Epilog.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

'Cause it's too cold for you here


Wielokrotnie pisałem, już jak niesamowitym człowiekiem jesteś. Ale chyba nigdy mi się to nie znudzi, a poza tym – nigdy nie znajdę słów, które byłyby w stanie to dobrze wyrazić. I patrząc na ciebie, zdawałem sobie sprawę, jak cholerne mam szczęście, że jesteś mój – a nadmiar tego szczęścia i świadomość, że na nie nie zasługuję, sprawiło, że sam je sobie odebrałem.

I chyba właśnie dochodzę do wniosku, że to nie był aż tak rozsądny pomysł.

Długo myślałem, że tak będzie lepiej. Oszukiwałem sam siebie, twierdząc, że tak musi być. Ale to była głupota, której usilnie nadawałem nazwę rozsądku i mądrości. I przyznaję się do tego jak do wszystkich swoich wad. I w sumie jedynie ta moja głupota przekonuje mnie, że to nie był a ż t a k debilny pomysł z mojej strony, żeby cię zostawiać. Przynajmniej nie będziesz musiał więcej znosić moich idiotycznych decyzji.

Teraz siedzę, patrząc na zimową, mokrą pluchę za moim oknem – i mimo że przyznaję się całym sercem do tego, że to kocham, zarówno piękną, malowniczą zimę jak z obrazka, jak i tą szarą breję – to świta mi coś w głowie, że to nie tak, że nienawidzę lata i wszystkiego, co z nim związane. Ba, mógłbym się do niego przekonać. A właściwie – chyba już to zrobiłem. I teraz naprawdę za nim tęsknię.

I chyba nawet mógłbym robić to, co inni wtedy robią i pokochać to wszystko – lato, ciepło, pył, a nawet słońce, przez które czasem mi słabo. Bo w końcu wszystko ma swoje zarówno złe, jak i dobre strony. Mógłbym jeździć w ciepłe kraje, chodzić po plażach, ba, nawet leżeć w spokoju, próbując się opalić – i chyba nawet pokochałbym to. Bo skoro tak łatwo pokochałem ciebie, to pokochanie tego wszystkiego także nie może być takie trudne.

I tak sobie myślałem, że może, m o ż e kiedyś, pod twoim wpływem – mógłbym stać się chłopakiem dla ciebie. Jednakże wiem, że to pobożne życzenia i i tak nic by z tego nie wyszło.

Ale jest już na to za późno – i teraz nie ma już żadnego odwrotu. I po prostu muszę ponieść konsekwencję swoich głupich decyzji i pozwolić ci żyć tak, jak chciałem zawsze, abyś żył.

Nie jestem w stanie tak nagle pojawić ci się w drzwiach i powiedzieć, że żałuję i przepraszam. Nie dlatego, że nie chcę, bo wielokrotnie to sobie wyobrażałem. Po prostu wiem, że skrzywdziłbym cię podwójnie. Już wystarczająco namieszałem ci w głowie, żeby teraz wyskakiwać z czymś takim. A poza ty, ty już pewnie zdążyłeś ułożyć sobie życie na nowo. Zawsze taki byłeś – szybko się podnosiłeś. Nie ważne po czym – zawsze stawałeś na nogi. I nie ma możliwości, żeby ktoś nie popatrzył na ciebie takim spojrzeniem, jakim zawsze ja cię obdarowywałem. Dlatego obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie będę ci przeszkadzał.

I nawet jeśli zdarza mi się wyć w poduszkę, jakim debilem byłem i jak cholernie za tobą tęsknię – to życzę ci wszystkiego, co najlepsze. Wszystkiego, czego sam nie potrafiłem ci dać. Bo tak czy siak, jak już mówiłem wiele razy wcześniej, nigdy nie będę tym, kim powinienem być dla ciebie.

A i najważniejsze: jestem dumny i przeszczęśliwy z powodu naszych wspólnych chwil. Cieszę się, że mogłeś być przy moim boku i że miałem tę szansę oraz przyjemność poznać cię i kochać. Wiem, że się powtarzam. Ale po prostu musisz to wiedzieć. Tyle jestem ci winien.

A jeśli kiedyś zapytasz mnie Kamil, dlaczego cię odtrąciłem, to musisz wiedzieć, że zawsze będę cię kochać. Po prostu tutaj jest za ciebie zwyczajnie za zimno.

_________________________

Tak, tak, to już epilog.

Dziękuję wszystkim którzy byli ze mną przez cały czas trwania tego opowiadania oraz zapraszam do innych prac na moim profilu, gdyż pojawi się tam jeszcze coś (albo nawet kilka cosi) nowego.

Do zobaczenia,

Ola

PS. Oczywiście dajcie znać jak podobało Wam się to opowiadanie oraz koniecznie zostawcie gwiazdkę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro