49. Opętanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Demonica ścisnęła moje gardło uśmiechając się wrednie.

-Musiałam cierpliwie czekać aby w końcu cię dorwać.

-Czego chcesz?- zapytałam ciężko przełykając ślinę. Alkohol za bardzo miesza mi w głowę bym mogła wymyślić jak jej się wyrwać. Może Dean zauważy że zbyt długo mnie nie ma.

-Jesteś mi potrzebna, a raczej twoje ciało.- wzdrygnęłam się gdy wolną ręką odsłoniła górny materiał mojej bluzki ukazując mój obojczyk, przyjrzała mu się chwilę, a następnie kąciki jej ust wykrzywiły się w paskudny uśmiech.- Jednak nie masz żadnej ochrony.

Zmarszczyłam brwi.

-Nie możesz mnie opentać.- powiedziałam pewnie, ale pod jej spojrzeniem ta pewność zaczęła szybko maleć. Bo nie może, prawda? Zaczęłam się denerwować. Dean do cholery mógłbyś tu przyjść!

-Winchester'ów nie mogę opętać, mają te swoje głupie tatuaże, ale ty nie.- syknęła mi w twarz będąc znacznie za blisko mnie.

Wstrzymałam na moment powietrze kiedy zaczęła recytować coś w obcym języku, to chyba celtycki. Gdy zamilkła z jej ust zaczął wydobywać się czarny dym. Jeszcze bardziej próbowałam wyrwać się z jej uścisku. Czarny dym zaczął wchodzić mi do ust, a mnie zaczęła przejmować mnie dziwna niemoc i bezsilność, miałam wrażenie że gdzieś znikam.

Ciało, które chwilę temu było opętane przez demona upadło bezwładnie na ziemię. Granatowowłosa wyprostowała się i spojrzała w lustro. Jej oczy na moment błysnęły czernią. Demonica uśmiechnęła się triumfalnie i wyszła z łazienki.

-Co tak długo?- zapytał ją Dean gdy podeszła do baru, przy którym siedzi.

-Damskie sprawy.- odpowiedziała, a blondyn skinął głową, wolał nie pytać czym są te damskie sprawy, nigdy tych rzeczy nierozumiał.

~

Drogę powrotną spędzili niemalże w ciągłej ciszy. Nawet gdy w radiu leciała jedna z ulubionych piosenek Monic i Dean pogłosił ją sądząc że dziewczyna razem z nim, bo też ją lubi, zaczną śpiewać, ale tak się nie stało. Blondyn zdziwił się jej sztywnym zachowaniem, przecież po wypiciu zaczynała zachowywać się jak dzieciak i wszystko ją śmieszyło, ale wolał to przemilczeć aż wrócą do bunkra.

Gdy dotarli na miejsce dochodziła już północ. Dlatego Dean udał się bezpośrednio do swojego pokoju i niemal od razu zasnął.

Demonica jedynie błądziła po bunkrze nie wiedząc co gdzie dokładnie się znajduje. Mimo że przejęła ciało Monic nie mogła skorzystać z tego co ona wie bo jej wiedza zniknęła razem z nią gdy rzuciła zaklęcie.

Szła wzdłuż długiego korytarza gdy nagle spotkała wysokiego mężczyznę w ubraniach do spania. Stwierdziła że to musi być słynny Sam Winchester.

-Tutaj jesteś kochanie. Czyżbyś tak dużo wypiła że zapomniałaś gdzie iść?- szatyn zaśmiał się podchodząc do niej.

-Można tak powiedzieć.- odpowiedziała delikatnie się uśmiechając. Musi udawać dopóki nie dowie się tego po co ryzykowała przejecie ciała córki króla Piekła, którego nienawidzi i miała by ochotę własnoręcznie zabić.

Sam niczego nieświadomy, że to nie jego ukochana zaprowadził demonice do ich wspólnego pokoju. Ułożył się spowrotem w łóżku i gestem dłoni nakazał by kobieta też to zrobiła. Tak też zrobiła.

Demonica odczekała pewien czas by Sam zasnął, a gdy tak się stało ostrożnie wstała z łóżka by go nie obudzić i wyszła z pokoju. Udała się do biblioteki, przez którą przechodziła razem z Dean'em gdy wrócili do bunkra. Zaczęła szukać jakiejkolwiek informacji o Abaddonnie. Słyszała, że rycerz piekła wrócił, ale Wichester'owie zrobili coś z nią i teraz musi dowiedzieć się gdzie jest. Chce ją uwolnić aby pokonała Crowley'a i przejęła władze nad Piekłem. Obrzydza ją fakt że ktoś taki jak Crowley jest królem, nigdy nie była mu posłuszna, czekała na odpowiedni moment do ataku, a teraz się natrafił. Razem z innymi demonami, które mają dość Crowley'a uwolnią Abaddona.

Demonica nawet nie zdała sobie sprawy jak długo czytała i szukała, była tym zbyt pochłonięta. Po ósmej rano do pomieszczenia wszedł Sam i dopiero wtedy oprzytomniała.

-Hej, nareszcie cie znalazłem. Co ty robisz tu tak wcześnie?- szatyn spojrzał na nią zaskoczony, że zastał ją wśród książek o tak wczesnej porze. Czarnooka zmieszała się ale nie dała po sobie poznać że zdenerwowała się.

-Wstałam wcześniej i pomyślałam sobie, że może coś ciekawego tu znajdę. I nie chciałam cie budzić.- uśmiechnęła się delikatnie i odłożyła książkę na stół.

-Znowu miałaś zły sen, prawda?- zapytał choć zabrzmiało to jak stwierdzenie. Demonica przytaknęła głową, mimo że nie wiedziała o co mu chodzi.

Sam podszedł do niej i ją mocno przytulił. Wiedział jak bardzo Monic sprawiają ból te drastyczne obrazy przeważnie dotyczące brutalnej śmierci jej bliskich. Czarnooka oddała przytulasa, mimo że obrzydziła ją ta czułość.

-Wiecie że nic nie ma w lodówce!- do pomieszczenia wszedł zirytowany Dean. Spojrzeli na niego.- Nawet piwo wyszło.- dodał oburzony.- To dziwne bo miałem wrażenie, że wczoraj jeszcze wszystko było.

Demonica parsknęła w duchu. Miała plan. Dwóm Winchester'om nie dała by rady, ale jednemu to co innego dlatego musi ich rozdzielić. W nocy pozbyła się ich zapasów żywieniowych. Zadzwoniła do swoich sprzymierzeńców i przekazała im pewną wiadomość. Wyśle jednego z nich, a najlepiej Dean'a do sklepu, a tam będzie zastawiona na niego pułapka.

-Wiec jedź i kup.- powiedziała do blondyna granatowowłosa.

-Nie znam się na takich rzeczach.- burknął blondyn czując jak burczy mu w brzuchu.

-Czyli, że chcesz bym prowadziła twój samochód?- zapytała, w barze słyszała kawałek rozmowy Monic i Dean'a o jego samochodzie, wynikało z niej że blondyn nie chce by ktokolwiek prowadził jego wóz.

Zarówno Sam jak i Dean zdziwili się, że kobieta tak określiła Impale blondyna. Nie raz poprawiała Sam'a by mówił dziecinka, a tym razem sama tego nie zrobiła. Bracia spojrzeli po sobie nic nie mówiąc. Mieli wrażenie, że coś jest nie tak, ale to może być tylko obłudne wrażenie albo im tylko coś się wydaje, a granatowowłosa ma po prostu kiepski dzień. Szkoda tylko, że to nic z tych rzeczy. Monic nie jest sobą, a raczej jej duszy nie ma w jej ciele teraz ktoś inny je zajął.

-Dobra pojadę.- odezwał się w końcu blondyn.- A co mam kupić oprócz placka i piwa?

-Napisze ci w sms'e, podam też adres sklepu gdzie są najlepszej jakości produkty.- blondyn skinął głową i ruszył w stronę wyjścia.

Po wyjściu brata Sam zajął się szukaniem kolejnej dla nich sprawy, a demonica podszywająca się pod Monic poszła przeszukiwać inne cześć bunkra. Miała nikłą nadzieje, że może zamknęli gdzieś tu Abaddon, ale nigdzie nie znalazła żadnego śladu po rycerzu Piekieł, ani nawet najmniejszej poszlaki.

Sfrustrowana weszła do kolejnego pomieszczenia, do tej pory wszystkie inne miejsca prowadziły ją do zaułka w poszukiwaniach, tym razem też tak było. Niczego pożytecznego tu nie znalazła. Ustała w miejscu chwile się zastanawiając. Musi bezpośrednio wydobyć od Winchester'ów informacje o Abaddonie. A myśl o możliwości tortur jakie mogłaby im zadać jeszcze bardziej ją do tego przekonało.

Zabrała z pomieszczenia sznur, który tam znalazła i po drodze zaszła do kuchni zabierając stamtąd nóż, który schowała za pasek od spodni za plecami. Cicho weszła do biblioteki gdzie przy stole siedzi młodszy z Wichester'ów i przegląda coś na laptopie. Nie zauważył że weszła do pomieszczenia. Położyła sznur na półce i zbliżyła się do szatyna. Ustała przy nim i szybkim ruchem zamknęła klapę urządzenia. Szatyn spojrzał na nią zaskoczony. Kobieta posłała mu zawadiacki uśmiech.

-Dean'a nie ma wiec może wykorzystamy jakoś ten czas.- powiedziała zmysłowo.

-Właśnie jakoś długo mu to schodzi. Już powinien dawno wrócić.

Demonica w duchu powstrzymała się od powiedzenia złośliwego komentarza. Ci dwaj strasznie ją irytowali, a najbardziej to że musi udawać miłą. Złamała go za koszule i podciągnęła do góry łącząc ich usta w namiętnym i brutalnym pocałunku.

-Wiesz zastanawiało mnie co zrobiliście z Abaddonem.- powiedziała gdy na niewielką odległość odsunęła się od mężczyzny, a następnie zaczęła obcałowywać jego szczękę zjeżdżając niżej. Lekko przygryzała jego skórę zostawiając zaczerwienienia. Sam jęknął pozwalając jej dalej działać.

-Odcięliśmy jej głowę i ukryliśmy ciało by nikt nie mógł go znaleźć i ją uwolnić.

-A gdzie ukryliście ją?

-Po co to musisz wiedzieć? Bezpieczniej zachować to w sekrecie.

Demonica zaprzestała dalszych pieszczot. Szatyn spojrzał na nią nie rozumiejąc jej dziwnego zachowania.

-Nie możesz wprost powiedzieć gdzie jest?- warknęła, a długowłosy zmieszał się.

-Wszystko z tobą dobrze Monic?

Nie odpowiedziała. Na jej twarzy zagościł paskudny uśmiech. Chwyciła go mocno za koszule i rzuciła nim jakby był szmacianą lalką. Z hukiem uderzył o stół, z którego spadł i upadł na ziemie. Kobieta obeszła mebel i stanęła przy podnoszącym się z ziemi szatynie. Uderzyła go z pieści w twarzy gdy ten spojrzał na nią ogłuszając go tym. Złapała go za ubranie i pociągnęła go. Usadowiła go na jednym z krzeseł i związała sznurem, który położyła na szafce.

Sam oprzytomniał i podniósł na nią swoje spojrzenie czując tępy ból głowy. Przez myśl przeszło mu że jego ukochana znowu pożywiła się demoniczną krwią i ponownie stała się morderczą machiną.

-Monic, nie jesteś sobą. Proszę przestań, pomog...- przerwał mu jej okropny śmiech.

-Nie jestem Monic.- mężczyźnie przeszły ciarki po plecach gdy zobaczył jak oczy granatowowłosej stają sie na moment całkowicie czarne.

-Demon.- powiedział zaskoczony.

-Brawo mądralo.- sarknęła demonica.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro