distracted

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy wrócili do domu, było już długo po dwudziestej drugiej. Sami byli zdziwieni tym, jak dużo czasu spędzili na wzgórzu. Piknik definitywnie uznali za udany, po tym jak mimo napięcia przestali powstrzymywać się przed krótkimi pocałunkami.

Droga do domu była trochę cicha, bo przez piosenki lecące w radiu, nie rozmawiali zbyt dużo. Jasne, to było lekko stresujące, przecież przyjaźnili się tak długo. Nie mieli pojęcia jak teraz będzie wyglądała ich relacja, zwłaszcza, że Jacobs jutro wyjeżdżał.

Kiedy wrócili, zdecydowali się nie tracić czasu i od razu iść przygotować namiot. Trochę zajęło im samo szukanie go, potem poszło już z górki. Co prawda, Nicholas dobre dziesięć minut męczył się z rozłożeniem go, co okropnie rozśmieszyło Karla, ale w końcu po długich i męczących staraniach udało mu się dopiąć wszystko na ostatnie... śledzie. 

Po drodze do domu weszli jeszcze do sklepu po przekąski na noc, które Jacobs - podczas gdy jego przyjaciel rozkładał w namiocie koce i poduszki - postanowił przynieść. Przy okazji ogarnął jeszcze laptopa i przedłużacze, by mogli w razie czego podłączyć ładowarkę. Przyniósł wszystko do namiotu, o mało się przy tym nie przewracając, ale końcowo wszystko znalazło się w całości w środku. Młodszy uparł się również, że chce rozwiesić w środku lampki, żeby było ładnie i klimatycznie, więc Nicholas był zmuszony wrócić do domu i poszukać cotton ballsów. 

- Czy teraz jesteś szczęśliwy i usatysfakcjonowany? - zapytał brunet, chwilę po tym jak w środku namiotu zawisły kolorowe lampeczki. 

- Tak - odpowiedział uśmiechnięty Karl. - Dziękuję - dodał, składając na ustach Armstronga szybkiego, przelotnego buziaka. Próbował czuć się z tym normalnie, ale nie mógł nic poradzić na swoje rozszalałe serce, które przyśpieszało swoje bicie przy każdym, nawet najkrótszym pocałunku. 

Starszy również się uśmiechnął, ciesząc się, że chłopak zakopał swoją nieśmiałość na tyle, by zdobywać się na takie gesty bez pozwolenia, o które normalnie by poprosił. Odpalił laptopa, po czym wszedł na Netflixa i zaczał szukać jakiegoś wartego uwagi filmu. W końcu Karl przekonał go do jakiejś nie znanej mu komedii romantycznej. 

Ułożyli się na ich tymczasowym łóżku, od razu wybierając pozycje, która pozwalała im się przytulić. Nicholas włączył film, po czym objął swoim ramieniem talię leżącego na nim szatyna. Przez cały seans nie był w stanie skupić się na niczym innym, niż ciele, włosach, twarzy, oczach i wszystkim innym, co należało do Jacobsa, a na czym mógł zawiesić wzrok. Oczywiście, samemu obserwowanemu to nie umknęło, ale zachował doczepki dla siebie i nie przerywał przyjacielowi zajęcia. 

- Wiesz chociaż, o czym był film? - zapytał, kiedy tylko pokazały się napisy końcowe. Nick spojrzał na niego z zakłopotaniem. - Tak myślałem - zaśmiał się, pesząc przy tym chłopaka. - Nie no, to urocze, że aż tak cię rozproszyłem. 

- Przestań - jęknął zawstydzony swoim zachowaniem. Nie spodziewał się, że zostanie przyłapany na takiej czynności. 

- No dobrze, przepraszam - odpowiedział, zamykając laptopa i odkładając go na bok. - Ale to było naprawdę urocze. 

Przez resztę wieczoru rozmawiali na wszystkie tematy, jakie przyszły im do głowy. Obaj nie chcieli zasypiać, wiedząc że stracą przez to kilka godzin, które mogliby wykorzystać lepiej niż śpiąc. Mimo wszystko, około drugiej w nocy zmęczenie wzięło nad nimi górę i obaj zasnęli, wtuleni w swoje ciała. 

***

Wczoraj zapomniałam wstawić, sorki!! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro