#6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził się z ogromnym bólem głowy. Było bardzo wcześnie rano, dopiero co świtało. Nie pamiętał jak się znalazł w łóżku, ile wypił i kiedy. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie spał w swoim pokoju, a w sypialni Natalii. Przeraził się. Fakt że nic nie pamiętał potęgował strach, który narastał z każdą chwilą. Czyżby wczoraj zrobił siostrze krzywdę? Awanturował się? Może ją uderzył? Bo jaka dziewczyna pozwoliłaby pijanemu bratu spać u siebie w łóżku?

Wstał ignorując pulsujący ból i nie przejmując się lodowatym powietrzem które hulało po wnętrzu domu udał się w stronę swojego pokoju. Gdy tylko uchylił drzwi od niego odetchnął z ulgą, Natalia spokojnie spała w jego łóżku. Uśmiechnął się lekko patrząc na jej spokojny, niezmącony troskami wyraz twarzy. Była taka śliczna, kochana, ale też głupia, jak żadna inna istota na świecie. W końcu jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nadal od niego nie uciekła? Tylko skończony idiota chciałbym z nim przebywać dobrowolnie...

Nie chcąc obudzić siostry okrył ją kołdrą niemal pod sam nos i zszedł na dół.

Zimno. Jedyne dobre słowo określające ich dom. Kominek dawno wygasł, nawet ostatki przestały się tlić. Mężczyzna nienawidził rozpalać w piecu. Najchętniej w ogóle by z tego zrezygnował, ale zmuszał się do tej niezbyt przyjemnej czynności dla wygody siostry, ona była warta każdego poświęcenia, chociaż tej czynności raczej nie można było nazwać w ten sposób.

Idąc z kuchni do salonu z jego ust wydobywała się para, która częściowo przesłaniała mu pole widzenia. Zdążył się przyzwyczaić. Prawie całe życie spędzone na pustkowiu gdzie przez większą część roku panuje zima przygotowało go do wielu rzeczy, a zwłaszcza chłodu.

Usiadłszy na kanapie przypomniał sobie, że był czwartek. Niby dla niego nic nie znacząca informacja, każdy dzień spędzał tak samo, ale Natalia musiała jechać na zajęcia. Coś go tknęło, jakaś nutka dobroci, może bratniej miłości do siostry. Od miesięcy nie przyrządzał żadnego posiłku. Natalia na pewno chciałaby chociaż jeden dzień odpuścić sobie gotowanie.

Zdecydował się zrobić śniadanie, nawet jeśli miałoby nie być szczególnie smaczne.  Idąc do kuchni kątem oka zauważył leżącą na podłodze butelkę po wódce. Na jej widok przystanął, odwrócił głowę z niedowierzaniem. Nie, nie możliwe. Nie, nie mógł tego zrobić. Nie, nie był alkoholikiem. Nie, nie pił codziennie. Nie, nie zostawiał po sobie pustych butelek, które po nocach sprzątała Natalia. Nie, nie płakał mając koszmary, które nie dawały mu spokoju od wielu lat, i wcale nie dlatego zawsze był zmęczony i miał sińce pod oczami.

Podniósł butelkę i przyjrzał jej się. Fragment etykiety został zerwany jakiś czas temu, nie problem było to zauważyć. Rozpoznał ją. Rozpoznał jedną z butelek, które wczoraj sam opróżnił. Sam, bez pomocy nikogo. Sam w pustym domu, razem z głosami w głowie. Sam razem z swoją samotnością.

Niekiedy nie panował nad złością, wtedy właśnie był jeden z tych momentów. Wezbrał w nim gniew. Gniew i żal do samego siebie. Czemu nie zmieniał się tak, jak chciał? Przecież planował odstawienie alkoholu, bo oczywiście umiał, nie był uzależniony, więc w czym tkwił problem? Czemu inni potrafili a tylko on nie?

Już nie panował nad sobą, złość potęgowała się z każdą sekundą. Pełen furii zamachnął się i rzucił butelką w ściane wkładając w to całą siłę, jaką posiadał. Chwilę później usłyszał huk. Huk niespodziewanie głośny, który jeszcze przez dobry moment rozbrzmiewał po korytarzach domu. Huk niczym krzyk, który wydobywa się z gardła wystraszonego, pełnego desperacji, skazanego na śmierć człowieka. Huk oddający wszystko.

Butelka uderzając o ścianę rozbiła się na miliony maleńkich kawałeczków, które rozbryzły się na wszystkie strony świata. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę co zrobił, i jakie mogą być tego skutki.

-Bracie, co się tam stało? Wszystko w porządku? -usłyszał wołania zbiegającej z schodów młodszej siostry.

-Nie wchodź tutaj, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę. -odparł chłopak odwracając się do dziewczyny, która już po krótkim zerknięciu na tamtą scenerie wydawała się zdawać sobie sprawę do czego doszło. Przez moment smutek malował się na jej twarzy, ale po chwili zastąpił go blady, niepewny uśmiech. Ivan wiedział, że nie był szczery, że Natalia uśmiechała się żeby nie dać po sobie poznać co czuła na prawdę. Wiedział, ale udawał głupiego.

-Braciszku, uspokój się, wszystko w porządku. -powiedziała łagodnie. -Zaraz tutaj posprzątam, idź do łóżka, pewnie nadal jesteś zmęczony. -dodała i wyciągnęła do niego dłoń.

Znikła złość, zastąpił ją żal, żal i smutek. Czemu to robił? Czemu ranił tak ważną dla siebie osobę? Czemu sobie nie radził? Czemu zamiast pomagać tylko dodawał Natalii pracy? Czemu nie umiał się zmienić?

Nie patrząc pod nogi wyszedł z pokoju i udał się do piwnicy, z której bez wahania zabrał kilka butelek czystej wódki. Natalia mogła się jedynie przyglądać, zdawała sobie sprawę z tego jak bardzo była bezsilna, i jak bardzo jej ukochany brat rujnował sobie zdrowie.

Bez słowa wszedł na piętro i zamknął się w pokoju. Otworzył butelkę, której zakrętkę rzucił w kąt, i tak nie była mu dłużej potrzebna. Od razu pociągnął kilka łyków. Nareszcie - pomyślał czując w swoim gardle świetnie mu znany smak. Opróżnił butelkę, którą odstawił na bok. W głowie mu trochę trzeszczało, ścisk w dłoniach jakby stracił na sile. Alkohol działał, nareszcie.

Otworzył następną butelkę, której zakrętkę schował do kieszeni. Zaczął pić. Ta nie poszła mu tak łatwo jak poprzednia, miał ochotę zwymiotować, ale zdołał się powstrzymać. Świat przed oczami rosjanina zaczął się rozmazywać, w głowie się kręciło. Oparł się o łóżko i odstawił pustą butelkę.

Ponownie pobił swój rekord, z resztą jak co dzień. Jeszcze kontaktował, i otworzył trzecią. Zanim zaczął pić przypomniała mu się Natalia, jedyna osoba dla której chciał jeszcze żyć. Momentalnie zdał sobie sprawę, że kolejna dawka mogła go przecież zabić. Dłoń w której trzymał procenty zastygła w powietrzu. Odstawił butelkę obok łóżka i spróbował ją zakręcić, ale nie wyszło. Po chwili kontakt mu się urwał, ostatnią rzeczą o której myślał był uśmiech ukochanej, młodszej siostry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro