comforting hugs

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nicholas o nic nie pytał. Mimo, że jego głowę męczyły coraz to nowsze myśli, nie odzywał się. Nie był w stanie powiedzieć ani słowa. 

- Nick, tak mi przykro, nie mogę nic zrobić.. - mruknął szatyn, pociągając nosem.

- Spokojnie.. - uciszył go starszy. - Kiedy?

Karl przez chwilę nie odpowiadał, bojąc się reakcji bruneta. 

- Jutro...

Jeśli to w ogóle możliwe, Armstrong poczuł się jeszcze gorzej. Jego powieki mimowolnie się zacisnęły, a ramiona jeszcze szczelniej owinęły młodszego. W jednej chwili całe jego życie wydawało się kończyć swój sens. Poczuł, jak gęsia skórka opanowuje całe jego plecy, a prąd smutku i żalu rozbudza wszystkie jego komórki. Miał wrażenie, że to sen. To przecież nie mogło być prawdziwe. Wszystko, co poczuł do Jacobsa w ciągu ostatnich lat miało się skończyć właśnie dzisiaj. 

Musiał dać radę, chociażby dla niego. 

- Wszystko będzie dobrze - wymruczał, choć wiedział, że wcale tak nie będzie. - Spędźmy ten dzień jak najlepiej, okej? Zrobimy wszystko, co chcesz. 

Młodszy zacisnął piąstki na koszulce Nicholasa. Pocieszenie ze strony drugiego chłopaka zdawało się nic nie dać. Czuł się, jakby odebrano mu szczęście, które gromadził przez całe życie, w zaledwie kilka minut. 

- Proszę, Karl - dodał, odsuwając od siebie przyjaciela, by móc spojrzeć mu w oczy. Kciukami starł łzy lecące po jego twarzy i uśmiechnął się słabo. - Nie zmarnujmy tego dnia, skoro ma być ostatnim. 

Jacobs pokiwał leniwo głową, w duchu zgadzając się ze słowami Nicka. Nie mogli przecież zmarnować więcej czasu. 

- Jesteś głodny? - zapytał więc, spoglądając w brązowe tęczówki towarzysza. 

- Tak, pójdźmy do jakiejś kawiarenki - zadecydował Armstrong, poprawiając wpadające mu do oczu kosmyki przydługawych włosów. - Tylko się ubiorę. 

***
H

ejkaa!! Rozdziały postaram się, żeby były codziennie, ale nie obiecuję, że nie zapomnę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro