Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po skończonym posiłku siedliśmy na kanapie. Z nas dwojga to tylko Janek był bardziej rozmowny, ponieważ ja miałem wrażenie, że jakaś część we mnie runęła. Że po naszym małym wyznaniu coś się zmieniło i już nigdy więcej nie będzie takie same. Trochę się tego boję, alw z drugiej strony co ma być to będzie. W końcu nie jedno w życiu przeszedłem.

- Janek, chce ci się iść na spacer?

Zapytałem przyjaciela? Chyba tak go już mogę nazywać, prawda?

Mężczyzna spojrzał na mnie i skinął głową.

- Jasne.

- Muszę pójść w takie jedno miejsce, a zazwyczaj chodzę tam wieczorami, gdy ludzi nie ma.

Powiedziałem, na co przytaknął głową. Założyliśmy buty, a następnie opuściliśmy mieszkanie, a Jan zamknął drzwi na klucz. Następnie podchodziliśmy trochę po mieście gadając o zwykłych głupotach, a następnie poszliśmy na cmentarz, gdzie odwiedziłem moją mamę, jak to robię w każdą sobotę. Spojrzałem na zdjęcie leżące na płytce nagrobku i pomodliłem się.
Tak bardzo za nią tęskniłem...

- Twoja mama była naprawdę piękną kobietą...

Powiedział Janek, obejmując mnie ręką w pasie. Miałem ochotę się do niego przytulić, jednak nie zrobiłem tego. Jeszcze nie teraz. Nie tutaj. Grób obok mojej mamy należał do mojego ojca, ale nawet przy nim nie stałem. Nie odwiedzałem go, bo nienawidziłem go szczerze za to, co zrobił i nigdy mu tego nie wybaczę. Ścisnąłem mocno pięści, a moje mięśnie automatycznie się mocno napięły.

- Spokojnie. Jego już tutaj niema. Już nikomu nie zrobi krzywdy. Ja tutaj jestem. Dla ciebie.

Powiedział Janek i nie zważając na to, że jesteśmy na cmentarzu i ktoś mógłby nas zobaczysz i źle o nas pomyśleć, mocno mnie przytulił. Tak po prostu. Jakby chciał mi przekazać, że bez względu na nic, on będzie tutaj przy mnie.

- To wciąż tak bardzo boli, chociaż dużo gorsze jest mówienie o swoich słabościach przed innymi.

- Nie przejmuj się tym tak. Jesteśmy ludźmi i mamy prawo do uczuć. Pamiętaj jednak, że co by się nie działo, zawsze możesz na mnie liczyć, a to co mi powiesz, zostanie tylko między nami.

Powiedział Janek, a następnie poszliśmy na dalszą część spaceru. Pochodziliśmy trochę po parku, gdzie brunet opowiedział mi więcej o sobie, a ja jemu, poszliśmy do kawiarni, do której dzisiaj, o tej porze nie było długich kolejek. Zajęliśmy miejsca przy odległym stoliku w koncie tak, aby mieć więcej prywatności, po czym po kilku minutach złożyliśmy zamówienie.

- Ja poproszę szarlotkę i espresso, a dla ciebie?

Zapytał Janek, na co spojrzałem ostatni raz w menu.

- A dla mnie toffinek i latte.

Powiedziałem, a kelnerka po przyjęciu zamówienia odeszła, zostawiając nas samych. W tym czasie my rozmawialiśmy o tym, jak chcielibyśmy, aby wyglądała nasza przyszłość. I co ciekawe, wiele rzeczy się u nas pokrywało, co mocno mnie zaskoczyło.

- Bardzo proszę, oto pańskie zamówienia.

Powiedziała kelnerka wykładając przed nami desery, a następnie życząc nam "smacznego". Odeszła.

Janek spojrzał na mnie z błyskiem w oku, a już wiedziałem, ci się święci.

- Nawet nie próbuj...!

Powiedziałem, starając się go odepchnąć, jednak brutet jedynie chwycił moją dłoń jedną ręką, a druga wziął łyżeczkę i grzebiąc nią w moim talerzu próbował mnie nakarmić, na co posłałem mu nienawistne spojrzenie.

- Mógłbyś się ogarnąć chociaż w miejscu publicznym! Kelnerka na nas patrzy.

Dyskretnie wskazałem głową na zaskoczoną kelnerkę, która uważnie obserwowała nasze poczynania.

- No i co? Niech patrzy. Pewnie ją zazdrość bierze, bo sama zapewne chciałaby być na twoim miejscu.

Powiedział Janek, wkładając mi łyżeczkę z plackiem do ust. Moje policzki intensywnie się zarumieniły przybierając odcień wściekłej czerwieni. Zażenowany odsunąłem od siebie chłopaka chcąc opuścić kawiarnię, zanim ten idiota skompromituje nas jeszcze bardziej.

- Janusz, ale ty jesteś! Nawet nie dasz się kobiecie w spokoju napatrzeć!

Mężczyzna próbował nas rozbawić, co oczywiście mu się udało, jednak nie zamierzałem mu tego pokazywać. Już jakiś czas temu zauważyłem, że od jakiegoś czasu nie potrafię się na niego długo złościć.

- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie chcę być następnego dnia tematem plotek w całym mieście.

Powiedziałem, na co przyjaciel spojrzał mi w oczy, a następnie wyszeptał mi do ucha.

- A od kiedy ty się tak przejmujesz tym, co inni myślą? Trochę to do ciebie niepodobne nie uważasz?

- Tak naprawdę zawsze się tym przejmowałem. Ale nie zamierzałem tego pokazywać ani przed sobą ani tym bardziej przed innymi.

Wyznałem szczerze, a między nami zapadła cisza. Wciąż uważnie patrzyliśmy sobie w oczy. Janek dalej mnie karmił uznając, że już mu to weszło w nawyk i będzie się dziwnie czuł, jeśli tego nie zrobi. Ja też go nakarmiłem. Skoro on mnie może karmić, to ja jego niby nie? A co jeśli on faktycznie nie dba o to, co pomyślą o nas inni? Czy zatem to, co mówi jest prawdą? I czy, gdyby jakimś cudem wyszło tak, że zostalibyśmy parą, czy on nie wstydziłby się do tego przyznać przed innymi pomimo tego, że homoseksualizm w naszym kraju oczywiście jest dyskryminowany i piętnowany? W ogóle czemu ja o tym pomyślałem?

Gdy już nasze ciasta były zjedzone, dopiliśmy nasze kawy, a następnie wróciliśmy do domu Janka. Tam każdy z nas się wykąpał i po trzech godzinach zjedliśmy kolację. Potem obejrzeliśmy wspólnie telewizję, gdzie nic ciekawego jak zwykle nie leciało.

- Dzięki za dzisiaj.

Powiedziałem, patrząc Borysewiczowi w oczy. Utrzymywaliśmy długi kontakt wzrokowy, a po chwili na jego ustach pojawił się śliczny, szczery uśmiech.

- Nie ma za co. Dla mnie to była przyjemność.

I jakoś tak samo wyszło, że ostatecznie zebraliśmy się w sobie i mocno się przytuliliśmy i trwaliśmy tak w długim uścisku przez kilka minut. Oboje tego potrzebowaliśmy, a że byliśmy tutaj sami, to nikt nie miał prawa nas za to oceniać.

- Zastanawia mnie, co sobie pomyślała ta kelnerka? Jakoś nie specjalnie kryła się z obserwowaniem nas.

Powiedziałem szczerze, co rozbawiło bruneta.

- Najpewniej uznała nas za parę i była niezadowolona, że tacy przystojniacy jak my, są gejami i nie będzie miała jak do nas zarywać i podać swój numer.

Powiedział żartobliwie Janek, co nie było zresztą wykluczone, bo tak mogło faktycznie wyglądać z perspektywy osoby trzeciej. W końcu kto normalny i przy normalnych relacjach karmi się wzajemnie i to w miejscu publicznym? My. Ale to nie istotne. My normalni do końca nie jesteśmy.

- Mnie mogłaby dać ten numer.

Powiedziałem poważnie, na co Janek spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy, zapewne próbując wybadać, czy powiedziałem to na serio czy ironicznie. Zachowywał się, jakby był zazdrosny.

- Serio?

Co? Tylko tyle z siebie wydusił? Janek, który zazwyczaj jak się rozgada to mu się gęba nie zamyka przez dobrą godzinę jak nie lepiej?! To do niego nie podobne.

- Serio.

Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał , bo nieco się ode mnie odsunął niezadowolony.

- Przynajmniej wiedziałbym pod jaki numer wysyłać groźby i szantaże, że jak komukolwiek wypapla o tym, co widziała, to dobrze z nią nie będzie.

Dodałem, na co chłopak się zaśmiał. I od razu mu dobry humor wrócił. Chłopak ponownie przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, trwając tak ze mną przez kilkanaście minut.

_________________________________________

Dedykacja dla Emvkxx, MalaLadyPank oraz War_Eternal









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro