Pudełko

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Izuku

Gdy wróciliśmy już do domu, zapakowaliśmy ubranka w ładne, nie za duże, szare pudełko, a następnie na samą górę położyliśmy pozytywny test ciążowy. Pudełko związaliśmy białą kokardką, dlatego całość prezentowała się o wiele lepiej.

Aktualnie znajdujemy się w moim mieszkaniu. Siedząc na kanapie rozmawiamy sobie o jakiś mało ważnych rzeczach, typu ta ekspedientka w sklepie była niemiła bądź ciekawe co moje dzieci najbardziej będą chciały jeść.

- Ej, a kiedy Katsu wraca z pracy? - spytała różowowłosa.

- A wiesz, że nie wiem? Czekaj, napisze do niego. - odparłem wyciągając telefon z kieszeni.

Odblokowałem go krótkim hasłem, po czym wszedłem w aplikacje "kontakty". Wybrałem numer pod nazwą
"🧡Kacchan🧡", a następnie wcisnąłem mały znaczek w formie, a sam nie wiem czego, po prostu wszedłem w wiadomości.

🧡Kacchan🧡

I - Hej Kacchan, o której będziesz?

K - Gdzieś za pół godzinki. Już do ciebie jadę.

I - Ok, wracaj szybko, mam dla ciebie niespodziankę. I przyjdź od razu do mnie.

K - Za niedługo będę. Nie mogę się doczekać tej niespodzianki, mam nadzieję, że to coś co mi się spodoba😏

I - Idź ty zboku jeden. Jak przyjedziesz to się dowiesz.

K - Przyjadę jak najszybciej.

- Napalony, stary dziad. - prychnąłem gdy skończyłem już z nim pisać.

- A co się stało? - spytała zaglądając mi w telefon.

- Nie mogę się doczekać tej niespodzianki, mam nadzieję, że to coś co mi się spodoba. - przeczytałem. - I jeszcze dodał tę buźkę. - mówiąc to wskazałem palcem wskazującym na emotke.

- Uważaj, bo za niedługo to skończysz z ósemką dzieci. - zaśmiała się na co delikatnie ją popchnąłem łokciem w ramię.

~ Ja bym tam chciała mieć ósiem szczeniąt.

A mi starczy dwójka, albo trójka.

~ Jeszcze zmienisz zdanie.

Nie sądzę.

- No dobra, dobra, a kiedy przyjedzie? - spytała gdy opanowała już swój śmiech.

- Gdzieś za pół godziny, ale po tym co mu napisałem myślę, że może pojawić się nawet za kwadrans. - westchnąłem. - Możemy jeszcze chwilę pogadać, ale później musisz się zwijać. Chcę mu to powiedzieć jak będziemy sami. - dodałem na co dziewczyna kiwnęła twierdząco głową.

- A jak je nazwiesz? - zadała kolejne pytanie.

- Hmm, jeszcze nie wiem. A ty jak byś je nazwała?

- Również nie wiem, ale napewno coś takiego, żeby do siebie pasowało. Typu Yui i Yue lub Kori i Ori. - odparła po krótkim namyśle.

- Faktycznie jest to bardzo dobry pomysł. - uśmiechnąłem się szeroko. - Zapytam się jeszcze Kacchana co o tym sądzi i jak by je nazwał. - dodałem.

- No, zrób tak. Katsu w końcu jest ojcem tej małej dwójki, dlatego on również ma prawo wybierać dla nich imiona. - oznajmiła, po czym spojrzała się na zegar wiszący na ścianie. - Kurcze, późno już, za niedługo pewnie przyjedzie Baku. Ja już się zwijam. - mówiąc to wstała ociężale z kanapy, a następnie powolnym krokiem udała się w kierunku drzwi. - To pa pa Izuku! Trzymam za ciebie kciuki! - krzyknęła na odchodne.

Gdy dziewczyna już wyszła z mojego mieszkania, ponownie spojrzałem na pudełko znajdujące się na stoliku kawowym. Wziąłem je na swoje kolana, po czym powoli przymknąłem powieki.

To niesamowite, że będę mamą. Dalej nie mogę w to uwierzyć, heh. Jestem ciekawy jak zaraaguje na to Kacchan, Kiri, Denki i Toga. Mój ukochany blondyn będzie się pewnie cieszył, ponieważ strasznie chciał mieć dzieci. Kiri najprawdopodobniej najpierw zabije Kacchana, a po jego śmierci będzie cieszył się z tego, że będzie wujkiem. Denki będzie piszczał jak mała dziewczynka, a Toga pewnie będzie gadała, że Kacchan będzie złym ojcem, w czym absolutnie się nie zgadzam, ponieważ uważam, że rubinowooki będzie wspaniałym i najlepszym tatą na świecie.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Momentalnie otworzyłem oczy, a słysząc zatrzaskujące się drzwi oraz głos blondyna delikatnie się poddenerwowałem. A co jak jednak zmienił zdanie? A może żartował z tym dzieckiem? Nie! Izuku stop!

- Wróciłem! - krzyknął zdejmując buty.

- Cześć. - odparłem widząc jak wchodzi do salonu. - I jak poszło spotkanie? - spytałem zaciekawiony, odkładając na stolik kawowy pudełko, a następnie wstając z kanapy podszedłem bliżej alfy.

- Bardzo dobrze. - mruknął przyciągając mnie do siebie za talię. - Dostałem awans. - dodał z widocznym uśmiechem na ustach. Cieszył się.

- To świetnie Kacchan! - krzyknąłem uradowany z tego, że mój chłopak jest szczęśliwy.

- Czekaj, czekaj, ale to nie byle jaki awans. - uśmiechnął się. - Zostałem nowym szefem.

- Naprawdę?! - pisnąłem na co alfa kiwnął twierdząco głową. - To świetna wiadomość Kacchan! A więc jeszcze bardziej zasługujesz na tę niespodziankę. - oznajmiłem odklejając się od niego.

Powolnym krokiem podszedłem do kanapy, a następnie na nią usiadłem. Klepiąc miejsce obok siebie, na znak, żeby blondyn usiadł obok mnie, wciągnąłem sobie na kolana pudełko. Alfa posłusznie usiadł obok mnie, po czym z zaciekawieniem spojrzał na niespodziankę.

- A co ty tam naszykowałeś? - spytał odbierając mi prezent.

- Otwórz, a się dowiesz. - odparłem z delikatnym stresem w głosie.

- Hmm, to daj mi jakąś podpowiedź. - uśmiechnął się delikatnie spoglądając na mnie.

- A więc. - chwilę się zamyśliłem. - Jest to ubranie. - dodałem ostrożnie.

- Ubranie powiadasz. - uśmiechnął się zadziornie. - Oj wiesz co twój alfa lubi.- dodał.

Ponownie wlepił swój wzrok w pudełko, po czym powoli zdjął jego pokrywkę. Gdy tylko ujrzał to co znajduję się w środku zadziorny uśmiech z jego twarzy momentalnie zniknął, przez co jeszcze bardziej się zestresowałem.

Powoli podniósł pozytywny test ciążowy, po czym w wielkim szoku swój wzrok przeniósł na mnie. Ponownie na test i na mnie.

- Będziesz tatą Kacchan. - oznajmiłem w końcu. Choć powiedziałem te słowa niepewnie to jednak odważyłem się coś powiedzieć.

Widząc jak jego oczy powoli wypełniają się łzami, a lekko uchylone jak dotąd usta przybierają kształt uśmiechu, moje zestresowanie nieco się zmniejszyło zastępując je ulgą oraz radością.

Już po chwili przy moim ciele znajdowało się jego ciało, a test ciążowy wylądował gdzieś na podłodze obok nas.

- Ha, będziemy mieli szczeniaczka. - uśmiechnął się szeroko patrząc mi prosto w oczy.

- Nie Kacchan, będziemy mieli szczeniaczki. - poprawiłem go na co ten spojrzał na mnie niezrozumiale. - Zobacz co się jeszcze kryje w pudełku. - wyjaśniłem.

Ten na moje słowa odkleił się ode mnie, po czym ponownie usadowił sobie swój prezent na kolana. Powoli wyciągnął z niego ubranko dla dziewczynki, a następnie to samo zrobił z tym dla chłopca.

- Bliźnięta. - oznajmił przyglądając się szarobarwnym ubranką.

- Najprawdopodobniej alfy. - dodałem obserwując poczynania blondyna.

- Będę miał synka i córeczkę. - wyszeptał. - Myślałem, że tą niespodzianką będzie jakiś strój erotyczny, albo coś w tym stylu, ale to jest owiele lepsze. - dodał już głośniej spoglądając w końcu na mnie.

- Ty zboku. - zaśmiałem się popychając go w ramię.

Ten na moje słowa oraz czyn zrzucił z swoich kolan pudełko, a ubranka położył obok siebie, a następnie złapał mnie w talii i wciągnął mnie na swoje kolana. Zjechał dłońmi do mojego jeszcze płaskiego brzucha, po czym włożył swój nos w moją szyję.

- Będą śliczne. - oznajmił w końcu.

- Skąd wiesz? Bo co? Bo jesteś ich ojcem? - zaśmiałem się na co alfa wyciągnął nos z mojej szyi, a następnie odwrócił moją twarz w swoją stronę.

- Nie, bo ty będziesz ich matką. - mruknął w moje usta, po czym połączył je w delikatnym pocałunku.

🍂______________________🍂
24 rozdział

~1131 słów~

I jak rozdział?

Czy teraz rozdziały będą pojawiać się regularnie? Uwierzcie mi, że nie wiem. Może tak może nie.

I jak tam zakończenie roku? Jest ktoś kto nie zdał? Jest ktoś kto ma pasek nie licząc ten na dupie?

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro