Rozdział 7 cz. 2
Gdy moje najpotrzebniejsze rzeczy zostały już spakowane do torby, opuściłem moje mieszkanie, zamykając je uprzednio na klucz, a następnie pojechaliśmy do mieszkania Janka.
Jak myślałem, że Borysewicz jedynie wozi się jak pan, to byłem w błędzie. On nie tylko jeździ polonezem, ale też mieszka w bogatym jak na nasze PRL-owskie czasy, jednorodzinnym mieszkaniu. Zacznijmy od korytarza. Kolory ścian były pomarańczowe, które idealnie pasowały do mebli z ciemnego drewna. Na drewnianej wykładzinie położony był czerwony dywan, aby każdy kto tutaj wszedł mógł poczuć się choć przez chwilę jak światowej sławy celebryta na rozdaniu nagród.
Z prawej strony stały schody prowadzące na pierwsze i drugie piętro, jednak nie szedłem w tamtym kierunku, więc postanowiłem nie interesować się tym, co się tam znajdowało. Na przeciwko schodów znajdowała się łazienka.
Salon był ogromny wręcz i spokojnie można było tutaj robić jakieś większe imprezy. Ściany były w kolorze crème brûlèe, meble w kolorze czarnym, a na nich poukładany był cały arsenał książek. Na dębowej podłodze położony był kolejny czerwony dywan.
- No powiem ci, że mieszkasz jak książę.
Powiedziałem, na co brunet się zaśmiał.
- W takim razie witaj w moim królestwie.
Usiądź wygodnie gdzie ci pasuje, a ja ugotuję obiad. Pooglądaj sobie za ten czas telewizję, posłuchaj radia, albo poczytaj książkę. Co tylko dusza zapragnie.
Powiedział Janek, a ja włączyłem radio i przeglądałem książki. Kryminały, thrillery, akcja, horrory. Nawet kilka amerykańskich erotyków się znalazło.
- Nie wiedziałem, że lubujesz się w amerykańskich erotykach.
Powiedziałem zaczepnie, na co chłopak na mnie spojrzał z cwanym uśmiechem.
- Kuzyn mi ze Stanów przywiózł. Jeszcze nie miałem okazji przeczytać. Jak chcesz to ty możesz je przeczytać i potem zdasz mi recenzję, a jak coś nam przypadnie do gustu to przetestujemy wieczorem.
Miałem ochotę przywalić mu w ten jego pusty łeb, ale z drugiej strony postanowiłem odpowiedzieć jakąś również zaczepną odpowiedzią.
- Ale że tak na pierwszej randce?! Nie ładnie tak... Poza tym lepiej oszczędzić twojemu wojskowemu sąsiadowi słuchu i to tuż przed służbą.
- Jaka pierwsza?! Chyba pięćdziesiąta pierwsza! Tyle razy, co u ciebie byłem to już nawet zliczyć nie umiem. A sąsiadowi nic nie będzie. Tyle razy miał doczynienia z czystą naturą, że już go nic nie zdziwi.
Po chwili oboje śmialiśmy się. Tylko ja się śmiałem, uważając to za żart, a Janek śmiał się z mojej reakcji.
- Tak czy inaczej dzisiaj poczytam jakiś kryminał.
- O ty mendo! Robisz to specjalnie!
Powiedział Borysewicz, udając wielce obrażonego, na co wystawiłem mu język.
- Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika!
I właśnie w ten sposób się droczyliśmy, do póki obiad się nie ugotował.
Po około trzydziestu minutach Janek nałożył nam do talerzy jedzenie i zrobił po plujce. Oczywiście najpierw mnie nakarmił, co ponownie mnie zirytowało.
- Czy przestaniesz mnie wreszcie karmić?! Nie jestem dzieckiem!
- Wybacz ale obawiam się, że karmienie cię weszło mi już w nawyk.
Powiedział, nie zwracając uwagi na moje protesty. Dlatego też ja postanowiłem nakarmić też jego.
- Ale mój facet się zaczyna o mnie troszczyć.
Powiedział Borysewicz, jednak w jego słowach nie wyczułem ani ironii, ani żartu.
Zaskoczyło mnie to, przez co spojrzałem na mężczyznę uważnie licząc na jakieś wytłumaczenie
- No co się tak patrzysz? Nic nie powiesz?
Zapytał gitarzysta, na co jedynie wzruszyłem ramionami, zapominając o języku w gębie.
- Emm.... Ty tak na serio?
- Zależy jak ty to odbierasz. Możesz uznać to za żart, ironię lub potraktować całkiem poważnie.
Odpowiedział, zatykając mnie tym.
- Ja nie wiem. Nie znamy się na tyle dobrze, aby składać poważniejsze deklaracje.
Powiedziałem spokojnie, starannie dobierając słowa, nie chcąc bruneta urazić.
- Ale nie jest też tak, że nie znamy się wcale.
Po to często do ciebie przyjeżdżam, abyśmy się lepiej poznali.
Wyznał szczerze, a ja nie wiedziałem jak mam się zachować.
- I naprawdę nie mam nic przeciwko twoim częstym odwiedzinom. Przynajmniej nie czuję się już samotny.
Jak już byliśmy szczerzy, to ja ja też powiedziałem prawdę. I w tym momencie poczułem, że coś wewnątrz mnie pękło i upadło, jednocześnie zbliżając mnie nieco do przystojnego bruneta.
___________________________________________
No dobra, zgodnie z obietnicą dodaję drugą część rozdziału 7.
Panowie postanowili być ze sobą szczerzy i powoli odkrywają swoje zakryte karty.
Jestem ciekawa, czy macie jakieś sugestie co do kolejnego rozdziału?
Kocham was 🖤💚
Dedykacja dla War_Eternal, MalaLadyPank , Nisekaa oraz genialnej ciotka_Bogusia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro