#39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ja... muszę do toalety. - powiedział cicho i wstał z krzesła opierając się o stolik. W tamtym momencie widział tylko kontury otaczającego go świata, Tatiana zupełnie się zamazała, pozostając jedynie rozmytą plamą o kształcie człowieka.
Dźwięki rozbrzmiewały w uszach tworząc  przerażającą melodię z piekła rodem. Wszystko mieszało się i zlewało w jedno, doprowadzając Ivana na skraj szaleństwa. Zewsząd słyszał szepty, czuł nawet dotyk niewidzialnych postaci, jakoby pragnęły go otoczyć i zabić z zimną krwią. Koszmar, prawie tak straszny jak wtedy w sklepie. Z tą różnicą, że tutaj ludzie stali się rozmazanymi, kolorowymi plamami, przynajmniej nie musiał widzieć ich twarzy.

Na szczęście już wcześniej zauważył gdzie była łazienka, więc chwiejnym krokiem udał się w jej stronę.
Kręciło mu się w głowie, ledwie łapał równowagę, oddech stał się niebezpiecznie płytki. Czemu nagle wszystko się pogorszyło, dlaczego znowu...?
Oddychał z trudem, okupując rozkosz pobierania tlenu ogromnym wysiłkiem, jakby nawet własny organizm chciał mu przeszkodzić w nawiązaniu znajomości. Nie chciał tutaj umrzeć, i to z tak błachego powodu jak uduszenie się, poprzez nie możliwość zaczerpnięcia oddechu. A może był już w tak złym stanie, że ciało nie wytrzymywało? Może chciało, ale nie mogło...? Może pomimo starań i dobrych chęci, organizm był już na wyczerpaniu, i właśnie przekraczał swoje limity...?
Poczuł ból w okolicach żołądka, który promieniował na wszystkie strony. Czyli nawet ten się upominał, że coś jest nie tak... Zaraz wykończy się zupełnie, to co poczuł nie było głodem... było bólem, zwyczajnym bólem, nie spowodowanym niedoborem pokarmu, a czymś znacznie poważniejszym. Stało się to, czego najbardziej się obawiał, był na skraju wytrzymałości. Dlaczego nie było tutaj Natalii? Czemu zgodził się na wyjście sam na sam z Tatianą? Z jakiego powodu w ogóle się tu znalazł? Co go skusiło...

Dotarł do drzwi, prawdopodobnie tych od łazienki. Gdy tylko je otworzył poczuł ulgę, miał rację, przynajmniej dotarł w właściwe miejsce. Od razu rzucił się do zlewu i przemył twarz zimną wodą, nic to jednak nie dało, świat nadal wirował niczym karuzela, a on sam widział swoje odbicie w lustrze jako niekształtną mieszaninę kolorów.
Usiadł pod ścianą i objął kolana ramionami. Ponownie nawalił, Tatiana nie będzie chciała się z nim więcej spotkać... Nie umiał opanować lęków społecznych, w dodatku te nawiedzające go głosy... to wszystko przez nie, to one nie dawały mu spokoju. Ale... czy przypadkiem nie miały racji? Czy nie przekazywały mu prawdy, której on nie chciał zaakceptować?

Przypomniał sobie próbę samobójczą, której dokonał jeszcze mieszkając w Polsce. W momencie gdy ciotka opowiedziała mu o wszystkim co z jego winy przeżywała z całą rodziną... załamał się. Zawsze wierzył, że go tolerowali, że mimo wszystko nie oczekiwali jego śmierci, albo przynajmniej nie wszyscy. Jednakże wątpliwości chłopaka zostały szybko rozwiane, a nadzieje boleśnie zbrukane i zmieszane z błotem.
Wszyscy. Wszyscy go nienawidzili, nawet własni rodzice, którzy wybrali śmierć od zajmowania się synem. Natalia żyła z nim z poczucia obowiązku, nie z siostrzanej miłości. Olena wyparła się jego i wróciła do Polski, aby móc spokojnie żyć w towarzystwie zachodniej rodziny i chłopaka. Ciotka szczerze go nienawidziła, a ta nienawiść rosła z każdym dniem jego przebywania w Polsce, od czasu owej awantury widział to po niej doskonale. Wujek ukrywał się jeszcze lepiej od ciotki, ale i on stronił od Ivana, im mniej się widywali tym lepiej.
A Feliks, Radmiła i Jakub? Kiedyś próbowali złapać jakiś kontakt, jednak dali sobie spokój. Po występku Ivana Feliks, Toris i rodzeństwo blondyna znienawidzili go z całego serca, rezygnując nawet z zwykłego " Dzień dobry".
Stał się wrogiem w własnym domu...

-Czemu? Co takiego zrobiłem? Czemu się taki stałem? - pytał sam siebie, siedzac opartym o ścianę. Zakrył twarz dłońmi, jednak cholerne łzy i tak zdołały spłynąć po policzkach i uderzyć o ubranie. Gdzie robił błąd, czemu ciągle przyciągał do siebie wszelakie nieszczęścia? Dlaczego opatrzność nie umiała mu odpuścić?

Siedział nieruchomo, nie wykonując żadnego, nawet najmniejszego ruchu. Oddech jakby się unormował, ból zniknął. Zabrał ręce z twarzy, aby łzy spływały swobodnie i bezproblemowo. Tatiana czekała tam na niego. Ile już minęło? Nie widział, stracił poczucie czasu...

Głosy ucichły chowając się w cień. Łzy wyschły pozostawiając po sobie jedynie niewyraźne ślady na bladych policzkach chłopaka. Chyba wypadało wreszcie wrócić...
Wstał z podłogi i poprawił ubranie. Wyglądał żałośnie, z resztą jak zwykle, nic się nie zmieniło. Chudy, wycieńczony, o trupiej karnacji. Oczy, oprócz tego że podkrążone, nadal pozostawały lekko zaczerwienione, jednak było to tylko kwestią czasu.

Wyszedł z łazienki i skierował się w stronę stolika przy którym czekała Tatiana. Dziewczyna w skupieniu czytała książkę, przez co o mało nie zauważyła powrotu chłopaka. Na jego widok uśmiechneła się i schowała lekturę do torebki.

-Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blady. - zauważyła i nieco się zaniepokoiła.

-W porządku, jestem trochę niewyraźny, gdy w ciągu dnia nie wypije kawy. - odparł przebierając maskę fałszywego uśmiechu.

Tym razem głos się nie odezwał, czyżby dał mu spokój? Nie, na pewno nie, być może czekał na lepszy moment do dręczenia go...

Po chwili kelner przyniósł zamówienie, dzięki czemu mogli skupić się na czymś innym niż rozmowie, na co blondyn bardzo liczył.
Ivana bardzo ucieszył dosyć duży kubek kawy, bowiem umierał z zmęczenia, jeszcze chwila a było by to po nim widać. Kawa, napój życia, to jej wszystko zawdzięczał. Gdyby nie kofeina nie miałby sił nawet na wstanie z łóżka. Wypił więc dosyć szybko, nawet nie zawracając sobie głowy cukrem czy śmietanką.
Tatiana za to zamowiła sobie cappuccino i kawałek ciasta z owocami, które ochoczo konsumowała, najwyraźniej miała słabość do słodyczy.

Ah, dziewczyna wyglądała tak rozkosznie, ciągle nie wierzył, że chciała się z nim spotkać. Z taką figurą i urodą mogła by mieć każdego, a wyszła z nim. Dlaczego? Miała w tym jakiś ukryty cel? Możliwe. Ale jeśli, to jaki? Przecież nie był ani bogaty ani przystojny, nie miał nawet ciekawego charakteru czy poczucia humoru, więc czemu? Dla rozrywki? Najgorsza opcja z opcji, był chyba ostatnią osobą na świecie, jeśli o rozrywkowość chodzi. Więc wychodziło na to, że nie miała w tym wszystkim ukrytego celu...? Umówiła się z nim... bo tak?

Myśląc nad motywem Tatiany wlepił w nią spokojne spojrzenie, które utkwiło na jej twarzy, co po chwili zauważyła. W efekcie zarumieniła się mocno i odwróciła wzrok.

-Cz-Czemu się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? - zapytała gdy przełknęła kawałek ciasta. Wyglądała prześlicznie, zwłaszcza z rumieńcami na policzkach.

-Nie, skąd że, po prostu uważam, że jesteś ładna. - odparł bez namysłu, czego po chwili pożałował. Ugh, głupek, nie zastanowił się i palnął coś takiego. Teraz na pewno pomyśli że jest natarczywy.

-Naprawdę tak myślisz? - dziewczyna uśmiechneła się lekko i popatrzyła chłopakowi w oczy. -A ja uważam, że jesteś przystojny, i to bardzo. Cóż, mógłbyś być trochę grubszy, bo jednak wydaje mi się, że to jak bardzo chudy jesteś może być trochę niebezpieczne, ale ja też mam wady, o których oczywiście wiem i które staram się korygować. Poza tym nie tylko wygląd się liczy, a ty masz cechy które bardzo cenię. - powiedziała patrząc na niego swoimi lekko skośnymi oczami. Jej spojrzenie zmieniło się, nie było już czysto przyjacielskie, a bardziej zmysłowe i pociągające, w tamtym momencie jeszcze bardziej przypominała mu piękną Nadjeżdę, przeznaczoną dla tego idealnego Ivana, którym on chciał się stać. Ah, mógłby napisać taki rodział! Piękny Ivan spotkał by się z ukochaną, i spędzili by miło trochę czasu, po którym dziewczyna zdała by sobie sprawę, że odwzajemnia uczucie, którym od dawna darzył ją chłopak!
Szkoda, że coś takiego nie miało szans w rzeczywistości...

-W-W każdym razie... - dodała po chwili, prawdopodobnie rozumiejąc, że nie był to jeszcze czas i miejsce na podobne spojrzenia. - Opowiedz coś o sobie.

Ahh, jakże nienawidził tego tematu. On. Czemu??? Dlaczego ona nie mogła mówić o sobie, podobno kobiety to lubią...

Cóż, musiał się jakoś niezdarnie wykaraskać, co nawet mu wyszło.
Spędzili w kawiarni ponad godzinę, podczas której dużo się o sobie dowiedzieli. Tatiana dała się namówić na prowadzenie rozmowy, Ivan od czasu do czasu jedynie odpowiadał na pytania, co niezwykle mu pasowało. Z resztą robił to bardzo ogólnikowo i pobieżnie, nie chciał, aby dziewczyna się go wystraszyła. Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że na kimś mu zależało, oczywiście nie biorąc pod uwagę Natalii i Yao, oni należeli do zupełnie innej kategorii ludzi.
Poza tym wymienił się z Tatianą numerami, z czego był średnio zadowolony. Równie bardzo jak spotkań z nieznajomymi, nie lubił rozmów telefonicznych.

-Dziękuję za spotkanie. Było bardzo miło, mam nadzieję, że tobie również się podobało. - powiedziała dziewczyna stojąc już przed kawiarnią. Na jej policzkach ponownie pojawiły się rumieńce, ciężko powiedzieć czy były spowodowane mrozem, czy może niezręcznością wypowiadanego przez nią zdania. Nie zmieniało to jednak faktu, że była niebywale urocza, można powiedzieć, rozkoszna. Istnie ogrzewała lodowate serce Ivana.

-Mnie również było bardzo miło. Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, chciałbym jeszcze kiedyś się z tobą spotkać. - odparł chłopak i uśmiechnął się. Sam nie rozumiał dlaczego zdobył się na te słowa, prawdopodobnie dlatego, że wypadało je powiedzieć, tak dla świętego spokoju. Ah, gdyby jakoś dało się spotykać z ludźmi nie ryzykując, że podczas przebywania w mieście nawiedzą go głosy...

-Mówisz poważnie? - w oczach Tatiany pojawiły się ogniki, które błysnęły niczym flesz aparatu. Gdy tylko usłyszała wypowiedziane przez niego słowa od razu się ożywiła, jakby oferował jej przynajmniej kupno Mercedesa. Nie rozumiał jej reakcji...

-T-Tak, oczywiście, jeśli tylko będziesz chciała... - odparł trochę skrępowany. Miał bowiem nadzieję, że nie będzie już ciągnęła tego tematu.

-Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziała uradowana, jednak zaraz uspokoiła się i wróciła do siebie. -Jak wrócisz do domu? Podobno nie mieszkasz w mieście. - dodała po chwili.

-Tak, mieszkam za miastem, ale to nie daleko, wezmę taksówkę i zaraz będę na miejscu.

-Kłamca~ - odezwał się głos gdzieś z tyłu, jednak Ivan zignorował go. Nie, nie teraz. Potem będzie mógł gadać co chce, ale  teraz musi wytrzymać.

-Rozumiem. Jakby się coś działo dzwoń od razu. Zawsze zrobię wszystko co w mojej mocy. - powiedziała prędko i niepewnie pocałowała chłopaka w policzek, co wywołało u niego lekki szok. Nie spodziewał się z jej strony żadnego kontaktu fizycznego, a zwłaszcza całusa.

Po chwili przyjechała zamówiona taksówka, a on mógł wrócić do domu. Tatiana pomachała mu na dowidzenia, a następnie poszła w stronę przystanku autobusowego.
Na szczęście dla Ivana taksówkarz nie miał ochoty rozmawiać, z resztą z wzajemnością. Drogę przebyli w ciszy, której nie zamierzali przerywać.

Dotarł do domu. Do niemal pustego, zimnego budynku, w którym to jeszcze kilka dni temu spędzał tygodnie, a nawet miesiące. Zrobił postęp, ale za jaką cenę... Za jeszcze większe osłabienie organizmu, za dziesięciokrotnie większe nerwy siostry, za coraz częściej nawiedzajace go głosy... Ale warto było, jeśli tylko mógł w jakiś sposób ulżyć Natalii, byłby gotowy zapłacić nawet najwyższą cenę.

Po omacku wszedł do kuchni i wyjął z szafki kromkę chleba, a następnie chwycił butelkę wódki i pomaszerował na górę. Gdy tylko znalazł się w pokoju oddał się temu, za czym w ciągu dnia tęsknił najbardziej - za zapomnieniem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro