9 - Naleśniki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak bardzo żałuję. Żałuje, że nie weszłam, wtedy z Kim do sali Scotta. Był to mój pomysł, by tam przyjechać i stchórzyłam. Powiedziałam, by weszła sama. A ja wróciłam do auta Matta. Nie wiedziałam, co powinnam czuć, oni są przyjaciółmi. On mnie nie nienawidzi z wzajemnością ?

Minęły trzy tygodnie, a mi nadal śnią się scenariusze co by było, gdybym tam weszła. Gdym pojechała sama, gdybym nie była takim tchórzem. Masę „gdyby" krążyło po mojej głowie. Sallow wrócił do szkoły tydzień temu, z tego co wiem pali słabsze fajki, nie rozmawialiśmy. My nie rozmawiamy, parę razy nasze oczy się spotkały, parę razy przeszedł obok. Coraz częściej podchodzi do Kim, często stoję obok. Witają się, ale on nawet, wtedy na mnie nie spojrzy, a mi po prostu głupio się odezwać.

Czuje się wyczerpana życiem, istnieniem i egzystencją. Wstając rano wiem, że ten dzień to będzie porażka.

Fakt, że moja przyjaciółka widuje się, z moim wrogiem dobija mnie. Dobija mnie też to, że ona coraz głębiej wpada w bagno, jakim jest miłość do tego debila. W przeciągu tygodnia płakała dwa razy, gdy on zranił ją, nie umyślnie traktując ją po przyjacielsku. Gdy już dociera do niej, że to, krótko mówiąc, debil, on okazuje jej czułość, która do niego nie pasuje i błędne koło toczy się od nowa.

Moje życie jest popieprzone, i to bardzo. I pomyśleć, że moje użalanie się nad istnieniem przerwało powiadomienie. Otworzyłam oczy, w moim pokoju było jasno, gdy przywykłym już do tego usiadłam, opierając się o zagłówek łóżka. Podniosłam telefon z szafki nocnej. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy godzina, sobota dwunasta czterdzieści. Zjeść późne śniadanie czy wczesny obiad? Iść coś zjeść? Nie, chyba nie.

Drugą rzeczą było powiadomienie.

Kimi_<3 wstawiła post 12:40.

Kliknęłam powiadomienie i znalazłam się na profilu przyjaciółki. Pokazały mi się zdjęcia, na pierwszym moja przyjaciółka w niebieskim swetrze, krótkiej, czarnej spódniczce, pod którą był leginsy. Na nogach miała wrotki, stała tyłem do aparatu, a jej włosy były rozwiane przez wiatr. Przewinęłam na drugie zdjęcie selfe, przedstawiło ono Kim i Scotta. Dziewczyna uśmiechała się, a chłopak patrzył na nią spode łba, targając jej włosy. Ostatnie zdjęcie przedstawiało Scotta jadącego na desce, zdjęcie było zrobione z boku. Chłopak parzył przed siebie z delikatnym uśmiechem. W tle każdego zdjęcia był wschód słonica.

Przewinęłam delikatnie w dół, był tam krótki komentarz do zdjęć.

@ScoottS świetnie się bawiłam. :)

ScoottS i 98 osób lubi to.

Nie wiem co, ale zabolało. Polubiłam post, i wygasiłam telefon.

Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Oddech przyspieszył, a ja zaczęłam rozpoznawać uczucie, które mną zawładnęło.
To była zazdrość. Nienawidzę być zazdrosna, to taki straszny stan, gdy chcesz coś, co ma druga osoba. W tym momencie chciałam Scotta, i aż wstyd przyznać, ale zazdrościłam mu znajomości z Kim.
Starałam się uspokoić, sprawić by te uczucia zniknęły, by znów nie czuć nic. Nie czuć smutku, strachu, zazdrość i bólu. Chcę czuć pustkę, ona nie rani.

*

Dochodziła osiemnasta, uznałam, że w sumie mogę coś zjeść. Rodzice wyszli na kolację służbową. Lucka wyszedł z kolegą na deskę, więc rozwaliłam się na kanapie w salonie z miseczką owsianki w ręce. Przykryłam się kocem i włączyłam muzykę.
Telefon wydobył z siebie świąteczną piosenkę w wykonaniu Kim. Odchrząknęłam, odłożyłam resztki owsianki i odebrałam.

- Hej kochana, co porabiasz ?

- Jadłam, a co u ciebie? - przymknęła powieki błagając, by nie spytała o to ile dziś zjadłam.

- To dobrze, aaaaa.....co dziś jadłaś?

Cholera

- Ile razy mam to powtarzać? Nie musisz mnie pilnować.

- Wiem, wiem. Proszę, odpowiedz.

Zacisnęłam usta, chciałam ją okłamać, nie powinna się o mnie martwić.

- No.... jajecznicę na śniadanie, ale nie było czasu na obiad, więc teraz jem owsiankę. - uwierzy? Miejmy nadzieję...

- No dobrze, ale pamiętaj, żeby jeść.- przerwała, by zadać pytanie, które mnie pokonało. -Z czym była ta jajecznica?

- No wiesz....-z czym się je jajecznicę?!- Z pomidorem i serem....?

- Pytasz się, czy stwierdzasz ?- w jej głośnie słychać było irytację, mam przerąbane.

- Stwierdzam ?

- Kurwa! Willow, dlaczego kłamiesz ?! Wiesz co ?! Nie ważne, jestem u ciebie za piętnaście minut!

- Eh....okey, drzwi będą otwarte. - rozłączyła się.

Trzeba było powiedzieć, że jadłam płatki na śniadanie...

Nie minęło piętnaście minut, tylko dziesięć. Kim wparował do mnie do domu. Wstałam z kanapy, oparłam się o ścianę w korytarzu, dziewczyna mierzyła mnie spojrzeniem.

- Hej, coś do picia? Kawa, herbata?

- Nie przeginaj. -fuknęła. - Nie wierzę, po prostu kurwa, nie wierzę!

Zdjęła buty i weszła do salonu, stanęła na środku. Obróciłam się w jej stronę, i czekałam co dalej.

- Pomijamy uprzejmość? Okej. Usiądziesz?- wskazałam kanapę, starałam się udawać niewzruszoną.

- Postoję. - oczy przyjaciółki strzelały piorunami, wyminęłam ją i usiadłam na kanapie.- Powiesz mi, dlaczego do jasnej cholery nic nie jadłaś?

Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi, patrzyła na mnie z góry. Wskazałam jej spojrzeniem resztki owsianki na stoliku do kawy.

- Owsianka? O osiemnastej, dopiero jesz owsiankę? - pytała zrezygnowana, po czym opadła na kanapę obok mnie.

- Mhm.

- Japierdole...- westchnęła głęboko, spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. - Nie okłamuj mnie, ok? Bardziej niż twoje niejedzenie denerwuje mnie kłamstwo.

- Dobra.-nastąpiła cisza, przerwałam ją pierwszym lepszym tematem, zanim stała się niezręczna. - Zastanawiałam się ostatnio... czy ty też myślisz co by było, gdyby świat był wspaniały?

- Co masz na myśli przez wspaniały?

- No wiesz. Bez ran, petów, łez, niedowagi, zadań domowych, bez ukrywania uczuć...-do Scotta, co kurwa?!

- To, byłby naprawdę wspaniały świat...ale wystarczy chcieć kochana. Twoje życie może być wspaniałe. - chwyciła mnie za rękę, dodając otuchy i nadziei. - Będzie wspaniałe.

Kim oparła głowę o moje ramię.

- Ćpałaś coś? - spytałam z niedowierzaniem.

- Bez ciebie? Nigdy.

- No ja myślę. - zaśmiałyśmy się, z tą dziewczyną każdy dzień jest pozytywny.

*

W połowie „Złap mnie jeśli potrafisz" wrócił Luka, domagając się kolacji. W pewnym momencie myślałam, że go zabiję tak jak stoję.

- Willoooowwww....- jęczał i męczył.

- What?!

Chłopak rzucił się na kanapę, przygniatając mi rękę.

- Co robisz na kolację? - z dziwnym zaciekawianiem wpatrywał się w film.

- Głodny? - spytałam ze sztuczną troską w głosie.

- Noo...

- Ręce ma ? Ma, to lodówka stoi w kuchni. - zepchnęłam go z siebie, na co oberwałam poduszką. - Masz osiem lat, ogarnij się trochę.

- Jesteś wredna. - już zamachnął się na mnie z poduszą, ale w porę ją złapałam i uniemożliwiłam atak. Wyrwałam poduszkę i sama go nią trzepnęłam. - Dobra! Poddaje się.

Usatysfakcjonowana odłożyłam poduszkę. Kim z rozbawianiem patrzyła na mnie, zrobiła mi zdjęcie. Odwróciła telefon, na zdjęciu była dziewczyna z rozczochranymi czarnymi włosami, lekko różowymi policzkami, niebieskimi oczami i błąkającym się uśmiechem. Mimowolnie szczery uśmiech wkradł się na moją twarz.

- Kim?

- Hmm?- wpatrywała się w teflon, uśmiechając się złośliwe.

- Chcesz kolację?

- Tak, poproszę. - spojrzała na mnie znad urządzenia. - A co robisz? Pomogę ci.

Spojrzałam na brata, jego czarne, krótkie włosy były mokre. Małe piegi na nosie, długie czarne rzęsy i piwne tęczówki. Nawet jakbym chciała, to nie zrzeknę się go, za duże podobieństwo. Eh....

- Luka, co chcesz zjeść ? - pytanie było zbędne, bo odpowiedź była oczywista...

- Naleśniki!

Oczywiście naleśniki. Wstałam i podreptałam do kuchni, zabrałam się za robienie ciasta. Kim namówiła Luke do pomocy. Młody smarował już zrobione naleśniki czekoladą, Kim robiła nam herbatę, a ja zajęłam się smażeniem. Wspólnymi siłami kolacja powstała trzy razy szybciej. Przyjaciółka dopilnowałabym, żebym zjadła, po czym zajęła mnie na godzinę grą w karty. Nie spuściła mnie z oka. Wmusiłam w siebie jednego naleśnika, Kim prawie błagałabym, zjadła jeszcze, nie dałam już rady. Nie wiem, czy być wdzięczna, czy zła.

W każdym razie wiem, że robiła to dla mojego dobra. I to mi wystarczyło. Wieczór miną spokojnie, no dobra były krzyki przy kartach, ale dzień skończył się pozytywnie. A ja już myślałam o tym co będzie poniedziałek...

___________________________________________________________________________________________________________

Krwinki. Dziękuję, że nadal to czytacie, że jesteście. <3

Przepraszam za tą krótką przerwę. Wiem, że się martwiliście, dlatego przepraszam. Przemyślałam tą historię, trochę moją sytuację w życiu towarzyskim. I doszłam do wniosku, że będę to pisać, tak jak mi będzie wygodnie, na pewno będzie nadal inspiracja z życia, ale nie tylko.

(jak można się domyśli koncepcja Sweet Girl przeszła zmiany wiec czeka na was parę zwrotów akcji i dziwnych sytuacji).

U mnie wszystko dobrze, nie przejmujcie się <333 Dziękuję za waszą troskę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro