Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

**********************************15 Lipca (Środa )*************************************

Nie musiała za wiele zrobić, abym wpuściła ją znów do mieszkania.Jeszcze tego samego dnia w niedziele, wieczorem pojawiła się Gabi w drzwiach.Prosząc mnie o wybaczenie i prosiła żebym pozwoliła jej wrócić, bo nie chce wracać do rodziców gdzie będzie zamknięta na tym odludziu. Powinnam tam pojechać, zobaczyć co robi i do czego doprowadza że to chwila moment i może wrócić do rodziców, ja nie dam sobie wejść na głowę.

 Pozwoliłam jej do mnie wrócić, przecież to moja młodsza, słodka, niewinna siostrzyczka która ma zaledwie osiemnaście lat, nie wiem nic o życiu. Aby trochę naprawić relacje, siedzimy wieczorami jemy pizze ja pije wino a Gabi sok pomarańczowy, dała bym jej wina ale ona tłumaczy że jeszcze zdąży napić się wina w swoim życiu.Może i ma rację, lepiej żeby nie doświadczyła kaca po winie, paskudny jest.

***

Potrzebowałam się zobaczyć z Tą osobą bo miałam wrażenie że tylko ona mnie zrozumie, rozbawi i wysłucha.Nie musiałam długo namawiać jego, zgodził się zanim zaczęłam pisać argumenty za. Mieliśmy spotkać się na murku przed klubem, jak najbardziej mi to odpowiadało nikt nas nie zobaczy w obrębie mojego terenu, wolała bym aby tak zostało. 

-Jesteś pełna niespodzianek -uśmiecham się pod nosem, ten głos wszędzie bym rozpoznała już go uwielbiam. 

-Witaj Alexandrze -odwracam się do chłopaka i podaje mu obiecaną kawę -Najlepsza w całym mieście 

-Dzięki -uśmiecha się lekko i siada obok mnie -Co się dzieje 

-Nic -wzruszam ramionami -Odkąd straciłam pracę -przewracam oczami, a straciłam ją w poniedziałek.Nie mogli mnie trzymać z powodu moich zajęć i  tego że nie zawsze mogłam robić, teraz przyjęli kogoś na etat, nie jestem im potrzebna - Mam mnóstwo wolnego czasu,moja siostra miała rację, wiesz ?!

-A Miała ?

-Miała -patrzę gdzieś przed siebie, tak dużo osób przewija się dookoła mnie.Dziwię się że Alexander wybrał akurat mnie, przecież przed nami jest milion innych kandydatek, nawet na tej plaży - Nie robię nic aby pomóc rodzicom. Miałam tą pracę i nie dawałam rady, teraz jej nie mam w ogóle sobie nie poradzę 

- Dołujesz sama siebie -nagle kładzie swoją rękę na moją i lekko ściska - Wiesz ile razy słyszałem że nie dam rady, zanim osiągnąłem to co osiągnąłem 

-Nie -mówię cicho 

-Mnóstwo Melisa -uśmiecha się do mnie lekko -Ja mam 27 lat ..- wiedziałam o tym, nie zaszokowało mnie to - i dawno skończyłem studia, mam prace w zawodzie natomiast Ty -pokazuje na mnie palcem -Studiujesz jeszcze i nie pozwól aby ktoś mówił Ci jaka jesteś, co robisz i co masz robić. Nie daj nikomu o sobie decydować 

-Masz rację nie dam 

***

-Czego byś nie wybaczył w związku ?-siedzimy sobie na plaży, na naszym miejscu.Pomiędzy wielkimi kamieniami, ja przodem do plaży a Alexander przodem do wody, pozwolił mi nawet położyć swoje nogi na jego uda i opiekuńczo je trzyma. Boje się odpowiedzi, ale i tak je zadałam.Igram z ogniem, z końcem pytania przenoszę wzrok na niego aby widzieć go dokładnie. 

-Akceptacji -spuszczam nagle wzrok na swoje palce -Jeśli ktoś każe mi się zmienić, nie jest to odpowiednia osoba dla mnie - zapada chwilowa cisza - Zdrady. Nie wybaczył bym, nawet jeśli to była by moja cholernie wielka miłość . A ty czego ?

-Bawienia się mną -podnoszę wzrok na chłopaka -Nie wytrzymała bym tego drugi raz, jeśli okazało by się że facet którego kocham, wykorzystuje mnie i się mną bawi  

-Chcesz o Tym porozmawiać ?-uśmiecham się lekko, to chyba pierwsza osoba która się pyta a nie każde. Nicol kiedy się dowiedziała kazała mi wszystko opowiedzieć, Gabi patrzyła na mnie i nie dała mi możliwości nie opowiedzieć, Alexander zapytał. 

- To było dawno i nie prawda -podnoszę na niego wzrok, patrzy na mnie takim spokojnym wzrokiem.Widać że oboje czujemy się fantastycznie w swoim towarzystwie, spokojnie i bezpiecznie. - Myślałam że to wielka miłość, a on wyjechał na studia nawet nie zwracając na mnie uwagi. Nie wahał się ani sekundy przed podjęciem decyzji, teraz jak patrzę na to nie mogłam wymagać niczego innego. Przecież to chodziło o jego przyszłość, dziewczynę do łóżka mógł sobie znaleźć nawet tam -powiedziałam to ! W końcu komuś powiedziałam jak czułam się w "związku" z Charliem, chociaż wtedy tego nie pojmowałam. Z czasem się zauważa takie rzeczy. - Nie o czym mówić 

- Tak wspaniałe osoby jak Ty, nie powinny cierpieć z powodu innych - podnoszę wzrok na tego chłopaka i nie mogę wyjść z podziwu że siedzę z nim, tutaj na tej plaży. Wygląda fantastycznie, zadbanie w tym podkoszulku który opina jego mięśnie prezentuje się nienagannie.Za to powinni karać, za taki wygląd. Ta idealnie wyrzeźbiona szczęka, kości policzkowe i lekki zarost który dodaje mu pazura.Nie pojmuje jak ja mogłam mieć o nim złe zdanie 

-Przepraszam - marszczy lekko brwi, jakby nie wiedział o czym mówię -Przepraszam że tak myślałam o Tobie, o tym co robisz, jak robisz i gdzie robisz -zaczynam machać rękoma jak wariatka, on się podnosi na kolana, klęka obok mnie, bliżej mnie - Bałam się tego czym się zajmujesz - mówię cicho, chciała bym aby wiedział prawdę i tylko prawdę - Nie będziesz musiał się zmieniać dla mnie 

-Wiem -podnosi rękę i nagle czuje jego palce na moim policzku, automatycznie zamykam oczy z przyjemności jaką odczuwam. Nawet kiedy jego palce dotykają moich policzków mam motylki w brzuchu, za szybko to wszystko idzie ! - Spójrz na mnie Melisa -powoli otwieram oczy i na potykam przed sobą niebo, niebieskie niebo bez chmur 

-Nie możemy Alexander -mówię szeptem, nie wiem czy to tylko dla siebie czy sama nie chcę w to wierzyć 

-Nie 

-Nie 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro