Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeongguk przemierzał ulice Seulu, był w drodze do domu Taehyunga. Nigdy nie zapomniał adresu do chłopaka, kiedy ich przyjaźń dobiegła końca, nie raz chciał do niego pójść, wszystko wyjaśnić, ale nie mógł. Był za słaby. Dopiero kiedy dostał propozycję od NamJoona, jego życie kompletnie się zmieniło. To, kim jest teraz zawdzięcza właśnie swojemu szefowi. Gdyby nie on, nie jechałby w tej chwili czarnym lamborghini w "odwiedziny" do swojego starego przyjaciela, tylko siedziałby sam jak palec, na mrozie, prosząc o każdy grosz.

Jeon skręcił w ciemną uliczkę, w której znajdowało się mieszkanie Kima. Zwolnił maksymalnie by móc znaleźć jakiekolwiek miejsce parkingowe, przynajmniej na te 15 minut. Nie stawiał, że jego rozmowa z Tae zajmie więcej. Po zaparkowaniu wysiadł z samochodu, otrzepując swój nowy, czarny garnitur, który i tak znając życie założy tylko 2 góra 3 razy. Stać go, więc czemu miał sobie na to nie pozwolić? Jeongguk spojrzał z obrzydzeniem na dzielnice, w której aktualnie się znajdował. Stare, ledwo trzymające się budynki, zapchane śmietniki, wydrapane drzwi oraz mnóstwo nieudanych graffiti na ścianach blokowisk. Podszedł do bloku numer 37 i otworzył drewniane drzwi, które po mocniejszym kopnięciu rozleciałyby się w stertę drzazg. Nie musiał do nikogo dzwonić, wystarczy lekkie szarpnięcie, a po tym jedynie wytarcie ręki białą, jedwabną chusteczką. W końcu każdy wie, że prawa ręka szefa wielkiej korporacji nie może rozsiewać wszędzie zarazek, z nie wiadomo jakiego miejsca. Drzwi zaskrzypiały, a niemiły odgłos rozniósł się po obdartej klatce schodowej, z której zielona farba schodziła wielkimi płatami.

-Mieszkanie numer... chyba 23...- Mężczyzna poprawił swoje, i tak już przesadnie przylizane kruczoczarne włosy, które i tak za niedługo miał przemalować na blond, oczywiście z polecenia pana NamJoona.

Po chwili wchodzenia dosyć brudnymi schodami, przez około rok niewidzącymi mopa oraz wody dotarł na miejsce. Przywitały go grube, mahoniowe drzwi, najpewniej będące tutaj od samego początku, Taehyunga przecież na takie nie stać. No, chyba że cały swój "majątek" wydał na drzwi, tego nikt nie wie.

Zapukał trzy razy i odsunął się, by być poza zasięgiem wizjera w drzwiach. Gdyby Kim go zobaczył, to przybiłby drzwi deskami wyrwanymi z podłogi, byleby Jeon nie postawił swojego lakierowanego buta na "posesji" starszego. Nie musiał długo czekać, aż drzwi otworzyły się a zza framugi wyjrzał Kim, wyglądając na boki. Jeongguk wykorzystał chwilę rozkojarzenia chłopaka i wepchnął go do środka, zamykając za sobą drzwi. Tae uderzył o ścianę, co spowodowało syknięcie i falę bólu w pokaleczonej dłoni.

-Czego tutaj chcesz...- Warknął na młodszego, lustrując go wzrokiem swoich kakaowych tęczówek.

-Nie czego ja chce, lecz czego chce mój szef. Ma dla ciebie propozycje nie do odrzucenia.

-Nie, nie jestem tanią dziwką jak ty i nie będę brał pieniędzy za dawanie dupy jakiemuś lalusiowi w garniturku z wypchanym, znając życie skórzanym portfelem od chuj wie jakiego projektanta. -Na słowa Kima, Jeon lekko się wzdrygnął zaciskając usta w wąską linię.

-Jakim cudem aż tak się zmieniłeś Tae? Gdzie podział się ten roześmiany wariat, kochający wszystko, co słodkie, snujący marzenia o założeniu rodziny i mieniu miliona, jak nie więcej dzieci? -Taehyung skarcił go wzrokiem za przypominanie o jego przeszłości. To prawda, diametralnie się zmienił, ale czy na gorsze? W pewnym sensie owszem. Już nie jest szczęśliwym człowiekiem jak kiedyś, łapiącym każdą chwilą i czerpiącym z niej największe przyjemności. Teraz przypomina kogoś na wzór biedaka z przewrotnym charakterkiem. Kim jednym świstem wypuścił powietrze z płuc a po chwili znów przemówił swoim niskim głosem. Właśnie... ton głosu. Kolejna rzecz, której Jeon tak bardzo mu zazdrościł. Pamiętał jak dziewczyny w szkole szalały za samym głosem Kima, już o jego urodzie nie mówiąc. W tej chwili zbyt wiele się nie zmienił, oczywiście znacznie stracił na wadzę a wory pod oczami wskazywały na "wieczne zmęczenie".

-Tamten Taehyung już dawno nie istnieje, zginął razem z Jeon Jeonggukiem i już nigdy nie wróci...- Szatyn naciągnął bandaż, mocniej go przywiązując.

-Jeon Jeongguk właśnie przed tobą stoi, ale w tej lepszej odsłonie, silniejszy i pewniejszy siebie. Nie pamiętasz już jak przysięgałem sobie, że kiedyś się zmienię? International Playboy... Teraz to stwierdzenie do mnie pasuje. -Zadziorny uśmiech wpełzł na twarz młodszego.

-Tak, ty latasz za babami, a one uciekają od ciebie gdzie pieprz rośnie. -Z ust Tae wydobył się gardłowy śmiech, na którego dźwięk Jeon ponownie się wzdrygnął...

-Nie mam zbytniej ochoty oraz czasu się z tobą kłócić, przyszedłem tutaj za prośbą mojego szefa. Teraz mnie wysłuchaj.- Twarz chłopaka w jednej chwili spoważniała, w jednej chwili wyzbył się wszystkich pozytywnych jak i negatywnych uczuć, na co Tae tylko prychnął.

-Zamieniam się w słuch.

-Jak zapewne wiesz mój szef, Kim NamJoon ma dla ciebie propozycję nie do odrzucenia, albowiem oferuje ci pracę w jego firmie, na jakim stanowisku, dowiesz się od niego. - Brunet wyjął prostokątną karteczkę, którą następnie wręczył wyższemu.- To jest jego wizytówka, tam masz numer. Pan Kim prosił byś się z nim skontaktował ustalić wszystkie szczegóły, pd godzin pracy do zarobków i nadgodzin.- Chłopakowi nie było dane skończyć, ponieważ Taehyung przerwał mu w środku zdania.

-Czekaj, czekaj, czekaj! A kto powiedział, że ja chce tam pracować? Jak już wcześniej powiedziałem, mam swój honor i nie będę pracował dla jakiegoś nadzianego buca, czy to takie trudne do zrozumienia Jeon? Ja do jasnej cholery nie jestem tobą!

-Każdy wie, że, tak czy siak, przystaniesz na jego propozycję, więc po co przedłużać? Pan NamJoon załatwi ci lepsze mieszkanie, nie taką ruderę jak teraz tylko coś konkretnego. Mielibyśmy szanse odnowić kontakty pomiędzy nami, nie chcesz tego, przyjacielu? -Ostatnie słowo ledwo przeszło przez gardło niższego, było widać na pierwszy rzut oka, że brunet miał dokładnie wyuczone co ma mówić.

-A coś ty się taki potulny zrobił, hmm? Zresztą nieważne. Wyjdź stąd i najlepiej nie wracaj, a tego całego NamJoona to pocałuj ode mnie w tyłek, na pewno mu się spodoba.

-Za niedługo to ty będziesz go całować na kolan-

-Powtarzasz się, zmień płytę.- Taehyung złapał Jeongguka za kołnierz, szarpiąc go w stronę drzwi, przez które chwilę później wyleciał z hukiem. Zatrzasnął drzwi, po czym ociężale osunął się po nich, chowając głowę w kolanach. Jak długo to jeszcze będzie trwało?

_______________________________

I oto wleciał kolejny rozdział Vmona!

Pytanko, co sądzicie o tej książce?

Jak zapewne każdy zauważył nie mam zamiary robić z Tae miękkiej kluchy (Nie żeby taką był w realu, ale jest tak przedstawiany w dużej ilości ff), co o tym sądzicie?

Teraz ja już znikam i do następnego!

DM~


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro