Szkatułka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mówię ci, nie ma się czego bać! - Blondynka złapała czarnowłosą za ramiona.

- Ale i tak mam co do tego złe przeczucia... nie powinniśmy tam wchodzić... - dziewczyna upierała się przy swoim.

- Monia! Coś ty taka strachliwa? Stawisz czoła baranowi ze szkoły a z opuszczonym domem sobie nie poradzisz? Kobieto błagam cie!

- Jula ma racje - odezwał się chłopak stojący za nimi.

- Kuba! Ty też przeciw mnie?

- No co? To tylko stary budynek i nic więcej. To co? Idziemy?

- Jasne! - krzyknęła blondynka - na co jeszcze czekasz? Monia, dawaj z nami!

- Ale tylko ten jeden raz! - krzyknęła czarnowłosa i poszła za przyjaciółmi.

Powoli weszli do środka. Opuszczony budynek jak każdy inny. Walące się ściany, pleśń na suficie, robactwo i szczury... normalnie dom marzeń każdego człowieka na świecie...

- Zadowoleni? Możemy wracać? - odezwała się Monika.

- Jeszcze nie - odezwał się Kuba - Daj się dziecku nabawić.

- Już chcesz mnie wrabiać w dziecko? - prychnęła czarnowłosa.

- Nie miałbym nic przeciwko gdybyś się zgodziła - wyszczerzył się do maksimum.

- Nie chce w wieku siedemnastu lat niańczyć bobasa więc...

- A już myślałem, że będzie szansa.

- Ej ludzie! - krzyknęła Julka - zobaczcie co znalazłam!

- Niby co takiego? - znaleźli ją w innym pokoju.

Odwróciła się do nich przodem. Na twarzy miała uśmiech dziecka w sklepie ze słodyczami. Uniosła swoje ręce, trzymała w nich małą, drewnianą szkatułkę. Miała ona piękne, złote zdobienia.

- Ładniutka, prawda? - poszerzyła swój uśmiech.

- Cudowna... możemy już iść?

- No dobra, dobra. A szkatułkę sobie zatrzymam! - dziewczyna schowała przedmiot do swojej torby.

Wyszli z budynku i każde rozeszło się w swoją stronę. Monika dotarła do domu i od razu położyła się na swoim łóżku. Po chwili Kuba zadzwonił do niej przez Skype.

- Nadal się trzęsiesz ze strachu? - zaczął wymachiwać palcami przed swoją kamerką.

- A ty nadal jesteś idiotą? - dziewczyna zaczęła go naśladować.

- A wiesz ty co? Jesteś wredna! Ale jak to mówi przysłowie : Kto się czubi ten się lubi!

- A wiesz co mówi moje przysłowie?

- Co?

- Każdy natręt będzie spalony na stosie.

- No bardzo śmieszne... a tak po za tym... Jula miała z nami rozmawiać ... coś się stało?

- Pewnie znowu musiała pomagać mamie...

- Masz racje.

~~~~~~~*Per. 3 os. u Julki*~~~~~~~

- Wróciłam! - blondynka weszła do przedpokoju.

- Kochanie! Przyniesiesz mi drewno na opał? - z kuchni dobiegło wołanie kobiety.

- Jasne! Zaraz będzie gotowe!

Blondynka szybko zmieniła buty po czym poszła na zewnątrz do szopy. Sięgnęła po parę drewek. Gdy miała już wychodzić, drzwi zamknęły się same. Instynktownie upuściła drewno i złapała za pierwszą lepszą broń którą okazała się zardzewiała już siekiera.

- Kto tu jest?! - krzyknęła zdenerwowana - odezwij się! Wiem, że gdzieś się chowasz!

- To tylko ja - usłyszała kogoś blisko siebie, ale nikogo nie było widać.

- Kim jesteś? - zaczęła obracać się i rozglądać po wszystkich kątach. W końcu za uwarzyła coś w jednym z rogów pokoju.

- C-czym ty jesteś?!

- Duszą ze szkatułki - dziewczyna od razu rzuciła torbę daleko od siebie - Przyszłam tu bo wiem, że jesteś na coś wściekła. Wyznaj na co - zjawa przysunęła się nieco blondynki - a ja ci pomogę.

- Nie wiem o czym ty mówisz - mocniej zacisnęła swoje dłonie.

- Wiem, że wiesz o co mi chodzi - kontynuowała zjawa.

- Ja... nie mam ci niczego do powiedzenia.

- Powiedz! Wyrzuć to z siebie! Wyżal się co robią ci twoi przyjaciele!

- Ja... ja jestem po prostu zazdrosna o Monie i Kubę! Nic mi nie robią!

- Ale cierpisz...

- Ja...

- Mogę ci pomóc.

- Co?

- Wystarczy że podejdziesz krok bliżej...

╰☆╮╰☆╮Per. 3 os. u Moniki ╰☆╮ ╰☆╮
* następny dzień .

Wyszła z domu. Jak zwykle czekał tam na nią Kuba.

- Cześć Tchórzu! - pomachał do niej ręką.

- Stos, pamiętasz?

- Tak tak. Spokojnie! Złość piękności szkodzi.

Szybko doszli do domu Julki. Monika od razu wyciągnęła telefon po czym zadzwoniła do koleżanki. Dziewczyna nie odbierała, ale było słychać dzwonek jej telefonu. Od razu poszli za jego dźwiękiem.

- Zostawiła go w szopie - odezwała się czarnowłosa po czym podniosła torbę koleżanki - jak zwykle go gdzieś zostawiła...

- Może jeszcze śpi? Chodź zobaczymy.

- Idę idę...

Oboje ustali prze drzwiach wejściowych. Chłopak zapukał, ale nikt nie odpowiadał. Powoli nacisnął klamkę i po chwili byli już w środku.

- Halo! Jest tu ktoś
?! - krzyknęła czarnowłosa - zostawili otwarty dom...

- M-Monika...

- Co jest?

- P-p-p

- Co?

Chłopak wskazał na coś palcem. Na podłodze leżało zmasakrowane ciało matki Julki. Jej wnętrzności było rozrzucone wokół ciała.

- Jak... jak to się mogło.... gdzie Jula?!

- Musimy ją jak najszybciej znaleźć!

Para odwróciła się do wyjścia z domu, ale przed nimi pojawiła się blondwłosa.

- Kobieto! Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?! - czarnowłosa chciała podejść do koleżanki, ale zatrzymał ją chłopak.

Dopiero teraz zauważyła krew na ubraniach blondynki.

- Jula... ty chyba nie...

- Cisza! - odezwała się - Teraz wasza kolej!

- Co ty chcesz... - zaczął chłopak.

Blondynka tylko podniosła rękę. Po chwili na ziemie spadło ciało Kuby. Jego wnętrzności również zostały rozrzucone na boki.

- Julka! Opamiętaj się!

Czarnowłosa również została rozsadzona od środka. Blondynka wyszła powoli z domu. Spojrzała przez ramie na swoje dzieło.

- Czas na innych... - powiedziała z uśmiechem po czym ruszyła przed siebie, podskakując wesoło.

Nudziło mi się to sb napisałam xP

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro