Rozdział 4 - Zamieszanie w pracy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- No to prosto z mostu. Byłbyś może chętny dołączyć do mnie do Mafii? Rozkazy szefa hihi - uśmiechnął się przyjaźnie.

- ... HUH?! Co-Jak-Czego ty ode mnie chcesz idioto?! Jaka Mafia? Najpierw mnie nachodzisz w pracy, potem stalkujesz i zostawiasz liściki na moim parapecie! Za kogo ty się uważasz?!

- Mówisz tak jakbyś nie znał mojej osoby.

- Bo cię nie znam! Nigdy nawet się nie przedstawiłeś, a o mnie wiesz większość, Tch.

- Cóż... - zaczął - ale przecież słyszałeś o mnie od swojego szefa, czyż nie? - zrobił niewinną minkę.

- A osobiście to już nie umiesz nawet własnego imienia powiedzieć, co?

- Ehh - westchnął brunet, po czym ukłonił się i melodyjnym głosem powiedział - Jestem Dazai, Osamu Dazai. Miło mi Cię poznać - uśmiechnął się wesoło.

- Shirase, kim on jest? - Yuan uczepiła się rękawa u koszuli chłopaka, razem stojąc z boku pod ścianą.

- Nie wiem - odpowiedział - Może to jakiś znajomy Chuuyi.

- Huh, a wy co tam robicie?! Podsłuchiwać się wam zachciało?

- Nie, skądże by znowu? Bo drzecie japy jeden z drugim tak, że was słychać przed knajpą. Nie dość, że klienci pouciekali bo myśleli, że się pozabijacie, to kierownikowi się to nie spodoba.

- Co znowu?

- Czy czasem przypadkiem miałeś nie mieć absolutnie żadnego kontaktu z Osamu?

- Ej, nadal tu jestem! - wtrącił się Dazai.

- Cicho być, mumio - uciszyłem go - A co ci do tego co ja robię i z kim się spotykam?

- Nie miło... - mruknął pod nosem Dazai.

- Uuuuu, a więc się spotykacie? - spojrzał na mnie Shirase podejrzanym wzrokiem ze zmysłem yaoizmu.

- Tch! Z nim?! A gdzież by znowu, ty...

- No ja tam nie wiem gdzie, z kim i po co się szlajasz, rudzielcu - szarowłosy nie pozwolił mi nic powiedzieć.

- Ej, a może by tak grzeczniej, co? - Dazai wszedł w zdanie Shirase.

- Huh, a tobie co do tego?

- Dobrze ci radzę, odwal się od Chuuyi.

- A co to? Należy do ciebie że go tak bronisz?

- Nie. Jeszcze - drugi wyraz dodał trochę ciszej.

- HUH?! Co ty pieprzysz?! Jaki twój?! No jeszcze czego tch!

- Spokojnie Chuuya, bo ci włosy zsiwieją hahah - zaśmiali się razem Shirase i Yuan.

- Jak chcesz mieć coś swojego to kup se psa! - udarłem się na niego.

- Hmm, a może to ty byłbyś jego psem? Hmm? - Shirase chyba chce mnie doprowadzić na skraj cierpliwości.

- Zaraz cię zabiję, kretynie... - już miałem podniesioną pięść żeby mu przywalić, ale została ona złapana i przytrzymana przez zabandażowanego chłopaka.

- To może my już pójdziemy. Szkoda mitrężyc czasu na nich - Dazai popatrzył się na mnie porozumiewawczo.

- Chciałbym...

- Ale?

- Ale jestem, jakby na to nie patrzeć, nadal w pracy...

- Z tymi dramami co tu się odstawiają to masz dziś wolne. Twojego szefa nie ma, śmiem twierdzić?

- No nie ma.

- No to chodźmy stąd! - zawołał brunet wesoło rozłożył ręce i czekał nie wiem na co. Chyba na zbawienie - Chuuya, no chodź!

- No dobra, raz się żyje.

Niechętnie, ale zabrałem się i wyszedłem z Dazaiem z miejsca akcji.

Szliśmy chodnikiem wzdłuż parku.
Lekki wiatr kołysał liśćmi Sakury.

- Ale jak mnie wywalą z roboty to będzie na ciebie!

- Spokojnie, nie gorączkuj się tak. Wszystko mam pod jak najlepszą kontrolą - uśmiechał się.

- Oho, coś nie wierzę w to.

- Coś ty taki niemiły, Chuu... - posmutniał brunet.

- Tak by the way, co to miało znaczyć, że "Nie. jeszcze."?! Coś knujesz... Na pewno tak.

- Aj tam zaraz knuję, bez przesady.

- W takim bądź razie skąd zainteresowanie mną?

Dazai zastanawiał się chwilę, ale odpowiedział tajemniczo - Mam swoje powody.

- Czyli jakie?

Zanim chłopak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ściszonym ale jednocześnie nerwowym głosem udarłem się, żeby się schować.

Pchnąłem zabandażowanego chłopaka w jakąś uliczkę, desperacko próbując zniknąć z pola widzenia głównej ulicy.

- Ej, czegóż się tak boisz, że uciekasz z podkulonym ogonem jak pies?

- Tch, nie jestem psem, idioto. I cicho siedź - starałem się go uciszyć, jednocześnie próbując obserwować ruch czyjejś osoby.

- Kto tam jest, że tak się chowasz? - zapytał się zainteresowany brunet.

- ... Moja Ciocia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro