Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy odsunęliśmy się od siebie, Janek wstał i poszedł włączyć Radio Wolna Europa. Wbrew pozorom nie było tu tylko paplaniny o polityce, ale również puszczali całkiem fajne piosenki, zarówno polskie jak i zagraniczne. W końcu tutaj cenzury i narzuconej propagandy nie było.

- A teraz utwór brytyjskiego trio, który szturmem podbił listy przebojów. Piosenka po mimo przedstawiania historii o rozstaniu i rozbitych marzeniach, z pewnością porwie was do tańca. Przed wami Johnny Hates Jazz i ich słynny utwór "Shattered Dreams"!*

Powiedział speaker, gdy skończyła się piosenka jakiegoś amerykańskiego wyjca pseudo-operowego. Szczerze, coś mi świtało w głowie, jeśli chodzi o ten utwór, jednak nie byłem do końca pewien, czy chodzi o ten, o którym pomyślałem. Jak się okazało, to był ten utwór, a tuż po chwili Janek zaprosił mnie do tańca. Nikogo poza nami tutaj nie było, więc bez skrępowania chwyciłem wyciągniętą w moim kierunku dłoń i obaj przystąpiliśmy do tańca.

Taniec nasz był powolny, pełen gracji i delikatności, ukazujący nieco naszych uczuć, ponieważ u nas wszystko wyglądało raczej na odwrót niż w tej piosence. My się nie rozstaliśmy, więc nie było nad czym ubolewać. My po prostu czuliśmy coś do siebie, jednak nie wiedzieliśmy, na jakim dokładnie etapie znajomości się znajdujemy. Baliśmy się robić zbyt gwałtownych ruchów, aby niczego nie spieprzyć i nie urazić tego drugiego, jednocześnie niszcząc szansę na udaną relację, zanim ta się jeszcze na dobre pojawiła. Dlatego każdy ruch z naszej strony był powolny i dokładnie analizowany, chociaż to Janek starał się stawiać na własną naturalną spontaniczność, ponieważ jak powtarzał "co ma być to będzie, a w ten sposób przynajmniej jest ciekawie, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy". Ale jeśli mam być szczery, to właśnie tego się obawiałem. Że z biegiem czasu stracę to, przed czym w tej chwili, z pomocą Borysewicza się otwieram. Przed bliskością, ponownym zaufaniem i nadzieją na lepsze jutro bez smutku i goniących mnie traum z przeszłości. Przed... Miłością? Albo po prostu bardzo dobrą przyjaźnią.

Położyłem powoli głowę na ramieniu bruneta, jednocześnie wsłuchując się w tekst piosenki. Odczuwałem dziwną potrzebę bliskości, poczucia, że ktoś jest przy mnie i nie opuści mnie, nawet gdy będę ryczał jak dzieciak po kątach po kolejnym nocnym koszmarze. Ktoś, kto nie będzie mnie oceniał przez pryzmat mojej przeszłości i buntowniczego charakteru.

So much for your promises
They died the day you let me go
Caught up in a web of lies
But it was just too late to know

I thought it was you
Who would stand by my side

And now you've given me given me
Nothing but shattered dreams
shattered dreams
Feel like I could run away run away
From this empty heart*

// To tylko fragment tekstu piosenki. Pierwsza zwrotka i refren. Całości pisać nie będę, aby nie było zbyt nudno. Sama piosenka powstała w 1986 roku, czyli po czasie akcji opisanej w opowiadaniu, ale na potrzeby fanfika zmieniam jej datę i dodaję ją tutaj.

- O czym tak myślisz?

Zapytał Janek, przytulając mnie.

- O tym, że nie chcę stracić tego, przed czym właśnie się otwieram mentalnie.

Wyznałem szczerze. Mężczyzna nie poluzował uścisku. Nie puścił mnie.
Dalej tkwiłem w jego objęciach, tańcząc i tracąc rachubę czasu.

- Nie stracisz tego, bo nie każdy jest egoistą myślącym o czubku własnego nosa. Nawet jeśli ja sprawiam wrażenie twardego, to nie zapominaj o tym, że ja też jestem człowiekiem, też swoje nie raz przeżyłem i też mam uczucia. Dlatego też tutaj przez cały ten czas jestem. Aby udowodnić ci, że są ludzie, którzy pomimo twojej trudnej przeszłości, zawsze będą przy tobie.

Powiedział, a następnie oboje spojrzeliśmy sobie oczy i tkwiliśmy tak do końcowych kilku sekund piosenki.

So much for your promises...
So much for your promises...

- Janusz, ja wiem, że się tego boisz, ale nie możesz cały czas zamykać się na życie.
Spróbuj zburzyć ten mur, który cię otacza i każdego dnia przezwyciężaj ten ból i traumę, które podcinają ci skrzydła.
Nie zrozum mnie źle, do niczego cię broń Boże nie zmuszam. Jedyne o co cię proszę, to żebyś mi zaufał.

- Janek... Ja ci ufam.

Wyznałem szczerze, a chłopak korzystając z chwili szczerości, powoli zbliżał do mnie swoją twarz, zamykając oczy. Ja zrobiłem to samo, a po chwili nasze usta złączyły się w czułym pocałunku.


__________________________________________

Wiem, trochę czekaliście na ten rozdział, ale chciałam, aby wyszedł jak najlepiej. W końcu wyznanie szczerości i pierwszy pocałunek wymagają odpowiedniej
scenerii, a pocałunki przy zachodzie słońca są już strasznie oklepane, nie sądzicie?

Mam jednak nadzieję, że ten rozdział wam zrekompensuje to czekanie, bo kolejne rozdziały znacząco rozkręcą akcje, ale oczywiście wszystko dalej będzie się działo w odpowiednim tempie.

I kto wie, czy nie będę zołzą i coś namieszam, aby nie było zbyt cukierkowo?

Kocham was i dziękuję za wsparcie, bo przyznam szczerze, że zaczęłam wątpić w to opowiadanie 🖤💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro