Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwójka mężczyzn skierowała się w stronę czarnego samochodu. Gdy znaleźli się już W środku, siedząc na skórzanych siedzeniach niższy, który prowadził, wyjął kartkę, na której zapisany był adres, należał on do Taehyunga. Przed odjazdem mężczyźni spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami, po czym samochód ruszył.

Tae ociężały opadł na łóżko, które z powodu starości wydało z siebie nieprzyjemne dla ucha skrzypnięcie. Przez ten cały czas miał nadzieję, że NamJoon nie domyślił się, iż właścicielem numeru jest szatyn. A może to zignorował? Po jego zachowaniu można było wywnioskować, że wiele osób dzwoni do przedsiębiorcy w formie żartu lub mężczyzna jest najzwyczajniej w świecie nadpobudliwy. Kolejnym problemem był Jeongguk, któremu numer Taehyunga nie był obcy, oczywiście, jeśli jego pamięć nadal dobrze funkcjonuje. Kim nawet nie próbował przypomnieć sobie tego zbioru liczb, "należącego" do Jeona, ponieważ chłopak zmieniał go, jak i telefon pewnie milion razy. Jeszcze kilka lat temu elektronika zupełnie ich nie interesowała. Tae pamiętał jak razem z Jeonem bawił się na placach zabaw, jeździł rowerami na różne wycieczki, pomagał mu w nauce. W pamięci najbardziej utkwił mu ten okres gdy brunet miał 7 lat.

~

-Hyung! A ty kim chcesz zostać jak dorośniesz?- Kakaowe oczęta małego chłopczyka zwróciły się w stronę starszego przyjaciela.

-Hmm... Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem, ale nawet lubię śpiewać... Może coś związanego z muzyką.- Szatyn w komiczny sposób wzruszył ramionami i pochylił głowę w bok przez co jego grzywka opadła na prawą stronę.

-Wow, super! Ja chciałbym być policjantem jak mój wujek! Będę zamykał złych ludzi i trzymał przy sobie pistolet i... i... kajdanki! -Chłopak ułożył ręce na kształt pistoletu i zaczął krzyczeć charakterystyczne "Pif! Paf!". Taehyung zachichotał cicho, przyglądając się pociesznemu brunetowi.

-Jeongguk! Jak chcesz to możemy pobawić się w policję. Ty będziesz policjantem, a ja złodziejem. Co ty na to?- Tae złapał brunecika za ramiona uśmiechając się do niego.

-Tak! Tak! Tak! Ty będziesz takim złym złoczyńcą, który... Obrabował bank!- Starczy ponownie się zaśmiał ukazując dwa rzędy swoich białych zębów.

-To co? Zaczynamy?- W zabawny sposób podniósł jedną brew, co zawsze śmieszyło niższego.

-Jasne. Ręce do góry!- Krzyknął ucieszony maluch, który właśnie wcielał się w rolę swojego ukochanego wujka.

Zabawa trwała w najlepsze, a Taehyung co chwilę dawał złapać się Jeonowi. Uwielbiał bawić się w taki sposób, sprawiało mu to wielką frajdę. Mimo wszystko nie był pozytywnie nastawiony do aspiracji Jeongguka. Chłopak wziął sobie za wzór do naśladowania wujka, który zginął podczas służby. Brunetowi wmówiono, że jego kochany wujek wy jechał bardzo daleko, by dalej pracować w swoim zawodzie. Jeon oczywiście w to uwierzył i nadal czekał na jego powrót. A skąd wiedział o tym Tae? Podsłuchał jak jego mama rozmawia z panią Jeon. A w tamtej chwili najważniejszym dla niego było nie stracić najlepszego przyjaciela.

~

Taehyung westchnął na nagły napływ wspomnień. Jeongguk był jego przyjacielem "od kołyski", oczywiście tego młodszego. Zawsze się wspierali, byli jak bracia. A teraz? Jedyne uczucie, jakie pomiędzy nimi jest to wspólna nienawiść.

Chłopak jak najszybciej powinien znaleźć pracę i doskonale o tym wiedział. Liczył się każdy pieniądz. Jedna mała moneta przybliżała go do wyznaczonej kwoty. Miał mało czasu... za mało na uzbieranie aż tylu pieniędzy.

Cały czas miał przy sobie tą małą, białą wizytówkę, na której napisany był dokładny adres firmy Kim NamJoona. Taehyung mógł wziąć jeszcze jakąś pożyczkę, chwilówkę bądź coś tego rodzaju, ale po co? I tak by tego nie spłacił, a kwota do spłaty byłaby coraz większa. Tae musiał się z tym pogodzić. Szef Jeona był jego ostatnią szansą. A może pójdzie do niego jednorazowo? Poprosi o zwykłą pracę, już nawet zniży się do tego, by błagać przedsiębiorcę.

Szatyn spojrzał ostatni raz na skrawek przyozdobionego papieru dokładnie zapamiętując adres. Firma mieściła się pół godziny drogi od domu Kima.

Tae rozmasował skroń, to dla niego za wiele... Niestety nie miał żadnego wyjścia. Wszystko kierowało go do NamJoona albo pod most. W tamtej chwili pierwsza opcja wydawała się... bardziej interesująca? Chyba tak można to ująć.

Kim włożył buty, w miarę ogarnął włosy i wyszedł. Chciał wyglądać znośnie na to pierwsze "oficjalne" spotkanie. Wyszedł, kierując się wprost na pożarcie lwa.

W tym samym czasie dwójka zaufanych pracowników Kima robiła już czwarte kółko po Seulu w poszukiwaniu miejsca zamieszkania Taehyunga.

-Idioto! Zgubiliśmy się! Mówiłem ci, włącz GPS-a to nie, bo po co....- Warknął wściekły Suga. Nie chciał zebrać kolejnego opieprzu od NamJoona, wiedział, że mężczyzna nie popuści mu niewykonania zadania.

-Ej! A nie musimy przypadkiem skręcić w tamtą stronę?- Hoseok wskazał palcem na wąską uliczkę, gdzie zamieszkiwał Tae.

-Teraz mi to mówisz? Ehh...

Mężczyźni wysiedli z samochodu i skierowali się do bloku zapełnionego graffiti. Weszli do środka, wdrapali się na trzecie piętro i stanęli przed drzwiami mieszkania Kima. Na początku zapukali, lecz gdy nikt nie otwierał, J-Hope zaczął szarpać za klamkę, co niestety zobaczyła wścibska sąsiadka zwana również monitoringiem osiedlowym.

-Co wy tutaj robicie? Czego chcecie od tego biednego dzieciaka?- Siwowłosa pani o lasce stanęła w drzwiach, wpatrując się w YoonGiego i HoSeoka.

-Biedny to on będzie, jak w ciągu pięciu minut stąd nie wyjdzie...- Warknął Suga, któremu powoli zaczęły puszczać nerwy.

-Poszli skąd przyszli! Bo wezwę policje za nachodzenie ludzi!- Krzyknęła, wymachując swoją pomarszczoną ręką w kierunku mężczyzn.

Wyszli z bloku, po drodze dzieląc się wiązanką przekleństw skierowanych do starszej pani. Nie zostało im nic innego jak wrócić do szefa i poinformować go o zaistniałej sytuacji. Chociaż nie... Jak to w jego oczach będzie wyglądać? "Przepraszamy, nie udało nam się sprowadzić chłopaka, ponieważ jakaś stara bździągwa stanęła w jego obronie i nas wypędziła"? I czy to brzmi w jakikolwiek sposób poważnie? Nie.

Taehyung zdążył już dojść na miejsce i wejść do ogromnego biurowca. Był tam pierwszy raz więc jego orientacja w terenie wynosiła okrągłe zero. Podszedł do recepcji, gdzie kiwnięciem głowy przywitała go śliczna blondynka o delikatnych rysach twarzy.

-Przepraszam, na którym piętrze znajduje się gabinet pana Kim NamJoona?- Lekko speszony Tae szepnął w stronę kobiety. Chwilę później usłyszał jej głos, barwą przypominający grę na skrzypcach. Tylko takich rozstrojonych. Do tego ze skrzypkiem, który ów instrument widzi pierwszy raz na oczy.

Kim skrzywił się na dźwięk wydobyty z krtani dziewczyny, lecz starał się tego nie pokazać. Skinął do niej głową w podzięce i ruszył w kierunku windy. Gabinet NamJoona znajdował się na ostatnim piętrze, stamtąd miał już trafić. Przynajmniej tak mówiła recepcjonistka.

Chłopak wyszedł z windy na lekko trzęsących się nogach. Cały czas powtarzał sobie co powie przedsiębiorcy, w jaki sposób poprosi go o zwykłe zatrudnienie, nie jako drugiego Jeongguka.
Tae westchnął, stojąc przed drzwiami do biura starszego Kima. Zapukał trzy razy, po chwili usłyszał głośne "wejść". Nacisnął srebrną klamkę i delikatnie pchnął drzwi.

Gdy był już w środku, zauważył NamJoona, siedzącego do niego plecami. Mężczyzna wpatrywał się w niebo.

-Znając waszą głupotę zwiał wam, prawda?- W jego głosie można było wyczuć odrobinę rozbawienia, jak i gniewu.

-Kto uciekł?- Szatyn podniósł jedną brew, wpatrując się w oparcie czarnego fotela. Na jego głos starszy odwrócił się i chwilę wpatrywał w wychudzoną sylwetkę chłopaka. We dwójkę zmierzyli się przenikliwymi spojrzeniami. NamJoon lustrował Taehyung od stóp do czubka głowy, co chwilę zatrzymując się na jego czekoladowych oczach. Niezręczny moment przerwało dwóch pracowników Kima, którzy ciężko dysząc, bez pukania wparowali do gabinetu.

-Przepraszamy szefie, już go mieliśmy, ale nie był sam. Na początku znokautowali Suge, a później wzięli się za mnie. Nie mieliśmy żadnych- Hoseok podniósł wzrok, by spojrzeć na pracodawcę. Zamiast jego różowych włosów ujrzał twarz Tae.- To znaczy, zadanie wykonane! Przyprowadziliśmy go zgodnie z pańskim poleceniem!- Na słowa Junga i całe zamieszanie YoonGi przybił sobie mentalną piątkę ze swoim czołem.

_____________________________________________

Witam! Jak wyszedł rozdział? XD Kto czyta?

Przepraszam za liczne błędy :/ rozdział pisałam na telefonie + przez trzy dni wyłącznie na przerwach pomiędzy lekcjami lub na religii XD

Im więcej komentarzy------> tym więcej weny------->tym szybciej rozdziały---------> żul

Właśnie... jeśli chodzi o rozdziały.... najprawdopodobniej do świąt żaden się nie pojawi. Spowodowane jest to nauką, nauka i jeszcze raz nauką. Strasznie Was za to przepraszam i w święta postaram się to wszystko wynagrodzić.

I teraz pytanie, co byście chcieli jako "nagrodę"? Więcej reakcji BTS, jakiś maratonik, z którejś książki, coś w stylu Q&A idk. Czekam na propozycje :3

BTW czeka ktoś na następne rozdziały? XD

Uwielbiam Was <3 Bayu! ~DM



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro