lunch time

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Dojechali na miejsce kilkanaście minut po szesnastej. Jako, że często tu bywali, kelnerka od razu ich rozpoznała, pytając tylko "to co zawsze?", a gdy potwierdzili, odeszła, zostawiając ich przy stoliku.

- Szybko poszło - stwierdził Nicholas.

- Chyba była tym razem zbyt zmęczona na rozmowę - zaśmiał się młodszy. - Następnym razem ją poderwiesz.

- Nie chcę jej podrywać - mruknął niezadowolony, wywracając oczami.

- Nie chcesz? - zapytał zdziwiony. - Byłem pewny, że Ci się spodobała.

- Słabo patrzysz, Karl - powiedział uszczypliwie. - Od dawna podoba mi się ktoś inny.

- Kto?

- Nie powiem Ci tego.

- Dlaczego?

- Sam się domyśl.

- Nie podoba mi się taki obrót akcji.

- A ty powiesz mi, kto Ci się podoba?

- Jeśli ty powiesz pierwszy.

- Więc obejdzie się bez tego - zakończył konwersacje, rozsiadając sie wygodniej.

Jacobs zrobił naburmuszoną minę, to mu nie pasowało. Chciałby wiedzieć, kto taki podoba się Nicholasowi, skoro on sam nie miał najmniejszych szans. Teoretycznie, gdyby jednak Nick powiedział mu, kto mu się podoba, on też musiałby się przyznać. No chyba, że na szybko by coś wymyślił.

- No nie obrażaj się - poprosił, lekko się naśmiewając. - Po co ci wiedzieć, kto mi się podoba?

- A czemu nie, nie ufasz mi?

- Oczywiście, że ci ufam, ale nie musisz tego wiedzieć - burknął, znów wywracając oczami. - Może kiedyś ci powiem.

- Kiedyś? - jęknął niezadowolony szatyn.

Mógłby mu powiedzieć już teraz. Co go powstrzymywało? Przecież to nic takiego, taka wiedza jest podstawowa w przyjaźni. Cóż, on sam by się nie zdradził, ale przynajmniej miał dobry powód. A Nicholas? Co takiego mógłby ukrywać?

Chwilę później przyszło ich zamówienie. Zjedli w ciszy, starając się nie spieszyć, choć obaj nie mieli ochoty marnować czasu. Jedzenie było dobre, zawsze im smakowało. Akurat o to martwili się najmniej.

- Wieczorem - zadeklarował starszy. - Powiem ci dzisiaj wieczorem - sprostował, widząc, że Jacobs nie zrozumiał jego wypowiedzi.

- Dlaczego nie teraz?

- Karl, to tylko kilka godzin, nie przesadzaj - jęknął zmęczony zachowaniem przyjaciela, naprawdę był gorszy niż pięcioletnie dziecko.

- Dobrze, niech ci będzie - zgodził się Jacobs.

Z jednej strony chciał wiedzieć, a z drugiej gdy miał na to okazję, bał się, że to może go przerosnąć. Czuł się dobrze z faktem, że nie wiedział na kim Nicholas zawiesza oko, przecież to mogła być jakaś piękna dziewczyna, do której Karl'a nie dałoby się nawet porównać. Mimo wszystko, chyba lepiej wiedzieć..

- Chcesz pojechać na łąkę? - zaproponował młodszy, kończąc swoją porcję. - Tą, na której kiedyś zrobiliśmy piknik?

- Jasne, jeśli masz ochotę, to czemu nie.

***


Nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro