09

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Właściwie w ten wyjazd wplątała nam się pewna rutyna. Wstawaliśmy wcześnie, szliśmy do pracy, w której spędzaliśmy kilka godzin, wracaliśmy, jedliśmy coś i szliśmy na Sun Rays, gdzie siedzieliśmy do wieczora. W sumie nawet na to nie narzekałam, bo mimo że nie były to Hawaje, Malediwy, ani Disneyland, to czułam się naprawdę dobrze i to było coś, czego potrzebowałam w te wakacje.

- Jesteś szczęściarą, Minnie – Podniosłam się na łokciach, patrząc pytająco na Suzie, jedną z przyjaciółek Jenny. – Skacze wokół ciebie dwóch praktycznie idealnych chłopaków, przecież to sytuacja jak z marzeń!

Mimowolnie parsknęłam śmiechem, opadając plecami na koc. Leżałyśmy sobie we trzy na plaży tak samo, jak niemal codziennie może z małymi różnicami w osobach, natomiast chłopaki praktycznie nie wychodzili z jeziora, chyba że po to, by nas poirytować, zjeść coś lub móc jeszcze raz wskoczyć do wody. Osobiście nie narzekałam na swoje towarzystwo, bo mimo że niektóre dziewczyny były ode mnie młodsze o kilka lat, to czułam się przy nich tak swobodnie, trochę jak w rodzinie.

- Nie skaczą wokół mnie, tylko sami z siebie. Chłopcy przypominają trochę małpy – rzuciłam półżartem, na co teoretycznie mi przytaknęły, ale dziewczyna dalej nie dawała za wygraną.

- Ja tam widzę tu trochę chemii.

- Bez przesady, akurat to jezioro jest dość czyste – Wzruszyłam ramionami, powodując śmiech u Jenny, która podniosła się na łokciach, ściągając okulary przeciwsłoneczne.

- Ale skoro jesteśmy już przy temacie, to muszę spytać dla pewności – zaczęła, patrząc mi prosto w oczy. – Ty i Chris?

- Żartujesz? On ma... - zawiesiłam się na chwilę, po czym westchnęłam. – Dopiero co rozstał się ze swoją wielką miłością. Zresztą co ci wpadło do głowy, nasze relacje są praktycznie jak twoje i Frankiego.

- Ale oni akurat naprawdę są rodzeństwem – wtrąciła Suzi, a ja wywróciłam oczami.

- Jakbym nie wiedziała.

- Okej, wybacz – Jenny usiadła po turecku, odwracając twarzą do nas. – Po prostu wolałam spytać, bo czasem zachowujecie się, jakby coś się jednak działo.

- Na przykład? – Uniosłam brew, nie mogąc powstrzymać rozbawienia, bo to był największy absurd, jaki od niej usłyszałam.

- Chociażby przy ognisku, gapienie się na siebie i tańczenie, albo to jak cię nosi...

- Jenny – przerwałam jej. – Wiem, że nie widziałyśmy się dwa lata, ale dokładnie tak samo było na każdym obozie i nigdy, naprawdę nigdy Chris nie spojrzał na mnie, nie mówił, ani nie robił w stosunku do mnie niczego w kontekście innym niż przyjacielski, okej?

- Okej, okej, już skończyłam – Uniosła obronnie dłonie, kładąc się z powrotem na kocu.

Czy to mnie zdziwiło? Cholernie.

Sądziłam, że prędzej zacznie wypytywać mnie o Jacoba, z którym de facto zdarzało mi się czasem tu pogadać, zresztą Chris zwykle angażował go w jakieś durne pomysły lub dokuczanie mi, więc chcąc nie chcąc, często byłam skazana na jego obecność i choć mój mózg nie pałał już taką niechęcią do niego, to wciąż nie czułam się przy nim do końca komfortowo.

- A gdyby coś jednak to którego byś wybrała? – Wytrzeszczyłam oczy, słysząc pytanie Suzie. Jenny zagwizdała pod nosem, również przenosząc na mnie pytający wzrok.

- Minnie! – Przysięgam, że w życiu nie poczułam takiego szczęścia na dźwięk głosu Chrisa. Zupełnie zignorowałam dziewczyny, przenosząc wzrok na przyjaciela, który machał mi z wody. – Przecież ty nawet nie lubisz się opalać, rusz się i chodź do nas!

- Okej! – Od razu podniosłam się z miejsca, odkładając jeszcze okulary i słysząc gdzieś za sobą oburzone „aha" Suzie i Jenny. Podeszłam do brzegu, ale gdy zanurzyłam jedną stopę, natychmiast pożałowałam, że się zgodziłam. – Dobra, odwołuję, jednak jest za zimna.

- No nie pękaj! – wtrącił Frankie, a ja pokręciłam z rozbawieniem głową, widząc jego niewinny uśmiech.

- Zawsze możemy ci pomóc – Chris mrugnął do mnie znacząco, a ja zmrużyłam oczy, przeklinając go pod nosem.

- Super – fuknęłam pod nosem, idąc dalej, chociaż przez głowę przeleciała mi myśl, żeby zwiać do któregoś z domków. Byłam jednak świadoma, że prędzej, czy później i tak bym wylądowała w tym jeziorze, więc wizja spokojnego wejścia, zamiast bycia wrzuconą wydawała się lepsza.

Zanim jednak zdążyłam wejść dalej, niż na głębokość sięgającą połowy moich ud, ktoś, a konkretnie idiota nazywany moim przyjacielem, zaczął chlapać w moją stronę wodą. Pisnęłam, odwracając się odruchowo, żeby ukryć twarz. Nie dało mi to jednak zbyt wiele, bo przez chwilę mojej nieuwagi, ktoś złapał mnie „na pannę młodą", a ja w akcie paniki przed wpadnięciem do wody złapałam się jego szyi. I kiedy miałam już wyrecytować standardową wiązankę wyzwisk na Chrisa, spojrzałam w górę, ale zamiast twarzy tego idioty, zobaczyłam Jacoba i cóż, szok to mało powiedziane.

Wszystko działo się jednak na tyle szybko, a dodatkowo Frankie nadal dzielnie chlapał na nas wodą, że moją reakcją okazał się wyłącznie śmiech, do którego trzymający mnie chłopak dołączył. Okręcił nas dookoła i kiedy pomyślałam już, że jestem bezpieczna, Jacob przykucnął, zanurzając moje ciało w wodzie. Pisnęłam, czując rozchodzące się zimno i jakoś instynktownie przywarłam do klatki piersiowej chłopaka. Uniosłam wzrok i przysięgam, że moment, kiedy nasze spojrzenia się spotkały, był jednocześnie jednym z najbardziej niezręcznych momentów mojego życia. Dość szybko odstawił mnie na dno, a ja zasłoniłam się dłońmi, próbując przekrzyczeć plask wody.

- Frankie, stop! Już po wszystkim, przestań! – Jakoś mimowolnie zaczęłam się śmiać, ale kiedy żadne prośby nie skutkowały, po prostu uciekłam na brzeg, otrzepując się z wody i po chwili siadłam z powrotem na swoim miejscu na kocyku.

- Czyli Jacob? – spytała Suzie, a ja zamrugałam kilkukrotnie, przenosząc na nią zdezorientowane spojrzenie.

- Co? – wykrztusiłam wreszcie, a ona uśmiechnęła się niewinnie, wzruszając ramionami. – Nie przesadzajcie, jejku.

- Słuchaj, stara, wiesz, że ja ci ufam – zaczęła Jenny, łapiąc mnie za dłoń. – Ale czy ty jesteś pewna, że z Chrisem to nic?

- Dobra, stop – Pokręciłam głową z rozbawieniem. – Jedna mi zarzuca coś z Jacobem, druga z Chrisem, to jakiś spisek?

- Minnie, ty mnie uznasz za idiotkę, ale to jak on patrzył na Jacoba, gdy cię podniósł to chyba więcej niż chęć mordu.

- Puknij się w głowę, słońce, on i Frankie to chyba chcieli, żebym się tą wodą udławiła – prychnęłam, odgarniając włosy na bok i położyłam się na brzuchu, chowając głowę w ramiona.

- Ta, jasne. Ja tam widziałam zazdrość, którą by się dało wyczuć z drugiego brzegu, ale okej, co ja tam wiem – burknęła obrażona, na co wyłącznie się zaśmiałam.

***
napiszcie mi co ile chcecie rozdziały, bo ja serio nie mam pojęcia jak często je dodawaćXDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro