"Co teraz będzie?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  ***Jesper***

-Proszę?- odezwał się głos zza drzwi.
Przed sobą mieliśmy Kaza Bekkera we własnej osobie.

Czuł jak cały stres z niego spływa. Szczęście ogarnęło jego umysł. Podświadomie zdawał sobie sprawę, że ktoś mógł zabić tego "zbrodniczego geniusza". Oczywiście, próbował nie dawać sobie o tym myśleć, bo to przecież ten skurwiel z laską, a jednak..
Pewna obawa w nim pozostała.

Zaśmiał się w eufori. Obawy mu nie służyły, wolał flirt z Wylanem..

-Nigdy nie sądziłem, że będę za tobą tęsknił.- stwierdził.
-Nie fajnie tak znikać wiesz?-

Spodziewał się usłyszeć odpowiedź typową dla Kaza. Chciał to usłyszeć..
Nie mogło być tak pięknie.

Dopiero teraz mu się przyjrzałem.
Wyglądał jak Kaz.., ale sposób ubrania, nawet stania był inny. Dalej był w swoim czarnym ubraniu, tylko w koszuli przy zapinaniu omsknął się guzik. Na kamizelce była plama, wzrok rozkojarzony. Stał przygarbiony, opierał się na lasce jakby miał się zaraz wywrócić.

-To nie jest demjin.- mruknął Matthias powoli.

W parę minut obezwładnili tajemniczego osobnika. Nie wiedzieli, dlaczego próbuje udawać "króla baryłki". Możliwe było, że miał złe zamiary

-Słuchajcie, to nie tak! - wystękała związany sobowtór.

-A jak?- spytała cichym, niebezpiecznym głosem Inej.

Ciekawiło go, co działo się w jej głowie. Dziewczyna wydawała się wściekła, dawno nie widział jej tak złej. To prawda, nie krzyczała, nie zabijała wzrokiem. Jednak dobrze ją znał, widział tą lekką zmarszczkę miedzy brwiami.

Ofiara chyba wyczuła jej nastrój, bo wzdrygnęła się i odwróciła głowę.
-Nie wiem gdzie on jest, przysięgam!-

Wylan wymienił z Jesperem porozumiewawcze spojrzenie. Ciemnoskóry wiedział co przez to chce powiedzieć.
"On chyba serio nic nie wie.."

-Nazywam się Rogers, jestem tylko jedną z szumowin!- podkreślił mężczyzna. -Kaz Brekker wynajął mnie, żeby przez jakiś czas udawać, że jestem nim. Nie chciał, żeby oni wiedzieli o tym, że nie ma go w mieście. Zapłacił mi sporą sumkę, nie mogłem nie skorzystać!-

-Jacy.. oni?-

-Ci.. ci w białych uniformach. Panoszą się po mieście..- nie dokończył. Tak naprawdę, tą wypowiedź budował tylko na plotkach.

Do wron dotarło jedno.
Kaz zaginął.

_________________________________________
Hewwo!
Dawno mnie tu nie było.. wiem, że rozdział jest krótki ale mam nadzieję, że wam się spodoba =)
Kolejny będzie dłuższy. Może się nie zawiedziecie.
Wszystkiego dobrego tego wieczoru!💕🌌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro