21. Mówią, że nie mam serca. Może coś w tym jednak jest.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Malik westchnął cicho, nalewając soku pomarańczowego do dwóch szklanek, które zaraz postawił na stole, pełnym talerzy z jedzeniem. Na jednym znajdowały się umyte i pokrojone warzywa, na drugim pieczywo, a na ostatnim wędliny, jajka oraz ser. Brunet nie bardzo wiedział, co zazwyczaj jadał Horan, więc postanowił dać wszystkiego po trochu.

  Po kilku minutach na dół zszedł Niall w ubraniach, które Zayn zostawił mu w łazience. Były lekko za duże na turkusowowłosego i gdyby nie fakt, że jego twarz przyozdabiały kolczyki to wyglądałby naprawdę uroczo.

  — Nie wiedziałem, co lubisz, więc do wyboru do koloru — wytłumaczył Malik, zmywając przy zlewie deskę do krojenia.

  — Nie musiałeś nic robić — mruknął, przeczesując lekko mokre włosy, opadające mu na czoło — Twoje ubrania na mnie wiszą, jak mam wrócić w nich przez miasto do domu? — westchnął, podwijając rękawy czarnej bluzy, przez co ponownie widać było jego tatuaże.

  — Odwiozę cię — przewrócił oczami, wycierając ręce w ścierkę — Nie moja wina, że jesteś niższy ode mnie — dodał, siadając przy stole.

  — Wzrost to moja jedyna wada — powiedział pewnie, zajmując miejsce naprzeciwko — Poradzę sobie, nie potrzebuje szofera, zresztą Lou- oh, kurwa — przeklął, zacinając się. Kompletnie zapomniał, że Tomlinson czekał na niego wczoraj pod klubem.

  — Louis? — zapytał dla pewności, a Niall skinął głową — Widziałem go, kiedy wychodziłem z tobą na rękach z klubu. Streściłem mu całą historię, a on rzucił tylko, że mam ci przekazać, że mu nie podaruje i tyle go widziałem — wzruszył ramionami — Odwiozę cię, kiedy będę jechał na trening.

  — Zaraz — przerwał mu — Louis nas widział i pozwolił ci, żebyś zabrał mnie do siebie? — zdziwił się, będąc delikatnie wściekłym na przyjaciela.

  — Kiedy powiedziałem mu o swoich podejrzeniach to niezbyt przejmował się, co się z tobą stanie, a bardziej jak urządzi barmana, który ci czegoś dosypał — wyjaśnił, smarując kawałek chleba masłem.

  — Co nie zmienia faktu, że w ogóle się nie zainteresował moim stanem — burknął pod nosem, poprawiając dłonią włosy.

  — Zamienił mój telefon w wibrator, kiedy już wszystko załatwił. Niemal co pięć sekund przychodził mi sms, dopiero kiedy powiedziałem mu o kilka słów za dużo to zamknął mordę — westchnął, przypominając sobie męczarnie ze zmartwionym szatynem — Masz się do niego później odezwać, jedz — dodał, zmieniając na koniec temat. 

  Niall westchnął, nie mając ochoty na jedzenie. Na co dzień nieszczególnie dużo jadł - nie lubił tego.

  — Dlaczego robisz to dla mnie? — spytał nagle — Próbujesz mi pomóc, udajesz, że jakkolwiek obchodzi cię moje życie. No nie wiem, troszczysz się — wzruszył lekko ramionami, spoglądając na chłopaka. — Oczekujesz czegoś w zamian?

  — Niczego nie oczekuje — odparł, przyglądając się farbowanemu — Robię to, bo wyglądasz na zagubionego w wielkim świecie chłopca, nie obraź się Niall, ale taka jest prawda. Może i cię nie znam zbyt dobrze, może to, a może tamto, ale... to widać — wyjaśnił cicho, jakby bojąc się, że może tym wytworzyć między nimi kolejny konflikt. Naprawdę nie chciał się z nim kłócić.

  — Skąd to wywnioskowałeś? — spytał, przyciągając do siebie szklankę z sokiem.

  — To widać po tobie. Nawet, biorąc pod uwagę stosunki między nami. Mówisz, że mnie nienawidzisz, a w kolejnej chwili, gdy jesteśmy sami to przytulasz się do mnie albo mnie całujesz — rzekł, zaczynając jeść kanapkę. Niall roześmiał się, słysząc słowa starszego.

  — Pragnę ci przypomnieć, że to ty mnie pocałowałeś, nie odwrotnie — parsknął — Przytuliłem cię na dowód swojej wdzięczności, ludzie podobno tak robią — wzruszył ramionami, zaciskając dłonie na szklance.

  — Pierwszy raz ja. A te inne? — uniósł brew, odkładając kromkę na talerz. Wstał z krzesła, a następnie podszedł do chłopaka, nad którym nachylił się, opierając ręką o oparcie drewnianego mebla.

  — Niby jakie inne? Innych nie było — spojrzał na niego, nie wiedząc o czym ten mówił.

  — Mówię z tygodniowym wyprzedzeniem — mruknął cicho, głupio uśmiechając się do Nialla. — Czy ty naprawdę musisz być taki zimny? — spytał.

  — Zimny jak lód — prychnął, wywracając oczami.

  — Sądzę, że to taki mur obronny. W środku masz ciepłe serce — mruknął cicho, bardziej nachylając się nad młodszym. Odległość między nimi wynosiła zaledwie kilka centymetrów, co przyprawiało Nialla o dyskomfort.

  — Mówią, że nie mam serca. Może coś w tym jednak jest — odparł, próbując się odsunąć. Dlaczego ten go prowokował?

  — Gdybyś nie miał, nie zależało by ci na innych, na przykład Louisie — spostrzegł.

  — To jedynie mój kumpel, nie zależy mi na nim — sapnął, przekręcając głowę — Odsuń się, nie wiem, co chcesz zrobić, ale nie podoba mi się to — mruknął. Nie chciał, aby Zayn zburzył jego mury, żeby znał jego słabe punkty. I tak wiedział już za dużo.

  — A ja myślę, że Louis jest dla ciebie ważny. Rzuciłbyś się za nim w ogień — dodał, spoglądając w niepewne niebieskie oczy, chcąc wyszukać w nich prawdy.

  — Może to tylko twoje wrażenie — odparł, zaczynając uciekać spojrzeniem.

  — Spójrz na mnie i to powiedz — wymruczał z chrypką w głosie, przez którą Nialla przeszły dreszcze.

  — O co ci chodzi, Zayn? Co ty chcesz tym osiągnąć? — warknął, kładąc dłoń na jego klatkę piersiową, aby go odsunąć od siebie.

  — Chcę, abyś w końcu zaczął mówić prawdę — odparł spokojnie.

  — Mówię szczerze, a teraz się odsuń i wracaj na swoje miejsce. Zaczynasz mnie irytować, wchodząc buciorami w moje życie — sapnął.

  — Przyznaj, że ci się to podoba — uśmiechnął się, przejeżdżając językiem po dolnej wardze.

  — Jak tak bardzo spodobało ci się całowanie mnie to zrób to i przestań doprowadzać do sytuacji, w których czekasz aż sam się na ciebie rzucę — wywrócił oczami Niall.

  — Nie chodzi mi o twoje usta, a o oczy, w które chcę spojrzeć i usłyszeć prawdę — wymruczał. Niall westchnął ciężko, odpychając chłopaka, a następnie wstając z krzesła i stając naprzeciwko niego, przenosząc swoje spojrzenie na jego oczy.

  — Proszę bardzo. Co chcesz usłyszeć? — prychnął — Mam dosyć twoich podchodów i tego, że próbujesz mnie przejrzeć. Myślisz, że mnie znasz albo widzisz, jaki naprawdę jestem, ale w każdej z tych kwestii się mylisz — dźgnął go palcem w klatkę piersiową.

  — Może byś spróbował mi pokazać. Pomyślałeś o tym? — spytał.

  — Nie mam zamiaru jakkolwiek się do ciebie zbliżać. Miał nas łączyć jedynie Greg i fakt, że zgodziłeś się mi pomóż. Dlaczego chcesz to zmienić, Zayn? Perfekcyjnie radziłem sobie bez ciebie w życiu, więc teraz również sobie poradzę. Nie potrzebuję do tego ciebie — mówił, patrząc mu w oczy — Jestem, kim jestem i nie zmienię tego tylko dlatego, że ty masz przebłyski z przeszłości. Przeszłość była inna, nie wróci, rozumiesz? To, że wtedy emanowałem radością nie znaczy, że ta cząstka jest również we mnie teraz. Nie oznacza to, że jestem dobrym człowiekiem, zasługującym na twoją pomoc w zmienieniu swojego sposobu bycia. Nie zmienisz mnie i przestań się w to mieszać. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich — dodał ciszej, uciekając na chwilę wzrokiem na swoje dłonie, które delikatnie zaczęły drżeć.

  Zayn, dostrzegając, do jakiego stanu częściowo doprowadził Nialla, niewiele myśląc objął go ramionami, następnie przyciągając do siebie. Horan natomiast przymknął oczy, nie wiedząc co się z nim działo. Z jednej strony naprawdę pragnął zaufać Zaynowi, opowiedzieć mu o sobie i o tym, z czym nie podzielił się z nikim innym, nawet z Natalie czy Louisem, którzy byli dla niego w jakiś sposób bliscy. Chciał, aby ten obejmował go w kryzysowych momentach, w których tego potrzebował, był jedynym, którego dotyk nie przeszkadzał mu aż tak. Nawet jeśli objął go tylko raz to coś sprawiło, że Horan potrzebował więcej i więcej. Z drugiej strony wiedział, że nie może. Nie powinien, bo tak nie wypada. Pokazując swoje słabości, okazuje jak bardzo żałosny jest, że wcale nie jest taki, za którego się podaje. Tego Niall bał się najbardziej - obawiał się, że to wszystko odwróci się przeciwko niemu, a on znów zostanie na lodzie.

  — Znowu mieszasz mi w głowie — szepnął.

  — Już nic nie mów — odparł, zamykając oczy i czekając aż blondyn sam go odepchnie.

  Turkusowowłosy natomiast objął niepewnie Malika, mówiąc swojej podświadomości, że nigdy więcej ten ruch się nie powtórzy, że to ostatni raz, kiedy czuje bliskość drugiej osoby. 

•  •  •

cóż, nie planowałam wstawiać rozdziału w środku tygodnia, ale umowa z Teenage_Murderer zobowiązuje ❤️

nie przyzwyczajajcie się jednak, następny dopiero w weekend. ah, no i aktywność ludzie ;3

ps. Dziękujemy za prawie 6k wyświetleń ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro