Rozdział VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Capitan Error*

Niosłem Ink'a w stronę statku. Podczas tej drogi zdążył zasnąć. Uroczo. Po drodze spotkałem chłopaków niosących beczki z prochem strzelniczym. Lux to taka Like A Boss, niosła najwięcej, a chłopaki jak zwykle zazdrościł i jej siły. Na statku zaczepił mnie Epic.
-Hey, Ink'owi coś się stało?
-Nie, jest po prostu zmęczony. To wszystko.
-Okej, wyruszamy za 40 minut kapitanie.
-Dobrze.-odszedł.
Położyłem Ink'a na jego łóżku w mojej kajucie, pogłaskałem po głowie i wyszłem z kajuty. Usiadłem na podłodze opierając przy drzwiach przy kajucie. Rozmyślałem nad wieloma rzeczami patrząc w gwiazdy, np. dlaczego tak martwię się o Ink'a?
...właściwie to nie wiem...chyba...
zawsze jak go widzę to sądzę że jest uroczy, albo się przy nim rumienię...czy to możliwe że się w nim zauroczyłem? Ale ja go nawet nie znam długo...
Moje rozmyślania przerwał Outer.
-Outer! Jak dobrze cie znowu widzieć na statku.
-Witaj kapitanie! Mnie również.
-Co to za sprzęt i torby?
-To jest mój przenośny teleskop, mapy gwiazd, fotografie z kosmosu i inne tego typu rzeczy.-
Wtem zobaczyłem chłopaków z towarem i Lux. Gdy tylko zobaczyła Outer'a upuściła niesione przez nią zapasowe żagle, podbiegła do niego i przytuliła.
-Outer! Wróciłeś na statek!?
-T-Tak Lux.
-Witaj spowrotem na statku ^^
-Lux, czy wszystko wzięte?-spytałem lekko nerwowo.
-Tak, kapitanie...dlaczego tak nerwowo pytasz?
-Bo wychodzi na to że ta menda z królewskiej marynarki zwana twoim ojcem właśnie uciekła ze statku i prowadzi ze sobą armie!
-CO!? PODNIEŚĆ ŻAGLE! SZYBKO!-rozkazała, ja w pośpiechu złapałem za ster. Któryś ze strażników strzelił Lux w czaszkę...w pęknięcie w czaszce z którego wylatywał płomień. Odróchowo chwyciła za splówę i strzeliła tego żołnierza w to samo miejsce co on w nią, padł. Dotychczas Dream nie wiedział że jego córka jest na tym statku i jest piratem, jakie jego było teraz zdziwienie gdy zobaczył jak ona z zimną krwią zabija strażnika. Ja się nie dziwię gdzyż jest Wilkiem Morskim, nie boi się kogoś zabić. Po krótkiej chwili rozległy się strzały.
-DO BRONI!-wydałem rozkaz.
Wszyscy złapali za pistolety i zaczęli nimi strzelać oraz kośćmi i basterami, wszyscy z wyjątkiem mnie, gdyż musiałem strować tym okrętem. Nie byłem zbyt ostrożny i kula trafiła mnie w ramię. Przy pomocy magii ustawiłem dwie skrzynie i się za nimi schowałem. Drugą ręką trzymałem za ster. Po jakimś czasie odpłynęliśmy na bezpieczną odległość i strzały ucichły. Zdenerwowany usiadłem trzymając się za przedziórawioną na wylot ręką, dokładnie kość ramienną.
-Wszyscy cali?-zapytałem.
-My tak, oni...czy można zaliczyć tych martwych do rannych?-spytał Epic i Cross razem z nim.
-H..heh...nie wiem...
-Kapitanie? Czy wszystko dobrze?-spytał Killer.
-Tak.-skłamałem.
Wstem i poszłem do swojej kajuty w taki sposób, aby nie widzieli mojej ręki. Zaraz by się niepotrzebnie martwili. Gdy tylko zamnknąłem drzwi za sobą zsunąłem się na podłogę i oparłem się o ścianę.
-AAAH! ALE TO CHOLERNIE BOLI!¡!
-Kapitanie...wiesz chyba że drzwi nie są dźwiękoszczelne?-powiedział Epic.
-Eee...jebnąłem się o kant szafy.-
-"Jakiej kurwa szafy? Tytułowa szafa jest na drugim końcu kajuty"-pomyślałem.
-...Okej?-odszedł.
-Error? Coś się stało?-...kurwa zapomniałem że Ink tu jest :')
-...Nic...-syren spojrzał się na mnie podejrzliwie.
-A czemu chowasz rękę?
-...-podszedł do mnie i przysuną tą rękę do siebie na co ja zacisnąłem zęby i syknąłem z bólu.
-Jak!? Kiedy!?
-Kiedy spałeś mieliśmy problemy gdyż straż królewska do nas strzelała.
-...trzeba to szybko wyleczyć...-
-Ja...k...-nie dokończyłem gdyż zapomniałem że syreny mają moc leczniczą.
-O tak.-zaśmiał się.-Już gotowe. Lepiej?
-Tak...już nie boli, dziękuję.
-Hihi nie ma za co.-zarumieniłem się przez jego uroczy śmiech-...możesz mi coś obiecać?
-Co takiego?
-Że będzędziesz uważać na siebie.
-Dlaczego?-zarumienił się i przytulił mnie.
-Zależy mi na tobie idioto. Za pierwszym razem nic ci się nie stało, za drugim ręka, a za trzecim!?-na jego twarzy było mocno widoczne zmartwienie i troskę.
-Postaram się...

        "Sam w to nie wierzę"

*******************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro