli będę myśleć, że to mu wystarczyło, to będę okłamywać samą siebie.

Mam nadzieję, że miło się czyta:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro