Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lydia pov.
Całą sobotę przeleżałam w łóżku i oglądałam Netflixa. Bałam się iść w poniedziałek do szkoły, bo wiedziałam, że ludzie będą się śmiać. Emma do mnie przyszła p w niedzielę przed 14 przyszła i pierwsze co to zapytała :
- Co ty odjebałaś w piątek stara?
- Emma zrozum ja tam nie pasowałam. Ja należę do innego świata niż ty. Ty jesteś szalona, zabawna, lubisz imprezy i bawić się, każdy cię lubi, a ja jestem zwykłą, szarą i cichą dziewczyną, której nikt nie lubi i się śmieją z tego jak się ubieram. - powiedziałam
- Lydia jesteś śliczną dziewczyną i na serio zacznij to pokazywać, bo masz świetną figurę. Jak weszłyśmy na imprezę to każdy chłopak pożerał cię wzrokiem. Zdobądź się na odwagę i pokaż swoją figurę, a nie zakrywasz ją pod tymi za dużymi ciuchami. - próbowała mnie przekonać
- Emi zrozum ja lubię te ciuchy i nie chce się zmieniać narazie, a teraz skończmy ten temat. - powiedziałam
- No dobrze - westchnęła
Później gadaliśmy na różne dziwne tematy i Emma o 18 poszła do domu,a ja na pogawędkę do mojego brata. Siedziałam z moim bratem do 1 w nocy i oglądaliśmy filmy, a później poszłam się wykąpać i spać, bo jutro poniedziałek co oznacza jedno. Trzeba iść do szkoły.

~ Poniedziałek rano ~

O 7:30 zadzwonił mi budzik. Tak bardzo nie chciałam wstawać i iść do tej głupiej szkoły. Wiedziałam, że Max mnie znowu pewnie zaczepi. Po chwili zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki się uszykować. Jak zwykle ubrałam długą spódnice i golf. Później zbiegłam do kuchni na śniadanie. W kuchni siedział już Evan, który kończył pić kawę.
- Dzień dobry siostrzyczko. Wyspana?- spytał z uśmiechem
- Nie. Ja nie chce tam iść - powiedziałam
- Dasz radę - posłał mi pocieszający uśmiech
- Evan oni się będą śmieli, że jak totalna idiotka uciekłam z tej imprezy jak nawet do końca nie weszłam do środka. - odpowiedziałam
- Siostrzyczko. Posłuchaj mnie. Ja nie pozwolę nikomu się z ciebie śmiać, a teraz głowa do góry i jedz szybko śniadanie, bo musimy jechać niedługo- wstał i dał mi buziaka w czoło, a następnie poszedł ubrać buty.
- Będę czekał na dworzu - dodał zanim wyszedł.
Zjadłam szybko śniadanie, ubrałam buty i wzięłam plecak, a następnie wyszłam z domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szkoły.

~ W szkole ~

Wysiadłam z samochodu i czułam jak każdy się gapi. Niektórzy nawet się śmieli. Po chwili obok mnie pojawił się brat i powiedział, że mam się nie przejmować. Weszliśmy do szkoły i poszliśmy w swoich kierunkach. Ja postanowiłam iść odłożyć książki do szafki, a następnie poszukać Emmy. Gdy włożyłam książki i miałam odchodzić to usłyszałam jak ktoś mnie woła :
- Zakonnico czekaj! - odwróciłam się i to był Max.
Chciałam iść dalej, ale on mnie zatrzymał...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej miśki!
Czekaliście za rozdziałem? Mam nadzieje, że się rozdział podobał i jak myślicie co chciał Max od Lydii?
Kocham Was❤❤❤
~ Zakochanabrunetka ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro