Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Angel

Minął już ponad tydzień odkąd przybyłam do Bukaresztu. Szczerze zachwyciło mnie to miasto.  Zaczynam rozważać nad tym, aby przeprowadzić się tutaj na stałe.  Spędzony tutaj czas postanawiam przeznaczyć na lepsze poznanie tego wyjątkowego miejsca.

Poprzez mój tak krótki pobyt w tym jakże malowniczy miejscu, stwierdziłam,  że to miasto po prostu tętni w życiem o każdej porze dnia i nocy.  Urzekająca kultura tego miasta, na zawsze pozostanie w mej pamięci.  Nie chodzi już mi o samą architekturę,  która z każdym kolejnym krokiem wprowadza mnie do innej epoki. Zadziwia mnie ta otwartość między ludźmi.  Bukareszt staję się miejscem w którym mogłabym się nawet zagubić. 

Za dnia byłam beztroską turystką z Ameryki,  a w nocy rozmyślałam nad tym jak dalej powinnam pokierować swoje życie.

Bardzo brakuję mi Demona,  ale wiem, że rozstanie z nim było słuszną decyzją.
Demona codziennie do mnie wydzwania,  a mi krwawi serce z powodu tego,  że tak go olewam.

Stałam się krucha, moja twarda skorupa zaczęła pękać.  Nie pomagają mi wiadomości,  które wysyła mi Diana.  Jest na mnie wściekła,  uważa,  że złamałam serce jej bratu. Dobitnie uświadamia mnie o tym z każdą nową wiadomością.  Tak samo olewam jej wiadomości,  nie odpisuje na żadne.

Pragnę,  aby oni jak najszybciej o mnie zapomnieli. Sprowadziłabym na nich tylko niebezpieczeństwo.

Właśnie jem kolacje w hotelowej restauracji.  Restauracja ta został urządzona w dosyć mrocznym, jednakże eleganckim stylu.  Ciemne kolory zastawy, oraz obrazów,  połączone z przydymionym światłem świec nadaję pomieszczenie pewnego rodzaju tajemniczości.  Gości zabawia grana na żywo muzyka fortepianowa,  poprzez melodię tworzy coś w rodzaju bezpiecznej przystani, do której każdy słuchacz mógłby uciec.

Dźwięki akordów przerywa mi cichy głos otrzymanego powiadomienia, dyskretnie zerkam na ekran  telefonu i widzę,  że nadawcą jest Daisy.  Wzdycham ciężką i postanawiam otworzyć ją.

DAISY: PROSZĘ WRÓĆ, DEMON ODKĄD ZNIKNĘŁAS Z NASZEGO ŻYCIA NIE JEST SOBĄ.  ON BARDZO CIĘ KOCHA. POTRZEBUJEMY CIĘ.

Gdy kończę czytać te wiadomość łzy same zaczynają spływać mi po policzkach. Tak bardzo byłam tym zaabsorbowana, że nie zauważyłam jak dosiada się do mojego stolika Dragomir. Dopiero jak znacząca odchrząka zainteresowuje się jego obecnością. Muszę przyznać,  że ten mężczyzna za każdym razem wygląda naprawdę powalająca.  Wilgotne czarne loki ułożone w nieładzie odbijają światło,  tworząc imitację kryształów we włosach,  gładko ogolana twarz uwidacznia dobrze zarysowane kości policzkowe, w czarnym oczach kryje się pokusa i niebezpieczny błysk w oku. Blada cera kontrastuje z bordowym odcieniem eleganckiej koszuli, która nie jest do końca zapięta,  odsłaniając skrawek tatuażu na klatce piersiowej,  bodajże smoka.

- Nie zapraszałam cię tutaj- szybko doprowadzam się do porządku i beznamiętnym tonem odzywam się do mężczyzny.

- Nie potrzebuję twojego zaproszenia. Widzisz kochaniutka tak się składa,  że jesteś u mnie i mam prawo,  w każdej chwili do ciebie dołączyć- mruga do mnie  i gestem ręki przywołuję do siebie kelnera,  robi przy tym dość spore zamieszanie.

- Tak szefie?- mówi kelner,  który jest młody i co widać na załączonym obrazku bardzo zestresowany.

- Przynieść proszę butelkę najlepszego wina jaką posiadamy w spiżarce i niech kucharz przyrządzi  dla mnie i tej pięknej damy jego najznakomitsze danie. Niech mnie nie zawiedzie. Zrozumiano?- rozkazuje Dragomir władczym tonem.

- Naprawdę myślisz,  że mam ochotę jeść z tobą kolacje?- pytam retorycznie i przewracam oczami.

- Myślę,  że masz ochotę dać mi dupy- uśmiecha się łobuzersko.

- To prawda,  mam cię głęboko w dupie- uświadamiam go i uśmiecham się z politowaniem.

- Widzę,  że lubisz na ostro- drażni mnie i intensywnie patrzy na mnie,  jakby miał nadzieję,  że uda mu się mnie uwieść.

- Nie masz w sobie nic co przykułoby moją uwagę- drastycznie sprowadzam go na ziemię.

- Każda kobieta na twoim miejscu robiłaby wszystko,  abym został przy niej- chełpi się Dragomir.

- Bardzo interesujące,  naprawdę obchodzi mnie to jak zeszłoroczne gówno psa sąsiada- komentuję.

W tym czasie przychodzi kelner z zamówieniu.  Patrzy na mnie jak na samobójczynie i wariatkę w jednym. Zdecydowanie słyszał co powiedziałam do jego szefa.

- Mogę w czymś jeszcze pomóc szefie?- oferuje swoją pomoc kelner.

- Nie, możesz już zająć się swoimi obowiązkami- odprawia go Dragomir.

Jak gdyby nigdy nic zaczyna konsumować kolacje. Kucharz przygotował dla nas tochiturę,  pieczoną wieprzowinę.  Innymi słowy bombę kaloryczną. Mój towarzysz je swoje danie w idealnym skupieniu, nie zwraca dosłownie uwagi na nikogo.

W końcu bierze ostatni kęs swojego posiłku,  odkłada sztućce,  serwetką wyciera kąciku ust i w końcu ponownie zwraca na mnie uwagę.

- Gdy pójdziemy razem do pokoju rozważę to, aby zapomnieć o tym jak przed chwilą mnie znieważyłaś- daje mi dwuznaczną propozycję. 

Tego już za wiele robię minę niewiniątka, biorę swój pełny talarz, wstaję z krzesła,  idę w kierunku Dragomira i wylewam całą zawartość mu na głowę.  W całej sali momentalnie powstała przejmująca cisza, każdy z wyjątkiem mnie, która właśnie z podniesioną głową wychodzi z sali bał się chociażby zbyt głośno oddychać.

Nie pozwolę się tak uprzedmiotowywać przez jakiegoś mężczyznę,  który uważa się za cholera wie kogo. To,  że jest szlachcicem nie znaczy, że może traktować mnie jak swoją własność.

Zdenerwowana wracam do swojego pokoju. Gdy wchodzę do niego,  po przekroczeniu progu trzakam przy tym drzwiami.  Robię to tak głośno, że mimowolnie przymykam oczy.

W tej chwili dzwoni do mnie matka.  W tej chwili nie mam ochoty na jakiekolwiek rozmowy, ale doskonale wiem,  że  nigdy nie darowałaby mi tego, że ją tak po prostu odrzuciłam. Z wyraźnym przymusem odbieram telefon.

- Witaj matko- mówię do słuchawki.

- Czyś ty do reszty zdurniała?- krzyczy na mnie.

- Też miło mi cię słyszeć, mamusiu- odpowiadam.

- Nie bądź bezczelna- karci mnie, wyraźnie jest zdenerwowana.

- Co się stało?- pytam się poważnie.

- Tak stało się,  moje jedyne dziecko bez pożegnania postanowiło wyjechać do Rumunii- odpowiada niezadowolonym tonem.

- Skąd wiesz gdzie jestem?- pytam się zszokowana.

- Jakbyś nie wiedziała akurat pilot pracuje dla mnie  i twojego ojca i ma obowiązek zgłaszać nam gdzie dokładnie wylatuje- odpowiada, a ja głęboko wzdycham.

- No tak, zapomniałam przecież czyją córką jestem- ironizuję.

- Masz natychmiast wracać do domu w Miami- rozkazuje mi matka.

- Domu? Jakiego domu? Masz na myśli ten, w którym moja najlepsza przyjaciółka została zamordowana? Albo lepiej powinnam wrócić do pogorzeliska po klubie, który doszczętnie spłonął? Masz rację Miami jest moim domem- kpie.

- Pomyślałaś chociaż przez chwilę o swoich przyjaciołach? Chociażbym o pracownikach, którzy z dnia na dzień stracili pracę? Nie sądziłam,  że wychowałam cię na taką egoistke. A ten chłopak jak mu tam było Demon,  myślisz,  że twój wyjazd nie zrobił na nim żadnego wrażenia? Ten chłopak cię kocha, a ty swoim samolubnym zachowaniem wszystko niszczysz- wypomina mi matka.

- Wyjechałam tylko dlatego,  żeby go chronić- tłumaczę się.

- Nie oszukuj samej siebie Angel- mówi do mnie mama- Powinnaś wrócić i walczyć o tego chłopaka.

-  Dobrze wiesz, że nie mogę.  Nie mogę zaryzykować,  że może stać się kolejnym celem- odpowiadam.

Wzdycham, modlę się w myślach,  aby matka raz na zawsze zamknęła ten temat.

- Przez wyamigowany strach pozwolisz sobie zaprzepaścić szansę na prawdziwą miłość? Wolisz cierpieć niż być szczęśliwą? Bardzo dojrzałe naprawdę- wzdycha przez telefon matka.

- W tej chwili to najlepsze co mogłabym zrobić.  Proszę nie mów Demonowi gdzie jestem- błagam.

- Nie mogę ci niczego obiecać. On zasługuje na wyjaśnienia. Chcę  abyś wiedziała, że nie pochwalam twojego zachowania. Bardzo mnie zawiodłaś Angel- mówi smutno i się rozłącza.

Pozostawia mnie z moralniakiem. Dlaczego po tej rozmowie czuję się paskudnie? Czuję się winna. Nie przypuszczałam, że usłysze od matki tak karcące słowa. Wiedziałam,  że może nie być zadowolona z tego co zrobiłam,  ale nie sądziłam,  że mogę ją tak rozczarować.

Czuję się jak małolata,  która dostała reprymendę od rodziców za to, że bez ich zgody poszła na imprezę.

Moja mama zapomniała o tym, że już od dawna nie jestem już dzieckiem i mam prawo podążać własnymi ścieżkami,  chociaż nie są takimi o jakich by zamarzyła.

Nie zawsze muszę ślepo podążać za innymi.  Nie jestem przecież niczyim więźniem.

Szczerze mam dość tego wieczoru.  Chciałabym, aby jak najszybciej minął.

Rozbieram się i kompletnie naga, odziana jedynie w poczucie winy udaję się do łazienki. Marze o gorącym, kojącym moje nerwy prysznicu i zaraz po nim głębokim śnie.

Oparta o ścianę kabina prysznicowej pozwalam strumieniowi wody spływać po moim nagim ciele. Każda kropla wody zmywa ze mnie poczucie winy. Zdecydowanie potrzebowałam tego odprężenia.  Nie mam pojęcia kiedy palce mej prawej dłoni odnajdują drogę do mej kobiecości.  Jak w transie delikatnie i rytmicznie pocieram wargi sromowe swojej cipki. Zdaję sobie sprawę,  że naprawdę potrzebuję seksu. Palcami zaczynam penetrować wnętrze swojej kobiecości. Szum wody tłumi moje coraz śmielsze jęki. Rozochocona coraz szybciej poruszam wewnątrz siebie palcami, co jakiś czas pocieram wejście do mej cipki. Wolną dłonią rozpoczęłam delikatne ciągnięcie za sterczące sutki. W końcu maksymalnie przyśpieszyłam swoje ruchy, aż fala orgazmu przeszywa mnie na wkrość. Daję sobie czas, ostrożnie osuwam się po ścianie kabiny i po prostu siedzę pod strumieniem z deszczownicy. Pozwalam opłukać się z tego co właśnie uczyniłam.

W reszcie wstaje z brodzika, niedbale się wycieram i na drżących nogach wychodzę z łazienki.

Mam zamiar sięgnąć po czerwoną koszulę nocną,  gdy zauważam, że ktoś stoi w moim pokoju.

Automatycznie cała się spięłam. Tajemnicza postać trwała w cieniu pokoju.  Jedynie mogłam dostrzec zarys mężczyzny.  Serce zaczyna niebezpiecznie szybko mi łomotać. Panika dostaje się do mojego krwiobiegu. Całkowicie naga, me ciała jedynie oświetla światło z lampki nocnej wpatruję się w cień mężczyzny w rogu pokoju.

- AAAAAAAAAAAA- zaczęłam krzyczeć,  ale momentalnie silna męska dłoń zasłania mi usta.

Z przerażeniem odkrywam,  że to Dragomir. Z cienia w nieludzko szybkim tempie znalazł się tuż przy mnie. A może  on wcale nie był tym cieniem?

Moi kochani z racji tego,  że już od pewnego czasu publikuję dla Was moje dzieła na Wattpadzie chciałabym zacząć polecać wam w rozdziałach moich dzieł, konta warte uwagi. Ci autorzy posiadają naprawdę spory talent i zdecydowanie zasługują na rozgłos ❤️❤️❤️❤️❤️

Bursztynowaa_
heriasaaa

KapitanStarlight

MMMroczek

Mahakali_

WuuKla

Ilu_tu

pacia03

Lovvska

ahududu_babe

blacK_orchiD1722

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro